przypłacić mu musi, Żaden nazad nie wyńdzie, każdego udusi. Nie sfolgował, przyszedłli kto i z jego rodu, Dla wydania sekretu, a potem i z głodu. Gdy tak lwy, dziki, wilki w zgłodniałe tka kiszki, Widząc nad jamą, prosi w nawiedziny liszki: „Samaś — rzecze — siostrzyczko, tak jest niepobożna; Nawiedź mnie też kalekę, proszę, jeśli można.” Zaraz zdrady dowcipna przewąchawszy liszka: „Słusznać by rzecz chorego nawiedzić braciszka, Tylko patrząc na tropy lwie, niedźwiedzie, zdebie, Żaden nazad nie wrócił, wszedszy raz do ciebie. Słychałam, że żołądek naprawują postem” — I
przypłacić mu musi, Żaden nazad nie wyńdzie, każdego udusi. Nie sfolgował, przyszedłli kto i z jego rodu, Dla wydania sekretu, a potem i z głodu. Gdy tak lwy, dziki, wilki w zgłodniałe tka kiszki, Widząc nad jamą, prosi w nawiedziny liszki: „Samaś — rzecze — siestrzyczko, tak jest niepobożna; Nawiedź mnie też kalekę, proszę, jeśli można.” Zaraz zdrady dowcipna przewąchawszy liszka: „Słusznać by rzecz chorego nawiedzić braciszka, Tylko patrząc na tropy lwie, niedźwiedzie, zdebie, Żaden nazad nie wrócił, wszedszy raz do ciebie. Słychałam, że żołądek naprawują postem” — I
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 195
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
monarcha”. Aż będzie i owo: „Drwiłem z niego, napiłem się z tej okazji do woli wbiłem mu w głowę hipokondryją, nie postrzegł się błazen, mam sposób najeść się i napić u niego, a mogę co i wydrwić”. Będzie: „Moja z serca serdecznie, jedynie kochana siostrzyczko”, a kiedy ją przy owej dobrze mężczyzna wspomni, w znaku inklinacji pokaże, reputacja słusznie zaleci, aż znowu będzie: „Dalibóg, ten chłop serca zażyć nie umie, na ludziach się nie zna, ladaco chwali, kocha i wspomina, że mu się nadstawia, płaszczy, umizga i obliguje, a to
monarcha”. Aż będzie i owo: „Drwiłem z niego, napiłem się z tej okazyi do woli wbiłem mu w głowę hipokondryją, nie postrzegł się błazen, mam sposób najeść się i napić u niego, a mogę co i wydrwić”. Będzie: „Moja z serca serdecznie, jedynie kochana siostrzyczko”, a kiedy ją przy owej dobrze mężczyzna wspomni, w znaku inklinacyi pokaże, reputacyja słusznie zaleci, aż znowu będzie: „Dalibóg, ten chłop serca zażyć nie umie, na ludziach się nie zna, ladaco chwali, kocha i wspomina, że mu się nadstawia, płaszczy, umizga i obliguje, a to
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 250
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Drzewa widzi, rodzajem nad się foremniejsze. Krzewiąc się sam, wypycha pożyteczniejszego, Nie pomni, że w ogrodzie nie ma miejsca swego. A tenże owoc niesie, który w polu rodzi, I drzewo i owoc się niczemu nie godzi”. Drzewa zaś co baczniejsze na to powiedziały: „Nie frasuj się, siostrzyczko, czas to barzo mały Okaże, jako szczęście z cierniem się obchodzi. Niechaj baczny ogrodnik tędy się przechodzi, Ciernie wszystko zarazem z gruntu wykorzeni, Zły korzeń wyrzuciwszy, wszystkę mu złość zmieni. I jako się tu w ogród prawie samo wdarło, A na drzewa rodzajne złością swą upadło, Tak skoro je wyrzucą,
Drzewa widzi, rodzajem nad się foremniejsze. Krzewiąc się sam, wypycha pożyteczniejszego, Nie pomni, że w ogrodzie nie ma miejsca swego. A tenże owoc niesie, który w polu rodzi, I drzewo i owoc się niczemu nie godzi”. Drzewa zaś co baczniejsze na to powiedziały: „Nie frasuj się, siestrzyczko, czas to barzo mały Okaże, jako szczęście z cierniem się obchodzi. Niechaj baczny ogrodnik tędy się przechodzi, Ciernie wszystko zarazem z gruntu wykorzeni, Zły korzeń wyrzuciwszy, wszystkę mu złość zmieni. I jako się tu w ogród prawie samo wdarło, A na drzewa rodzajne złością swą upadło, Tak skoro je wyrzucą,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 97
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
wktóre wprawił. Płacze.
STARUSZKIEWICZ. Zał mi WmPani! na co się zda teraz płakać. Już się to stało. Rozerwij sobie Wm Pani ten smutek, a chciej być jutro na weselu mej Córki. Proszę uniżenie.
DEMARIEE. Jeśli mi Wm Pan każesz...
STARUSZKIEWICZ. Proszę, wielce proszę. Moja Siostrzyczko. Weźże tam Jejmć do siebie, bo ja patrzyć na to nie mogę. kiedy piękna kobieta płacze. Mam serce bardzo miętkie.
BYWALSKA. Proszę WmPanią z sobą. SCENA IV. STARUSZKIEWICZ. Potym DZIWAKIEWICZ.
STARUSZKIEWICZ. Dama przystojna, za co on ją porzucił. Musiał być Filut, pieniędzy szukał, nie
wktore wprawił. Płacze.
STARUSZKIEWICZ. Zał mi WmPani! na co się zda teraz płakać. Iuż się to stało. Rozerwiy sobie Wm Pani ten smutek, a chciey być iutro na weselu mey Corki. Proszę uniżenie.
