; Chocia nie prosto jechał i choć z drogi zstąpił, I do Polski, do Węgier i do Niemiec wstąpił I tak długo krajami północnemi jechał, Aż potem do ostatnich Anglików przyjechał.
LXXIII.
Ale wy - bobyście się omylili srodze - Nie wierzcie, aby zawsze w tak dalekiej drodze Rugier miał stać na skrzydłach i zawżdy o głodzie: Wiedzcie, że zawsze stawa wieczorem w gospodzie. Tak go chęć widzieć morza i ziemię ujęła, Że mu kilka miesięcy ona droga wzięła, A teraz przy Londynie rano dnia jednego Nad Tamizem zawściągnął zwierzęcia lotnego.
LXXIV.
Kędy widział pod miastem na łąkach ochotne Przemijające roty, jezne i piechotne,
; Chocia nie prosto jechał i choć z drogi zstąpił, I do Polski, do Węgier i do Niemiec wstąpił I tak długo krajami północnemi jechał, Aż potem do ostatnich Anglików przyjechał.
LXXIII.
Ale wy - bobyście się omylili srodze - Nie wierzcie, aby zawsze w tak dalekiej drodze Rugier miał stać na skrzydłach i zawżdy o głodzie: Wiedzcie, że zawsze stawa wieczorem w gospodzie. Tak go chęć widzieć morza i ziemię ujęła, Że mu kilka miesięcy ona droga wzięła, A teraz przy Londynie rano dnia jednego Nad Tamizem zawściągnął źwierzęcia lotnego.
LXXIV.
Kędy widział pod miastem na łąkach ochotne Przemijające roty, jezne i piechotne,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 214
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
najdziesz w domu, kędy Sen przebywa, Bo bez niego źle sypia, kiedy odpoczywa”.
XCI.
Acz Zdrada pospolicie zawżdy jest kłamliwa, Zda się jej ona powieść teraz tak prawdziwa, Że jej Michał uwierzył święty i z klasztoru Poleciał zaraz do Snu spokojnego dworu. Nie kwapi się umyślnie i owszem się waży Na skrzydłach na powietrzu, aby uszedł straży; I na czas właśnie przyszedł, gdzie Sen miał złożenie, Które wiedział, gdzie było, i nalazł Milczenie.
XCII.
Jest dolina wesoła w Arabiej suchej, Daleko od miast i wsi w pewnej puszczej głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno
najdziesz w domu, kędy Sen przebywa, Bo bez niego źle sypia, kiedy odpoczywa”.
XCI.
Acz Zdrada pospolicie zawżdy jest kłamliwa, Zda się jej ona powieść teraz tak prawdziwa, Że jej Michał uwierzył święty i z klasztoru Poleciał zaraz do Snu spokojnego dworu. Nie kwapi się umyślnie i owszem się waży Na skrzydłach na powietrzu, aby uszedł straży; I na czas właśnie przyszedł, gdzie Sen miał złożenie, Które wiedział, gdzie było, i nalazł Milczenie.
XCII.
Jest dolina wesoła w Arabiej suchej, Daleko od miast i wsi w pewnej puszczej głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 318
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jednak latać – rzecz trudna każdemu, gdyż ta tylko jest dana moc ptastwu samemu. O niech mi się już godzi lotne podnieść ciało i zwiedzić te królestwa, gdzie jest gwiazd niemało! Spojrzy, jaki mię ciężar i prawo uciska! Nie jest to miejsce godne ojczyzny nazwiska. Ujrzysz, żem się nie darmo w skrzydłach zakochała, bom większą niż Perseusz niewolą cierpiała. Bogdaj by mię ku niebu (jak Perseuszowe pierzyste nogi) niosły pióra Pegazowe! Albo mi skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą,
jednak latać – rzecz trudna każdemu, gdyż ta tylko jest dana moc ptastwu samemu. O niech mi się już godzi lotne podnieść ciało i zwiedzić te królestwa, gdzie jest gwiazd niemało! Spojrzy, jaki mię ciężar i prawo uciska! Nie jest to miejsce godne ojczyzny nazwiska. Ujrzysz, żem się nie darmo w skrzydłach zakochała, bom większą niż Perseusz niewolą cierpiała. Bogdaj by mię ku niebu (jak Perseuszowe pierzyste nogi) niosły pióra Pegazowe! Albo mi skrzydła woskiem przyhaftuj, Dedale, niech z tonącym Ikarem będę bajką cale! Lub niech te pióra bajki moje wyraszczają, które sobie gołębie z piersi wyrywają. Tymi będąc odzianą,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
razie, W łasce Fortuny byłeś i w obrazie, Doznałeś w szczęściu wielkich odmienności, Nie tajneć dziwne w czasiech niesforności.
