bieży, ale leci na rozkazanie serca swego. Przez jednąm tylko wybierał się sobotę, a dziś tu już stanąłem; ale też z takim, jako to bywa przy wyjezdnym, uturbowaniem głowy, że prawdziwie teraz rzec mogę, żem ledwo żyw. Wybrałem się tedy, moja duszo złota, bardzo lekko, samosiódm albo -ósm prawie, bo inaczej w tak krótkim czasie to być nie mogło. A do tego, że ja w Warszawie być nie mogę, by mi szło o szyję. Już tak dotrwam do konkluzji sejmu, nie bywając tam. Z Wcią jednak moim sercem abym się tym prędzej widzieć mógł, już nie do
bieży, ale leci na rozkazanie serca swego. Przez jednąm tylko wybierał się sobotę, a dziś tu już stanąłem; ale też z takim, jako to bywa przy wyjezdnym, uturbowaniem głowy, że prawdziwie teraz rzec mogę, żem ledwo żyw. Wybrałem się tedy, moja duszo złota, bardzo lekko, samosiódm albo -ósm prawie, bo inaczej w tak krótkim czasie to być nie mogło. A do tego, że ja w Warszawie być nie mogę, by mi szło o szyję. Już tak dotrwam do konkluzji sejmu, nie bywając tam. Z Wcią jednak moim sercem abym się tym prędzej widzieć mógł, już nie do
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 103
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
a ów do przysięgi; Drugi mówi: Źle tu sądzą, mam ja stare księgi; Ba, najdę tam i pisane z pieczęciami karty, Mam i ojcowski inwentarz, ale już podarty. Doprę ostatka przysięgą, jeśli przyjdzie na to; Niechajże mię wszyscy diabli, chcąli, porwą za to. Aż on samosiódm przysięże, a diabeł się śmieje; A jakoż się nie radować, dobrze się nam dzieje. Nie jeden tam za pięć groszy przeda swoję duszę; Gdzież się ma chudzina podzieć? jać ją przyjąć muszę. Acz się ja tymi sprawami podłemi nie bawię. Mam czeladź dobrze ćwiczoną, przez nią, co chcę
a ów do przysięgi; Drugi mówi: Źle tu sądzą, mam ja stare księgi; Ba, najdę tam i pisane z pieczęciami karty, Mam i ojcowski inwentarz, ale już podarty. Doprę ostatka przysięgą, jeśli przyjdzie na to; Niechajże mię wszyscy dyabli, chcąli, porwą za to. Aż on samosiódm przysięże, a dyabeł sie śmieje; A jakoż się nie radować, dobrze się nam dzieje. Nie jeden tam za pięć groszy przeda swoję duszę; Gdzież się ma chudzina podzieć? jać ją przyjąć muszę. Acz się ja tymi sprawami podłemi nie bawię. Mam czeladź dobrze ćwiczoną, przez nię, co chcę
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 23
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903