w ciężkim żalu więzi: A ja na suchej spoczywam gałęzi. P. Och. Nietroszcz się Damo ani w ten głęboki Nieszczęścia kanał/ lej z oczu potoki; Acz trudno przyznąm by oko oschnęło/ Kiedy w Frasunkach/ serce utoneło. Rozumem miarkuj żal: widząc domową Kiedy drapieżny gołębicę Wdową. Jastrząb uczyni/ sierotę owdowi/ A prżecię ona sparzenie odnowi. Dam. Bywać to prawda: lecz między Zwierzęty Nie miedzy ludźmi/ ten zwyczaj zawzięty. Niepyta się nikt co się dzieje wlessie Co miedzy ludźmi prędko się różniesie. Zwłaszcza w miłości: a któż tak szczęśliwy/ Żeby go nietknął język szczebietliwy. Komusz przepuści obmowca
w ćięszkim żálu więźi: A ia ná suchey zpoczywam gáłęźi. P. Och. Nietroszcz się Dámo áni w ten głęboki Nieszczęśćia kánał/ ley z oczu potoki; Acz trudno przyznąm by oko oschnęło/ Kiedy w Frásunkách/ serce vtoneło. Rozumem miárkuy żal: widząc domową Kiedy drapiezny gołębicę Wdową. Iástrząb vczyni/ śierotę owdowi/ A prżećię oná sparzenie odnowi. Dam. Bywać to prawdá: lecz między Zwierzęty Nie miedzy ludźmi/ ten zwyczay záwźięty. Niepyta się nikt co się dźieie wlesśie Co miedzy ludźmi prędko się rożnieśie. Zwłaszczá w miłośći: á ktosz ták sczęśliwy/ Zeby go nietknął iężyk szczebietliwy. Komusz przepuśći obmowcá
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 185
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
/ Jak sługa radzi Pani uczyniła Bo Damie meża jako szkapie grzebła Trzeba. Pierwszego chociaż niepogrzebła. Tak bywa/ sokół kiedy bystrym okiem/ Bujając sobie pod niebem wysokiem: Zajrzy szczebietny Dzierzby: zaraz doni Nie poścignionym lotem/ bark swój skłoni. Albo gdy owo za dżdżystej Jesieni Niesytym wilcy głodem przemorzeni; W Polach sierotę kiedy sarnę żoczą. Wnet ją łakomie ze wszech stron obskoczą. Tak i ta wdalsze zajechawszy kraje/ Siłom przyczynę do Komendów daje: Tych gładkość/ owych majętność niewoli. Ten piękność kocha/ ów dostatki woli. Dam. Głupiec co Westy Zamknione Klasztorze/ Dziewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Mając: powierzchny
/ Iák sługá rádzi Páni vczyniłá Bo Dámie meżá iáko szkápie grzebłá Trzebá. Pierwszego choćiasz niepogrzebłá. Tak bywa/ sokoł kiedy bystrym okiem/ Buiáiąc sobie pod niebem wysokiem: Záyrzy szczebietny Dźierzby: záraz doni Nie pośćignionym lotem/ bárk swoy skłoni. Albo gdy owo zá dzdzystey Ieśieni Niesytym wilcy głodęm przemorzeni; W Polách śierotę kiedy sárnę żoczą. Wnet ią łákomie ze wszech stron obskoczą. Ták y tá wdálsze záiechawszy kráie/ Siłom przyczynę do Kommendow dáie: Tych głádkość/ owych máiętność niewoli. Ten piękność kocha/ ow dostátki woli. Dam. Głupiec co Westy Zámknione Klasztorze/ Dźiewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Máiąc: powierzchny
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, żeby przy posłudze Miał ćwiczenie. Ledwie był raz czy dwa w kańczudze (Bez tego żadną miarą nie mogą róść młodzi), Aż on do pana ojca przed trzecim uchodzi. Ten się, widzę, uraża, matka pieści; zatem Niechaj im rośnie w domu, pomyślę, jałatem. Więc we wsi poddanego a sierotę bierę: Skoro dworską w młodości przejmie manijerę, Może potem być sługa łaski mojej godny. Jakoż mi, przez cały rok, barzo był wygodny; Aż kiedy pakłak wdzieje, guńka z niego spadnie, Naprzód autoryzuje, a potem mię kradnie. Zrazu nóż, łyżka i co tym podobne ginie, Do szkatuły w
