sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Szołdry z udów komorzych i wątróbki musze, Żądła szerszenie w gorzkiej zaprawiane jusze, Salamandra pieczona, żółta krakacica, Smolanę sęki, z wapnem smażona żywica. Kuropatwa pod wiecheć, wroni nos z powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki, Wszywy kołtun z gnidami tylko dla zabawki. Z młodych żab galareta, chrząszcze do podlewy, Z octem, z pieprzem, z cebulą krążane cholewy, Niedopyrze duszone i sowie frykasy, Krecie sadło spuszczone pięknie do okrasy. Broda wielka na
sałaty I starego kożucha opiekane łaty. Szołdry z udów komorzych i wątróbki musze, Żądła szerszenie w gorzkiej zaprawiane jusze, Salamandra pieczona, żółta krakacica, Smolanę sęki, z wapnem smażona żywica. Kuropatwa pod wiecheć, wroni nos z powidłem, Sroczy ogon z bocianim przypiekany skrzydłem. Psi bigos z kaparami na zimno robiony, Skok zajęczy z cebulą w oleju smażony. Babi-ząb do zatoki, wędzone brodawki, Wszywy kołtun z gnidami tylko dla zabawki. Z młodych żab galareta, chrząszcze do podlewy, Z octem, z pieprzem, z cebulą krążane cholewy, Niedopyrze duszone i sowie frykasy, Krecie sadło spuszczone pięknie do okrasy. Broda wielka na
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 603
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wojewody, A owdzie w pół Trionu, Żólkiewski blisko Donu. Kurzy się świat popiołem, a jedna za drugą, Raz w raz czaty przechodzą ziemię jako długą, Niemasz chwile wytchnieniu, I końca utrapieniu. Już wtem nad Polanówką komisarze będą, Tam jako z moskiewskimi zniósłszy się zasiędą, Między dwiema emuły, Pierwszy skok o tytuły. Który kiedyż Apenin nierychło zwaliwszy, I do drugich powoli punktów przystąpiwszy, Tak z sobą się pomierzą, Że wieczny mir uderzą.
Cokolwiek między państwy było stąd niechęci, Wszystko wzajem utopią w wiecznej niepamięci. Król do carstwa wielkiego Ustąpi prawa swego. Tyle w nim krew i miłość swoich sprawowała, Że
wojewody, A owdzie w pół Tryonu, Żólkiewski blisko Donu. Kurzy się świat popiołem, a jedna za drugą, Raz w raz czaty przechodzą ziemię jako długą, Niemasz chwile wytchnieniu, I końca utrapieniu. Już wtem nad Polanówką komisarze będą, Tam jako z moskiewskimi zniósłszy się zasiędą, Między dwiema emuły, Pierwszy skok o tytuły. Który kiedyż Apenin nierychło zwaliwszy, I do drugich powoli punktów przystąpiwszy, Tak z sobą się pomierzą, Że wieczny mir uderzą.
Cokolwiek między państwy było ztąd niechęci, Wszystko wzajem utopią w wiecznej niepamięci. Król do carstwa wielkiego Ustąpi prawa swego. Tyle w nim krew i miłość swoich sprawowała, Że
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 30
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pilnie pożytek sobie upatrować Z każdej strony: a szkody zawżdy się warować. Kuzniczym.
Trzeba zaś i pilności niemałej do tego/ I dozoru tak we dnie jak w nocy wielkiego. Bo jeśli w tym niedbałym gospodarzem będziesz/ Prędko wpadniesz do nędze i kuźnice zbędziesz.
Trzeba naprzód kuźnice mieć na pewnej wodzie/ W której skok nich wysoki a nie niski będzie By koła nie brodziły/ ma też być głekoka Rzeka ocembrowana z boków i szeroka.
Huta ma być przestrona dla deszcza przykryta/ A ze wszytkich sron prawie porządnie zawarta. Wszytko dziło porządne ma być i pogrodki/ Pale/ łątki/ koryta: tram i słupy wszytki.
Trzeba też
pilnie pożytek sobie vpatrowáć Z káżdey strony: á szkody záwżdy sie wárowáć. Kuzniczym.
Trzebá záś y pilnośći niemáłey do tego/ Y dozoru ták we dnie iák w nocy wielkiego. Bo iesli w tym niedbáłym gospodarzem będźiesz/ Prędko wpádniesz do nędze y kuźnice zbędźiesz.