Wywyższywszy cię Fortuna wysoko, Kazała-ć państwa rozciągnąć szeroko, A w tym, zawistna, postrzec się nie dała, Że jeszcze statku za pieniądz nie miała.
Tyś na jej skrzydłach sławą nieba tykał, A prawieś się już do Boga przymykał, Aliś wnet na dół nagle zaś spuszczony, Srogiej Fortuny odmianą dotchniony.
Teraz ci w wieńcu nie zstało radości, Kto się spodziewał tej niestateczności!
Jeślić do końca posłużyć nie miała, Czemuż cię kiedy zdradliwie tykała?
Nie masz nic w szczęściu
razie, W łasce Fortuny byłeś i w obrazie, Doznałeś w szczęściu wielkich odmienności, Nie tajneć dziwne w czasiech niesforności.
Wywyższywszy cię Fortuna wysoko, Kazała-ć państwa rozciągnąć szeroko, A w tym, zawistna, postrzec się nie dała, Że jeszcze statku za pieniądz nie miała.
Tyś na jej skrzydłach sławą nieba tykał, A prawieś się już do Boga przymykał, Aliś wnet na dół nagle zaś spuszczony, Srogiej Fortuny odmianą dotchniony.
Teraz ci w wieńcu nie zstało radości, Kto się spodziewał tej niestateczności!
Jeślić do końca posłużyć nie miała, Czemuż cię kiedy zdradliwie tykała?
Nie masz nic w szczęściu
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 263
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
siebie; i tak w rydwanisko ladajakie wsiadł/ gdy z obozu vieżdżał ku Dunajowi. Śpiewano kiedyś Cesarzowi jednemu Rzymskiemu: O nimium dilecte Deo, cui militat aether, Et coniurati veniunt ad classica venti. O nader szczęślliwy Cesarzu/ który masz posiłki z nieba: a gdy na trwogę uderzyć każesz/ wiatry masz na skrzydłach twoich. A my śpiewajmy Osmanowi: O nieszczęsny Cesarzu/ przeciwko któremu niebo wojuje/ któremu w oczy wiatry nieprzyjazne biją. Tamtemu Cesarzowi ufce Chrześcijańskie zwycięstwo uprosiły/ wiatry w oczy nieprzyjacielskie/ pioruny gęste na szkapy/ na same ich łby: Tu ufce Chrześcijańskie były przeciwko Poganinowi: ufce Bogu miłe/ skryło im niebo/
śiebie; y ták w rydwanisko ládáiákie wśiadł/ gdy z obozu vieżdżał ku Dunáiowi. Spiewano kiedyś Cesárzowi iednemu Rzymskiemu: O nimium dilecte Deo, cui militat aether, Et coniurati veniunt ad classica venti. O náder szczęślliwy Cesárzu/ ktory masz pośiłki z niebá: á gdy ná trwogę vderzyć każesz/ wiátry masz ná skrzydłách twoich. A my śpiewaymy Osmanowi: O nieszczęsny Cesárzu/ przećiwko ktoremu niebo woiuie/ ktoremu w oczy wiátry nieprzyiázne biią. Támtemu Cesárzowi vfce Chrześćiáńskie zwyćięstwo vprośiły/ wiátry w oczy nieprzyiáćielskie/ pioruny gęste ná szkápy/ ná sáme ich łby: Tu vfce Chrześćiáńskie były przećiwko Pogáninowi: vfce Bogu miłe/ skryło im niebo/
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 43
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
będzie/ i wedle dusze/ i wedle ciała. Obaczy go wszelkie oko/ i twoje/ Osmanie nieprzyjacielu Boży/ i ukrzyżowanego Chrystusa: w ten czas zapłacić ze wszytkimi Powiatami ziemie: w ten czas poznasz/ jaki to Pan/ który takie woźniki z obłoków sprząga; który kładzie obłok wstęp swój; który chodzi po skrzydłach wiatrów. Niżej Osmanie/ wysokie to karoce na cię. Nawyzszemu Chrystusowi chciałeś być podobny; stałeś się nalizszemu/ i namniejszemu masztalerzowi potym. Tak Bóg pokarał hardość twoję/ i wyniosłą dumę serca twego. Patrzcie jako na śmierć prowadzą Osmana Jańczarowie/ i Szpahiowie jego: kaftanik bagazjowy na nim/ pancerzem pokryty;
