wzmaga, sam grzech krzemieniem twardnieje. Niechżeby już o niebie ludzie zapomnieli, Żyjąc gorzej pogaństwa; czemuż by wżdy mieli Zapomnieć, która z światem trwać może, swej sławy Z stratą dusze nabytej? bo dla niej ustawy Nie tylko boskie, ale imo głupie bydło Gwałcąc zuchwale samej natury prawidło, Sną też, nie starzawszy się, w pierwszym życia progu. I z tego dać rachunek trzeba będzie Bogu. 131. O LITERZE A
Stworzywszy Bóg człowieka nad wszelkim rodzajem. Jego Adamem, sam się nazwał Adonajem; Arona za kapłana najwyższego bierze, I Abrahama, w tejże z początku literze. Synowi imię Alpha, Bogu Ojcu Abba.
wzmaga, sam grzech krzemieniem twardnieje. Niechżeby już o niebie ludzie zapomnieli, Żyjąc gorzej pogaństwa; czemuż by wżdy mieli Zapomnieć, która z światem trwać może, swej sławy Z stratą dusze nabytej? bo dla niej ustawy Nie tylko boskie, ale imo głupie bydło Gwałcąc zuchwale samej natury prawidło, Sną też, nie starzawszy się, w pierwszym życia progu. I z tego dać rachunek trzeba będzie Bogu. 131. O LITERZE A
Stworzywszy Bóg człowieka nad wszelkim rodzajem. Jego Adamem, sam się nazwał Adonajem; Arona za kapłana najwyższego bierze, I Abrahama, w tejże z początku literze. Synowi imię Alpha, Bogu Ojcu Abba.
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 454
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pieniądze od króla urzędu. Znam siłu, co tak znacznej nie liczywszy kwoty, I okrom przywileju błaznami, jako ty. 98. ZŁOTA WOLNOŚĆ
Złota wolność, i słusznie, tak drogo się ceni, Tylko że złoto nigdy cnoty nie odmieni: Im starsze, tym i lepsze, niźli było nowem. Wolność polska, starzawszy, stała się ołowem, Odmieniwszy w swąwolą. Nie złoto, lecz zła to, Rzec się może, litery pociągnąwszy na to. 99. MIŁE DOMA NA TOŻ CZWARTY RAZ
Miłe doma — powiedasz, mój drogi sąsiedzie; Wżdy nie wiem, częściej li kto nad cię z domu jedzie. Dość się obeszła z tobą
pieniądze od króla urzędu. Znam siłu, co tak znacznej nie liczywszy kwoty, I okrom przywileju błaznami, jako ty. 98. ZŁOTA WOLNOŚĆ
Złota wolność, i słusznie, tak drogo się ceni, Tylko że złoto nigdy cnoty nie odmieni: Im starsze, tym i lepsze, niźli było nowem. Wolność polska, starzawszy, stała się ołowem, Odmieniwszy w swąwolą. Nie złoto, lecz zła to, Rzec się może, litery pociągnąwszy na to. 99. MIŁE DOMA NA TOŻ CZWARTY RAZ
Miłe doma — powiedasz, mój drogi sąsiedzie; Wżdy nie wiem, częściej li kto nad cię z domu jedzie. Dość się obeszła z tobą
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 63
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
róża pięknie Z rana, w południe mdleje, ku wieczoru mięknie. Widząc diamentową na grzecznej dziewojej: Prawdziwy abrys, rzekę, nosi krasy swojej. Panną z rana zda się coś, ustroiwszy cudnie; Pójdzie za mąż, w kilka lat minęło południe, Traci krasę; aż wieczór, kiedy róże więdną, Śmierdzi, starzawszy z panny babą szpetną, zrzędną. Niejeden wprzód, nim urwie, zakole na roży, Jeśli na komplementy substancyją łoży; Uważnie przeto, żeby nie obrazić dłoni, Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma się rózgi tarń kończysty
róża pięknie Z rana, w południe mdleje, ku wieczoru mięknie. Widząc dyjamentową na grzecznej dziewojej: Prawdziwy abrys, rzekę, nosi krasy swojej. Panną z rana zda się coś, ustroiwszy cudnie; Pójdzie za mąż, w kilka lat minęło południe, Traci krasę; aż wieczór, kiedy róże więdną, Śmierdzi, starzawszy z panny babą szpetną, zrzędną. Niejeden wprzód, nim urwie, zakole na roży, Jeśli na komplementy substancyją łoży; Uważnie przeto, żeby nie obrazić dłoni, Gdyż długo musi boleć, niechaj sięga do niej: Bo choć nie tylko kwiaty, oblecą i listy, Trzyma się ość, trzyma się rózgi tarń kończysty
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 319
