dla błota. Lecz któż wszytkie podróżne wyliczy niesmaki! Wżdy i teraz niejeden znajduje się taki, Co na dyszlu umierać i niż gospodarzem, Trudu, kosztu nie łożąc, woli być pocztarzem. Nałóg druga natura w człowieku, a kto ma Ciało zawsze na wozie i umysł nie doma, Już tam statku niewiele, nowin sajdak pleni. Odmiana każdodzienna kogoż nie odmieni? Kto tak żyje, nawiasem lata swe rozstrzela, Kaczmarzów gwałt, żadnego nie ma przyjaciela. Wilkowic to, co ludziom wielkie czyni szkody, Na każdy dzień odmieniać potrzeba gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu dąb z żołędzi, sośnia rośnie z szyszki
dla błota. Lecz któż wszytkie podróżne wyliczy niesmaki! Wżdy i teraz niejeden znajduje się taki, Co na dyszlu umierać i niż gospodarzem, Trudu, kosztu nie łożąc, woli być posztarzem. Nałóg druga natura w człowieku, a kto ma Ciało zawsze na wozie i umysł nie doma, Już tam statku niewiele, nowin sajdak pleni. Odmiana każdodzienna kogoż nie odmieni? Kto tak żyje, nawiasem lata swe rozstrzela, Kaczmarzów gwałt, żadnego nie ma przyjaciela. Wilkowic to, co ludziom wielkie czyni szkody, Na każdy dzień odmieniać potrzeba gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu dąb z żołędzi, sośnia rośnie z szyszki
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 24
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z boju i rady, W tak małem ciele pokazujesz dziady. Niektóre lubią dzieci rozigrane Klawy i konie złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać w zielonym, co ma być w dojźrzałym; Wiśniowieckiego pióra ptak i lotu, Koło
z boju i rady, W tak małem ciele pokazujesz dziady. Niektóre lubią dzieci rozigrane Klawy i konie złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać w zielonym, co ma być w dojżrzałym; Wisniowieckiego pióra ptak i lotu, Koło
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
wolności. Ten mój umysł chcąc wesprzeć Febus złotowłosy Już mi dawał kruż pełen kastalijskiej rosy, Który tyłkom co chciał wziąć, aż wtym dziecko małe Jakieś stanie przedemną nad zwyczaj zuchwałe; Oczy w nim niespokojne tu owdzie strzelały A pieszczone kędziory z wiatrami igrały; Złociste miał skrzydełka prawie nad ramiony, A na ciałeczku nagim sajdak opuszczony. Pod lewy bok się podparł łuczkiem nałożonym; W prawej ręce miał strzałkę z bełcikiem złoconym. A choć miał twarz w niebieską gładkość przyodzianą, Zdało się, że rzekł do mnie z miną rozgniewaną: I tyżeś to, co mi się zdawszy dobrowolnie Teraz z pod znaku mego uciekasz swawolnie,
Marsowi chcąc przyświecać
wolności. Ten moj umysł chcąc wesprzeć Febus złotowłosy Już mi dawał kruż pełen kastalijskiej rosy, Ktory tyłkom co chciał wziąć, aż wtym dziecko małe Jakieś stanie przedemną nad zwyczaj zuchwałe; Oczy w nim niespokojne tu owdzie strzelały A pieszczone kędziory z wiatrami igrały; Złociste miał skrzydełka prawie nad ramiony, A na ciałeczku nagim sajdak opuszczony. Pod lewy bok się podparł łuczkiem nałożonym; W prawej ręce miał strzałkę z bełcikiem złoconym. A choć miał twarz w niebieską gładkość przyodzianą, Zdało się, że rzekł do mnie z miną rozgniewaną: I tyżeś to, co mi się zdawszy dobrowolnie Teraz z pod znaku mego uciekasz swawolnie,
Marsowi chcąc przyświecać
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 221
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
najbarziej serce zniewolone. Zniewolone afektem twoim osobliwym, Który tobie wypłacać chcę piórem życzliwym I twe wdzięki wynosić godnymi chwałami, Żeby nigdy nie gasły z późnymi wiekami. A kiedy (że je przyjmiesz) honor ten mieć będę, Nowego Amfiona tytułu nabędę.
I choć nie wiem, jako mi przystoi z stalonym Pałaszem, lubo sajdak z łukiem nałożonym, Ty tylko racz rozkazać, na hidry straszliwe, I na srogi zwierz stawię kroki nieleniwe. Wydrę jabka, których smok strzeże hesperyjski, Nawet łeb trojpaszczeki utnę cerberyjski. A wy, którzy mniemacie, że czary i zioła, Zawziętą miłość mogą wykorzenić zgoła, Tu zioła, tu przynieście wszytkie nawet jady
najbarziej serce zniewolone. Zniewolone afektem twoim osobliwym, Ktory tobie wypłacać chcę piorem życzliwym I twe wdzięki wynosić godnymi chwałami, Żeby nigdy nie gasły z poźnymi wiekami. A kiedy (że je przyjmiesz) honor ten mieć będę, Nowego Amfiona tytułu nabędę.
