sławne miasto, są Chrześcijańskie. Reszta tego kraju należy do wielkiego Mogola. Zamyka nadto: Bengalę, Pegu, Siam, Cambodią, Malakę, Kocincinę, i Tunking, które państwa od Gangesu rzeki gdzie wpada w morze, ciągną się drugim klinem w Ocean, aż ku ekwatorowi. Bengala i Pegu są państwa Mogola. Sian królestwo na 300. mil w zdłuż, na 106. w szerz rozległe, od Missyonarzów Soc: JESU do wiary po wielkiej części nawrócone. Król sam nietylko Chrzest przyjął, ale przez posłów swoich Aleksandrowi VIII. Papieżowi jedność z Kościołem katolickim zeznał. Malaca cudami Z. Ksawerego sławny kraj, całego świata kupców sławne
sławne miasto, są Chrześciańskie. Reszta tego kraiu należy do wielkiego Mogolá. Zámyká nadto: Bengalę, Pegu, Siam, Cambodią, Malákę, Kocincinę, y Tunking, ktore państwa od Gangesu rzeki gdzie wpada w morze, ciągną się drugim klinem w Ocean, aż ku ekwatorowi. Bengala y Pegu są państwa Mogolá. Sian krolestwo ná 300. mil w zdłuż, ná 106. w szerz rozległe, od Missyonarzow Soc: JESU do wiáry po wielkiey części náwrocone. Krol sám nietylko Chrzest przyiął, ále przez posłow swoich Alexandrowi VIII. Papieżowi iedność z Kościołem katolickim zeznał. Malaca cudami S. Xawerego sławny kray, całego świata kupcow sławne
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: D3
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
proszę o to), Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu,
proszę o to), Żem jest niewolnik kupny za to złoto. DO JAGI
Dwieścieśkroć gęby, Jago, obiecała, Dwieścieś ust dała, tyłeś odebrała; Dosyć się stało, przyznam, obietnicy, Lecz nie masz dosyć w miłosnej tęsknicy. Któż sobie, dziewko, takowych żniw życzy, Których kłos, i sian, których źdźbła policzy? Kto się o tysiąc gron bogom pokłoni? Kto policzonym rojom rad zadzwoni? Ubogiego to na liczbie mieć owce I znać na pamięć granic swych manowce! Dlatego-ć ziemia zawsze z niebem zyszcze, Że jej nie licząc kropel spuszcza deszcze, Tak że gdy wywrze przeciwko niej gniewy, Nie liczy gradu,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 270
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
trzyzwi, nie łakomi, nie pychą O Ekonomice, mianowicie o Komisarzu o Lasach.
nadęci. Powinien też Pan Komisarz mieć Archivum regestrów, Instruktarzów, inwentarzów kontraktów arędarskich ma Pryncypapałowi swemu reportować co się dzieje na folwarkach, w wielkich okkurencjach radzić się Pana. Jadąc po dobrach, a wiwidząc, iż w karczmach nie masz sian, obroków, trunków, dla gościnnych ludzi, że karczma się rujnuje, że drogi, mosty popsute, ma arędarza skarać, Administratora dobrze zhańbić, iż według instruktarza sobie nie postępuje, porządków nie czyni. Ale najlepszy sposób (ile chudszym Panom) miasto Komisarza wiele kosztującego, i często egzorbitującego, sąsiada szlachcica Posessionata,
trzyzwi, nie łakomi, nie pychą O Ekonomice, mianowicie o Komissarzu o Lasach.