DEMARIEE. Ieśli mi Wm Pan każesz...
STARUSZKIEWICZ. Proszę, wielce proszę. Moia Siestrzyczko. Weźże tam Ieymć do siebie, bo ia patrzyć na to nie mogę. kiedy piękna kobieta płacze. Mam serce bardzo miętkie.
BYWALSKA. Proszę WmPanią z sobą. SCENA IV. STARUSZKIEWICZ. Potym DZIWAKIEWICZ.
STARUSZKIEWICZ. Dama przystoyna, za co on ią porzucił. Musiał bydź Filut, pieniędzy szukał, nie
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 19
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
potrafi Na dobry dupelbir trafi. 642. Liszka i łasica.
Trefunkiem do szpiklerza liszka się zakradła Chuda przez ciasną dziurę; tam gdy się objadła, Nazad wyleść tą dziurą, którą wlazła, chciała, Lecz nie mogła, bo barzo brzuch była napchała. Widząc łasica rzecze: O próżno się kusisz, Chudaś wlazła, siostrzyczko, chuda wyleść musisz. 643. Na nagie obrazy w łaźni.
Co za nagie obrazy, jeśli mię kto spyta? Łaźnia tu, w łaźni nago myć się przyzwoita, A jeśliby się komu niepoczesne zdały, Wolno, jeżeli umie, przybrać femorały. 644. Item.
Nie dziwuj się, żem nagość
potrafi Na dobry dupelbir trafi. 642. Liszka i łasica.
Trefunkiem do szpiklerza liszka się zakradła Chuda przez ciasną dziurę; tam gdy się objadła, Nazad wyleść tą dziurą, ktorą wlazła, chciała, Lecz nie mogła, bo barzo brzuch była napchała. Widząc łasica rzecze: O prożno się kusisz, Chudaś wlazła, siestrzyczko, chuda wyleść musisz. 643. Na nagie obrazy w łaźni.
Co za nagie obrazy, jeśli mię kto spyta? Łaźnia tu, w łaźni nago myć się przyzwoita, A jeśliby się komu niepoczesne zdały, Wolno, jeżeli umie, przybrać femorały. 644. Item.
Nie dziwuj się, żem nagość
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 325
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
co się przy afektach mówiło siłaby. A potem miałem wyrostka Dzięgielowskiego co grał na skrzypcach i śpiewał ładnie kazałemmu zaspiewać.
Niech komu Nadzieja ściele Różnych fortun na myśl wiele, Ja już będę Triumfował Kiedym szczęśliwie stargował.
Domyślili się co się dzieje po tej piesni, Przyszedł do nas Brat jej Ródzony, wierę siostrzyczko a godziło się to nieradząc się nas? Ale dobrze i tak Chwała Bogu! Owa się omawia ze tu nic niemasz, Tylko ze pieśń śpiewają taką jaki ma w sobie Tekst, A oni już wmawiają gwałtem że juzes deklarowała piją za zdrowie vivat, Pierzcien jej obaczywszy umnie na Palcu Tym że bardziej Potym tancowac
co się przy affektach mowiło siłaby. A potem miałęm wyrostka Dzięgielowskiego co grał na skrzypcach y spiewał ładnie kazałemmu zaspiewać.
Niech komu Nadzieia sciele Roznych fortun na mysl wiele, Ia iuz będę Tryumfował Kiedym szczęsliwie stargował.
Domyslili się co się dzieie po tey piesni, Przyszedł do nas Brat iey Rodzony, wierę siostrzyczko a godziło się to nieradząc się nas? Ale dobrze y tak Chwała Bogu! Owa się omawia ze tu nic niemasz, Tylko ze piesn spiewaią taką iaki ma w sobie Text, A oni iuz wmawiaią gwałtem że iuzes deklarowała piią za zdrowie vivat, Pierzcien iey obaczywszy umnie na Palcu Tym że bardziey Potym tancowac
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 224
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
lubo mówiła Gertruda Błog. a skądżeby mi tak wielkie dać dobrodziejstwo/ Pan mój Zbawiciel Chrystus Jezus; znam ja do siebie/ iż jestem wielka grzesznica/ żadnej dobrej sprawy nieuczyniłam/ wiem to dobrze do siebie/ wzięłam ja wiele dobrodziejstwa od Chrystusa mego/ a niewdzięcznam się za nie stawiła. Przeto Siostrzyczko niepowiadaj mi tego. A gdy Rok w dzień Wielkopiątkowy otrzymała tę łaskę od Boga/ najpierwej te rany obaczyła Siostra Diewera/ i śliczną krew chusteczką ocierała. I tak podzielił Pan Bóg te trzy Panny/ które na świecie Panu Bogu swemu służąc/ umiały i w pośrzodku świata Boga rany cudowne Błog. Gertrudzie. Druga
lubo mowiłá Gertrudá Błog. á zkądżeby mi ták wielkie dáć dobrodźieystwo/ Pan moy Zbáwićiel Chrystus Iezus; znam ia do śiebie/ iż iestem wielka grzesznicá/ żadney dobrey spráwy nieuczyniłám/ wiem to dobrze do śiebie/ wźięłám ia wiele dobrodźieystwá od Chrystusá mego/ á niewdźięcznam się zá nie stáwiłá. Przeto Siestrzyczko niepowiaday mi tego. A gdy Rok w dźień Wielkopiątkowy otrzymáłá tę łáskę od Bogá/ naypierwey te rány obaczyłá Siostrá Dyewerá/ y śliczną krew chusteczką oćieráłá. I ták podźielił Pan Bog te trzy Pánny/ ktore ná świećie Pánu Bogu swemu służąc/ vmiáły y w pośrzodku świátá Bogá rány cudowne Błog. Gertrudźie. Druga
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 70
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644