Trzebá naprzod kuźnice mieć ná pewney wodźie/ W ktorey skok nich wysoki á nie niski będźie By kołá nie brodźiły/ ma też bydź głekoka Rzeká ocembrowána z bokow y szyroka.
Hutá ma bydź przestrona dla desczá przykryta/ A ze wszytkich sron práwie porządnie záwárta. Wszytko dźiło porządne ma bydź y pogrodki/ Pale/ łątki/ korytá: tram y słupy wszytki.
Trzebá też
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
skok do wody; Taki po Faetoncie ledwie beł słyszany, Gdy wpadszy w morze, gęste dał za sobą piany.
LXXI.
Obadwa na dno idą brodu głębokiego Z ciężarem zbrój zupełnych i wzrostu miąższego; Bo ich razy potężne z siodeł nie ruszyły Ani konie mogły zbyć, gdy się powaliły. Nie pierwszy to już beł skok tam poganinowi, Nie jednemu pomagał on bohatyrowi Tej strasznej kampaniej z koniem swojem śmiałem; Dlatego wie, gdzie zginąć, gdzie ma zostać całem.
LXXII.
Wie, gdzie twarda jest ziemia, wie, gdzie w miękkiej może Koń ulgnąć, skąd ratunkiem nic mu nie pomoże; Wie, gdzie głębina wielka, w której
skok do wody; Taki po Faetoncie ledwie beł słyszany, Gdy wpadszy w morze, gęste dał za sobą piany.
LXXI.
Obadwa na dno idą brodu głębokiego Z ciężarem zbrój zupełnych i wzrostu miąższego; Bo ich razy potężne z siodeł nie ruszyły Ani konie mogły zbyć, gdy się powaliły. Nie pierwszy to już beł skok tam poganinowi, Nie jednemu pomagał on bohatyrowi Tej strasznej kampaniej z koniem swojem śmiałem; Dlatego wie, gdzie zginąć, gdzie ma zostać całem.
LXXII.
Wie, gdzie twarda jest ziemia, wie, gdzie w miękkiej może Koń ulgnąć, skąd ratunkiem nic mu nie pomoże; Wie, gdzie głębina wielka, w której
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 446
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tych orężów. II. A Często widzę/ i nie dać jego Matce nakarmić spokojnie/ gdyż i na ten czas/ przed oczy jego stawiacie takie naczynia gdy śliczna Dziecineczka wisi u piersi/ mleka Panienki zażywając. Wieręby zażyć Duchowie nieba dyskreciej/ nie znagła wierę następować. Jak się uprzykrzy Matce/ ten was skok/ pomyśli w świat iść/ aza na jakiej pustyni wychowa Dziecię statecznie: gdyż jako z młodu w małych członeczkach zamorzy Dziecię/ zagłodzi Dziecię; co będzie z niego za pociecha/ Do śmierci nędzne będzie. Jeśli taką chęć macie do plęsów/ to wierę idźcie na powietrze; tamże wam wolno będzie dokazować; tam choć
tych orężow. II. A Często widzę/ y nie dáć iego Mátce nákarmić spokoynie/ gdyż y ná ten czás/ przed oczy iego stáwiaćie tákie naczynia gdy śliczna Dźiećineczká wiśi v pierśi/ mleká Pánienki záżywáiąc. Wieręby záżyć Duchowie nieba diskreciey/ nie znagłá wierę nástępowáć. Iák się vprzykrzy Mátce/ ten wás skok/ pomyśli w świát iść/ áza ná iákiey pustyni wychowa Dźiećię státecznie: gdyż iáko z młodu w máłych członeczkách zámorzy Dźiećię/ zágłodźi Dźiećię; co będźie z niego zá poćiechá/ Do śmierći nędzne będźie. Ieśli táką chęć maćie do plęsow/ to wierę idźćie ná powietrze; támże wam wolno będźie dokazowáć; tám choć
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 335
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
fatygi; coby już skacząc/ jako najwyżej od ziemi mogło ku niebu wyskakywać/ żeby doskoczyć mogło wszelkich boleści/ wszelkich ucisków/ wszelkich kłopotów/ wszelkich najcięższych hańb/ dla ciebie Jezu i dla miłości twojej mile źniesionych. O gdyby skoczyć mogło do Krzyża/ do duszy swojej dla ciebie Jezu położenia. Nie wielki to skok o Duszo moja/ więtszej dla ciebie JEZUS uczynił/ gdy dusze swoje za twoje łożył na krzyżu. Nie pierwszy to skok którybyś uczyniła. masz niezliczonych przed sobą/ którzy i tacy co ledwo nogę od ziemie mogli podnosić w młodziuchnych leciech a przecię na Krzyż zaskoczyli dobrzebo patrzyli na JEZUSA; dobrze pojmowali po JEZUSIE
