sobie. Gdy co dzień w pole jeździ, koło świętej Pryszki Zajęcy dość po kołkach, żadnej nie masz liszki. „Nazbyt — rzekę — tych udźców; kiedyby też szlamy.” „Kryją się te bestyje — odpowie mi — w jamy.” A on, zdrajca, odarszy lisa kędy w lesie, Skórkę przeda, a panu zajączka przyniesie. Więc skoro mi powszednie opłowiały pupki, Posyłam do kuśnierza dla gareł do jupki. „Tyle futer przedając, tyle szczując zwierza — Dziwuje się ten — szukać liszki u kuśnierza? Nie kołnierz, ale kontusz podszyłby i drugi, Co tu lisów u jego pokupiono sługi.” O
sobie. Gdy co dzień w pole jeździ, koło świętej Pryszki Zajęcy dość po kołkach, żadnej nie masz liszki. „Nazbyt — rzekę — tych udźców; kiedyby też szlamy.” „Kryją się te bestyje — odpowie mi — w jamy.” A on, zdrajca, odarszy lisa kędy w lesie, Skórkę przeda, a panu zajączka przyniesie. Więc skoro mi powszednie opłowiały pupki, Posyłam do kuśnierza dla gareł do jupki. „Tyle futer przedając, tyle szczując zwierza — Dziwuje się ten — szukać liszki u kuśnierza? Nie kołnierz, ale kontusz podszyłby i drugi, Co tu lisów u jego pokupiono sługi.” O
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 62
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
twojej matki dziewosłęby. Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec? Niejedenże dziś kupi za safijan ciemiec, Za kozłową cielęcą. Tyś ci, rzekę śmiele, Gniewliwa jako kozioł, głupia jako cielę, Paskudna jako Świnia. Wszytko się to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko patrząc skóry, Żonę
twojej matki dziewosłęby. Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec? Niejedenże dziś kupi za safijan ciemiec, Za kozłową cielęcą. Tyś ci, rzekę śmiele, Gniewliwa jako kozioł, głupia jako cielę, Paskudna jako Świnia. Wszytko się to bydło W tobie zeszło. O nader nieszczęsne bielidło! Nie samę skórkę w bocie uważają młodzi,
I robotę, na nogę jeśli dobrze wchodzi, Jeśli jest futro całe, nie ma-li kawalca Albo sztuki niepięknej, jeśli nie trze palca. Wzujesz, nim dasz pieniądze, oglądasz napiętki. To boty, których odbyt u człowieka prędki. Na sam glanc powierzchownej tylko patrząc skóry, Żonę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 96
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedłszy, jakby wyszła z straży, Wszytkie dotąd tajone przywary obnaży; Zruci z garnka pokrywkę, przyszedszy do kuchnie: Co się dotąd dusiło, gęstym dymem buchnie. Zdejmie jagnięcą skórkę, ledwie dziewosłęby Obaczy, aż się jeży, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew,
tu fortuna stłoczy. Pełnoż zdrady na świecie: są kłamstwa, są farby, Wżdyć to i przyrodzone wyścielają garby. Dopiero za mąż szedszy, jakby wyszła z straży, Wszytkie dotąd tajone przywary obnaży; Zruci z garnka pokrywkę, przyszedszy do kuchnie: Co się dotąd dusiło, gęstym dymem buchnie. Zdejmie jagnięcą skórkę, ledwie dziewosłęby Obaczy, aż się jeży, aż wilczek, aż zęby, Aż jej szczeć, miasto wełny, na grzbiecie wyrasta. Nie zna statku, tak mówią, księżyc i niewiasta. Cóż tu rzeczesz, nieboże, z wolności wyzuty? Czekasz, że cię śmierć z ciężkiej wyzwoli pokuty. Jako lew,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 128
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przeciw Bolesławowi Krzywoustemu, za co złapany, oślepiony, z Senatu wyrzucony, i na pamiątkę Kasztelanowi prym dany. Gwagnin zaś pisze, że Bolesław Krzywousty zdradzony od Chaliczanów, kiedy w małej kwocie obtoczonym się widząc przez Wojska nieprzyjacielskie przebił przez szyki, Wojewoda Krakowski uciekł od niego, i za to mu Bolesław posłał na wzgardę skórkę zajączą, powróz i kądziel. Wojewoda z aprehensyj obiesił się, i odtąd Prym dany Kasztelanowi.
Kasztelan Krakowski nad Prym w Senacie, i Intratę znaczną z inkorporowanym sobie Starostwem Nowotargskim nie ma żadnej Jurysdykcyj i obligacyj; o czym Kromer. O WOJEWODACH.
WOjewodowie podczas pospolitego ruszenia powinni być Wódzami Województw swo- ich; Podczas Pokoju
przećiw Bolesławowi Krzywoustemu, za co złapany, oślepiony, z Senatu wyrzucony, i na pamiątkę Kasztelanowi prym dany. Gwagnin zaś pisze, że Bolesław Krzywousty zdradzony od Chaliczanów, kiedy w małey kwoćie obtoczonym śię widząc przez Woyska nieprzyjaćielskie przebił przez szyki, Wojewoda Krakowski ućiekł od niego, i za to mu Bolesław posłał na wzgardę skórkę zajączą, powroz i kądźiel. Wojewoda z apprehensyi obieśił śię, i odtąd Prym dany Kasztelanowi.
