przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze woły
Ranym świtem obudzony Jedzie na żyzne zagony, Które więc lemieszem porze Od ranej do późnej zorze.
W domu zaś lub w żarnach miele, Lubo siadszy u kądziele, Prostą pieśnią pracowita Czeladka świtanie wita.
Albo też gdy wznidzie słonie, Ciągnie sierpem po zagonie. Już i pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory, Które mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie pierzchliwe Lub na
przed zajęciem zarze Ożywają się kotlarze.
Już też i oracz wesoły Zaprzągszy robocze woły
Ranym świtem obudzony Jedzie na żyzne zagony, Ktore więc lemieszem porze Od ranej do poźnej zorze.
W domu zaś lub w żarnach miele, Lubo siadszy u kądziele, Prostą pieśnią pracowita Czeladka świtanie wita.
Albo też gdy wznidzie słonie, Ciągnie sierpem po zagonie. Już i pasterz nieuśpiony Lubo na bujne zagony,
Lubo między gęste bory Pędzi bydełko z obory, Ktore mu się o tym czasie Najlepiej z rosą napasie.
Już i myśliwy w tej chwili, Gdy mu tylko ptak zakwili, Do zwykłej uciechy wstaje, Dniowi leniwemu łaje,
Jadąc na łanie pierzchliwe Lub na
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
W gumna bogate. Tak człowiek cnotliwy, Lubo w tym wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku, bowiem tej nadzieje Pełnam z pierwszego twoich dni początku. Dobre uczynki twoja ręka sieje. Niechżeć się zboże pod sierpem zagęści, Niech w prasie wino roście, niechaj w stadzie Pożytecznego dobytku się szczęści. Zgoła w domowej i polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wieków czyny Miast i pałaców nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mózgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych
W gumna bogate. Tak człowiek cnotliwy, Lubo w tym wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku, bowiem tej nadzieje Pełnam z pierwszego twoich dni początku. Dobre uczynki twoja ręka sieje. Niechżeć się zboże pod sierpem zagęści, Niech w prasie wino roście, niechaj w stadzie Pożytecznego dobytku się szczęści. Zgoła w domowej i polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeźyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wiekow czyny Miast i pałacow nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mozgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 470
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Nie puszczaj sierpa na kłosy: To rzecz twej ręki mieć za kmieciów sługi, Serca ich orać i żąć ich wysługi; A ten snop słusznie nazwie się szczęśliwem, Który ty zwiążesz ręki twojej żniwem. ŻNIWIARKA wtóra
(Katarzyna de Gordon)
Niech ci się wiedzie, niech się wszytko szczęści, Niech się pod twoim sierpem kłos zagęści, Niech chwast i ciernie niw twoich nie dusi; Co-ć Bóg obiecał, to twoje być musi. WINIARKA pierwsza
(Urszula Wybranowska)
Gdy ta winiarka dla smacznego soku Grona z winnice przynosi do tłoku Pod jesienne czasy, Tak wierzyć trzeba, że za swoje zdrowie Nie będą w niebie pełnili bogowie,
, Nie puszczaj sierpa na kłosy: To rzecz twej ręki mieć za kmieciów sługi, Serca ich orać i żąć ich wysługi; A ten snop słusznie nazwie się szczęśliwem, Który ty zwiążesz ręki twojej żniwem. ŻNIWIARKA wtóra
(Katarzyna de Gordon)
Niech ci się wiedzie, niech się wszytko szczęści, Niech się pod twoim sierpem kłos zagęści, Niech chwast i ciernie niw twoich nie dusi; Co-ć Bóg obiecał, to twoje być musi. WINIARKA pierwsza
(Urszula Wybranowska)
Gdy ta winiarka dla smacznego soku Grona z winnice przynosi do tłoku Pod jesienne czasy, Tak wierzyć trzeba, że za swoje zdrowie Nie będą w niebie pełnili bogowie,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 232
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
flory. Tobie-ć się gwoli wiosna w swej ozdobie Pyszni i rada, że się równa tobie, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz czas, Jago, przy skończonym żniwie, Wyskoczyć w chłodnym cieniu nieleniwie;