, żeby przy posłudze Miał ćwiczenie. Ledwie był raz czy dwa w kańczudze (Bez tego żadną miarą nie mogą róść młodzi), Aż on do pana ojca przed trzecim uchodzi. Ten się, widzę, uraża, matka pieści; zatem Niechaj im rośnie w domu, pomyślę, jałatem. Więc we wsi poddanego a sierotę bierę: Skoro dworską w młodości przejmie manijerę, Może potem być sługa łaski mojej godny. Jakoż mi, przez cały rok, barzo był wygodny; Aż kiedy pakłak wdzieje, guńka z niego spadnie, Naprzód autoryzuje, a potem mię kradnie. Zrazu nóż, łyżka i co tym podobne ginie, Do szkatuły w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się bać musiał, kiedy co przedemną zataił. Stąd przyznał mi się do wszystkiego, przez co mi się podała okazja, wstrzymywania go od tysięcznych płochości, wprzód nim się do nich przyzwyczaił. Wiedziałem wprzód, niżem Syna w cudze wyprawił kraje, że pewną Pannę miejskiego stanu pokochał, którą moja Siostra, jak sierotę, i barzo jeszcze młodą, była do siebie wzięła, ponieważ to dziecię rzezwych było myśli, wraz z swoją jedyną Corą wychowywała. Syn mój swojej mi się zwierzył miłości. Prosił mię, gdy się wybierał w cudze Kraje, żebym mu pozwolił, tę Pannę za dobrą Przyjacielkę wziąć z sobą. Krótko, był
śię bać muśiał, kiedy co przedemną zataił. Ztąd przyznał mi śię do wszystkiego, przez co mi śię podała okazya, wstrzymywania go od tyśięcznych płochośći, wprzod nim śię do nich przyzwyczaił. Wiedziałem wprzod, niżem Syna w cudze wyprawił kraie, że pewną Pannę mieyskiego stanu pokochał, ktorą moia Siostra, jak śierotę, i barzo jeszcze młodą, była do śiebie wzięła, ponieważ to dziećię rzezwych było myśli, wraz z swoią jedyną Corą wychowywała. Syn moy swoiey mi śię zwierzył miłośći. Prośił mię, gdy śię wybierał w cudze Kraje, żebym mu pozwolił, tę Pannę za dobrą Przyiaćielkę wziąć z sobą. Krotko, był
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 13
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przystojną omowe księżny jejmości, przedsięwzięcia swego zaniechali; nalazł się poddany W. K. M. daleko tamtym, którzy prosili, nierówny, który zwyczaju pospolitego nie zachowawszy, prawo pospolite podeptawszy, Boga zapomniawszy, zwierzchność W. K. M. z siebie zrzuciwszy, córkę księżny jejmości poddaną W. K. M. sierotę, w opiekę W. K. M. podaną wziął gwałtem i takie nad nią uczynił okrucieństwo, jakiego nie uczyniłby poganin, gdyby ją wziął w niewolą. Co jako się stało, proszę, iżbyś W. K. M. słuchać raczył.
"Przed rokiem pisał ksiądz Dymitr do księżny jejmości szerokiemi słowy
przystojną omowe księżny jejmości, przedsięwzięcia swego zaniechali; nalazł się poddany W. K. M. daleko tamtym, którzy prosili, nierówny, który zwyczaju pospolitego nie zachowawszy, prawo pospolite podeptawszy, Boga zapomniawszy, zwierzchność W. K. M. z siebie zrzuciwszy, córkę księżny jejmości poddaną W. K. M. sierotę, w opiekę W. K. M. podaną wziął gwałtem i takie nad nią uczynił okrucieństwo, jakiego nie uczyniłby poganin, gdyby ją wziął w niewolą. Co jako się sstało, proszę, iżbyś W. K. M. słuchać raczył.