Kasztelan Krakowski nad Prym w Senaćie, i Intratę znaczną z inkorporowanym sobie Starostwem Nowotargskim nie ma żadney Jurysdykcyi i obligacyi; o czym Kromer. O WOJEWODACH.
WOjewodowie podczas pospolitego ruszenia powinni być Wódzami Województw swo- ich; Podczas Pokoju
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 200
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Zły krzos czy rurę krzywą, czy oboje w łożu Mając, czynił mi szkodę bliski sąsiad w zbożu. Choć najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze rano było, ledwie się ubierze, Idzie ów, same w ręku niosący pacierze. Skoro w owsie postrzeże słomianego kota, Porzuciwszy pacierze, przez
Zły krzos czy rurę krzywą, czy oboje w łożu Mając, czynił mi szkodę bliski sąsiad w zbożu. Choć najlepsza rucznica nie uczyni strzelca; I on, zrobiwszy sobie drewniane widelca, Cały rok za zającem, darmo łomiąc żyto, Chodzi: co strzeli, chybi. Kat go wie, że mi to Niemiło. Skórkę słomą zajęczą wyścielę, A że najradniej w święto strzelał i w niedzielę, Każę w bruździe ułożyć, zawoławszy chłopca, I żeby go lepiej zszedł, niedaleko kopca. Że jeszcze rano było, ledwie się ubierze, Idzie ów, same w ręku niosący pacierze. Skoro w owsie postrzeże słomianego kota, Porzuciwszy pacierze, przez
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ma, uderzy, a sam oraz całem Przywali niewinnego zajączka swym ciałem. Chce ogon uskuść, nie masz, tylko słoma z grochu; A co złomał rucznicę, co napsował prochu, To wniwecz, i solenne zaraz czyni wota, Że grzech wielki w niedzielę strzelać i sromota. Więc nie bez szkaradnego wszytkich ludzi śmiechu Skórkę onę na dowód pokazowa! grzechu. 249. SPUST
Widzący ktoś sąsiada jedząc ryby z gustem: „Narybiłeś żołądek.” Ów go zaraz spustem Częstuje: „Nie zmaczawszy — rzecze — bracie, nogi, Będzieszli chciał, i łyżką jeść ciepłe minogi.” 250. DO JEGOMOŚCI PANA PIENIĄŻKA, SKARBNIKA PRZEMYSKIEGO
ma, uderzy, a sam oraz całem Przywali niewinnego zajączka swym ciałem. Chce ogon uskuść, nie masz, tylko słoma z grochu; A co złomał rucznicę, co napsował prochu, To wniwecz, i solenne zaraz czyni wota, Że grzech wielki w niedzielę strzelać i sromota. Więc nie bez szkaradnego wszytkich ludzi śmiechu Skórkę onę na dowód pokazowa! grzechu. 249. SPUST
Widzący ktoś sąsiada jedząc ryby z gustem: „Narybiłeś żołądek.” Ów go zaraz spustem Częstuje: „Nie zmaczawszy — rzecze — bracie, nogi, Będzieszli chciał, i łyżką jeść ciepłe minogi.” 250. DO JEGOMOŚCI PANA PIENIĄŻKA, SKARBNIKA PRZEMYSKIEGO
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
którzy tę fozę na polski świat wnieśli, Grzeszą: szkoda po dobrym pociasować cieśli. Jako też na sądnym dniu pozna swoje owce Pasterz on, obleczone w szatańskie pokrowce? Odejdźcie precz, nie znam was, tak je będzie dzielił: Ciebiem ja czarno stworzył, a któż cię wybielił? Ciebie biało, któż upstrzył onę skórkę piękną, Że się ledwie anieli święci nie przelękną? Kto na cię tak wszetecznej gadziny naciska, Ten cię też słusznym prawem z niej niechaj wyiska. Co w sercu, to na gębie; tak plugawe gady, Cudzych włosów na głowie brzydkie maszkarady Miejsca u mnie nie mają, niech jak swoje garnie, Odejdźcie precz,
którzy tę fozę na polski świat wnieśli, Grzeszą: szkoda po dobrym pociasować cieśli. Jako też na sądnym dniu pozna swoje owce Pasterz on, obleczone w szatańskie pokrowce? Odejdźcie precz, nie znam was, tak je będzie dzielił: Ciebiem ja czarno stworzył, a któż cię wybielił? Ciebie biało, któż upstrzył onę skórkę piękną, Że się ledwie anieli święci nie przelękną? Kto na cię tak wszetecznej gadziny naciska, Ten cię też słusznym prawem z niej niechaj wyiska. Co w sercu, to na gębie; tak plugawe gady, Cudzych włosów na głowie brzydkie maszkarady Miejsca u mnie nie mają, niech jak swoje garnie, Odejdźcie precz,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 389
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