będźie/ y wedle dusze/ y wedle ćiáłá. Obaczy go wszelkie oko/ y twoie/ Osmanie nieprzyiaćielu Boży/ y vkrzyżowánego Chrystusa: w ten czás zápłáćić ze wszytkimi Powiátámi źiemie: w ten czás poznasz/ iáki to Pan/ ktory tákie woźniki z obłokow sprząga; ktory kłádźie obłok wstęp swoy; który chodźi po skrzydłách wiátrow. Niżey Osmanie/ wysokie to károce ná ćię. Nawyzszemu Chrystusowi chćiałeś być podobny; sstałeś się nalizszemu/ y namnieyszemu másztálerzowi potym. Ták Bog pokarał hárdość twoię/ y wyniosłą dumę sercá twego. Pátrzćie iáko ná śmierć prowádzą Osmaná Iáńczárowie/ y Szpahiowie iego: káftanik bágázyowy ná nim/ páncerzem pokryty;
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
przed Cesarzami. Psal: 5. Okrucieństwo Osmanowe. Cesarza Tureckiego. Psal: 54. Zdrada Osmanowa. Kraków niebo. Wiara słońce. Mądrość księżyc. Nagrobek Zakony i Święci, gwiazdy. Akademia. Góra Testamentu. Kserkses górę rozkopuje. Eksód: 31. Cesarza Tureckiego. Isa: 43. Claudys. Wiatry na skrzydłach po[...] łkują. Judyc. 15. Cesarza Tureckiego. Obłoków wysokości. Apoc: 1. Psal: 103. Kaftanik bagazjowy Osmanów. Skuden. Virg. Hektor odmieniony. Cesarza Tureckiego. Saladynowe prześcieradło pogrzebne Nagrobek Osman w grobie. Isa: 14.16. Potęga Osmana. 21.Maij Isa: 14. 31
przed Cesárzámi. Psal: 5. Okrućieństwo Osmanowe. Cesárzá Tureckiego. Psal: 54. Zdrádá Osmánowa. Krákow niebo. Wiárá słońce. Mądrość księżyc. Nagrobek Zakony y Swięći, gwiazdy. Akádemia. Gorá Testámentu. Xerxes gorę roskopuie. Exod: 31. Cesárzá Tureckiego. Isa: 43. Claudis. Wiátry ná skrzydłach po[...] łkuią. Iudic. 15. Cesárzá Tureckiego. Obłokow wysokośći. Apoc: 1. Psal: 103. Káftanik bágázyowy Osmanow. Skuden. Virg. Hektor odmieniony. Cesárzá Tureckiego. Sáládynowe prześćierádło pogrzebne Nagrobek Osman w grobie. Isa: 14.16. Potęgá Osmaná. 21.Maij Isa: 14. 31
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 47
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Gdański, przed lat kilkudziesiąt tam znajdujący się, ją do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie była dalej nad milę odległa. Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem zaraża. Hyeny, to jest Azytyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha: Skrzydla inne przy orlich skrzydłach wraz położone niszczeją, psują się; wąż cieniu drzewa Jesiona scierpieć niemoże: Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu wojennikowi, na chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie skutki, jeźli są które prawdziwe; albo się dzieją z Bożej permissyj, albo przypadkiem; albo sympatią, i antypatią rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą i
Gdański, przed lat kilkudziesiąt tám znayduiący się, ią do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie byłá dáley nad milę odległá. Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem záraża. Hyeny, to iest Azytyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha: Skrzydla inne przy orlich skrzydłách wraz położone niszczeią, psuią się; wąż cieniu drzewá Iesiona zcierpieć niemoże: Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu woiennikowi, ná chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie skutki, ieźli są ktore prawdziwe; álbo się dzieią z Bożey permissyi, álbo przypadkiem; álbo sympatyą, y antypatyą rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 222
