Na potrzebę jednak w kilku godzinach uarmuje się sto tysięcy ludu bitnego, każdy żołnierz jest Sołdat: w lat 16 wregestr Wojska idzie Geografia Generalna i partykularna
bywa na eksercycjach. Ogień na górach wysokich zapalony jest u nich ordynansem gorącym: każdy ma mieć ołowiu z sobą na 4. funty, prochu na dwa, w Sakwach prowiantu na dnia, Oręże i mundur własny, szaty z obszlagami czerwonemi.
W NIEMCZECH WYŻszYCH, inne oprócz Szwajcarów te idą Państwa: o których niżeli dam scienda, o Germanii rzeczy potrzebne ciekawemu enucleabo ex probatissimis scriptoribus, tego jednak nie repetując, co już otym Narodzie napisałem w Części II. Nowych Aten moich
Na potrzebę iednak w kilku godzinach uarmuie się sto tysięcy ludu bitnego, każdy żołnierz iest Sołdat: w lát 16 wregestr Woyska idzie Geografia Generalna y partykularna
bywa na exercycyach. Ogień na gorach wysokich zapalony iest u nich ordynansem gorącym: każdy ma mieć ołowiu z sobą na 4. funty, prochu na dwa, w Sakwach prowiantu na dnia, Oręże y mundur własny, szaty z obszlagami czerwonemi.
W NIEMCZECH WYSZSZYCH, inne oprocz Szwáycarow te idą Państwa: o ktorych niżeli dam scienda, o Germanii rzeczy potrzebne ciekawemu enucleabo ex probatissimis scriptoribus, tego iednak nie repetuiąc, co iuż otym Narodzie napisałem w Części II. Nowych Aten moich
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 253
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Wezyr, Mufty, Kadiaskier. Kara tu na Zabójców okrutna, za czary nie mogące się tam wykorzenić niesłychane, Urząd wywiera okrucieństwo: gdy kto kogo bardzo rani, bity bywa okrutnie żyłami wołowemi. Za pojedynek iż w nim jest serc exercitium nie karzą. Rzeki wielkie w pław przebywają: cały sprząt z sobą wożą w sakwach, chleb, i pod kulbaką mięso, w burdiukach noszą napój. Koni zażywają miernych, chudych, o których bardziej dbają, niż o siebie. PEREKOPSCY Tatarowie mają Powiatów 24. które zowią Kadyklekan, dziesięć Miast. 200. Miasteczek i Wsi. Orkapi, to jest Aurea Porta Miasto, z wałem i murem od
Wezyr, Mufty, Kadiaskier. Kara tu na Zaboycow okrutna, za czary nie mogące się tam wykorzenić niesłychane, Urząd wywiera okrucieństwo: gdy kto kogo bardzo rani, bity bywa okrutnie żyłami wołowemi. Za poiedynek iż w nim iest serc exercitium nie karzą. Rzeki wielkie w pław przebywaią: cały sprząt z sobą wożą w sakwach, chleb, y pod kulbaką mięso, w burdiukach noszą napoy. Koni zażywaią miernych, chudych, o ktorych bardziey dbaią, niż o siebie. PEREKOPSCY Tatarowie máią Powiatow 24. ktore zowią Kadyklekan, dziesięć Miast. 200. Miasteczek y Wsi. Orkapi, to iest Aurea Porta Miasto, z wałem y murem od
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 423
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
„Sakwy”; będą nowalia, Czas zejdzie, ba i ze łba precz melancholia. Lepsza to niźli w karty, z warcaby zabawa: Quia numerus sumus; ba i próżna strawa. Cóż czyni Nowohracki? Co takim potrzeba, By nie trawili czasu darmo, ani chleba? Daje na świat nowiny, które w sakwach były, A lada jakie żarty bodaj się nie śniły. Co to abo ząb mają, abo jakie głogi, A jako go malują, nie tak diabeł srogi. Czytaj śmiele oba płeć, a rzeknę bezpiecznie: Sztuka prawdy, kto umie zadrwić komu grzecznie.
Jechałem z Cieplic Pieszczańskich, mimo Czorsztyn do Krakowa;
„Sakwy”; będą nowalija, Czas zejdzie, ba i ze łba precz melankolija. Lepsza to niźli w karty, z warcaby zabawa: Quia numerus sumus; ba i próżna strawa. Cóż czyni Nowohracki? Co takim potrzeba, By nie trawili czasu darmo, ani chleba? Daje na świat nowiny, które w sakwach były, A leda jakie żarty bodaj się nie śniły. Co to abo ząb mają, abo jakie głogi, A jako go malują, nie tak diabeł srogi. Czytaj śmiele oba płeć, a rzeknę beśpiecznie: Sztuka prawdy, kto umie zadrwić komu grzecznie.
