ale muchy i motele jacyś co je ogonem zegnano Prawda/ odpowie Jan święty/ nieprawdziwe gwiazdy/ Kometowie co jedno trochę poświecą a potym znikają marnie/ co wszytkę pozorność mają na wierzchu wewnątrz płonności/ lekkości tak wiele/ że jej ledwie w kupie podobnej wyźrzysz gdzie indziej; na te nie trzeba pazurów ostrych/ ani kłów smokowi piekielnemu dobywać/ ogonem ich ściągnie/ zawsze jego są/ zawsze na jego kinienie idą jemu się konformują/ nic natym choć po wierzchu tak dalece świecą. Święty Tadeus w swojej kanonice opisując takich/ patrząc na niestateczność ich/ patrząc jako świat nimi igra by piłą: zowie ich Fluctus feri maris, despumantes suas confusiones
ále muchy y motele iácyś co ie ogonem zegnano Prawdá/ odpowie Ian święty/ nieprawdźiwe gwiazdy/ Kometowie co iedno trochę poświecą á potym znikáią márnie/ co wszytkę pozorność máią ná wierzchu wewnątrz płonnośći/ lekkośći ták wiele/ że iey ledwie w kupie podobney wyźrzysz gdźie indźiey; ná te nie trzebá pázurow ostrych/ áni kłow smokowi piekielnemu dobywáć/ ogonem ich śćiągnie/ záwsze iego są/ záwsze ná iego kinienie idą iemu sie konformuią/ nic nátym choć po wierzchu ták dálece świécą. Swięty Thádeus w swoiey kánonice opisuiąc tákich/ pátrząc ná niestátéczność ich/ pátrząc iáko świát nimi igra by piłą: zowie ich Fluctus feri maris, despumantes suas confusiones
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
których zameczek żelazny. — Stołów, jeden kamienny, na nogach drewnianych, drugi dębowy do grania kart. — Kanapa adamaszkiem karmazynowym wybita, złotym galonkiem szamerowana. — Stołków, skórą szarą obitych. No 12. — U okna firanek z lnianego płótna cienkiego, na pręcie żelaznym. No 2.
Obrazy: Herkules daje smokowi głowę i panna przykuta JU9, w ramach żółtych, sub No 16.
Dwie osoby z skrzypcami, w ramach żółtych, sub No 25.
Żydówek sześć, w karty grają, w ramach żółtych, sub No 32.
Kopersztych wielki, stojący, Karola VI, cesarza, w ramach żółtych, sub No 12.
których zameczek żelazny. — Stołów, jeden kamienny, na nogach drewnianych, drugi dębowy do grania kart. — Kanapa adamaszkiem karmazynowym wybita, złotym galonkiem szamerowana. — Stołków, skórą szarą obitych. No 12. — U okna firanek z lnianego płótna cienkiego, na pręcie żelaznym. No 2.
Obrazy: Hercules daje smokowi głowę i panna przykuta IU9, w ramach żółtych, sub No 16.
Dwie osoby z skrzypcami, w ramach żółtych, sub No 25.
Żydówek sześć, w karty grają, w ramach żółtych, sub No 32.
Kopersztych wielki, stojący, Karola VI, cesarza, w ramach żółtych, sub No 12.