I choć nie wiem, jako mi przystoi z stalonym Pałaszem, lubo sajdak z łukiem nałożonym, Ty tylko racz rozkazać, na hidry straszliwe, I na srogi zwierz stawię kroki nieleniwe. Wydrę jabka, ktorych smok strzeże hesperyjski, Nawet łeb trojpaszczeki utnę cerberyjski. A wy, ktorzy mniemacie, że czary i zioła, Zawziętą miłość mogą wykorzenić zgoła, Tu zioła, tu przynieście wszytkie nawet jady
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 224
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ciemnym lesie gości. Nawet i do samych podźmy mistrzów cnoty, Co ręką, usty głoszą jej przymioty. Gdy miłośnikami słyną barzo radzi, Ich tedy kochać przykładem nie wadzi. Z nich gdyby kto laską i z ramion zwieszoną Tajstrą i brodą znaczny opuszczoną, Puścił na mię z prędka sylogizm rogaty, (W którą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłów miłości, W których co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swój nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi. Lecz łagodnie będę prosił posępnego, By
ciemnym lesie gości. Nawet i do samych podźmy mistrzow cnoty, Co ręką, usty głoszą jej przymioty. Gdy miłośnikami słyną barzo radzi, Ich tedy kochać przykładem nie wadzi. Z nich gdyby kto laską i z ramion zwieszoną Tajstrą i brodą znaczny opuszczoną, Puścił na mię z prędka sylogizm rogaty, (W ktorą broń sajdak logiczny bogaty)
Prawiąc mi tam jakieś umysłow miłości, W ktorych co kocham, nie mam tknąć wolności. Przeczyć mu nie myślę, żeby rozgniewany (Mając tą mocą język swoj nadany) Ile Włoch, na czoło nie wstawił mi rogi, Gdyż tam panuje gęsto ten dziw srogi. Lecz łagodnie będę prosił posępnego, By
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 224
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
piekielni od mąk pokoj mają I złe siostry bezdennej kadzi lać przestają. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Diana, gdy w Endymionie Pasie oczy, oparzy gonią gdzieś na stronie Bez myśliwca i szczwacza; jak rożna zabawa Pole i miłość, tak je złączyć trudna sprawa. I żaden z ludzi, z bogów nie dokazał tego, By jedno czyniąc nie miał porzucić drugiego. Lecz sam Mars
piekielni od mąk pokoj mają I złe siostry bezdennej kadzi lać przestają. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Dyana, gdy w Endymionie Pasie oczy, oparzy gonią gdzieś na stronie Bez myśliwca i szczwacza; jak rożna zabawa Pole i miłość, tak je złączyć trudna sprawa. I żaden z ludzi, z bogow nie dokazał tego, By jedno czyniąc nie miał porzucić drugiego. Lecz sam Mars
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 272
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, nie wiem jakim prawem jurystowie, rząd wielki, we wszytkim nieporządek. Więc i poczty odmienni z ćwierciami układają knechtowie, bronią władnie trwoga, szablę letką jak piórko przypasuje moda, drugą niedbalstwo i niedozór do skorki węgorzej przyklia nieużytecznie, kopija ręki nie ma, dzidę w drugą wkupować potrzeba, kurek panewki nie zna, sajdak z wiatrem igra, szkapa na ogień klęka, na huk wędzidła nie czuje, ogień mróz strawił, głód dragonije, lont z wiatrem igra na pocieszną bez liberii komedią, żołnierz czcze imię nosi, odwód prawa nie ma, na niego złe sumnienie woła, płacz i lament ludzki trąbi, krzywda w serce jak w tołumbas
, nie wiem jakim prawem jurystowie, rząd wielki, we wszytkim nieporządek. Więc i poczty odmienni z ćwierciami układają knechtowie, bronią władnie trwoga, szablę letką jak piórko przypasuje moda, drugą niedbalstwo i niedozór do skorki węgorzej przyklija nieużytecznie, kopija ręki nie ma, dzidę w drugą wkupować potrzeba, kurek panewki nie zna, sajdak z wiatrem igra, szkapa na ogień klęka, na huk wędzidła nie czuje, ogień mróz strawił, głód dragonije, lont z wiatrem igra na pocieszną bez liberyi komedyją, żołnierz czcze imię nosi, odwód prawa nie ma, na niego złe sumnienie woła, płacz i lament ludzki trąbi, krzywda w serce jak w tołumbas
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 286
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
z Wojska dla Negocjacyj. Miny, albo Podkopy, po łacinie Cuniculi, Wały, Szańce, Armaty, Kosze, Lewety, Kule, Szufe, Rogatki, Szachownica, która jest adynstar Chorągwi z różnych kolorów w kwadrat zrobiona. Listy przepowiednie, Żołd, Łuk, Strzała, Kroj, co się Tatarskim zowie wraz terminem Sajdak. Jest to oręże wszytkich prawie Azy- SCJENCJA o TERMINACH.
