aż na pierzchliwej grzbiet prawie wniesiony Włos rozwiewa po szyj sobą roztrząśniony. A Pierwsza miłość Foebowa. Tenże co i Apollo. B Srogi gniew Kupidyna. Kupido, wedle mniemania Pogan, był syn nocy i nieba, abo syn Marsa i Wenery. Bóg miłości, malowano go pacholęciem nagim, skrzydlatym, z łukiem i sajdakiem, w którym dwojakie strzały miał: Jedne złociste, którymi strzelając, serca ludzi i Bogów miłością zapalał: drugie były ołowem oprawne, tymi nienawiść w serca wnosił. ten się był rozgniewał na Apollina. C Co za sprawa dziecino jest tobie z mężną bronią. To jest z łukiem. W tych słowiech jest przymówka uczyniona
áż ná pierzchliwey grzbiet práwie wnieśiony Włos rozwiewa po szyi sobą rostrząśniony. A Pierwsza miłość Phoebowa. Tenże co y Apollo. B Srogi gniew Kupidyná. Cupido, wedle mniemánia Pogan, był syn nocy y niebá, ábo syn Marsa y Wenery. Bog miłośći, málowano go pácholęćiem nágim, skrzydlatym, z łukiem y saydakiem, w ktorym dwoiákie strzały miał: Iedne złoćiste, ktorymi strzeláiąc, sercá ludźi y Bogow miłośćią zápalał: drugie były ołowem opráwne, tymi nienawiść w sercá wnośił. ten się był rozgniewał ná Apolliná. C Co zá spráwá dźiećino iest tobie z mężną bronią. To iest z łukiem. W tych słowiech iest przymowká vczyniona
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 31
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Achillową/ którą był zdarł z Patrokla towarzysza jego? Mógł każdy mówić toż o Osmanie/ który go widział/ (a widziało go ludzi na kilkakroć sto tysięcy/ gdy na śmierć prowadzony był.) O jako się zmienił Pan ten młody/ i różny od onego Osmana/ który do Konstantynopola po Petyhorsku wjeżdżał/ z sajdakiem Tatarskim/ jako szczenię lwie/ niedawno we krwi Chrześcijańskiej zaprawiony. Teraz idzie jako mulater/ abo masztalerz jaki; umiera jako zdrajca Ojczyzny/ i tego nie ma/ co lada kto miewał/ aby ozdobnie ubrany na plac wychodził. Nim miał umierać Saladyn Król Egiptu i Syriej/ który Chrześcijanom ziemię świętą był odjął w roku
Achillową/ ktorą był zdárł z Pátroklá towárzyszá iego? Mogł káżdy mówić toż o Osmanie/ który go widźiał/ (á widźiáło go ludźi ná kilkákroć sto tyśięcy/ gdy ná śmierć prowadzony był.) O iáko się zmienił Pan ten młody/ y rożny od onego Osmaná/ ktory do Konstántynopolá po Petyhorsku wieżdżał/ z saydakiem Tátárskim/ iáko szczenię lwie/ niedawno we krwi Chrześćiáńskiey zápráwiony. Teraz idźie iáko muláter/ ábo másztálerz iáki; vmiera iáko zdraycá Oyczyzny/ y tego nie ma/ co ládá kto miewał/ áby ozdobnie vbrány ná plác wychodźił. Nim miał vmieráć Sáládin Krol Egiptu y Syryey/ ktory Chrześćiánom źiemię świętą był odiął w roku
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Ze się bijamy radzi. Jak za krzywi kto palec/ Wnet go ucieć kawalec. Niech się kto chce sprzeciwi/ Wnet go polak nie żywi Dopadnie konia/ zbroi/ Nikogo się nie boi Moskwa.
WYstąp mężny Turczynie/ I dumny Moskwicinie: Albo ustąp ma rada/ Zapłaci się twa zdrada. Staniesz martwy z Sajdakiem Przed namniejszym polakiem. W Polaku męstwo/ siła/ By tylko trzeźwość była. Jedno że swe intraty/ W karczmie kładziem na raty. Aż zjęty niedostatkiem/ To do Żyda z ostatkiem: A tak przed swą dobrotą/ Został Polak gołotą. Są i insze przywary/ Niezgoda koło wiary Luter.
LUter wszytko o
Ze się biiamy rádźi. Iák zá krzywi kto pálec/ Wnet go vćieć káwálec. Niech się kto chce sprzećiwi/ Wnet go polak nie żywi Dopádnie koniá/ zbroi/ Nikogo sie nie boi Moskwá.
