, Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patriarsze dali. Jako się za nauką źle wierną uwiedli, Aby go i po śmierci heretycy zjedli. Na pamiątkę swą własną aby wspominali, Że oświecenie wiary przez Lutra dostali. Piękny bażant, smaczny żubr, tłusty łoś był z niego, Gnojem chłopim karmny wieprz, wdzięczny im smak jego. Nie mógł dostać z porfiru pieścieńszego grobu, Jako że według schowan niewiernych sposobu. Tę-ć tedy wielodziejną się Anatomią, Mój chętliwy proboszczu, za tą okazją, Jakoś z szlachetnej poszedł krwie starożytnością, Więc i masz przed inszymi
, Która jest łożem świętych i grób dobrym dany, Ale żeby go w brzuchach swych zaszpuntowali.
Nowy zwyczaj, nowy wzór, patryjarsze dali. Jako się za nauką źle wierną uwiedli, Aby go i po śmierci heretycy zjedli. Na pamiątkę swą własną aby wspominali, Że oświecenie wiary przez Lutra dostali. Piękny bażant, smaczny żubr, tłusty łoś był z niego, Gnojem chłopim karmny wieprz, wdzięczny im smak jego. Nie mógł dostać z porfiru pieścieńszego grobu, Jako że według schowan niewiernych sposobu. Tę-ć tedy wielodziejną się Anatomiją, Mój chętliwy proboszczu, za tą okazyją, Jakoś z szlachetnej poszedł krwie starożytnością, Więc i masz przed inszymi
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 359
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, jeśli słonie pali, Albo się zaraz zakrop, niech tobą nie szali.
Nalewajże go we dzban, ja zaś w gardło wieję, Boć mi już dusza jakoś wyszuszona mdleje. Zwłaszcza gdy dzbana nie masz albo w nim niewiele, Rzuciłbym się do cebra lub do kufy śmiele. Tak to jest smaczny napój wina szlachetnego, Że go też i bogowie do stołu swojego Nosić każą, a Bachus napierwej kosztuje, Bo wszytkim bogom on w tym kredensuje. Wszakże on też samego nie zapomni siebie, Bo skoruchno się obiad już odprawi w niebie, Każe świeży dla siebie dzban wina natoczyć, Aby miał czarnosiwy wąs swój w czym
, jeśli słonie pali, Albo się zaraz zakrop, niech tobą nie szali.
Nalewajże go we dzban, ja zaś w gardło wieję, Boć mi już dusza jakoś wyszuszona mdleje. Zwłaszcza gdy dzbana nie masz albo w nim niewiele, Rzuciłbym się do cebra lub do kufy śmiele. Tak to jest smaczny napój wina szlachetnego, Że go też i bogowie do stołu swojego Nosić każą, a Bachus napierwej kosztuje, Bo wszytkim bogom on w tym kredensuje. Wszakże on też samego nie zapomni siebie, Bo skoruchno się obiad już odprawi w niebie, Każe świeży dla siebie dzban wina natoczyć, Aby miał czarnosiwy wąs swój w czym
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 258
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
.
Skromnie — to fortel — zażywać go trzeba, Komu Fortuna da z potrzebę chleba. Mierność a waga w szczęściu nie zawadzi, Nie ufaj mu nikt, nikogo nie zdradzi. FORTUNNE LATA
Myśl wesoła, niestroskane Serce, zdrowie nie łatane, Z zyskiem praca, wiek pogodny, Dni spokojne, rok niegłodny, Sen smaczny, dobre sumnienie — To szczęście i dobre mienie, Kopa od potrzeby w domu, Nie być nic winien nikomu, Ratować czasem bliźniego, A mieć swego do nowego. Zbiór to wielki, wielkie włości Nie znać w szczęściu odmienności.
Ojczysta w cale swoboda, Piękna sława, z bracią zgoda, Sąsiad dobry, wierny
.