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
według różnego rozumienia/ i różnych przymiotów Oriens lapis, Sacerdos magnus, Chrystus Pan nazwac się może: Nazywa się Oriens na wielu miejscach pisma świętego. Ecce Vir Oriens nomen eius. Orietur vobis timentibus nomen meum Sol iustitiae, et sanitas in pennis eius: Wznidksie wam bojącym się imienia mojego słońce sprawiedliwości/ i zdrowie na skrzydłach jego. Orietur Stella ex Iacob, et Homo ex Israel: Wynidzie gwiazda z Jakuba/ i Człowiek z Izraela per viscera misericordiae Dei nostri, in quibus visitauit nos oriens exalto: Przez wnętrzności miłosiedzia Boga naszego/ przez które nas nawiedził wychodząc z wysokości. Nazywa się i Kamieniem naróżnym/ albowiem dwa narody w jedno
według rożnego rozumienia/ y rożnych przymiotow Oriens lapis, Sacerdos magnus, Chrystus Pan názwác się może: Názywa się Oriens ná wielu mieyscách pismá świętego. Ecce Vir Oriens nomen eius. Orietur vobis timentibus nomen meum Sol iustitiae, et sanitas in pennis eius: Wznidxie wam boiącym się imieniá moiego słońce spráwiedliwośći/ y zdrowie ná skrzydłách iego. Orietur Stella ex Iacob, et Homo ex Israel: Wynidźie gwiazdá z Iákubá/ y Człowiek z Izráelá per viscera misericordiae Dei nostri, in quibus visitauit nos oriens exalto: Przez wnętrznośći miłośiedźia Bogá nászego/ przez ktore nas náwiedźił wychodząc z wysokośći. Názywa się y Kámieniem narożnym/ álbowiem dwá narody w iedno
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 84
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
koniec siedmdziesiąt tygodniów Krzyżem Pańskim zapieczętowawszy: teraz przystępuje na odpowiadanie nieszczęścia i przypadku na Miasto Jeruzalem/ i na lud Izraelski/ które miało na nich przyść po śmierci Chrystusowej; i przydaje dalej: Et finis eius vastitas, et post finem belli desolatio. Niektórzy piszą: Abominatio desolationis erit super alas: obrzydzenie spustoszenia będzie na skrzydłach. To oboje Prorok wyraża/ i Wojsko przyszłego Hetmana/ i obrzydliwość jakiegoś obrazu na kształt Orła ostatnie spustoszenie znaczącego: albowiem nie dosyć było Prorokowi Wojnę ludowi swojemu oznajmić/ ale też Wojska przychodzącego znak wojenny pokazać/ a żeby tym pewniejszy byli przed oczy ich położył/ jako pisze Orygenes: Facta est, inquit, abominatio
koniec śiedmdźieśiąt tygodniow Krzyżem Páńskim zápieczętowawszy: teraz przystępuie ná odpowiádánie nieszczęśćia y przypadku ná Miásto Ieruzalem/ y ná lud Izráelski/ ktore miało ná nich przyść po śmierći Chrystusowey; y przydáie dáley: Et finis eius vastitas, et post finem belli desolatio. Niektorzy piszą: Abominatio desolationis erit super alas: obrzydzenie spustoszenia będźie ná skrzydłách. To oboie Prorok wyraża/ y Woysko przyszłego Hetmáná/ y obrzydliwość iákiegoś obrázu ná kształt Orłá ostátnie spustoszenie znáczącego: álbowiem nie dosyć było Prorokowi Woynę ludowi swoiemu oznaymić/ ále też Woyská przychodzącego znák woienny pokázáć/ á żeby tym pewnieyszy byli przed oczy ich położył/ iáko pisze Origenes: Facta est, inquit, abominatio
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 128
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645