"Przed rokiem pisał ksiądz Dymitr do księżny jejmości szerokiemi słowy
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 182
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
, Nie bywszy nigdy w podobnej chorobie, Dziwowałam się pierwszej swej niedobie. Poczęłam stękać nie mogąc się wstrzymać; Aż kkiedy mi się ciężko przyszło z żymać, Skoczywszy baba, zatkała mi usta, Milcz, prawi, wszak to własna twa rozpusta? Na co wyjawiasz głosem swą sromotę? Tak mię łajała mizerną sierotę: A ja com miała czynić nieszczęśliwa? Gdy się ból gwałtem przez krzyk wydobywa; Gdy pohamować niepodobna jęku, Choć baba, bojaźń, i wstyd, broni stęku: Więc aby słówko nie wypadło z gęby, Gwałtem się ślię, gwałtem ścinam zęby: I miasto jakiej w boleściach ochłody, Łzy moje własne,
, Nie bywszy nigdy w podobney chorobie, Dźiwowáłám się pierwszey swey niedobie. Poczęłám stękać nie mogąc się wstrzymáć; Aż kkiedy mi się ćięszko przyszło z żymáć, Skoczywszy bábá, zátkáła mi ustá, Milcz, práwi, wszák to własna twá rospustá? Ná co wyiáwiasz głosem swą sromotę? Ták mię łáiáłá mizerną śierotę: A ia com miáłá czynić nieszczęśliwá? Gdy się bol gwałtem przez krzyk wydobywa; Gdy pohámowáć niepodobna ięku, Choć bábá, boiaźń, y wstyd, broni stęku: Więc áby słowko nie wypádło z gęby, Gwałtem się ślię, gwałtem śćinam zęby: Y miásto iákiey w boleśćiách ochłody, Łzy moie własne,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 145
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, które nie wiem kędy Czyli ma, czy nie. A ja nędzna wszędy Poniewieram się; swójem opuściła Dom, swojem szczęście dla niego zgubiła! Nazad już nie śmiem, wstyd mię kole w oczy, Bo któż by z krewnych taki był ochoczy, Żeby mię siostrą, żeby nie wierutną Niecnotą nazwał mnie — sierotę smutną. W co tchniesz — niedobrze, o lichy rozumie Miętkich białychgłów! Jak źle, gdy nie umie Człek sobie radzić! Chciałam polepszenia, Chciałam z Arnolfem zaraz zbogacenia; A on mnie wziąwszy — nie wiem gdzie — uwodzi. A właśnie jak wilk w kniejach z owcą chodzi Tu raz, tu drugi
, które nie wiem kędy Czyli ma, czy nie. A ja nędzna wszędy Poniewieram się; swójem opuściła Dom, swojem szczęście dla niego zgubiła! Nazad już nie śmiem, wstyd mię kole w oczy, Bo któż by z krewnych taki był ochoczy, Żeby mię siostrą, żeby nie wierutną Niecnotą nazwał mnie — sierotę smutną. W co tchniesz — niedobrze, o lichy rozumie Miętkich białychgłów! Jak źle, gdy nie umie Człek sobie radzić! Chciałam polepszenia, Chciałam z Arnolfem zaraz zbogacenia; A on mnie wziąwszy — nie wiem gdzie — uwodzi. A właśnie jak wilk w kniejach z owcą chodzi Tu raz, tu drugi
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 183
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Imp. Potocka, górnego frącymeru dama, idąc na potrzebne miejsce, zdjąwszy z palca dwa pierścienie i brekselkę, zawinąwszy w chustkę, włożyła one za sznurówkę, tam z jakiś nieostrożności wypadły jej w to miejsce; gdy poszła do swego kąta, postrzegła, w lament, płacz. Z porady tedy kompanijej jejmci chłopca sierotę wpuścić kazała w to miejsce, który zanurzywszy się nie znalazł, narobił więcej zapachu aniżeli korzyści z swojej odwagi. Powiadają, że te pierścienie miały być od imp. referendarza kor., niektórzy ichm. nazywają sekretnymi one amorami.
