raczej zdechł) Drugi zostałci w prawdzie żyw/ ale przez nie mały czas do pierwszego zdrowia przyść nie mógł.
To musieli prawie zapamiętali i lekkomyślni Niecnotowie być/ którzy się przez niemierność/ żarcie i łokanie nie tylko o czesny/ ale i o wieczny przywiedli żywot. Epitom. Bütneri.
Potkało to i onego niektórego Chłopka/ który się opiwszy w padł w tak małą kałuszkę/ w którejby się ledwie mucha była utopić mogła; Ale iż go napój/ którym się upił/ był rozmarzył: przetoż mu przyszło w onej kałuszce/ gdzie jakoby tylko garstka wody była/ utonąć/ marnie i mizernie zginąć.
Tak oto niezbędne pijaństwo wiele
ráczey zdechł) Drugi zostałći w prawdźie żyw/ ále przez nie máły czás do pierwszego zdrowia przyść nie mogł.
To muśieli práwie zápámiętáli y lekkomyślni Niecnotowie bydź/ ktorzy śię przez niemierność/ żárćie y łokánie nie tylko o czesny/ ále y o wieczny przywiedli zywot. Epitom. Bütneri.
Potkáło to y onego niektorego Chłopká/ ktory śię opiwszy w padł w ták máłą káłuszkę/ w ktoreyby śię ledwie muchá byłá utopić mogłá; Ale iż go napoy/ ktorym śię upił/ był rozmárzył: przetoż mu przyszło w oney káłuszce/ gdźie jákoby tylko garstká wody byłá/ utonąć/ márnie y mizernie zginąć.
Ták oto niezbędne pijáństwo wiele
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 41.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Warszawę, z kościołami, z pałacami, z dworami, z ogrodami, z okolicznościami. To wszytko oddawam pod regiment WM., jako Panu i Dobrodziejowi memu Miłościwemu. WM. Mego M.P. i Dobrod: Naniższy sługa A.J.B.U. DO CZYTELNIKA.
Czytaj pilno, patrz na chłopka: Nowego coś od parobka Usłyszymy tu, na drodze. Widzę, prędko bieży srodze.
GOŚCINIEC ABO OPISANIE WARSZAWY. „Chłopku, a skądże ty idziesz?” Z Nowej Warszawy, mój panie. „A rychłoż do domu przyjdziesz? Jak Bóg zdarzy, tak się stanie. „Czy to we śnie
Warszawę, z kościołami, z pałacami, z dworami, z ogrodami, z okolicznościami. To wszytko oddawam pod regiment WM., jako Panu i Dobrodziejowi memu Miłościwemu. WM. Mego M.P. i Dobrod: Naniższy sługa A.J.B.U. DO CZYTELNIKA.
Czytaj pilno, patrz na chłopka: Nowego coś od parobka Usłyszymy tu, na drodze. Widzę, prędko bieży srodze.
GOŚCINIEC ABO OPISANIE WARSZAWY. „Chłopku, a skądże ty idziesz?” Z Nowej Warszawy, mój panie. „A rychłoż do domu przyjdziesz? Jak Bóg zdarzy, tak się stanie. „Czy to we śnie
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 4
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
i stoły omyć? Gorące to na mię słowa, Oszalałaćby mi głowa. Kiedyby to na przejażdżkę Jechać abo na przechadzkę Do ogroda dla uciechy, To moje wielkie pociechy! Zabawić się troszkę w karty, W tańce, śmiechy, trawkę, w żarty; Z paniętami się naigrać, Nażartować i co wygrać! Ale chłopka, rzemieślnika, Wszelakiego miłośnika Nie chcę: tych nie wspominajcie, Za szlachcica mię wydajcie! Panny rzeźko na spinetach Grajcie, w skrzypki, na kornetach! Zaśpiewajmy teraz sobie Jedna z drugą o tej dobie! Pijcie, mościwi panowie, Do pana ojca za zdrowie! Każcie nosić wina hojno, Pani matka, pięknie,