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ni z owego wielce zdrowia życzę. Dobrzem żyw, kiedy szlachcic, co wszytko przepije, Stojąc, prawi z łaciną długie oracyje; Że tego nie mógł przepić, co wziął w głowę w szkole, Trzeba za to słuchać go i sadzać przy stole. Gdyżby na swój pożytek obrócił nauki, Nie żebrał, starzawszy się, po wsi chleba sztuki, A raczej nabożną pieśń za drzwiami zaśpiewał, Lepszej by się ode mnie jałmużny spodziewał. 525. TEN ŻONĄ, TA MĘŻEM
Znam szlachcica możnego, ba, i urzędnika, Co się dał nieboraczek żenie ująć w łyka. Ni o czym w domu nie wie, bywszy niewolnikiem, Prócz
ni z owego wielce zdrowia życzę. Dobrzem żyw, kiedy szlachcic, co wszytko przepije, Stojąc, prawi z łaciną długie oracyje; Że tego nie mógł przepić, co wziął w głowę w szkole, Trzeba za to słuchać go i sadzać przy stole. Gdyżby na swój pożytek obrócił nauki, Nie żebrał, starzawszy się, po wsi chleba sztuki, A raczej nabożną pieśń za drzwiami zaśpiewał, Lepszej by się ode mnie jałmużny spodziewał. 525. TEN ŻONĄ, TA MĘŻEM
Znam szlachcica możnego, ba, i urzędnika, Co się dał nieboraczek żenie ująć w łyka. Ni o czym w domu nie wie, bywszy niewolnikiem, Prócz
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 320
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie stosując, przyznawąm to, żeś sięWmść pierwej urodził niż świat był na świecie. B. Nic twardym obuchem chcę ja tobie wybijać ze łba prostaku ale narratywą dowodem, persvasią, i racjami. T. Dziękuję wielce. To takim sposobem po godzinie narodzenia swego, tak a tak często, co raz się Wmść starzawszy w młodość przebiera, aż do tych czasów trzymając się zaczętego porządku. B. Tak się rzecz ma a nie inaczej. Otoż odtąd już się nie dziwuj, jako czyni prostota głupców nie wypolerowanych, dowcipem i nauką, którzy o moich usłyszawszy mowę sprawach, uszczypliwemi w uśmiechającej się cerze szarpią sławę starożytność, triumfy,
nie stosuiąc, przyznawąm to, żeś sięWmść pierwey vrodźił niż świát był ná świećie. B. Nic twárdym obuchem chcę ia tobie wybiiáć ze łbá prostáku ále narrátywą dowodem, persvasią, y ratiami. T. Dźiękuię wielce. To tákim sposobem po godźinie národzenia swego, ták á tak często, co raz się Wmść stárzawszy w młodość przebiera, áż do tych czásow trzymáiąc się záczętego porządku. B. Ták się rzecz ma á nie ináczey. Otoż odtąd iuż się nie dziwuy, iáko czyni prostotá głupcow nie wypolerowánych, dowcipem y náuką, ktorzy o moich vsłyszawszy mowę spráwách, uszczypliwemi w vśmiecháiącey się cerze szárpią sławę stárożytność, tryumfy,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 150
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
na starość kurwiarzem, pijakiem, hultajem. Jest naród na wschód słońca, Pandani się zowie, Którzy w dzieciństwie noszą włos siwy na głowie, W starości opak, bowiem i mąż, i niewiasta, Kędy my siwiejemy, czarnymi zarasta. Czy nie któregoś też ty z tamtych ludzi wnukiem, Z młodu będąc łabędziem, starzawszy się krukiem? Bo choć ciało siwieje, nie pomoże duszy, Kiedy wewnątrz czarnym mchem diabeł serce puszy. 205. DO JEDNEGO Z PRZYJACIÓŁ
Śmieszno mi patrząc na cię, mój kochany swaku; Dziesiątą wieś kupujesz, a żadnać do smaku Nie przypadła: albo ją zaraz spuścisz komu, Albo kontrakt porzucisz; źle by tak
na starość kurwiarzem, pijakiem, hultajem. Jest naród na wschód słońca, Pandani się zowie, Którzy w dzieciństwie noszą włos siwy na głowie, W starości opak, bowiem i mąż, i niewiasta, Kędy my siwiejemy, czarnymi zarasta. Czy nie któregoś też ty z tamtych ludzi wnukiem, Z młodu będąc łabędziem, starzawszy się krukiem? Bo choć ciało siwieje, nie pomoże duszy, Kiedy wewnątrz czarnym mchem diabeł serce puszy. 205. DO JEDNEGO Z PRZYJACIÓŁ
Śmieszno mi patrząc na cię, mój kochany swaku; Dziesiątą wieś kupujesz, a żadnać do smaku Nie przypadła: albo ją zaraz spuścisz komu, Albo kontrakt porzucisz; źle by tak
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 317
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987