flory. Tobie-ć się gwoli wiosna w swej ozdobie Pyszni i rada, że się równa tobie, Bo i ty kwitniesz jako wiosna wieczna: Takeś jak ona świeża, niestateczna, I masz jak w kwietniu, Jago, kwiat różany, Majową rzeźwość, marcowe odmiany. LATO
W kłosianym wieńcu, upalona latem, Wywija sierpem Cerera szczerbatem I kosą wsparta, pokrzykuje dumnie, Widząc, że wszytko w stertach albo gumnie; Cieszy gospodarz, cieszy się skwapliwy Żeniec, okryte podcinając niwy I snopy znosząc w liczne kopy sporze, W czas ma nadzieję o gdańskim fryjorze. Teraz czas, Jago, przy skończonym żniwie, Wyskoczyć w chłodnym cieniu nieleniwie;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 256
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie dościgną; Nieprzeżyte cnót waszych stawiając obrazy, Wszytkie tamy i wszytkie pozrucacie jazy. Żadne, żadne Jordanu nie strzymają wstręty, Aż w porcie wiecznej sławy postawi okręty. 346. ŁYSY
Piękne nieurodzaju wielkiego abrysy, Prosząc o defalkatę, mój arendarz łysy Na swej głowie wyraził. „Daj go katu — rzekę — Jeśli sierpem nie urżnę, przynajmniej usiekę. Jeśli nie zbożem pole, musi zaróść perzem. Gdzież się kryją przepiórki?” Rzecze: „Za kołnierzem.” 347. PASOŻYT
Nie proszony pasożyt, przyszedszy na gody, Usiadł na końcu stołu po oddaniu wody. Gospodarz, że trzydziestu tylko prosił na nie, Zliczywszy gości,
nie dościgną; Nieprzeżyte cnót waszych stawiając obrazy, Wszytkie tamy i wszytkie pozrucacie jazy. Żadne, żadne Jordanu nie strzymają wstręty, Aż w porcie wiecznej sławy postawi okręty. 346. ŁYSY
Piękne nieurodzaju wielkiego abrysy, Prosząc o defalkatę, moj arendarz łysy Na swej głowie wyraził. „Daj go katu — rzekę — Jeśli sierpem nie urżnę, przynajmniej usiekę. Jeśli nie zbożem pole, musi zaróść perzem. Gdzież się kryją przepiórki?” Rzecze: „Za kołnierzem.” 347. PASOŻYT
Nie proszony pasożyt, przyszedszy na gody, Usiadł na końcu stołu po oddaniu wody. Gospodarz, że trzydziestu tylko prosił na nie, Zliczywszy gości,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 338
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jakie Merkury poczwary i cienie, Przez las podziemny cyprysowy żenie, Albo co za cera owych, W górach gwarków skalistych Hemowych. Jako wpół potem śniegi ustąpiły, A chwast i cierpkie żagwie się rozwiły. Opar on jedli surowy, Że trucizną i chleb był im nowy. Taką zarazę upatrzywszy w gminie Atropo chyża, z sierpem się zawinie: Dopiero w bystre jej tropy Lecą okiem niezmierzone snopy. Chorągwie z murów wywieszają ciemneBramy się wszystkie otworzą podziemne, Jako Demogergonowe Tak ku wdzięcznym Elisom słoniowe. Cisną się dusze nawalonym tłumem, Charon nie łodzią, ale wozi prumem, A Minos wzglądając srogo, Nie wie hardy wprzód sądzić ma kogo. Po
Jakie Merkury poczwary i cienie, Przez las podziemny cyprysowy żenie, Albo co za cera owych, W górach gwarków skalistych Hemowych. Jako wpół potem śniegi ustąpiły, A chwast i cierpkie żagwie się rozwiły. Opar on jedli surowy, Że trucizną i chleb był im nowy. Taką zarazę upatrzywszy w gminie Atropo chyża, z sierpem się zawinie: Dopiero w bystre jej tropy Lecą okiem niezmierzone snopy. Chorągwie z murów wywieszają ciemneBramy się wszystkie otworzą podziemne, Jako Demogergonowe Tak ku wdzięcznym Elisom słoniowe. Cisną się dusze nawalonym tłumem, Charon nie łodzią, ale wozi prumem, A Minos wzglądając srogo, Nie wie hardy wprzód sądzić ma kogo. Po
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 87
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Ten, który pracowitym ojczyste zagony (Jako starzy) orze pługiem, Ani żadnym uciśnion na dobrach swych długiem; Swym go nie ustraszy tonem Trąba, ani Eolus przykrym Aquilonem Na morzu, kopy nie goni Językiem, i spółków się z mocniejszymi chorni. Już on to sadzi winnice, I wspiera niedołężne tyczami macice, To sierpem wkoło chwast krzywym Obrzyna, latoroślom dając plac szczęśliwym. Już pogląda, gdy wieczorem Z gromadnym bydło wraca się taborem. Już dobrej nadzieje pełen Syci miód, już i owce z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i jagody, Latorośle i prace własnej swej nagrody!