WYstąp mężny Turczynie/ Y dumny Moskwićinie: Albo vstąp ma rádá/ Zápłáći się twa zdrádá. Stániesz martwy z Sáydakiem Przed namnieyszym polakiem. W Polaku męstwo/ śiłá/ By tylko trzeźwość byłá. Iedno że swe intraty/ W kárczmie kłádźiem ná raty. Aż zyęty niedostátkiem/ To do Zydá z ostátkiem: A ták przed swą dobrotą/ Został Polak gołotą. Są y insze przywáry/ Niezgodá koło wiáry Luter.
LVter wszytko o
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Najwyższy Urzędnik Ichtyma Daulet, na lewej stronie od serca: 7. Satrapów albo Królików. Po prawej stronie Kanclerze, Podkomorzowie: na przeciw Tronu Hetmani, Gubernatorowie Prowincyj. Na prawej stronie stoją Oficjalistowie Nadworni; jako Podskarbi z workiem na ramionach, inni z kluczami, Marszałek z laską, Miecznik z Szablą, inni z Sajdakiem, z Tarczą z Zbroją wszytkim bogatym. Sekretarz Bańkietu ( wielki to w Persyj honor. ) Stół jako najbogaciej i najpiękniej zastawić powinien, Gości posadowić, etc. Pod czas tego traktamentu, zwyczaj jest i ledwie nie prawo, że chłopcy, hałastra trupie głowy, to nieprzyjaciół, to rebelizantów, to na śmierć dekretowanych
Naywyższy Urzędnik Ichtyma Daulet, ná lewey stronie od serca: 7. Satrápow albo Krolikow. Po práwey stronie Kanclerze, Podkomorzowie: ná przeciw Tronu Hetmáni, Gubernátorowie Prowincyi. Ná práwey stronie stoią Officyalistowie Nádworni; iáko Podskarbi z workiem ná ramionách, inni z kluczami, Marszáłek z laską, Miecznik z Száblą, inni z Saydákiem, z Tárczą z Zbroią wszytkim bogatym. Sekretarz Bańkietu ( wielki to w Persyi honor. ) Stoł iako náybogaciey y náypiękniey zástawić powinien, Gości posadowić, etc. Pod czas tego tráktamentu, zwyczay iest y ledwie nie práwo, że chłopcy, hałastrá trupie głowy, to nieprzyiacioł, to rebellizantow, to ná śmierć dekretowánych
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 583
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
wy złotowłosego ojca śliczne cory, Które zrzodła strzeżecie Kastalijskiej góry, Do mnie się społem spieszcie, owoc lub nienowy Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego ja śpiewam podwoja. Natenczas gdy Kupido syn złotej Cyprydy Jak z gniazda wyleciawszy z macierzyńskiej Idy Pyszny złotym sajdakiem i złotymi piory Wybił się aż na sam wierzch Olimpowej góry, Gdzie poważny Jupiter z niebieskiej ławice W radzie obłocznej ziemskie rozmierzał granice, Płochy, nieunoszony, matki swojej rady Nie słuchając, wnet z Bóstwem samym szukał zwady. Wyliczając swe męstwa i potęgi hardzie Brawował wszytkie bogi ku ich wiecznej wzgardzie.
Czym Bóstwo obruszone radę
wy złotowłosego ojca śliczne cory, Ktore zrzodła strzeżecie Kastalijskiej gory, Do mnie się społem spieszcie, owoc lub nienowy Nowo ja na wasz ołtarz niosę malinowy. Ale ty nadewszytko piękna nimfo moja Nakłoń ucha, u twego ja śpiewam podwoja. Natenczas gdy Kupido syn złotej Cyprydy Jak z gniazda wyleciawszy z macierzyńskiej Idy Pyszny złotym sajdakiem i złotymi piory Wybił się aż na sam wierzch Olimpowej gory, Gdzie poważny Jupiter z niebieskiej ławice W radzie obłocznej ziemskie rozmierzał granice, Płochy, nieunoszony, matki swojej rady Nie słuchając, wnet z bostwem samym szukał zwady. Wyliczając swe męstwa i potęgi hardzie Brawował wszytkie bogi ku ich wiecznej wzgardzie.