Skrót tekstu: ZamLaszGęb
Strona: 70
Tytuł:
Opis zamku w Laszkach Murowanych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Laszki Murowane
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1748
Data wydania (nie wcześniej niż):
1748
Data wydania (nie później niż):
1748
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
Kasię i rzekł oszukany: „Matko, o matko!” — lecz harda dziewczyna, Nie chcąc ni gościa takiego, ni syna, Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz, Nie jestem matka.” On rzekł: „Ale będziesz.” NA JABŁKO
Ani to jabłko, co go strzegącemu Herkules wydarł smokowi czujnemu, Ani to, które Atalancie nogi Podcięło, zniósszy gachom zakład srogi, Ani to, którym Cydyppe zwiedziona I kształtną zdradą cicho poślubiona, • Ani to, co trzy zwadziło boginie I dla którego potem Troja ginie, Nie zrówna z jabłkiem, które dla ochłody Dała mi panna anielskiej urody. To tylko jabłko,
Kasię i rzekł oszukany: „Matko, o matko!” — lecz harda dziewczyna, Nie chcąc ni gościa takiego, ni syna, Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz, Nie jestem matka.” On rzekł: „Ale będziesz.” NA JABŁKO
Ani to jabłko, co go strzegącemu Herkules wydarł smokowi czujnemu, Ani to, które Atalancie nogi Podcięło, zniósszy gachom zakład srogi, Ani to, którym Cydyppe zwiedziona I kształtną zdradą cicho poślubiona, • Ani to, co trzy zwadziło boginie I dla którego potem Troja ginie, Nie zrówna z jabłkiem, które dla ochłody Dała mi panna anielskiej urody. To tylko jabłko,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 13
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
koralów, nabierz i bursztynu, I łez wylanych od sióstr po Klimeny synu, I diamentu, w który Celmus obrócony, I złota, w które-m ja sam, Jowisz, był zmieniony Dla Akryzowej córy, i zębów, którymi Posiawszy Kadmus rolą, potem się z zbrojnymi Ziemiorodcami musiał rozpierać potężnie, I tych, których smokowi dobył z gęby mężnie Odważny Jazon; zażyj rogu, który z głowy Wyrósł Cypowi, gdy był w Rzym wjeżdżać gotowy, I tego, z którego jest gwałtem obnażony Achelous, gładkiej się dobijając żony, I tych, które nieszczęsny myśliwiec na czele Odniósł, napasszy trochę oczu w boskim ciele; Weź i ramię z słoniowej
koralów, nabierz i bursztynu, I łez wylanych od sióstr po Klimeny synu, I dyjamentu, w który Celmus obrócony, I złota, w które-m ja sam, Jowisz, był zmieniony Dla Akryzowej córy, i zębów, którymi Posiawszy Kadmus rolą, potem się z zbrojnymi Ziemiorodcami musiał rozpierać potężnie, I tych, których smokowi dobył z gęby mężnie Odważny Jazon; zażyj rogu, który z głowy Wyrósł Cypowi, gdy był w Rzym wjeżdżać gotowy, I tego, z którego jest gwałtem obnażony Achelous, gładkiej się dobijając żony, I tych, które nieszczęsny myśliwiec na czele Odniósł, napasszy trochę oczu w boskim ciele; Weź i ramię z słoniowej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 133
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
,
Przynoszę wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie. Patron mój, kwoli czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych
,
Przynoszę wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie. Patron mój, kwoli czystej chrześcijańskiej dziewce, Ogromnemu smokowi w gardle kruszył drzewce; Ja i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że gdy w Antiochii Smok się straszny wylągł, ludzie go za Boga mająć, dziećmi go swemi sub specie ofiary karmili. Przyszła kolej, padł los na Córkę jednego Chrześcijanina Obywatela tamecznego, on się do Opieki Z. JANA Chrzciciela uciekł. i Rękę Jego w Antiochii złożoną całując PALEC ugryzł, i dał Córce, aby Smokowi w pysk wrzuciła otwarty. Zdechł od tej Świętej Porcyj Smok, Panna ucalała, a PĄLEC dalszemi potym słynął cudami w Florencyj złożony, od Korsyna Anty Kardynała przy śmierci tam Jegowany.
Otoż tyle o Relikwiach Z. JANA naczytałemsię sentymentów, dla których, quo me vertam nescio, i gdzie ich teraz szukać, nie mogę
że gdy w Antyochii Smok się straszny wylągł, ludzie go za Bogá maiąć, dziecmi go swemi sub specie ofiary karmili. Przyszła koley, padł los na Corkę iednego Chrześciánina Obywatelá tamecznego, on się do Opieki S. IANA Chrzciciela uciekł. y Rękę Iego w Antyochii złożoną całuiąc PALEC ugryzł, y dał Corce, aby Smokowi w pysk wrzuciła otwarty. Zdechł od tey Swiętey Porcyi Smok, Panna ucalała, á PĄLEC dalszemi potym słynął cudami w Florencyi zlożony, od Kòrsyna Anty Kardynała przy śmierci tam Iegowany.