i stoły omyć? Gorące to na mię słowa, Oszalałaćby mi głowa. Kiedyby to na przejażdżkę Jechać abo na przechadzkę Do ogroda dla uciechy, To moje wielkie pociechy! Zabawić się troszkę w karty, W tańce, śmiechy, trawkę, w żarty; Z paniętami się naigrać, Nażartować i co wygrać! Ale chłopka, rzemieślnika, Wszelakiego miłośnika Nie chcę: tych nie wspominajcie, Za ślachcica mię wydajcie! Panny rzeźko na spinetach Grajcie, w skrzypki, na kornetach! Zaśpiewajmy teraz sobie Jedna z drugą o tej dobie! Pijcie, mościwi panowie, Do pana ojca za zdrowie! Każcie nosić wina hojno, Pani matka, pięknie,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 17
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Anatomia
§. VII. Ja zaś tak Kaznodziejom i Spowiednikom, jako Audytorym i Panitentom, zarówno odpowiadam: mówiąc i przyznając Ichmościom, że trudno wilkiem orać, i od wieków zaniedbane od wszelkich kondycyj ludzi prace i trudy, a na samego ubogiego Chłopka, przez oczywistą opresją włożone, teraz na wszystkich, bez ekscepcyj ludzi, narzucać, gdyż sami przy codziennych rozrywkach, krotochwilach, przy różnych likworach ostawicznie się bawiemy, a jakże tedy złym przykładem naszych ludzi do dobrego przyciągniemy? Trudno jednak bene sentienti ręce opuszczać. Przyznaję ja że ob duriam cordis, albo propter assetum ab
Anatomia
§. VII. Ja zaś tak Kaznodzieiom y Spowiednikom, iako Auditorim y Panitentom, zarowno odpowiadam: mowiąc y przyznaiąc Ichmośćiom, że trudno wilkiem orać, y od wiekow zaniedbane od wszelkich kondycyi ludzi prace y trudy, a na samego ubogiego Chłopka, przez oczywistą oppressyą włożone, teraz na wszystkich, bez excepcyi ludzi, narzucać, gdyż sami przy codziennych rozrywkach, krotochwilach, przy rożnych likworach ostawicznie się bawiemy, á iakże tedy złym przykładem naszych ludzi do dobrego przyciągniemy? Trudno iednak bene sentienti ręce opuszczać. Przyznaię ia że ob duriam cordis, albo propter assetum ab
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 38
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
przykład wystawił/ iż Państwo swoje sprawiedliwie sprawował/ i ubogich uciskać nie dopuszczał. Miał jednego Starostę dowcipnego w który msie barzo kochał. Gdy do Luneburgu jachać miał/ on Starosta uprzedził pana/ aby potrzeby zgotował. Ten Urzędnik na ten czas dosyć letnio był ubrany/ a wiatr północy surowie powiewał/ ujzrzawszy wedle drogi płaszcz chłopka orzące wziął/ obiecujac go wrócić pewnie. Oracz wiedzac jako tacy ludzie co raz wezmą/ nie radzi wracają prosił aby nie brał ale on śmiejąc się z niego odjachał. W kilka godzin Książę nadiedzie/ i obaczy chłopka płaczącego/ pyta przyczyny/ oracz odpowie: co jest/ Mciwe Książę/ ze jawnych łupieżców i rozbójników
przykład wystáwił/ iż Państwo swoie spráwiedliwie sprawował/ y vbogich vćiskać nie dopusczał. Miał iednego Starostę dowcipnego w ktory msie barzo kochał. Gdy do Luneburgu iácháć miał/ on Stárosta vprzedził pana/ áby potrzeby zgotował. Ten Vrzędnik ná ten czas dosyć letnio był vbrány/ á wiátr pułnocny surowie powiewał/ vyzrzawszy wedle drogi płascz chłopka orzące wźiął/ obiecuiac go wroćić pewnie. Oracz wiedzac iáko tácy ludzie co raz wezmą/ nie radzi wrácaią prosił áby nie brał ale on śmieiąc sie z niego odiáchał. W kilka godzin Kśiąże nadiedźie/ y obaczy chłopka płaczącego/ pyta przyczyny/ oracz odpowie: co iest/ Mćiwe Kśiążę/ ze iawnych łupieżcow y rozboynikow
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 388