nadęci. Powinien też Pan Kommissarz mieć Archivum regestrow, Instruktarzow, inwentarzow kontraktow arędarskich ma Pryncypapałowi swemu reportować co się dzieie na folwarkach, w wielkich okkurencyach radzić się Pana. Iadąc po dobrach, á wiwidząc, iż w karczmach nie masz sian, obrokow, trunkow, dla goscinnych ludzi, że karczma się ruynuie, że drogi, mosty popsute, ma arędarza skarać, Administratora dobrze zhańbić, iż według instruktarza sobie nie postępuie, porządkow nie czyni. Ale naylepszy sposob (ile chudszym Panom) miasto Kommissarza wiele kosztuiącego, y często exorbituiącego, sąsiada szlachcica Posessionata,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 420
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Już nie masz czuć około czego I zamku nie strzegają hajducy pustego. Rosa dziś rano padła, trawy otrzeźwiały, A mnie się łzami oczy tylko nie zalały. Z rosą pasza nalepsza. Lecz trudno w tej mierze Poradzić, kiedy sam Bóg ręką swą co bierze. Leżą łąki zielone, okiem nieprzejrzane, Stoją stogi sian wonnych, w pogody sprzątane. Cóż po tym, kiedy nie masz, kto by zażył tego, Nie masz cieliczek moich, nie masz stadka mego! Nalepiej w świat z oczyma. Potrzeba dać pole Żalowi: mniej to boli, co w oczy nie kole. Zostajcie, piękne łąki, już więcej na wasze Pasterz
. Już nie masz czuć około czego I zamku nie strzegają hajducy pustego. Rosa dziś rano padła, trawy otrzeźwiały, A mnie się łzami oczy tylko nie zalały. Z rosą pasza nalepsza. Lecz trudno w tej mierze Poradzić, kiedy sam Bóg ręką swą co bierze. Leżą łąki zielone, okiem nieprzejrzane, Stoją stogi sian wonnych, w pogody sprzątane. Cóż po tym, kiedy nie masz, kto by zażył tego, Nie masz cieliczek moich, nie masz stadka mego! Nalepiej w świat z oczyma. Potrzeba dać pole Żalowi: mniej to boli, co w oczy nie kole. Zostajcie, piękne łąki, już więcej na wasze Pasterz
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 124
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
beczkach. 30 ejusdem
Przeprawę mostem zgotowanym przeszliśmy przez rzeczkę Kierzeste, błotnistą, lgnącą, przez potok lgnący. Szliśmy milę wielką krajem łamanym, górzystym. Stanęliśmy na lewej stronie Tyrgformosa sive Krasnego Targu, w którym mieszkali ludzie; jest chałup kilkanaście, cerkiew murowana i pałac, spustoszone, trawy nakoło wypasione, sian narobionych dość. Załogi dano, żeby chałup nie palono. Dzień bardzo był gorący. Na lewej ręce od obozu naszego to miasteczko leżało. Podjazd
wyszedł w tył na nasze obozowisko, ponieważ się według relacji zwykli wieszać na nich Tatarowie albo karałasi; ten sine effectu powrócił. 1 octobris
Na tymże miejscu przestaliśmy.
beczkach. 30 eiusdem
Przeprawę mostem zgotowanym przeszliśmy przez rzeczkę Kierzeste, błotnistą, lgnącą, przez potok lgnący. Szliśmy milę wielką krajem łamanym, górzystym. Stanęliśmy na lewej stronie Tyrgformosa sive Krasnego Targu, w którym mieszkali ludzie; jest chałup kilkanaście, cerkiew murowana i pałac, spustoszone, trawy nakoło wypasione, sian narobionych dość. Załogi dano, żeby chałup nie palono. Dzień bardzo był gorący. Na lewej ręce od obozu naszego to miasteczko leżało. Podjazd
wyszedł w tył na nasze obozowisko, ponieważ się według relacyi zwykli wieszać na nich Tatarowie albo karałasi; ten sine effectu powrócił. 1 octobris
Na tymże miejscu przestaliśmy.
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 13
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
choć w sześciudziesiąt tysięcy chan przyjdzie, a naszego wojska daj Boże aby było sześć. Co tedy może być za rezystencja, wkrótce docebit eventus i czas revolvet.
Do Soroki weszło Kozaków pięćset ad praesidium, nieźle tedy już i w ludzie, i w prowianty opatrzona ta forteca. Do Nowego Szańcu ordynowana piechota łanowa do robienia sian, w której robocie niemały i z Kozaków posiłek będzie, a jest przeszło czterysta samej piechoty oprócz komunika, pod Samusiem i Kilianem, teraz nowo z Zaporoża z dobrymi Kozakami zaciągnionym.