fátigi; coby iuż skacząc/ iako naywyżey od źiemi mogło ku niebu wyskákywać/ żeby doskoczyć mogło wszelkich boleśći/ wszelkich vćiskow/ wszelkich kłopotow/ wszelkich nayćięższych háńb/ dla ćiebie IEZV y dla miłośći twoiey mile źnieśionych. O gdyby skoczyć mogło do Krzyżá/ do duszy swoiey dla ćiebie IEZV położenia. Nie wielki to skok o Duszo moiá/ więtszey dla ćiebie IEZVS vczynił/ gdy dusze swoie zá twoie łożył ná krzyżu. Nie pierwszy to skok ktorybyś vczyniłá. masz niezliczonych przed sobą/ ktorzy y tácy co ledwo nogę od źiemie mogli podnośić w młodźiuchnych lećiech á przećię ná Krzyż záskoczyli dobrzebo pátrzyli ná IEZVSA; dobrze poymowáli po IEZVSIE
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 382
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
I. DZiecię jedyne/ ukochane/ namilsze/ szkodaby to tak z tym Krzyżem igrać bezpiecznie: wieręby ostróżnie około niego. Latwiej po brzytwach ostrych/ snadniej po bystrych mieczach/ i subtelnie zakończonych szpadach skoki wyprawic/ a niźli na jak najlepiej wygładzonym Krzyżu. coś tam w nim zawsze najdzie ostrego. Długiegóz ten skok ćwiczenia potrzebuje. Nie zaraz by to w Dziecinnym wieku tak się odważać/ gdzie jeszcze nogi nie vvtwierdzone; a pochylenie w tym jak najmniejsze do rażu może przywieść nsycięższego. Niechby z czeladzi który sprobował/ czy się powiedzie? potym będziesz mogło wyprawować Dziecię najmilsze skoki. Więc i to ciężka że tak wysoko bronie wynieśli
I. DZiećię iedyne/ vkocháne/ namilsze/ szkodaby to ták z tym Krzyżem igráć bespiecznie: wieręby ostrożnie około niego. Latwiey po brzytwách ostrych/ snadniey po bystrych mieczach/ y subtelnie zákończonych szpadách skoki wypráwic/ á nizli ná iak naylepiey wygładzonym Krzyżu. coś tam w nim záwsze naydźie ostrego. Długiegoz ten skok ćwiczenia potrzebuie. Nie záraz by to w Dziećinnym wieku tak się odważáć/ gdźie ieszcze nogi nie vvtwierdzone; á pochylenie w tym iak naymnieysze do rażu może przywieśc nsjćięższego. Niechby z czeladźi ktory sprobował/ czy się powiedźie? potym będziesz mogło wypráwować Dźiećię naymilsze skoki. Więc y to ćięzka że ták wysoko bronie wynieśli
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 670
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
które się dziś urodziło. A choćby/ z nich który chciał probować/ nie dopuściłby tego JEZUS: bo jemu własna ludzi nauczyć/ jako ostróżnie po krzyżach mają skakać. Wielkiej tej sztuki/ tylko sam JEZUS uczy/ sam tylko uczy roztropności/ aby zaś krzyże w niesmak nie przyszły/ choćby i przedtym smakowały. Skok najsztuczniejszy/ gdy ziemię nogi nie tykają/ ale wysoko podniesiony/ dla samych oczu Boskich/ skok człowiek wyprawuje. Matka nie może Duchowo winować/ żeby takiego skoku byli przyczyną/ samo te skoki Dziecię wymyśliło/ samo się takich skoków naparło; a przeczyć woli tego Dziecięcia nie podobna/ gdyż to z natury własnej ma swojej
