milę, gorzko wylewając Krwawe łzy, a sama się śmiercią przeklinając. Rzecze żołnierz: „Powróć się, nie chcę z ciebie sługi, Nie wziąłbym ja tej krowy, wziąłby mój brat drugi; Idźże, babo, do diabła, boć skóry wytrzepię. Dam ci krowę obuchem, kościów w skórę wlepię.” Na takie okropne złego ciury słowa Taka też, lub poszeptem, była moja mowa: „Bodajże cię haniebnie, hultaju, zabito, Bodaj za twe zasługi miałeś takie myto. Niech na cię sprawiedliwy sąd Boga mojego Surowością wyniknie, doznawaj ciężkiego.” Patrzajcież, co się z takim Wziętokrowskim
milę, gorzko wylewając Krwawe łzy, a sama się śmiercią przeklinając. Rzecze żołnierz: „Powróć się, nie chcę z ciebie sługi, Nie wziąłbym ja tej krowy, wziąłby mój brat drugi; Idźże, babo, do diabła, boć skóry wytrzepię. Dam ci krowę obuchem, kościów w skórę wlepię.” Na takie okropne złego ciury słowa Taka też, lub poszeptem, była moja mowa: „Bodajże cię haniebnie, hultaju, zabito, Bodaj za twe zasługi miałeś takie myto. Niech na cię sprawiedliwy sąd Boga mojego Surowością wyniknie, doznawaj ciężkiego.” Patrzajcież, co się z takim Wziętokrowskim
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 734
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tym przestrzegam: nie wal przez pień kłody. Krzywo li gdzie, nie w skok się miej do nieprzyjaźni: Wielka pomsta poecie, odpisać mu raźniej. 5 (F). DO BARTOSZA
W kozich się święci boży i w baranich skórach, Jako w piśmiech czytamy, tułali po górach. Już piąty rok wołową Bartosz skórę nosi, Bo choć przysięga, najmniej niepodobna łosiej, Wżdy nic nie ma z świętymi. Bartoszu nieboże, Nie cudza, twojać skóra do tego pomoże. Nie cudzą wdziać, swoję zdjąć potrzeba z patronem, Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże
tym przestrzegam: nie wal przez pień kłody. Krzywo li gdzie, nie w skok się miej do nieprzyjaźni: Wielka pomsta poecie, odpisać mu raźniej. 5 (F). DO BARTOSZA
W kozich się święci boży i w baranich skórach, Jako w piśmiech czytamy, tułali po górach. Już piąty rok wołową Bartosz skórę nosi, Bo choć przysięga, najmniej niepodobna łosiej, Wżdy nic nie ma z świętymi. Bartoszu nieboże, Nie cudza, twojać skóra do tego pomoże. Nie cudzą wdziać, swoję zdjąć potrzeba z patronem, Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drażni jako ty, Psi go zjedzą na starość pod cudzymi płoty.” 155 (F). QUEM CALCEUS URGET ET UXOR
Na dwie złe rzeczy, kto chce, dam zdrową przestrogę, Komu żona dokucza, a bot ciśnie nogę. Bot przerżnąć, bo znośniejsza widzieć w bocie dziurę Niźli długo na nodze startą goić skórę. Co ze złą żoną czynić, nie widzę, nieboże, Gdy jej, jako botowi, dziura nie pomoże; Ale przecie poradzę: z taką się nie swatać, Bo snadniej dziurę zrobić niźli ją załatać, A trzeba by: bo jeśli było tam co miodu, Rdzę złości zostawiwszy, uciekło do spodu. Rzeczesz
drażni jako ty, Psi go zjedzą na starość pod cudzymi płoty.” 155 (F). QUEM CALCEUS URGET ET UXOR
Na dwie złe rzeczy, kto chce, dam zdrową przestrogę, Komu żona dokucza, a bot ciśnie nogę. Bot przerżnąć, bo znośniejsza widzieć w bocie dziurę Niźli długo na nodze startą goić skórę. Co ze złą żoną czynić, nie widzę, nieboże, Gdy jej, jako botowi, dziura nie pomoże; Ale przecie poradzę: z taką się nie swatać, Bo snadniej dziurę zrobić niźli ją załatać, A trzeba by: bo jeśli było tam co miodu, Rdzę złości zostawiwszy, uciekło do spodu. Rzeczesz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 75
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że się żaden respekt w nim nie znajdzie. Ślepo w swym starożytność sędziów trybunale Malowała; i w naszym znajdują się, ale Jedna ich tylko mała rzecz od siebie dzieli, Że naszy mają ręce, a tamci nie mieli. 277 (F). ŻlŻKA DRUGI