Otoż tyle o Relikwiach S. IANA naczytałemsię sentymentow, dla ktorych, quo me vertam nescio, y gdzie ich teraz szukać, nie mogę
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 153
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Z i drugi PAROCHIMIUSZ Opat na Krokodylu przepływali rzeki. Cyrusa Króla suka wykarmiła, według Troga: Kamillę Królowę Wolsków klaczy mlekiem wykarmiono, Pszczoły Z Ambrożemu w ustach plast miodu zrobiły w dzieciństwie: KORBINIANOWI Biskupowi do Rzymu idącemu niedźwiedź żyadłszy osła, sam jego ciężary nosił: DyDYMUS po wężach bez obrażenia deptał Z FILIP Apostoł rozkazał smokowi, apy się do swojej wrócił jaskini, i zaraz usłuchał. Z ZOZYMOWI Opatowi był posłuszny Lew: EUSTORGIUSZA wilk słuchając, dał się do woza zaprządz, ciągnął jak koń. Z IDZIEGO karmiła Łania i Z ONUFREGO. TYTUŁ PIĘTNASTY TEJ KsIĘGI ROZIAZD NA OSOBLIWE tylko Rzucony PTACTWO, Lub KLATKA POWIETRZNEGO ZWIERZA, albo SCIENCIA o
S y drugi PAROCHIMIUSZ Opat na Krokodylu przepływali rzeki. Cyrusa Krola suka wykarmiła, według Troga: Kamillę Krolowę Wolskow klaczy mlekiem wykarmiono, Pszczoły S Ambrożemu w ustach plast miodu zrobiły w dzieciństwie: KORBINIANOWI Biskupowi do Rzymu idącemu niedźwiedź żiadłszy osła, sam iego ciężary nosił: DIDYMUS po wężach bez obrażenia deptał S FILIP Apostoł rozkazał smokowi, apy się do swoiey wrocił iaskini, y zaraz usłuchał. S ZOZYMOWI Opatowi był posłuszny Lew: EUSTORGIUSZA wilk słuchaiąc, dał się do woza zaprządz, ciągnął iak koń. S IDZIEGO karmiła Łania y S ONUFREGO. TYTUŁ PIĘTNASTY TEY XIĘGI ROZIAZD NA OSOBLIWE tylko Rzucony PTACTWO, Lub KLATKA POWIETRZNEGO ZWIERZA, albo SCIENCIA o
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 606
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
/ ani też pokoju. Narzekasz że stacje przykrość wam zadają/ A to gdzie co kwoli mam naszy garła dają Zastawiając się mężnie byście pilnowali/ Gospodarstwa w pokoju/ szkody nie uznali. A wżdy wam przykro trochę dać pachołku strawy/ Jakoż też który na was może być łaskawy. Ano u chłopa krzczyca podobna smokowi/ Prosisz/ łaskujesz/ jakbyś to mówił wołowi. Nie masz u niego względu baczenia żadnego Gdybyś się nie domyślił nań czego inego. Nie dostalby w drożynie od niego żywności/ Mać chłopstwo dosyć w sobie przemyslnej krnąbrności.
Aczci się taki znajdzie który się zlituje Iże pachołku podać przecie/ nie żałuje:
/ áni też pokoiu. Nárzekasz że stácye przykrość wam zádáią/ A to gdźie co kwoli mam nászy gárłá daią Zástáwiáiąc się mężnie byśćie pilnowáli/ Gospodárstwá w pokoiu/ szkody nie vználi. A wżdy wam przykro trochę dáć páchołku stráwy/ Iákoż też ktory ná was może bydź łáskáwy. Ano v chłopá krzczycá podobna smokowi/ Prośisz/ łáskuiesz/ iákbys to mowił wołowi. Nie mász v niego względu baczenia żadnego Gdybyś sie nie domyslił nań czego inego. Nie dostalby w drożynie od niego żywnośći/ Mać chłopstwo dosyc w sobie przemyslney krnąbrnośći.
