odpisać mu raźniej. 5 (F). DO BARTOSZA
W kozich się święci boży i w baranich skórach, Jako w piśmiech czytamy, tułali po górach. Już piąty rok wołową Bartosz skórę nosi, Bo choć przysięga, najmniej niepodobna łosiej, Wżdy nic nie ma z świętymi. Bartoszu nieboże, Nie cudza, twojać skóra do tego pomoże. Nie cudzą wdziać, swoję zdjąć potrzeba z patronem, Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże, wżdy Bartosz Bartoszem. 6 (F). PRUSKA PolszczyznA
Jadąc przez Prusy, w karczmie stanąłem popasem. Ledwie wnidę do
odpisać mu raźniej. 5 (F). DO BARTOSZA
W kozich się święci boży i w baranich skórach, Jako w piśmiech czytamy, tułali po górach. Już piąty rok wołową Bartosz skórę nosi, Bo choć przysięga, najmniej niepodobna łosiej, Wżdy nic nie ma z świętymi. Bartoszu nieboże, Nie cudza, twojać skóra do tego pomoże. Nie cudzą wdziać, swoję zdjąć potrzeba z patronem, Jeśli kto między święte chce być policzonem. Choć kozim, choć baranim okryty kontoszem, Nic mu to nie pomoże, wżdy Bartosz Bartoszem. 6 (F). PRUSKA POLSZCZYZNA
Jadąc przez Prusy, w karczmie stanąłem popasem. Ledwie wnidę do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 15
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wczorajszej wieczerze nie wyprzątnął kiszki, Po próżnicy za misy siada i kieliszki. Za zdrowie czaszą pełnią i Boga przy czaszy Wspominają. Wyższy jest, niż stolnik, podczaszy. 146 (F). DO FRASZEK NA WENĘ POETYCKĄ
Jan Kochanowski kiedyś swoje fraszki straszy, Że je wstydliwy cenzor pewnie owałaszy. I na moich skóra drży, choć jeszcze okrajca Nie zroniły, doszto by, idzie im o jajca. Większa to niewygoda niźli się poturczyć! Więc nim się pocznie żyła pod żelazem kurczyć, Nim się pod rozpalonym krojem pocznie smażyć, Kiedy czemu czas służy, nie wadzi jej zażyć. 147 (D). O FRASZKACH
Spowiedałem się
wczorajszej wieczerze nie wyprzątnął kiszki, Po próżnicy za misy siada i kieliszki. Za zdrowie czaszą pełnią i Boga przy czaszy Wspominają. Wyższy jest, niż stolnik, podczaszy. 146 (F). DO FRASZEK NA WENĘ POETYCKĄ
Jan Kochanowski kiedyś swoje fraszki straszy, Że je wstydliwy cenzor pewnie owałaszy. I na moich skóra drży, choć jeszcze okrajca Nie zroniły, doszto by, idzie im o jajca. Większa to niewygoda niźli się poturczyć! Więc nim się pocznie żyła pod żelazem kurczyć, Nim się pod rozpalonym krojem pocznie smażyć, Kiedy czemu czas służy, nie wadzi jej zażyć. 147 (D). O FRASZKACH
Spowiedałem się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 71
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Mówią, gdzie nie masz Cerery i Bacha. 283 (F). DO PIENIĄŻKA HERBU JELITA
Jako dawnego nasz Pieniążek stempla, Różne swych przodków przywodzi egzempla. Nie może nadeń starszy być z natury, Jeżeli bito jego przodka z skóry. Znać to, i słusznie dawnością się szczyci.
Jako on z skóry, skóra była z rzyci (Bo trudno mam rzec, że z inakszej spiże, Gdy ją tak lubi, że tylko nie liże), Czego dokument, jeśli się kto pyta, Skóra na pieniądz, na herbie jelita. 284 (F). NA JEDNEGO BEAWOWNIKA POD GOŁĘBIEM
Muchami malkontentów, bąkiem nazwał, żartem, Hetmana
Mówią, gdzie nie masz Cerery i Bacha. 283 (F). DO PIENIĄŻKA HERBU JELITA
Jako dawnego nasz Pieniążek stempla, Różne swych przodków przywodzi egzempla. Nie może nadeń starszy być z natury, Jeżeli bito jego przodka z skóry. Znać to, i słusznie dawnością się szczyci.