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Urzędnik na ten czas dosyć letnio był ubrany/ a wiatr północy surowie powiewał/ ujzrzawszy wedle drogi płaszcz chłopka orzące wziął/ obiecujac go wrócić pewnie. Oracz wiedzac jako tacy ludzie co raz wezmą/ nie radzi wracają prosił aby nie brał ale on śmiejąc się z niego odjachał. W kilka godzin Książę nadiedzie/ i obaczy chłopka płaczącego/ pyta przyczyny/ oracz odpowie: co jest/ Mciwe Książę/ ze jawnych łupieżców i rozbójników z taką pilnością szukać każesz/ ponieważ Zamku twego Starosta/ teraz nie dawni jadąc na koniu/ knie ubogiemi nago robiącemu/ i jako baczysz zimnem strapionemu przeciw woli mojej/ płaszcz mi wziął. To wszytko pobożne Książę
Vrzędnik ná ten czas dosyć letnio był vbrány/ á wiátr pułnocny surowie powiewał/ vyzrzawszy wedle drogi płascz chłopka orzące wźiął/ obiecuiac go wroćić pewnie. Oracz wiedzac iáko tácy ludzie co raz wezmą/ nie radzi wrácaią prosił áby nie brał ale on śmieiąc sie z niego odiáchał. W kilka godzin Kśiąże nadiedźie/ y obaczy chłopka płaczącego/ pyta przyczyny/ oracz odpowie: co iest/ Mćiwe Kśiążę/ ze iawnych łupieżcow y rozboynikow z táką pilnością szukać każesz/ ponieważ Zamku twego Stárosta/ teraz nie dawni iadąc ná koniu/ knie vbogiemi nago robiącemu/ y iako baczysz zimnem strapionemu przećiw woli moiey/ płascz mi wźiął. To wszytko pobożne Kśiążę
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 388
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
contemtus Sacramentorum damnat. Piszą o jednym który będąc pojmany w Turczech/ ciężko robić musiał. Ten czasu jednego miedzy Wielkonocą i świątkami robiąc na polu śpiewał onę wesołą piosnkę Wielkonocną Niemieckim językiem: Christ ist erstanden: Krystus zmartwych w stał jest. Nuż tedy właśnie Legat Cesarza Krześciańskiego jadąc do Cesarza Tureckiego słyszał na polu onego Chłopka śpiewającego/ i dał go pytać/ coby zacz był? Który odpowiedział: Jestem ja Chrześcijanin/ który będąc tu w pojmaniu i w niewoli Tureckiej jak Pojmaniec ustawicznie robić muszę; a iż wiem/ że teraz Chrześcijanie w czasie Wielkonocnym żyją/ i pamiątkę sławnego z martwychwstania Krystusowego obchodzą; Otoż i Ja przy ciężkiej
contemtus Sacramentorum damnat. Piszą o iednym ktory będąc poymány w Turcech/ ćięszko robić muśiał. Ten czásu iednego miedzy Wielkonocą y świątkámi robiąc ná polu śpiewał onę wesołą piosnkę Wielkonocną Niemieckim ięzykiem: Christ ist erstanden: Krystus zmartwych w stał iest. Nuż tedy właśnie Legat Cesárzá Krześćiáńskiego iádąc do Cesárzá Tureckiego słyszał ná polu onego Chłopká śpiewáiącego/ y dał go pytáć/ coby zacz był? Ktory odpowiedźiał: Iestem ia Chrześciánin/ ktory będąc tu w poymániu y w niewoli Tureckiey iák Poymániec ustáwicznie robić muszę; á iż wiem/ że teraz Chrześciánie w czáśie Wielkonocnym żyią/ y pámiątkę słáwnego z martwychwstánia Krystusowego obchodzą; Otoż y Ia przy ćięszkiey
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Ev
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
z tak wielkiego niescęścia wyplętać, jak pędzę tak pędzę ciołki; to to azem się dziwił, ze jako scygiełek przez ten gajek przeleciałem. aż tez już z łaski Bożej do jakiegosi miastecka barzo ślicnego przyjechałem, tkore plotę z cegły cerwonej uplecione zewsąd otocone. We wrota jednej ulicki wjadę i potrafię w niej jakiegoś chłopka, podobnego nasemu Matyskowi — Boże go tam stykaj, gdzie jest — i spytam go śmiele: „Wasmość, prosę moje ucliwe paniątecko, jako mam zwąc to miastecko”? Aliści mi zaraz odpowie: „Wilno to jest! A ja tez co prędzej do samego środku miastecka jadę, wąsicków poprawiwsy i,