Ktoś siła na sejmiku mówiąc o wolności, Dawał skórę na bęben, a na pałki kości; Aż gdy przyszło królowi docierać rokoszem, Porwał diabeł on bęben pospołu z doboszem. Bodaj o cudzym, prawi, w Proszowicach winie Trzy dni swarzyć niż się bić w Mątwach dwie godzinie! 278 (F). DO ŻUPNIKA
Nie kocham cię, żupniku, i sam nie wiem
, że się żaden respekt w nim nie znajdzie. Ślepo w swym starożytność sędziów trybunale Malowała; i w naszym znajdują się, ale Jedna ich tylko mała rzecz od siebie dzieli, Że naszy mają ręce, a tamci nie mieli. 277 (F). ŻlŻKA DRUGI
Ktoś siła na sejmiku mówiąc o wolności, Dawał skórę na bęben, a na pałki kości; Aż gdy przyszło królowi docierać rokoszem, Porwał diabeł on bęben pospołu z doboszem. Bodaj o cudzym, prawi, w Proszowicach winie Trzy dni swarzyć niż się bić w Mątwach dwie godzinie! 278 (F). DO ŻUPNIKA
Nie kocham cię, żupniku, i sam nie wiem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 122
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chude nader szkiety Zaprzężono, z sobą mnie uprosił karety. Jedziem z rynku godzinę, jedziem drugą ciągiem, Tnie stangret, tnie forytarz, choć szkaradnym drągiem; Lada rynsztok, lada się trafi w drodze dołek, Musi koniom pomagać nieszczęsny pachołek. Aż skoro na zamkową przyszło wjeżdżać górę, Darmo dźwiga pachołek, darmo gołą skórę Do żywego woźnice ścierwu biczmi sieką;
Konie, jak wryte. Widząc, że nas nie wywleką, Że mi przyjdzie piechotą w błocie zagrzać czoła: „Czy nie widzą przed sobą te marchy anioła Z oślicą Balamową, o czym piszą święci” — Żartem rzekę; na to pan, choć się wstydem kręci: „
chude nader szkiety Zaprzężono, z sobą mnie uprosił karety. Jedziem z rynku godzinę, jedziem drugą ciągiem, Tnie stangret, tnie forytarz, choć szkaradnym drągiem; Leda rynsztok, leda się trafi w drodze dołek, Musi koniom pomagać nieszczęsny pachołek. Aż skoro na zamkową przyszło wjeżdżać górę, Darmo dźwiga pachołek, darmo gołą skórę Do żywego woźnice ścierwu biczmi sieką;
Konie, jak wryte. Widząc, że nas nie wywleką, Że mi przyjdzie piechotą w błocie zagrzać czoła: „Czy nie widzą przed sobą te marchy anioła Z oślicą Balamową, o czym piszą święci” — Żartem rzekę; na to pan, choć się wstydem kręci: „
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 209
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zadziergnąwszy za szyję, windują łańcuchem. Podnosi za nim w górę ksiądz i duda oczy, Kiedy wilk ładowane burdziuki roztroczy: Ledwie w pół głębokiego dojechawszy dołu, Osrał księdza straszliwie i z dudą pospołu, W samę twarz prawie obom, źle strawionym skopem Trznąwszy, jakoby wrzącym sparzył ich ukropem. Dał ci też za to skórę, ale nie nagrodzi, Kiedy i siedząc z nimi, i odchodząc smrodzi.
Zadziergnąwszy za szyję, windują łańcuchem. Podnosi za nim w górę ksiądz i duda oczy, Kiedy wilk ładowane burdziuki roztroczy: Ledwie w pół głębokiego dojechawszy dołu, Osrał księdza straszliwie i z dudą pospołu, W samę twarz prawie obom, źle strawionym skopem Trznąwszy, jakoby wrzącym sparzył ich ukropem. Dał ci też za to skórę, ale nie nagrodzi, Kiedy i siedząc z nimi, i odchodząc smrodzi.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 224
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krzyża P. Jezusa, sub. No 324.
Necessaria do ołtarza: Krucyfiks drewniany, krzyż posrebrzany, figura wyzłacana.
Kilich z patyną, wewnątrz wyzłacany, srebrny.
Ornat jeden jasny, z bogatej materii, galonkiem srebrnym szamerowany. — Drugi żałobny, taśmą żółtą szamerowany. Stare, No 2.
Mszał w czerwoną skórę oprawny.
Ampułki cynowe No 2 i tacka No 1.
Lichtarzy srebrnych, staroświeckich, No 2.
Obrusków płóciennych, jeden stary, zły, No 2.
Ręcznik płócienny No 1.
Chustka z kitajki pikowanej, brzegami złotem wyszywana, stara, zła.
Kamień marmurowy pod kielich.
Dzwonek mosiężny No 1.
krzyża P. Jezusa, sub. No 324.