Jako on z skóry, skóra była z rzyci (Bo trudno mam rzec, że z inakszej spiże, Gdy ją tak lubi, że tylko nie liże), Czego dokument, jeśli się kto pyta, Skóra na pieniądz, na herbie jelita. 284 (F). NA JEDNEGO BEAWOWNIKA POD GOŁĘBIEM
Muchami malkontentów, bąkiem nazwał, żartem, Hetmana
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 124
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
starszy być z natury, Jeżeli bito jego przodka z skóry. Znać to, i słusznie dawnością się szczyci.
Jako on z skóry, skóra była z rzyci (Bo trudno mam rzec, że z inakszej spiże, Gdy ją tak lubi, że tylko nie liże), Czego dokument, jeśli się kto pyta, Skóra na pieniądz, na herbie jelita. 284 (F). NA JEDNEGO BEAWOWNIKA POD GOŁĘBIEM
Muchami malkontentów, bąkiem nazwał, żartem, Hetmana i marszałka, sam będąc bękartem, Bo żadnego z tych wszytkich nie mogę zwać synem, Co matkę zabijali wonczas pod Lublinem. Podobniejszy do bąka, co oślep krwie pragnie, Gdy
starszy być z natury, Jeżeli bito jego przodka z skóry. Znać to, i słusznie dawnością się szczyci.
Jako on z skóry, skóra była z rzyci (Bo trudno mam rzec, że z inakszej spiże, Gdy ją tak lubi, że tylko nie liże), Czego dokument, jeśli się kto pyta, Skóra na pieniądz, na herbie jelita. 284 (F). NA JEDNEGO BEAWOWNIKA POD GOŁĘBIEM
Muchami malkontentów, bąkiem nazwał, żartem, Hetmana i marszałka, sam będąc bękartem, Bo żadnego z tych wszytkich nie mogę zwać synem, Co matkę zabijali wonczas pod Lublinem. Podobniejszy do bąka, co oślep krwie pragnie, Gdy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 124
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podane, Antoninie i Trajanie, Wystawiliście słupy niewidane, Na których widzieć wyryte Triumfy sławne, walki znamienite;
A Pan na znak swej wygranej, Że swe i nasze zniósł nieprzyjaciele, Na sztuce skały kopanej I własnym pisze kronikę krwią ciele: Ciernie, bicze — to są pióra, A papier — skłuta, poszarpana skóra.
Cegłę i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże
podane, Antoninie i Trajanie, Wystawiliście słupy niewidane, Na których widzieć wyryte Tryumfy sławne, walki znamienite;
A Pan na znak swej wygranej, Że swe i nasze zniósł nieprzyjaciele, Na sztuce skały kopanej I własnym pisze kronikę krwią ciele: Ciernie, bicze — to są pióra, A papier — skłuta, poszarpana skóra.
Cegłę i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że każdy, o dobry Boże
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 216
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
człowieka; Ale twój wzrok jako się skryje, Człowiek nie żyje. PIEŚŃ
Nie boję się, Fili, chociaż drugi Oddaje-ć swe jak i ja posługi.
Bo znając twój umysł na złość stateczny, Co nas łudzi, a potem zabija, Wiem to dobrze: chociaż on bardzo grzeczny, Że u ciebie toż skóra, co i ja.
Nie mam za złe, że za tobą chodzi, Że swym wzrokiem w twoje oczy godzi: Każdy człowiek miałby to słusznie czynić, Obu nas w tym zgodnych będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech
człowieka; Ale twój wzrok jako się skryje, Człowiek nie żyje. PIEŚŃ
Nie boję się, Fili, chociaż drugi Oddaje-ć swe jak i ja posługi.