z tak wielkiego niescęścia wyplętać, jak pędzę tak pędzę ciołki; to to azem się dziwił, ze jako scygiełek przez ten gajek przeleciałem. aż tez już z łaski Bozej do jakiegosi miastecka barzo ślicnego przyjechałem, tkore plotę z cegły cerwonej uplecione zewsąd otocone. We wrota jednej ulicki wjadę i potrafię w niej jakiegoś chłopka, podobnego nasemu Matyskowi — Boze go tam stykaj, gdzie jest — i spytam go śmiele: „Wasmość, prosę moje ucliwe paniątecko, jako mam zwąc to miastecko”? Aliści mi zaraz odpowie: „Wilno to jest! A ja tez co prędzej do samego środku miastecka jadę, wąsickow poprawiwsy i,
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 272
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
potrzebę wyciągać pobory, Jeśli posła wyprawić, jeżeli Tatary, Żeby nas nie pobrali, ujmować przez dary. (Do czego to kożuchy dziś przyszły baranie!). Nie zechcemy-li skóry swej nadstawić za nie, Musimy się okupić złotem, bo żelazem, Dla zbytków, niepodobna; kilkadziesiąt razem Uchwalamy podatków na onego chłopka, Co ledwie rocznią pracą odzieje parobka; Ledwie tchnie, ledwie zieje, przecie je dać musi I poduszkę przedawszy, gdy go gąsior dusi. Żołnierza dla pieniędzy, dla zbytków pieniędzy Nie mamy; więc gdy trwoga nastąpi, co prędzej Pospolite ruszenie ogłaszają wici, A Tatarzyn jako pies uciekł, gdy uchwyci. WOJNA CHOCIMSKA
potrzebę wyciągać pobory, Jeśli posła wyprawić, jeżeli Tatary, Żeby nas nie pobrali, ujmować przez dary. (Do czego to kożuchy dziś przyszły baranie!). Nie zechcemy-li skóry swej nadstawić za nie, Musimy się okupić złotem, bo żelazem, Dla zbytków, niepodobna; kilkadziesiąt razem Uchwalamy podatków na onego chłopka, Co ledwie rocznią pracą odzieje parobka; Ledwie tchnie, ledwie zieje, przecie je dać musi I poduszkę przedawszy, gdy go gąsior dusi. Żołnierza dla pieniędzy, dla zbytków pieniędzy Nie mamy; więc gdy trwoga nastąpi, co prędzéj Pospolite ruszenie ogłaszają wici, A Tatarzyn jako pies uciekł, gdy uchwyci. WOJNA CHOCIMSKA
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 91
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
każdego chłopa. Jeśli w Karczmie nie będzie/ zaniosą do domu One piwa Rozmiary. Pij choć złe a niechcesz Wyliej choć świniom/ przecię zapłać Kaczmarzewi. Toż i z Owsem/ i z Mąką/ i z Solą/ z Szledziami Czynią/ któremi chłopy co raz zarzucają. O sroga opressia nigdzie niewidziana! Chłopka takim przyciskać ciężarem/ który to Księdzu/ Rz. pospolitej/ Panu/ Żołnirzewi/ Urzędnikom/ Pisarzom/ Klechom/ Sługom Pańskim/ Haidukom i Kozakom/ dzieciom swym i żenie. Dawać musi ustawinie z ubogiego szpłachcia/ Drą go w Mieście/ i w Karczmie/ we Dworze/ w Kościele Ledwie że nie zeskory/
káżdego chłopa. Ieśli w Karczmie nie będźie/ zániosą do domu One piwá Rozmiáry. Pij choć złe á niechcesz Wyliey choć świniom/ przećię zapłáć Kaczmárzewi. Tosz y z Owsem/ y z Mąką/ y z Solą/ z Szledźiámi Czynią/ ktoremi chłopy co raz zárzucáią. O sroga oppressia nigdźie niewidźiana! Chłopká tákim przyćiskáć ćiężárem/ ktory to Xiędzu/ Rz. pospolitey/ Panu/ Żołnirzewi/ Vrzędnikom/ Pisarzom/ Klechom/ Sługom Páńskim/ Háidukom y Kozákom/ dźiećiom swym y żenie. Dáwáć muśi vstawinie z vbogiego szpłáchćia/ Drą go w Mieśćie/ y w Karczmie/ we Dworze/ w Kośćiele Ledwie że nie zeskory/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 12
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650