Skromnie — to fortel — zażywać go trzeba, Komu Fortuna da z potrzebę chleba. Mierność a waga w szczęściu nie zawadzi, Nie ufaj mu nikt, nikogo nie zdradzi. FORTUNNE LATA
Myśl wesoła, niestroskane Serce, zdrowie nie łatane, Z zyskiem praca, wiek pogodny, Dni spokojne, rok niegłodny, Sen smaczny, dobre sumnienie — To szczęście i dobre mienie, Kopa od potrzeby w domu, Nie być nic winien nikomu, Ratować czasem bliźniego, A mieć swego do nowego. Zbiór to wielki, wielkie włości Nie znać w szczęściu odmienności.
Ojczysta w cale swoboda, Piękna sława, z bracią zgoda, Sąsiad dobry, wierny
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 264
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, pani matko, na mię zagniewała? Żem się swego miłego rozmiłowała? A jako go nie miłować, Gdy to umie zasługować Dobry pachołek.
Czyś mniemala, żebym miała w wiecznej niewoli Mieszkać z tobą, głód z chudobą, ciężko to boli: Karałaś mię bez przyczyny Teraz mi się trafił inny Smaczny opiekun.
Odpuść matko, wszakeś gładko chodzić kazała, I mnieć miło skusić było roskoszy ciała. Toć mi było, co i tobie, Miałam ci też iskry w sobie Cielesnej żądze.
Daj się wściekli, ci co rzekli, żem sławy zbyła Łgą i plotą, bym niecnotą ja kiedy była
, pani matko, na mię zagniewała? Żem się swego miłego rozmiłowała? A jako go nie miłować, Gdy to umie zasługować Dobry pachołek.
Czyś mniemala, żebym miała w wiecznej niewoli Mieszkać z tobą, głód z chudobą, ciężko to boli: Karałaś mię bez przyczyny Teraz mi się trafił inny Smaczny opiekun.
Odpuść matko, wszakeś gładko chodzić kazała, I mnieć miło skusić bylo roskoszy ciała. Toć mi było, co i tobie, Miałam ci też iskry w sobie Cielesnej żądze.
Daj się wściekli, ci co rzekli, żem sławy zbyła Łgą i plotą, bym niecnotą ja kiedy była
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 30
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
, albo pozycyj kraju odmieniają się; sub zona torrida liściem, skurą od naszych różniąc się: Z Indyj przywoźne cale się w Europie zdają mienić. Cynamon od Luzytańczyka sadzony, odrodził się w Laurowe Drzewo, Pieprz w Bluszcz, Gwoździki w Kasztan; Brzoskwiny w Persyj natali sno loco, są trucizną, a u nas smaczny frukt i zdrowy, jako wywodzi Kircher.
ANONYMUS jest Drzewo bez imienia, inaczej się zowie Arbor Pudyca, wstydliwe drzewo, nie wielkie przy ziemi, albo Noli me tangere, które gdy się do niego człek, lub inny zwierz zbliża, listki swoje niejako stula i zawiera; a jak tylko oddali się człek, lub
, albo pozycyi kraiu odmieniaią się; sub zona torrida liściem, skurą od naszych rożniąc się: Z Indyi przywoźne cale się w Europie zdaią mienić. Cynamon od Luzytańczyka sadzony, odrodził się w Laurowe Drzewo, Pieprz w Bluszcz, Gwozdziki w Kasztan; Brzoskwiny w Persyi natali sno loco, są trucizną, á u nas smaczny frukt y zdrowy, iako wywodzi Kircher.
ANONYMUS iest Drzewo bez imienia, inaczey się zowie Arbor Pudica, wstydliwe drzewo, nie wielkie przy ziemi, albo Noli me tangere, ktore gdy się do niego człek, lub inny zwierz zbliża, listki swoie nieiako stula y zawiera; á iak tylko oddali się człek, lub
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 636
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
która przysłowiu dała okazją; że Camelus desiderans cornua, etiam aures perdidit: jakoż ledwo znak uszu u nich,
ZEBRA (nie zubr) zwierz cudzoziemski znajdujący się w Afryce w Królestwie Kongo w Niższej Gwinei, taki jak muł, sierści różnego koloru, białego, żółtego, czarnego.