Czym bostwo obruszone radę
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 303
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Czworgrannym drogi zawalił głazem, I ścieżki moje pomieszał razem. Stał się jak Niedzwiedź, krwie mej niesyty, Albo jako Lew, w jaskini skryty. Dalet. Z mieszkania mego pustynią zrobił, Mury pokruszył, i w proch podrobił, Strżale z cięciwy pchnięty z impetem, Nieuchybionym stawił mię metem. Wysypał kołczan, strząśnął Sajdakiem, Dokazał ci chciał nad mizerakiem. He. Stałem się śmiechem i pieśnią wszytkim Po spustoszeniu moim tak brzydkim, Bo mię Pan gorżkim opoił trunkiem, Przyprawiwszy go dobrze piołunkiem, A miasto karmi wybiwszy zęby, Garść mi popiołu wsypał do gęby. Vau. Dusza pokoju gdy postradała, Niewie; czy kiedy dobrze
Czworgrannym drogi záwalił głazem, I śćieszki moie pomieszał razem. Stał się iák Niedzwiedź, krwie mey niesyty, Albo iáko Lew, w iaskini skryty. Daleth. Z mieszkánia mego pustynią zrobił, Mury pokruszył, i w proch podrobił, Strżale z ćięćiwy pchnięty z impetem, Nieuchybionym stáwił mię metem. Wysypał kołczan, strząśnął Saydakiem, Dokazał ci chćiał nád mizerakiem. He. Stałem się śmiechem i pieśnią wszytkim Po spustoszeniu moim ták brżydkim, Bo mię Pan gorżkim opoił trunkiem, Przyprawiwszy go dobrze piołunkiem, A miásto karmi wybiwszy zęby, Garść mi popiołu wsypał do gęby. Vau. Duszá pokoiu gdy postradáła, Niewie; czy kiedy dobrze
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 190
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
mają laurowe wieńce. Ani miejsca mieć mogli sposobnego, gdzie by Kosz stawić i gonione odprawiać potrzeby: Więc upatrzywszy miejsce, za Osmanem w mili Stanęli i tam swoje kotary rozbili, Oprócz kilku tysięcy, którzy z swej ochoty Harcami poczynali Marsowe roboty. Sam stał Osman na górze pod zielonym znakiem, Opasany po świetnym kaftanie sajdakiem, Skąd mógł wojska obaczyć, jako trzeba, obie, Mając grono zwyczajnych pochlebców przy sobie. Stamtąd ludzi szykuje, niecierpliwy zwłoki Posyła na przemiany, żeby jednooki Husseim, sylistryjski basza po Skinderze, Przy którym był wszytek rząd, następował szczerze, Nim się słońce nachyli na giaurskie baby. Jak z woru wysypawszy Turki i
mają laurowe wieńce. Ani miejsca mieć mogli sposobnego, gdzie by Kosz stawić i gonione odprawiać potrzeby: Więc upatrzywszy miejsce, za Osmanem w mili Stanęli i tam swoje kotary rozbili, Oprócz kilku tysięcy, którzy z swej ochoty Harcami poczynali Marsowe roboty. Sam stał Osman na górze pod zielonym znakiem, Opasany po świetnym kaftanie sajdakiem, Skąd mógł wojska obaczyć, jako trzeba, obie, Mając grono zwyczajnych pochlebców przy sobie. Stamtąd ludzi szykuje, niecierpliwy zwłoki Posyła na przemiany, żeby jednooki Husseim, sylistryjski basza po Skinderze, Przy którym był wszytek rząd, następował szczerze, Nim się słońce nachyli na giaurskie baby. Jak z woru wysypawszy Turki i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 126
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Nie przemysłem człowieczym żadnym wyprawiony: Przyrodzenie swój w kunszcie dowcip oświadczyło: Opoką go/ i lekkim ździarstwem zaskłepiło. Krynica w prawo lała wodami ślicznemi/ Rozwor mając ujęty krajmi trawistemi. Tu bogini myśliwa/ myjała w strumieniu Swoje panieńskie członki/ po łowczym strudzeniu. Gdzie wszedszy/ Nimfie giermce oddała stalony Oszczep/ więc z sajdakiem łuk/ z cięciwy spuszczony. Druga pod spuszczony płaszczz z rękoma skoczyła: Dwie do zzuwania padły: bo że mędrsza była/ Włos Ismeńska Krokale/ po szyjej strzęsiony/ W warkocz plotła/ lubo swój miała rozpuszczony. Czerpając leją wodę wiadrami/ Hiale/ Więc Nife/ Psekas/ Kanis/ I z niemi Fiale.