Ten, który pracowitym ojczyste zagony (Jako starzy) orze pługiem, Ani żadnym uciśnion na dobrach swych długiem; Swym go nie ustraszy tonem Trąba, ani Eolus przykrym Aquilonem Na morzu, kopy nie goni Językiem, i spółków się z mocniejszymi chorni. Już on to sadzi winnice, I wspiera niedołężne tyczami macice, To sierpem wkoło chwast krzywym Obrzyna, latoroślom dając plac szczęśliwym. Już pogląda, gdy wieczorem Z gromadnym bydło wraca się taborem. Już dobrej nadzieje pełen Syci miód, już i owce z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i jagody, Latorośle i prace własnej swej nagrody!
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty pola odziewają, Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach
płoty grodzi.
Zachodne wiatry drzewa rozwijają, Rozliczne kwiaty pola odziewają, Jezierne stada mnożą płody swoje, Nowe na paszą wylatują roje, Niewinne wojsko z owczarnie wychodzi I mać odziane pierzem hufce wodzi.
Na skroni żeńcom wieniec z kłosia wity Lato przynosi, dar prace obfitej. Odrosłe trawy za kosą padają, W dojrzałe zboża sierpem zażynają. On snopia wiązać pomaga czeladzi, On pełne wozy do gumna prowadzi.
Lubo Lwa koła słoneczne mijają, A świercze słońcu gorącemu łają, On przed promieniem południowym w cieniu Utaiwszy się przy chłodnym strumieniu
Leży uśpiony od szumu wdzięcznego Przezorną wodą zdroju ciekącego.
Jemu w jesieni sady barwę mienią, Jemu się jabłka po drzewach
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 202
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jest własny. Nie jeden z galantonów, bardzo na mnie kwaśny.
Znaczy Błoto wszelką rzecz walające, od którego Kalisz Miasto zowie się. Dwudziesta trzecia Zagadka. *Sierp jest Miesiąc na Nowiu:koło, Miesiąc w Pełni,
Widzi nasza Kraina, i strona podziemna Ze mając oczu tysiąc, jestem ślepa, ciemna. Z Sierpem, lub z *kołem Światu do usług przybywam. Ródzę wszem odpoczynek, Złodziejów pokrywam. O Enigmatach albo Zegadkach
Jest to Noc opisana, w której Miesiąc, i gwiazd mnóstwo świeci.
Dwudziesta czwarta Zagadka.
Nicem nie winien, wiszę; gdzie drugich zwoływam, Choć mię tam ciągną sznurem, tam nigdy nie bywam
iest własny. Nie ieden z galantonow, bardzo na mnie kwaśny.
Znaczy Błoto wszelką rzecz walaiące, od ktorego Kalisz Miasto zowie się. Dwudziesta trzecia Zagadka. *Sierp iest Miesiąc na Nowiu:koło, Miesiąc w Pełni,
Widzi nasza Kraina, y strona podziemna Ze maiąc oczu tysiąc, iestem ślepa, ciemna. Z Sierpem, lub z *kołem Swiatu do usług przybywam. Rodzę wszem odpoczynek, Złodzieiow pokrywam. O Enigmatach albo Zegadkach
Iest to Noc opisana, w ktorey Miesiąc, y gwiazd mnostwo świeci.
Dwudziesta czwarta Zagadka.
Nicem nie winien, wiszę; gdzie drugich zwoływam, Choć mię tam ciągną sznurem, tam nigdy nie bywam
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1204
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, niechaj tu blisko przy nas leżą. SIELANKA OŚMNASTA ŻEŃCY
Oluchna, Pietrucha, Starosta. Oluchna Już południe przychodzi, a my jeszcze żniemy. Czy tego chce urzędnik, że tu pomdlejemy? Głodnemu, jako żywo, syty nie wygodzi, On nad nami z maczugą pokrząkając chodzi, A nie wie, jako ciężko z sierpem po zagonie Ciągnąć się. Oraczowi insza, insza wronie; Chociaj i oracz chodzi za pługiem, i wrona, Inszy sierp w ręce, insza maczuga toczona. Pietrucha Nie gadaj głosem, aby nie usłyszał tego. Abo nie widzisz bicza za pasem u niego? Prędko nas nim namaca; zły frymark - za słowa Bicz
, niechaj tu blisko przy nas leżą. SIELANKA OŚMNASTA ŻEŃCY
Oluchna, Pietrucha, Starosta. Oluchna Już południe przychodzi, a my jeszcze żniemy. Czy tego chce urzędnik, że tu pomdlejemy? Głodnemu, jako żywo, syty nie wygodzi, On nad nami z maczugą pokrząkając chodzi, A nie wie, jako ciężko z sierpem po zagonie Ciągnąć się. Oraczowi insza, insza wronie; Chociaj i oracz chodzi za pługiem, i wrona, Inszy sierp w ręce, insza maczuga toczona. Pietrucha Nie gadaj głosem, aby nie usłyszał tego. Abo nie widzisz bicza za pasem u niego? Prędko nas nim namaca; zły frymark - za słowa Bicz
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 155
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964