Ps. Teraz dopiro imp. Remiszewski rotmistrz przyprowadził siedmiu niewolników wziętych w samym Budziaku; ci referunt, że chan na Budziaku z ordami,
choć w sześciudziesiąt tysięcy chan przyjdzie, a naszego wojska daj Boże aby było sześć. Co tedy może być za rezystencyja, wkrótce docebit eventus i czas revolvet.
Do Soroki weszło Kozaków pięćset ad praesidium, nieźle tedy już i w ludzie, i w prowianty opatrzona ta forteca. Do Nowego Szańcu ordynowana piechota łanowa do robienia sian, w której robocie niemały i z Kozaków posiłek będzie, a jest przeszło czterysta samej piechoty oprócz komunika, pod Samusiem i Kilianem, teraz nowo z Zaporoża z dobrymi Kozakami zaciągnionym.
Ps. Teraz dopiro jmp. Remiszewski rotmistrz przyprowadził siedmiu niewolników wziętych w samym Budziaku; ci referunt, że chan na Budziaku z ordami,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 355
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Służy ku temu przypatrzyć się wprzód tak mocnym miejscom/ tak niedobytym zamkom/ które ich ubezpieczają od nieprzyjaciół. BRIA, ŚCIAMPANIA. Francja. Pierwsze księgi.
ŚCiampania/ która się też zowie i Brią/ równa się Pikardiej w dostatku pszenice; ale ją przechodzi w winach/ i w pastwiskach. Ma ta Bria wielki dostatek sian i bydła. Przednie miasto jej jest Meaus/ które leży na jednej gorze otworzystej/ a idzie pod nie rzeka Marna/ z której jeden strumień dzieli ono miasto na dwie części/ jednę nazywają wsią/ a drugą Mercato. We wsi jest Kasztel/ który trzyma w grozie Mercat. Jest też jeszcze w tej Bria Siateotierri
Służy ku temu przypátrzyć się wprzod ták mocnym mieyscom/ ták niedobytym zamkom/ ktore ich vbespieczáią od nieprzyiaćioł. BRIA, SCIAMPANIA. Fráncia. Pierwsze kśięgi.
SCiampania/ ktora się też zowie y Brią/ rowna się Pikárdiey w dostátku pszenice; ále ią przechodźi w winách/ y w pástwiskách. Ma tá Bria wielki dostátek śian y bydłá. Przednie miásto iey iest Meaus/ ktore leży ná iedney gorze otworzystey/ á idźie pod nie rzeká Marna/ z ktorey ieden strumień dźieli ono miásto ná dwie częśći/ iednę názywáią wśią/ á drugą Mercato. We wśi iest Kasztel/ ktory trzyma w groźie Mercat. Iest też iescze w tey Bria Siateotierri
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 45
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
/ abo Palus, rzeczona Aria/ a teraz ją zowią jeziorem Burgiańskim. Przeszedszy potym górę Cojbocaran/ wstęp jest do Sigestan/ którą krainę wokoło otoczyły góry/ a śrzodkiem ich idzię rzeka Ilmento. Idzie potym Circan (gdzie była stara Gedrosia) mając miasta/ Canafi/ Sistan/ Mulete/ Racagnin/ Timocain/ Asian. CARAMANIA, ORMUZ.
WRacając się do morza/ jest tam Prowincja Carmania/ która idzie przy morzu dalej niż na 200. mil wielkich/ ale brzeg ma niebezpieczny; bo tam rzadkie są porty/ a barzo wiele jest miałkich miejsc i oschłych. Dzieli się na dwie części: Jednę zowią Dolcindą/ która się poczyna
/ ábo Palus, rzeczoná Ariá/ á teraz ią zowią ieźiorem Burgiáńskim. Przeszedszy potym gorę Coybocaran/ wstęp iest do Sigestan/ ktorą kráinę wokoło otoczyły gory/ á śrzodkiem ich idźię rzeká Ilmento. Idźie potym Circan (gdźie byłá stára Gedrosia) máiąc miástá/ Cánáfi/ Sistan/ Mulete/ Rácágnin/ Timocain/ Asian. CARAMANIA, ORMVZ.