Necessaria do ołtarza: Krucyfiks drewniany, krzyż posrebrzany, figura wyzłacana.
Kilich z patyną, wewnątrz wyzłacany, srebrny.
Ornat jeden jasny, z bogatej materii, galonkiem srebrnym szamerowany. — Drugi żałobny, taśmą żółtą szamerowany. Stare, No 2.
Mszał w czerwoną skórę oprawny.
Ampułki cynowe No 2 i tacka No 1.
Lichtarzy srebrnych, staroświeckich, No 2.
Obrusków płóciennych, jeden stary, zły, No 2.
Ręcznik płócienny No 1.
Chustka z kitajki pikowanej, brzegami złotem wyszywana, stara, zła.
Kamień marmurowy pod kielich.
Dzwonek mosiężny No 1.
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 51
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
, wnetki pełna zdrady. Ale w tym jest różnica: pszczoła raz zakole I umiera, a miłość wieczne daje bole, I od pszczoły, choć nabrzmi, niedługośmy chorzy, Ale rany miłości nie zleczą doktorzy. NA KALOTĘ
Czy to łysina, czy tam spodkiem parchy, Że plesz, rzecz świętą, kryjesz w skórę z marchy? Gdy na was pojrzę, księże kanoniku, Zda mi się, że łeb nosicie w trzewiku. DO KRAMARKI
Moja droga kramareczko, Me złoto, me pieścidłeczko, Nikt ci nie zada, żeby twój kram chudy, Kiedy twe budy Wszytkie gładkości napełniły cudy.
Widzę tu twarde kamienie, Jako w sercu,
, wnetki pełna zdrady. Ale w tym jest różnica: pszczoła raz zakole I umiera, a miłość wieczne daje bole, I od pszczoły, choć nabrzmi, niedługośmy chorzy, Ale rany miłości nie zleczą doktorzy. NA KALOTĘ
Czy to łysina, czy tam spodkiem parchy, Że plesz, rzecz świętą, kryjesz w skórę z marchy? Gdy na was pojrzę, księże kanoniku, Zda mi się, że łeb nosicie w trzewiku. DO KRAMARKI
Moja droga kramareczko, Me złoto, me pieścidłeczko, Nikt ci nie zada, żeby twój kram chudy, Kiedy twe budy Wszytkie gładkości napełniły cudy.
Widzę tu twarde kamienie, Jako w sercu,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 69
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota Płomienia, zbytniej, i wągla, miłości Wódki przepuszcza drogie i wonności; Poci się krwią sfarbowany: Wór, który pełen rubinów i złota, Wprzód, niż go gwoździe i żelazo podrze, Zapłatę grzechów ludzkich sypie szczodrze.
Poci się
purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota Płomienia, zbytniej, i wągla, miłości Wódki przepuszcza drogie i wonności; Poci się krwią sfarbowany: Wór, który pełen rubinów i złota, Wprzód, niż go gwoździe i żelazo podrze, Zapłatę grzechów ludzkich sypie szczodrze.
Poci się
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 219
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wrzawy knieja, pełen bór rozruchu. Będzie też drugi bełkot i za ptaszym lotem Szczwacze zwodzi i knieją napełnia łoskotem. 27. DO LITEWSKIEJ POGONIE PO Elekcji JANA TRZECIEGO
Nie komoś się i gołe niechaj cię obroki Nie narowią, koniku! przypomnij tłumoki, Niezbyt dawno dźwigane, coć boki odgniotły, Gdyś na swą skórę w dani powrozy i miotły Płacić musiał; wiesz, że dwaj ciężar dźwigną snadniej, A koń, co nie statkuje, prędko się odsadni. Przebierasz w chlebie, który rodzi pole nasze; Orzeł zebrał do jednej jagły twojej kasze I póki tylko zobi stawało mu w snopku, Aż do jedenastego nie puścił nagrobku. Mają
wrzawy knieja, pełen bór rozruchu. Będzie też drugi bełkot i za ptaszym lotem Szczwacze zwodzi i knieją napełnia łoskotem. 27. DO LITEWSKIEJ POGONIE PO ELEKCJEJ JANA TRZECIEGO
Nie komoś się i gołe niechaj cię obroki Nie narowią, koniku! przypomnij tłumoki, Niezbyt dawno dźwigane, coć boki odgniotły, Gdyś na swą skórę w dani powrozy i miotły Płacić musiał; wiesz, że dwaj ciężar dźwigną snadniej, A koń, co nie statkuje, prędko się odsadni. Przebierasz w chlebie, który rodzi pole nasze; Orzeł zebrał do jednej jagły twojej kasze I póki tylko zobi stawało mu w snopku, Aż do jedenastego nie puścił nagrobku. Mają
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 218
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987