Nie przemysłem człowieczym żadnym wypráwiony: Przyrodzenie swoy w kunszćie dowcip oświádczyło: Opoką go/ y lekkim źdźiárstwem zaskłepiło. Krynicá w práwo lałá wodami ślicznemi/ Rozwor máiac vięty kráymi trawistemi. Tu bogini myśliwa/ myiáłá w strumieniu Swoie pánienskie członki/ po łowczym strudzeniu. Gdźie wszedszy/ Nymphie giermce oddałá stalony Oszczep/ więc z saydakiem łuk/ z ćięćiwy spuszczony. Druga pod spuszczony płaszczz z rękomá skoczyłá: Dwie do zzuwánia pádły: bo że mędrsza byłá/ Włos Ismenska Krokale/ po szyiey strzęśiony/ W wárkocz plotłá/ lubo swoy miáłá rospuszczony. Czerpáiąc leią wodę wiádrami/ Hiale/ Więc Niphe/ Psekás/ Kanis/ Y z niemi Phiale.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 59
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
sobąm ujźrzała Cień w tym długi bieżący/ proczby się to w trwodze Zwidziało; lecz i tentent postraszył mię srodze. Ktemuż bindał dech tęgi z ust przewiewał po mnie. Tak bieg przegrawszy/ krzyknę: Ratuj zleć już o mnie/ Ratuj diano giermkę/ której czas nie mały Podawałaś łuk nosić/ i z sajdakiem strzały. BOgini poruszona/ z gęstych/ jednej chmory Przystawiwszy/ ona mię zarzuciła z góry. Patrzy zdrój zmą okrytej: krąży niewiadomy W koło chmury: po dwakroć obejdzie kryjomy Napchniony od Boginiej obłok/ dwakroć dużo Ozwie się: Aretuzo o hoj Aretuzo? Com na ten czas myśliła? snadź co owca dyszy Gdy
sobąm vyźrzáłá Cień w tym długi bieżący/ proczby się to w trwodze Zwidźiáło; lecz y tentent postrászył mię srodze. Ktemuż bindał dech tęgi z vst przewiewał po mnie. Ták bieg przegrawszy/ krzyknę: Rátuy zleć iuż o mnie/ Rátuy diáno giermkę/ ktorey czás nie máły Podawáłáś łuk nośić/ y z sáydakiem strzały. BOgini poruszona/ z gęstych/ iedney chmory Przystáwiwszy/ ona mię zárzućiłá z gory. Pátrzy zdroy zmą okrytey: krąży niewiadomy W koło chmury: po dwákroć obeydźie kryiomy Nápchniony od Boginiey obłok/ dwakroć dużo Ozwie sie: Aretuzo o hoy Aretuzo? Com ná ten czás myśliłá? snadź co owcá dyszy Gdy
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 124
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
niskąd nieprzebyty. O się nie lękliwego/ smutnego dla żony Zejdzie chłop duży Nessus brodzca doświadczony/ Tak rzekąc: ja Alcido na stronę ją tobie Przemknę drugą; ty pławem sam pomyśl o sobie. Zdał Nessowi Aonczyk Kalidonkę drżącą/ Blędnacą/ a jegoż się/ i wód lękającą. W lot jakoż był z sajdakiem/ lwią nakryty skorą (Luk/ bo wprzód i buławę przerzucił byłgórą) Mówiąc: gdyż się zawiodło więc zmierzyć i wody. Ani wątpi/ ani on maca/ gdzieb ybrody Najłaskawsze/ ani dba z wodą być niesiony. Brzegu dostawszy/ brał się za łuk przeciśniony; Gdy żeński wrzask usłyszy/ i zatym Nessowi Oszwabić
nizkąd nieprzebyty. O się nie lękliwego/ smutnego dla żony Zeydźie chłop duży Nessus brodzcá doświádczony/ Ták rzekąc: ia Alcido ná stronę ią tobie Przemknę drugą; ty pławem sam pomyśl o sobie. Zdał Nessowi Aonczyk Kálidonkę drżącą/ Blędnacą/ á iegoż się/ y wod lękáiącą. W lot iakoż był z sáydakiem/ lwią nákryty skorą (Luk/ bo wprzod y bułáwę przerzućił byłgorą) Mowiąc: gdyż się záwiodło więc zmierzyć y wody. Ani wątpi/ áni on máca/ gdźieb ybrody Nayłáskáwsze/ áni dba z wodą być nieśiony. Brzegu dostawszy/ brał się zá łuk przećiśniony; Gdy żeński wrzask vsłyszy/ y zátym Nessowi Oszwabić
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 220
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636