ZAIĄC zwierz bardzo bojaźliwy, na stole smaczny, jako pisze Poeta; Inter quadrupedes gloria prima lepus. Powiadają Naturalistowie u Maseniusza, iż co miesiąc koci się, (co drudzy negant) i dzieci swe zaraz po różnych różnosi miejscach, aby gdy jedno zginie, zdrugiego miał pociechę. Nigdy prosto nie chodzi drogą, ale wykrętnemi ścieżkami, myśliwych uszukując, a
ktora przysłowiu dała okazyą; że Camelus desiderans cornua, etiam aures perdidit: iakosz ledwo znak uszu u nich,
ZEBRA (nie zubr) zwierz cudzoziemski znayduiący się w Afryce w Krolestwie Kongo w Niższey Gwinei, taki iak muł, szerści rożnego koloru, białego, żołtego, czarnego.
ZAIĄC zwierz bardzo boiaźliwy, na stole smaczny, iako pisze Poeta; Inter quadrupedes gloria prima lepus. Powiadaią Náturalistowie u Maseniusza, iż co miesiąc koci się, (co drudzy negant) y dzieci swe zaraz po rożnych roznosi mieyscach, aby gdy iedno zginie, zdrugiego miał pociechę. Nigdy prosto nie chodzi drogą, ale wykrętnemi scieszkami, myśliwych uszukuiąc, á
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 290
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wyobrażenie cierpiącego Chrystusa przez słotę zepsowawszy się, nie stało na ludibrium niewiernych i bluźniących żydów, którzy koło figur mijając, słowy, lub myślą je bluźnią, jako świadczą Autorowie. G G G
Gnój choć rzecz szpetna, ma jednak swoje zalecenie: na śmierdzącym rodzą się woniejące kwiaty: na rzeczy obrzydliwej, rośnie bujno chleb smaczny i piękny: na ekskrementach, frugum incrementa znajdują się. Nie każdy jednak gnój zda się na każde nasienia i pole. Gnój najlepszy jest dla o- O Ekonomice, mianowicie o Instruktarzu etc.
ogrodów i pola wołowy; po nim owczy, potym kozi. Według Kasiusza i Warrona ptaszy gnój osobliwie gołębi, jest najlepszy,
wyobrażenie cierpiącego Chrystusa przez słotę zepsowawszy się, nie stało na ludibrium niewiernych y bluzniących żydow, ktorzy koło figur miiaiąc, słowy, lub myslą ie bluznią, iako swiadczą Autorowie. G G G
GNoy choć rzecz szpetna, ma iednak swoie zalecenie: na smierdzącym rodzą się wonieiące kwiaty: na rzeczy obrzydliwey, rosnie buyno chleb smaczny y piękny: na exkrementach, frugum incrementa znayduią się. Nie każdy iednak gnoy zda się na każde nasienia y pole. Gnoy naylepszy iest dla o- O Ekonomice, mianowicie o Instruktarzu etc.
ogrodow y pola wołowy; po nim owczy, potym kozi. Według Kassiusza y Warrona ptaszy gnoy osobliwie gołębi, iest naylepszy,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 414
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dłuższy żywot, według Medyków.
A jako mocne korzenie, i wino stare pite nad miarę, spiritus trawią w człeku, i je palą: tak saletra codziennie zażywana w potrawach, do soli jej część dziesiątą przymieszając, lub w rosole z rana zażywając, lub w napoju, ale pomietnie zdrowia długoletniego bywa okazją. Sen smaczny, niczym alterującym nie przerywany, i to pomiarkowany, bardzo służy chcącym żyć długo. Snu zaś smacznego przyczyną będą fiałki, sałata gotowana, syrop z roży suchej, szafran, melissa, alias ziele pszczelnik, chleb w winie Malwatyckim, maczany, i pożywany, pigwy i gruszki pieczone. Którzy już do słusznej dopędzili starości
dłuższy żywot, według Medykow.