W wieczór karty grano. Die 17 ejusdem
Rano król im. poszedł przez galeryją do swego
. Jmp. Potocka, górnego frącymeru dama, idąc na potrzebne miejsce, zdjąwszy z palca dwa pierścienie i brekselkę, zawinąwszy w chustkę, włożyła one za sznurówkę, tam z jakiś nieostrożności wypadły jej w to miejsce; gdy poszła do swego kąta, postrzegła, w lament, płacz. Z porady tedy kompanijej jejmci chłopca sierotę wpuścić kazała w to miejsce, który zanurzywszy się nie znalazł, narobił więcej zapachu aniżeli korzyści z swojej odwagi. Powiadają, że te pierścienie miały być od jmp. referendarza kor., niektórzy ichm. nazywają sekretnymi one amorami.
W wieczór karty grano. Die 17 eiusdem
Rano król jm. poszedł przez galeryją do swego
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 111
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
pod tak zawikłany czas Korony Polskiej. A wieciesz co to jest mieć obecnego Chrystusa? Jakoby też miał przy sobie od porady za Instruktóra samę Mądrość przedwieczną: onego Boga który się zowie altitudo Sapientiae et Scientiae Dei. Dość mądrości w tym opiekunie: Trudno zbłądzić kogo taki Mędrzec nie odstępuje. Niechaj się armuje nieprzyjaciel na tę sierotę/ niechaj wykrzyka/ niechaj grozi/ nauczy Chrystus tego opiekuna co czynić/ byle z Dawidem nabożnym sercem do niego wzdychał: In te Domine speraui non confundar. Patrzcież jaka mądrość przy Urzędzie. Aleć i nazwisko samo mądrość wydaje. Bo czemuż się Wężykowi w opiekę dostała ta Sierota? Bo to stworzenie mądre
pod ták záwikłány czás Korony Polskiey. A wiećiesz co to iest mieć obecnego Chrystusa? Iákoby też miał przy sobie od porády zá Instruktorá sámę Mądrość przedwieczną: onego Bogá ktory się zowie altitudo Sapientiae et Scientiae Dei. Dość mądrośći w tym opiekunie: Trudno zbłądźić kogo táki Mędrzec nie odstępuie. Niechay się armuie nieprzyiaćiel ná tę śierotę/ niechay wykrzyka/ niechay groźi/ náuczy Chrystus tego opiekuná co czynić/ byle z Dawidem nabożnym sercem do niego wzdychał: In te Domine speraui non confundar. Pátrzćiesz iáka mądrość przy Vrzędźie. Aleć y názwisko sámo mądrość wydáie. Bo czemuż się Wężykowi w opiekę dostáłá tá Sierotá? Bo to stworzenie mądre
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 10
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
az dwór rabują szlachcianka chodzi załąmuje ręce tu troczą na konie wieprze oprawne połcie niektórzy Fanty. Bydło na powrozach prowadzą zobory. Rozumiałem że to jaka Egzekucja nie mięszam się pomijam wrota a już tez tam w tej wsi miałem stanąć bo noc zachodziła. Az owa postrzegłszy wypadnie zmiłuj się MŚci Panie rabują mię ubogą sierotę gorsi Moskwy, gorsi od Nieprzyjaciela. Pytam co to za ludzie Powieda ze woląntarze Pana Muraszki wrócę się tedy na podwórze i mówię Panowie nie boicie się Boga. Dworowi szlacheckiemu taką czynicie Wiolencyją. A WCi co dotego. Rzekę do tego bom i ja szlachcic. Potym doniej mowie MŚCia Pani kaz
az dwor rabuią szlachcianka chodzi załąmuie ręce tu troczą na konie wieprze oprawne połcie niektorzy Fanty. Bydło na powrozach prowadzą zobory. Rozumiałęm że to iaka Exekucyia nie mięszam się pomiiam wrota a iuz tez tam w tey wsi miałęm stanąc bo noc zachodziła. Az owa postrzegłszy wypadnie zmiłuy się MSci Panie rabuią mię ubogą sierotę gorsi Moskwy, gorsi od Nieprzyiaciela. Pytam co to za ludzie Powieda ze woląntarze Pana Muraszki wrocę się tedy na podworze y mowię Panowie nie boicie się Boga. Dworowi szlacheckiemu taką czynicie Wiolencyią. A WCi co dotego. Rzekę do tego bom y ia szlachcic. Potym doniey mowie MSCia Pani kaz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 154v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688