Jechałem z Cieplic Pieszczańskich, mimo Czorsztyn do Krakowa;
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 322
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Parzymiechy, na Kadłuby, na Pluskowęsy, na Suchostrzygi, na Pułhije, na Łysobyki, potem do Jangrora, na Konojady, z Kiełpia do Pigzy, z Gołot do Głodowa, do Miedzyrzecza przez Pohoryłce, Ozohowce, Pohrebyszcze na Rusi. Dalej nie wiem, bom nie mógł ostatka przeczytać, co się snadź w sakwach potarło. Ale o dalszej drodze dowiesz się, tylko trafiaj prima Aprilis, ostatka wypytaj się u skotarów na polu.
Te tedy „Sakwy” darowałem Janiczkowi Huzerynowi i włóczy się po Morawie; ma w nich rozmaite rzeczy kramarskie i kuglarskie, maści, olejki etc. Ja z tych sakiew, rzeczy c o celniejsze
Parzymiechy, na Kadłuby, na Pluskowęsy, na Suchostrzygi, na Pułhije, na Łysobyki, potem do Jangrora, na Konojady, z Kiełpia do Pigzy, z Gołot do Głodowa, do Miedzyrzecza przez Pohoryłce, Ozohowce, Pohrebyszcze na Rusi. Dalej nie wiem, bom nie mógł ostatka przeczytać, co się snadź w sakwach potarło. Ale o dalszej drodze dowiesz się, tylko trafiaj prima Aprilis, ostatka wypytaj się u skotarów na polu.
Te tedy „Sakwy” darowałem Janiczkowi Huzerynowi i włóczy się po Morawie; ma w nich rozmaite rzeczy kramarskie i kuglarskie, maści, olejki etc. Ja z tych sakiew, rzeczy c o celniejsze
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 342
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ku Czarnokozieńcom, idąc bez wieści, napadł na zagon Tatarów potężny; szczęśliwie ich zbił i naimał, żywcem przywiódł ich do Kamieńca. Wtenczas nobilitas sejmikowali, oddał je w kole; za dobre to omen wszyscy mieli, exitus probavit. I to rzecz foremna: Pokojowy dziada wmci chorągiew do kompanij i kilkaset czerwonych złotych w sakwach z Warszawy wiózł, napadł na Tatarzyna błąkającego się po pogromie, pojmał go, i przywiódł do kompanij. A gdy widział Żołkiewski, hetman polny koronny, czułość i biegłość w rzeczach rycerskich dziada wmci, córkę swoję Katarzynę w stan ś. małżeński onemu dał. Ta mało co z nim nad lat półtora żyła, synaczka
ku Czarnokozieńcom, idąc bez wieści, napadł na zagon Tatarów potężny; szczęśliwie ich zbił i naimał, żywcem przywiódł ich do Kamieńca. Wtenczas nobilitas sejmikowali, oddał je w kole; za dobre to omen wszyscy mieli, exitus probavit. I to rzecz foremna: Pokojowy dziada wmci chorągiew do kompanij i kilkaset czerwonych złotych w sakwach z Warszawy wiózł, napadł na Tatarzyna błąkającego się po pogromie, pojmał go, i przywiódł do kompanij. A gdy widział Żołkiewski, hetman polny koronny, czułość i biegłość w rzeczach rycerskich dziada wmci, córkę swoję Katarzynę w stan ś. małżeński onemu dał. Ta mało co z nim nad lat półtora żyła, synaczka
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 168
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
dostawało A. Raccie nas dobrze/ bośmy spracowani/ i napoły martwi od głodu i pragnienia B. Panowie moi macie być dobrze opatrzeni i konie wasze. A. Barzo dobrze: Sługa/ okrzy konia mego: kiedy jemu siodło zdymiesz tedy rozwiąz mu ogon: narządź mu lugowisko/ weźmi uździenice która jest w Sakwach: a jeżeli żadnej niemasz/ tedy kup jednę: wrocęć zaś pieniądże/ a do tego/ i napiwo dostanieś. G. Mój Panie/ natym nie żejdzie/ a napojliście konia. A. Nie: ale nie napój go jeszcze: bo mu jeszcze za gorąco: i tak by się ochwacił:
dostáwało A. Rácćie nas dobrze/ bosmy sprácowáni/ y napoły martwi od głodu y prágnienia B. Pánowie moji maćie być dobrze opátrzeni y konie wásze. A. Barzo dobrze: Sługa/ okrzy konia mego: kiedy iemu śiodło zdymiesz tedy rozwiąz mu ogon: narządź mu lugowisko/ weźmi uźdźienice ktora iest w Sakwach: á ieżeli żadney niemász/ tedy kup iednę: wrocęć záś pieniądźe/ á do tego/ y nápiwo dostánieś. G. Moy Pánie/ nátym nie źeydźie/ á nápoyliście konia. A. Nie: ále nie nápoy go ieszcże: bo mu ieszcze zá goraco: y ták by śię ochwáćił:
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 87
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
uciechy świeckiej. T. Toć takim sposobem, jachaliście Wmść raczej w pola pewniej Zantuzów, niż gęstych kuropatw, gdyż uciechy świekie, rzadko kiedy bez prywatnych albo publicznych odprawują się Nierządnic. B. A tak, gdyśmy sam i tam pod wiatr zawsze strychowali szerokie delicij pola, mając sieć zawsze gotową w sakwach nadzieje, postrzeżem, alizci Jazan stanąwszy zaraz się położy, prędko skoczywszy z wydaną siecią, miasto przepiórki nakrylismy Kupidyna. T. Podczas Jesieni musiał być tłusty, jakoby go ulał, i zgodny miasto przepiórek pod rzepę. B. Dobytemu z pod sieci Synaczkowi kochanemu Wenery wyrwawszy nożyki, wetkałem go do wacka. T
vćiechy świeckiey. T. Toć tákim sposobem, iácháliśćie Wmść raczey w polá pewniey Zánthuzow, niż gęstych kuropatw, gdyż vćiechy świekie, rzadko kiedy bez priwatnych álbo publicznych odpráwuią się Nierządnic. B. A ták, gdysmy sám y tám pod wiátr záwsze strychowáli szerokie deliciy polá, máiąc śieć záwsze gotową w sakwách nádzieie, postrzeżem, alizći Iázan stánąwszy záraz się położy, prędko skoczywszy z wydáną śiećią, miásto przepiorki nákrylismy Cupidyná. T. Podczás Ieśieni muśiał być tłusty, iákoby go vlał, y zgodny miásto przepiorek pod rzepę. B. Dobytemu z pod śieći Synaczkowi kochánemu Venery wyrwawszy nożyki, wetkáłem go do wácká. T
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 33
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
i Diabła. Idź w nocy, weż wacek, wybierz: zwierzynę, a nie lękaj się. T. Obiecuję cnotliwym słowem, że się go nie tknę, bym miał rok od roku, nie tylko nie jadać, ale i nie widzieć zwierzyny. B. Mając Kupidyna, śmierć, i Diabła duszącego w sakwach, niechciało mi się dłużej włóczyć po polu, rozumiejąc iż tej dla mnie i mego kompana, na przyszłą wieczerzą dosyć będzie zwierzyny. T. Kto gotować, i jako tę zwierzzynę będzie, usłyszę. B. Powróciwszy do rezydencji, rzuczę wacek, w ręce Kuchmistrza mego, rozkazując, aby krucho a prędko gotował
y Diabłá. Idź w nocy, weż wácek, wybierz: zwierzynę, á nie lękay się. T. Obiecuię cnotliwym słowem, że się go nie tknę, bym miał rok od roku, nie tylko nie iádáć, ále y nie widźieć zwierzyny. B. Máiąc Kupidyná, śmierć, y Diabłá duszącego w sákwách, niechćiáło mi się dlużey włoczyć po polu, rozumieiąc iż tey dla mnie y mego kompaná, ná przyszłą wieczerzą dosyć będźie zwierzyny. T. Kto gotowáć, y iáko tę zwierzzynę będźie, vsłyszę. B. Powroćiwszy do rezydentiey, rzuczę wacek, w ręce Kuchmistrzá mego, roskázuiąc, áby krucho á prędko gotował
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 34
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
piasku suchego dobierze, Do suki; suka w nogi, nie poznawszy pana; Boty, jak flak, z nóg spadły, szabla oberwana. Koń dopadszy trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze z oliwą w sakwach, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega-ć za oczyma, a ze krwią gorącą Kiszki mu się po nogach i tam, i sam
piasku suchego dobierze, Do suki; suka w nogi, nie poznawszy pana; Boty, jak flak, z nóg spadły, szabla oberwana. Koń dopadszy trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze z oliwą w sakwach, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega-ć za oczyma, a ze krwią gorącą Kiszki mu się po nogach i tam, i sam
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 313
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987