Bo znając twój umysł na złość stateczny, Co nas łudzi, a potem zabija, Wiem to dobrze: chociaż on bardzo grzeczny, Że u ciebie toż skóra, co i ja.
Nie mam za złe, że za tobą chodzi, Że swym wzrokiem w twoje oczy godzi: Każdy człowiek miałby to słusznie czynić, Obu nas w tym zgodnych będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nad kolany; Cycki jak rzemień zmokły, gdy go wyprawiają, Wiszą i brodawkami aż pępka sięgają; Trzecia ozdoba wisi u gardła — przeklęty Pęcherz, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony
nad kolany; Cycki jak rzemień zmokły, gdy go wyprawiają, Wiszą i brodawkami aż pępka sięgają; Trzecia ozdoba wisi u gardła — przeklęty Pęcherz, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd
chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i na szubienicy trzy lata wędzony. Przeklęte wszytkie baby, jakże ony wiele Uciech młodym popsują i w smutek wesele Obrócą — a z zazdrości, bo tą szczerze żyją, Zazdrość u nich za duszę, od niej samej tyją; Stąd
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ś na nim napisać pacierz po łacinie. Na pargamin, tablica, żebyś miasto stołu, Credo i z dekalogiem wyraził pospołu. Ba, pugilares, kędy, co wewnątrz zamyśli, Miawszy tylko ołówek, na wierzchu wykryśli. Więc dla zgody, kiedy tak chciała mieć natura, Niech będzie pugilares, tablica, psia skóra. 538. TENŻE
Łysy mówi, że siła ma na głowie swojej. A ja zaś mówię, że nic, bo i włos nie stoi. Podobno, co osiwieć miał, to on obłysiał, Żeby na tej nowinie miarkę prosa wysiał. 539. TENŻE
Kto łysy, moja rada, nie bawić się
ś na nim napisać pacierz po łacinie. Na pargamin, tablica, żebyś miasto stołu, Credo i z dekalogiem wyraził pospołu. Ba, pugilares, kędy, co wewnątrz zamyśli, Miawszy tylko ołówek, na wierzchu wykryśli. Więc dla zgody, kiedy tak chciała mieć natura, Niech będzie pugilares, tablica, psia skóra. 538. TENŻE
Łysy mówi, że siła ma na głowie swojej. A ja zaś mówię, że nic, bo i włos nie stoi. Podobno, co osiwieć miał, to on obłysiał, Żeby na tej nowinie miarkę prosa wysiał. 539. TENŻE
Kto łysy, moja rada, nie bawić się
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 421
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Drwa, wodę i na kupie dwie widząc głowiznie: Pewnie Hadziewicz w swojej dawnej robociźnie Sztukę myśli wyprawić komuś w upominki. Wierszem, rzekę, gotuje do obozu szynki;
I najmniej to nie szpeci, że syn pisze rymem, Co ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze. Aż ten, w stronę puściwszy swe rzemiesło pierwsze, Dwu wielkich domów (niech to będzie za przeprosem) Starodawne klejnoty położył bigosem, I nie wierszem, bo pewnie zostałby na zadzie, Ale je grubym piórem
Drwa, wodę i na kupie dwie widząc głowiznie: Pewnie Hadziewicz w swojej dawnej robociźnie Sztukę myśli wyprawić komuś w upominki. Wierszem, rzekę, gotuje do obozu szynki;
I najmniej to nie szpeci, że syn pisze rymem, Co ociec, nim szlachcicem został, robił dymem. Szewców dziś, nie Ormianów (cóż skóra do juchtu) Nakładziono w szlachectwo; więc tego abuchtu Chcąc zażyć, czytam pilnie one miłe wiersze. Aż ten, w stronę puściwszy swe rzemiesło pierwsze, Dwu wielkich domów (niech to będzie za przeprosem) Starodawne klejnoty położył bigosem, I nie wierszem, bo pewnie zostałby na zadzie, Ale je grubym piórem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 430
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987