senacie, których brak na wysokie miejsca, na jurysdykcyjonalne subselia, na poważne i publiczne pomiarkował okazje, których jako słońce wola Boska na pospolitym wysadziła widoku, a lubo to widujemy w baranie, niechaj jasności tytułarnej i przełożonej nie górszy, bo i ja gęby i gustu pańskiego w mięsie jego nie ganię, ale skórkę nie do twarzy kondemnuję. O, jak to bywało do ozdoby i pozoru przystojnie, kiedy owa uczciwa starość i powaga w dostatnich swoich pod sobolim jak chorągwię kołnirzem, ferezyjach i szubach, w nieugiętych szkarłatach, bławatach i aksamitach krzesła zasiadała, stoły i kompanije zagęszczała, akty publiczne zdobiła, rady dawała, wyroki pisała,
senacie, których brak na wysokie miejsca, na jurysdykcyjonalne subselija, na poważne i publiczne pomiarkował okazyje, których jako słońce wola Boska na pospolitym wysadziła widoku, a lubo to widujemy w baranie, niechaj jasności tytularnej i przełożonej nie gorszy, bo i ja gęby i gustu pańskiego w mięsie jego nie ganię, ale skórkę nie do twarzy kondemnuję. O, jak to bywało do ozdoby i pozoru przystojnie, kiedy owa uczciwa starość i powaga w dostatnich swoich pod sobolim jak chorągwię kołnirzem, ferezyjach i szubach, w nieugiętych szkarłatach, bławatach i aksamitach krzesła zasiadała, stoły i kompanije zagęszczała, akty publiczne zdobiła, rady dawała, wyroki pisała,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 295
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
bije ogonem, osy tak zabija, i ich pożywa, Tenże namieniony pisze Olaus, że liszka będąc od psów obskoczona, i niebezpieczna, także szczeka jak psy, i tym się salwuje sposobem. Przysłowie z okazji liszki skoncypowane takie: Leonis spolio vulpeculae pellem assuendam esse, tojest: że do silnego lwa skory, skórkę lisią przy szyć potrzeba: alias: przy męst wie, i sztuk potrzeba.
MUŁ rodzi się z osła i klaczy, a swego i w łasnego nie ma ro dzaju i nasienia, ani się w Korabiu znajdował Noęgo według zdania Z. Augustnna libr. 15 Cap, 17. de Civitate DEI, racją dając,
biie ogonem, osy tak zabiia, y ich pożywa, Tenże namieniony pisze Olaus, że liszka będąc od psow obskoczona, y niebespieczna, także szczeka iak psy, y tym się sálwuie sposobem. Przysłowie z okazyi liszki skoncypowane takie: Leonis spolio vulpeculae pellem assuendam esse, toiest: że do silnego lwa skory, skorkę lisią przy szyć potrzebá: alias: przy męst wie, y sztuk potrzeba.
MUŁ rodzi się z osła y kláczy, à swego y w łásnego nie ma ro dzáiu y nasienia, ani się w Korábiu znaydował Nòęgo według zdania S. Augustnna libr. 15 Cap, 17. de Civitate DEI, racyą daiąc,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 279
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Antiocha Gonaty, tam parę z innych krajów, przywieziono zająców, z których w jednym roku więcej niż sześć tysięcy ich się rozmnożyło: jako świadczy Athenaeus libr. 9. Na Iłace wyspie zdychają, jeśliby tam były przyniesione. W sensie figuralnym znaczy zając i skora jego, człeka płochego serca. Z tej racyj, skórkę zajączą, kądziel, i wrzeciono, Bolesław III. albo Krzywoust Wszeborskiemu Wojewodzie, iż pod Haliczem tył dał nieprzyjacielowi, posłał in signum ignaviae et ignonimiae jako świadczy: Cromerus l, 6. Jest przysłowie u Łacinników na ludzi tchorzowatych: Leporis vitam vivit. Drugie proverbium u tychże: Lepus dormiens; co znaczy człeka
Antiocha Gonaty, tám parę z innych kraiow, przywieziono zaiącow, z ktorych w iednym roku więcey niż sześć tysięcy ich się rozmnożyło: iako swiadczy Athenaeus libr. 9. Na Iłace wyspie zdychaią, ieśliby tam były przyniesione. W sensie figuralnym znaczy zaiąc y skora iego, człeka płochego serca. Z tey racyi, skorkę zaiączą, kądziel, y wrzeciono, Bolesław III. albo Krzywoust Wszeborskiemu Woiewodzie, iż pod Haliczem tył dał nieprzyiacielowi, posłał in signum ignaviae et ignonimiae iako swiadczy: Cromerus l, 6. Iest przysłowie u Łácinnikow na ludzi tchorzowatych: Leporis vitam vivit. Drugie proverbium u tychże: Lepus dormiens; co znaczy człeka
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 290
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754