atyckich Narodów, owszem całego podobno przedtym świata: teraz Strzelba, Pistolety, Szabla, etc. Do Fortecy szturmować, Atakować, Szturm stracić. Dać ognia, nie strzelać: Dać tył nieprzyjacielowi, nie uciekać. Niewolnicy, albo Aresztanci z Cudzoziemska. Koło Rycerskie
z Woyska dla Negocyacyi. Miny, albo Podkopy, po łacinie Cuniculi, Wały, Szańce, Armaty, Kosze, Lewety, Kule, Szuffe, Rogatki, Szachownica, ktora iest adinstar Chorągwi z rożnych kolorow w kwadrat zrobiona. Listy przepowiednie, Zołd, Łuk, Strzała, Kroy, co się Tatarskim zowie wraz terminem Saydak. Iest to oręże wszytkich prawie Azy- SCYENCYA o TERMINACH.
atyckich Narodow, owszem całego podobno przedtym swiata: teraz Strzelba, Pistolety, Szabla, etc. Do Fortecy szturmować, Attakować, Szturm stracić. Dać ognia, nie strzelać: Dać tył nieprzyiacielowi, nie uciekać. Niewolnicy, albo Aresztanci z Cudzoziemska. Koło Rycerskie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 82
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
SPICULUM, Pocisk, u Rzymian PILUM zwane, małą mają dystynkcję, prawie są Synonimice voces jedną rzecz znaczące w wielu słowach. 12mo ARCUS, Łuk Sagitte Strzaly; nie od Rzymianów, ale od Partów, Medów, Ormianów, in toto Oriente. potym od Sarmackich Narodów i Kretensów zażywane na Wojnach. FARETRA zaś albo Sajdak i CORYTUS, alias Kołczan, są instrumenta na chowanie Łuka i Strzał. 13tio FUNDA, Proca, że fundyt lapidem nazwana, do rzucania kamieni służąca, jakich na Baleares Insułach Hiszpańskiego Morza zażywano, etiam dzieciom poty jeść nie dając, pókiby z procy do chleba od Matki wystawionego nie trafili. WOJSKA RZYMSKIEGO KOORDYNACJA i
SPICULUM, Pocisk, u Rzymian PILUM zwane, małą maią dystynkcyę, prawie są Synonimicae voces iedną rzecz znaczące w wielu słowach. 12mo ARCUS, Łuk Sagittae Strzaly; nie od Rzymianow, ale od Partow, Medow, Ormianow, in toto Oriente. potym od Sarmackich Narodow y Kretensow zażywane na Woynach. PHARETRA zaś albo Saydak y CORYTUS, alias Kołczan, są instrumenta na chowanie Łuka y Strzał. 13tio FUNDA, Proca, że fundit lapidem nazwaná, do rzucania kamieni służąca, iakich na Baleares Insułach Hiszpańskiego Morza zażywano, etiam dzieciom poty ieść nie daiąc, pokiby z procy do chleba od Matki wystawionego nie trafili. WOYSKA RZYMSKIEGO KOORDYNACYA y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 459
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
trzy przez gębę szczerby: „Dowiedziawszy, że Waszeć polskie piszesz herby, Proszę, żebyś też i mnie nie zapomniał” — rzecze; A z tym czapkę baranią z zanadrza wywlecze, Trzy mi też w niej od strzały prezentując dziury: Powieda, gdzie się z ordą bijąc dostał której; Za co rumaka, sajdak oprawiony z łukiem Ofiaruje na znak swej chęci munsztułukiem. „Mogłeś to Waszmość — rzekę — i bez ordy sprawić, Strzelając z łuku, czapkę na celu postawić. Królowi prezentować, pewnie da herb za nią. Gdy głowa cała, mniejsza o futro baranie. Wierę by podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich
trzy przez gębę szczerby: „Dowiedziawszy, że Waszeć polskie piszesz herby, Proszę, żebyś też i mnie nie zapomniał” — rzecze; A z tym czapkę baranią z zanadrza wywlecze, Trzy mi też w niej od strzały prezentując dziury: Powieda, gdzie się z ordą bijąc dostał której; Za co rumaka, sajdak oprawiony z łukiem Ofiaruje na znak swej chęci munsztułukiem. „Mogłeś to Waszmość — rzekę — i bez ordy sprawić, Strzelając z łuku, czapkę na celu postawić. Królowi prezentować, pewnie da herb za nię. Gdy głowa cała, mniejsza o futro baranie. Wierę by podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 625
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987