ktore się dźiś vrodźiło. A choćby/ z nich ktory chćiał probowáć/ nie dopuśćiłby tego IEZVS: bo iemu włásna ludźi náuczyć/ iako ostrożnie po krzyżách máią skakáć. Wielkiey tey sztuki/ tylko sam IEZVS vczy/ sam tylko vczy rostropnośći/ áby záś krzyże w niesmak nie przyszły/ choćby y przedtym smákowały. Skok naysztucznieyszy/ gdy źiemię nogi nie tykáią/ ále wysoko podnieśiony/ dla sámych oczu Boskich/ skok człowiek wyprawuie. Matká nie może Duchowo winowáć/ żeby tákiego skoku byli przyczyną/ samo te skoki Dźiećię wymyśliło/ sámo się tákich skokow nápárło; á przeczyć woli tego Dźiećięćia nie podobna/ gdyż to z nátury własney ma swoiey
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 674
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
JEZUS: bo jemu własna ludzi nauczyć/ jako ostróżnie po krzyżach mają skakać. Wielkiej tej sztuki/ tylko sam JEZUS uczy/ sam tylko uczy roztropności/ aby zaś krzyże w niesmak nie przyszły/ choćby i przedtym smakowały. Skok najsztuczniejszy/ gdy ziemię nogi nie tykają/ ale wysoko podniesiony/ dla samych oczu Boskich/ skok człowiek wyprawuje. Matka nie może Duchowo winować/ żeby takiego skoku byli przyczyną/ samo te skoki Dziecię wymyśliło/ samo się takich skoków naparło; a przeczyć woli tego Dziecięcia nie podobna/ gdyż to z natury własnej ma swojej/ zstąpienie jego abo skok raczej jego na świat w wielkim weselu/ gdzie się ciału niczego miękkiego
IEZVS: bo iemu włásna ludźi náuczyć/ iako ostrożnie po krzyżách máią skakáć. Wielkiey tey sztuki/ tylko sam IEZVS vczy/ sam tylko vczy rostropnośći/ áby záś krzyże w niesmak nie przyszły/ choćby y przedtym smákowały. Skok naysztucznieyszy/ gdy źiemię nogi nie tykáią/ ále wysoko podnieśiony/ dla sámych oczu Boskich/ skok człowiek wyprawuie. Matká nie może Duchowo winowáć/ żeby tákiego skoku byli przyczyną/ samo te skoki Dźiećię wymyśliło/ sámo się tákich skokow nápárło; á przeczyć woli tego Dźiećięćia nie podobna/ gdyż to z nátury własney ma swoiey/ zstąpienie iego ábo skok ráczey iego ná świát w wielkim weselu/ gdźie się ćiału niczego miękkiego
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 674
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nogi nie tykają/ ale wysoko podniesiony/ dla samych oczu Boskich/ skok człowiek wyprawuje. Matka nie może Duchowo winować/ żeby takiego skoku byli przyczyną/ samo te skoki Dziecię wymyśliło/ samo się takich skoków naparło; a przeczyć woli tego Dziecięcia nie podobna/ gdyż to z natury własnej ma swojej/ zstąpienie jego abo skok raczej jego na świat w wielkim weselu/ gdzie się ciału niczego miękkiego niespodziewał Skok zaś po broniach za nic nie waży bez Muzyki. Wnętrzne wesele gdy duszę cieszy/ nic nie sturbują najostrzejsze naczynia. Z zupełnym krzyżem skakać potrzeba po utrapieniu/ inaczej cierpienie nie doskonałe. Zieloność wszelka niebieskim Duchom służy; mieszkańcom ziemskim brzytwy
nogi nie tykáią/ ále wysoko podnieśiony/ dla sámych oczu Boskich/ skok człowiek wyprawuie. Matká nie może Duchowo winowáć/ żeby tákiego skoku byli przyczyną/ samo te skoki Dźiećię wymyśliło/ sámo się tákich skokow nápárło; á przeczyć woli tego Dźiećięćia nie podobna/ gdyż to z nátury własney ma swoiey/ zstąpienie iego ábo skok ráczey iego ná świát w wielkim weselu/ gdźie się ćiału niczego miękkiego niespodźiewáł Skok záś po broniach zá nic nie waży bez Muzyki. Wnętrzne wesele gdy duszę ćieszy/ nic nie sturbuią nayostrzeysze naczyniá. Z zupełnym krzyżem skákáć potrzebá po vtrapieniu/ inaczey ćierpienie nie doskonałe. Zieloność wszelka niebieskim Duchom służy; mieszkańcom źiemskim brzytwy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 675
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636