WRácáiąc się do morzá/ iest tám Prouincia Cármánia/ ktora idźie przy morzu dáley niż ná 200. mil wielkich/ ále brzeg ma niebespieczny; bo tám rzadkie są porty/ á bárzo wiele iest miáłkich mieysc y oschłych. Dźieli się ná dwie częśći: Iednę zowią Dolcindą/ ktora się poczyna
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 188
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
cicho garniec miodu za Piniądze Tak się stało. Wypiwszy ten po drugi do piwnice poszła szynkarka. A moich tez kilka za nią dali znać że jest Miodu 6 Beczek kazałem Zabrać pij. Popodpijawszy dawaj ognia na Ulicach. Takes my całą noc przegaudowali Nazajutrz zaraz do Gumien które były za naszemi stajniami nawieziono zbóz w snopach sian co potrzeba kiedy widzą że to nie ustraszą. Widzą że onić nie proszę mam wszystkiego dosyć wieprzów karmnych nabito, kur, Gęsi, Az znowu idą wczoraisi Porucznicy i kilka Towarzystwa z niemi między któremi mój znajomy P. Tryzno. Husz wtarg że tu Mieszczanie chcą przyść ale się boją prosiemy za niemi. Ja
cicho garniec miodu za Piniądze Tak się stało. Wypiwszy ten po drugi do piwnice poszła szynkarka. A moich tez kilka za nią dali znac że iest Miodu 6 Beczek kazałęm Zabrać pij. Popodpiiawszy daway ognia na Ulicach. Takes my całą noc przegaudowali Nazaiutrz zaraz do Gumien ktore były za naszemi stayniami nawieziono zboz w snopach siąn co potrzeba kiedy widzą że to nie ustraszą. Widzą że onić nie proszę mąm wszystkiego dosyć wieprzow karmnych nabito, kur, Gęsi, Az znowu idą wczoraisi Porucznicy y kilka Towarzystwa z niemi między ktoremi moy znaiomy P. Tryzno. Husz wtarg że tu Mieszczanie chcą przyść ale się boią prosięmy za niemi. Ia
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 169
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
uchwała wielce chwalebna i żołnierzom pożyteczna. Zrazu zaraz na troje dobra pewne pod Trembowlą, pod Buczniową i pod Krzemieńcem komisarze naznaczeni pokupiwszy, czy też Rok 1677
tylko na kredyt u Rzeczypospolitej wziąwszy, między żołnierzów rozdali i pewną kwotę wojska na tych tu trojgu miejscach według proporcji rozłożyli i żeby sobie jako chcieli i mogli zbóż i sian przysposabiali, upomnieli, ażeby hiberny pewnej na święty Marcin spodziewali się, upewnili.
I rzuciło się było wojsko do gospodarstwa. Chałupki pobudowali, siali, siana zbierali, a kiedy święty Marcin przyszedł, a hiberny ledwie co było widać nie tylko w obozach, ale i we Lwowie, jak znowu zamarkotne to im zdało się
uchwała wielce chwalebna i żołnierzom pożyteczna. Zrazu zaraz na troje dobra pewne pod Trembowlą, pod Buczniową i pod Krzemieńcem komisarze naznaczeni pokupiwszy, czy też Rok 1677
tylko na kredyt u Rzeczypospolitej wziąwszy, między żołnierzów rozdali i pewną kwotę wojska na tych tu trojgu miejscach według proporcyi rozłożyli i żeby sobie jako chcieli i mogli zbóż i sian przysposabiali, upomnieli, ażeby hiberny pewnej na święty Marcin spodziewali się, upewnili.
I rzuciło się było wojsko do gospodarstwa. Chałupki pobudowali, siali, siana zbierali, a kiedy święty Marcin przyszedł, a hiberny ledwie co było widać nie tylko w obozach, ale i we Lwowie, jak znowu zamarkotne to im zdało się
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 474
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000