Aczći sie táki znaydźie ktory się zlituie Iże páchołku podáć przećie/ nie żáłuie:
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: G
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
zniej przykłady brał na nią patrzący, Radaby była Kostkę ze mnie miała Stan sława/ sposób by była wiedziała. I często do mnie łagodnie mawiała: Namilszy synu/ tegobym ja chciała/ Abyś zawczasu Zbawiciela twego/ Nawyknął chwalić za żywota mego. Który przez swą śmierć/ z okrutnej paszczęki Wyrwał cię złemu smokowi przez dzięki. I chce żebyś się starał tu o jego Łaskę: za co ty zbawienia wiecznego Bądź pewien/ które dla ciebie zgotował Będzieszli jego przykazanie chował. Tej mię/ i inszej za żywota swego/ Uczyła cnoty/ życia pobożnego/ Za wczasu świętą ponętę dawała/ Z młodu mię w jarzmo zbawienne wprzęgała:
zniey przykłady brał na nię pátrzący, Rádaby była Kostkę ze mnie miała Stan sława/ sposob by byłá wiedźiáłá. Y często do mnie łagodnie mawiała: Namilszy synu/ tegobym ia chćiałá/ Abyś zawczasu Zbawićiela twego/ Nawyknął chwalić za żywotá mego. Ktory przez swą śmierć/ z okrutney paszczeki Wyrwał ćię złemu smokowi przez dźięki. Y chce żebyś się stárał tu o iego Łaskę: za co ty zbáwienia wiecznego Bądź pewien/ ktore dla ćiebie zgotował Będźieszli iego przykazánie chował. Tey mię/ y inszey za żywota swego/ Vczyłá cnoty/ żyćia pobożnego/ Za wczásu świętą ponętę dawała/ Z młodu mię w iarzmo zbawienne wprzęgáłá:
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: B2v
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
ale Gozon nie uważając tego Mandatu osądzony był na karę, a tym czasem wyjechał do Francyj, tam dostawszy sobie brytanów mocnych, kazał zrobić smoka na podobieństwo żywego, do niego przyuczył pewnym głosem brytany, że atakującego smoka za kałdon chwytały, z tymi brytanami powrócił na wyspę, i nie mówiwszy nikomu słowa, poszedł przeciw smokowi zawoławszy zwyczajnym głosem, brytany obsessem skoczyły, i przytrzymały smoka a Gozon tym czasem ubił go, i prowróciwszy do Miasta z aplauzem przyjęty, jednak dawnej winy karę odebrał, bo mu zdjęto Krzyż, ale natych miast włożono, i w krótce po śmierci Heliona, Magistrem obrany. RODUS Miasto Stołeczne fudnowane na 700.
ále Gozon nie uważaiąc tego Mandatu osądzony był ná kárę, á tym czásem wyiechał do Fráncyi, tám dostáwszy sobie brytánow mocnych, kazał zrobić smoká ná podobieństwo żywego, do niego przyuczył pewnym głosem brytány, że attakuiącego smoká zá káłdon chwytáły, z tymi brytanámi powrocił ná wyspę, y nie mowiwszy nikomu słowá, poszedł przeciw smokowi záwołáwszy zwyczaynym głosem, brytány obsessem skoczyły, y przytrzymáły smoká á Gozon tym czásem ubił go, y prowrociwszy do Miástá z applauzem przyięty, iednák dáwney winy kárę odebrał, bo mu zdięto Krzyż, ále nátych miást włożono, y w krotce po śmierci Helioná, Mágistrem obrány. RHODUS Miásto Stołeczne fudnowáne ná 700.
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 579
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740