A iako mocne korzenie, y wino stare pite nad miarę, spiritus trawią w człeku, y ie palą: tak saletra codziennie zażywana w potrawach, do soli iey częsć dziesiątą przymieszaiąc, lub w rosole z rana zażywaiąc, lub w napoiu, ale pomietnie zdrowia długoletniego bywa okazyą. Sen smaczny, niczym alteruîącym nie przerywany, y to pomiarkowany, bardzo służy chcącym żyć długo. Snu zas smacznego przyczyną będą fiałki, sałata gotowana, syrop z roży suchey, szafran, melissa, alias ziele pszczelnik, chleb w winie Malwatyckim, maczany, y pożywany, pigwy y gruszki pieczone. Ktorzy iuż do słuszney dopędzili starości
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 503
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Hispanioli, w Brazylii, gdzie go zowią Avati. W wielu miejscach Amery- Całego świata praecipue o AMERYCE
ki zażywają miasto chleba z Cacavi robionego z korzenia Yuka grubego i wielkiego który na kawałki porąbawszy i potłukłszy, sok z niego wyciskają, bo ten jest actu trucizną, suszą potym, zażywają miasto chleba, który lubo nie smaczny jest, ale bardzo zdrowy, i jedzącemu alimentum dobre przynoszący, i długo się konserwuje. Wywożą go na Insuły Z. Dominika, Kubę, Jamaikę. gdzie owocu Maiz nie masz. W Podgórzu zaś Perwańskim i w Prowincyj Collao dla zbytniego zimna i posuchy, ani Maiz, ani Cacavi nie rodzi się, ale z
Hispanioli, w Brazylii, gdzie go zowią Avati. W wielu mieyscach Amery- Całego świata praecipuè o AMERICE
ki zażywáią miasto chlebá z Cacavi robionego z korzenia Yuka grubego y wielkiego ktory na kawałki porąbawszy y potłukłszy, sok z niego wyciskaią, bo ten iest actu trucizną, suszą potym, zażywaią miasto chleba, ktory lubo nie smaczny iest, ále bardzo zdrowy, y iedzącemu alimentum dobre przynoszący, y długo się konserwuie. Wywożą go na Insuły S. Dominika, Kubę, Iamaikę. gdzie owocu Maiz nie masz. W Podgórzu zaś Perwańskim y w Prowincyi Collao dla zbytniego zimna y posuchy, ani Maiz, ani Cacavi nie rodzi się, ale z
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 622
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
. Brazelle Cielęce.
Weźmij Górnice Cielęcą z Nerką/ porąb cienko/ jako tylec noża/ potłucz/ ociągnij na węglu/ włóż w rynkę/ nakroj Cebulę drobno/ pietruszki/ włóż masła nie mało/ wlej rosołu/ gałki/ pieprzu przywarz/ a daj ciepło: możesz Cytrynę wycisnąć jeżeli chcesz. LXXXIII. Kapłon smaczny.
Weźmij Kapłona/ albo Gęś/ albo co chcesz/ odpiecz/ rozbierz wkraj Cebule w kostkę i pietruszki/ włóż w kociołek/ al/ bo rynkę/ wlej rosołu/ masła/ przywarz/ wlej Octu dobrego/ Limonią/ Oliwę/ pieprzu/ Imbieru/ przywarz/ a daj na stół. Rozdział Pierwszy, LXXXIV
. Brázelle Cielęce.
Weźmiy Gornice Cielęcą z Nerką/ porąb ćienko/ iáko tylec nożá/ potłucz/ oćiągniy ná węglu/ włoż w rynkę/ nakroy Cebulę drobno/ pietruszki/ włoż masłá nie máło/ wley rosołu/ gałki/ pieprzu przywarz/ a day ćiepło: możesz Cytrynę wyćisnąć ieżeli chcesz. LXXXIII. Kápłon smáczny.
Weźmiy Kápłoná/ albo Gęś/ álbo co chcesz/ odpiecz/ rozbierz wkray Cebule w kostkę y pietruszki/ włoż w koćiołek/ ál/ bo rynkę/ wley rosołu/ másłá/ przywárz/ wley Octu dobrego/ Limonią/ Oliwę/ pieprzu/ Imbieru/ przywarz/ á day ná stoł. Rozdźiał Pierwszy, LXXXIV
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 33
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682