w wodzie, Leżała, aż przez czary z głębi wyciągniona, Na początku do Niemców była zaniesiona, Którzy jedno i drugie czyniąc doświadczenie, A szatan nową kaźnią chcąc ludzkie stworzenie Trapić i zaostrzając dowcipy subtelne, Naleźli używanie i skutki śmiertelne.
XXIV.
Wprzód Włochy i Francja, a potem narody Insze wszytkie nawykły na swe spólne szkody Złej, przeklętej nauki: ten ją w formie leje, Skoro kruszec roztopi i w piecu rozgrzeje; Ten zaś wierci żelazo i więtszą i mniejszą Robi, jako mu się zda, lżejszą i ważniejszą, Ten półhakiem, a ten ją mianuje rusznicą, Ten muszkietem, a ten ją zowie hakownicą.
XXV.
Słyszę
w wodzie, Leżała, aż przez czary z głębi wyciągniona, Na początku do Niemców była zaniesiona, Którzy jedno i drugie czyniąc doświadczenie, A szatan nową kaźnią chcąc ludzkie stworzenie Trapić i zaostrzając dowcipy subtelne, Naleźli używanie i skutki śmiertelne.
XXIV.
Wprzód Włochy i Francya, a potem narody Insze wszytkie nawykły na swe spólne szkody Złej, przeklętej nauki: ten ją w formie leje, Skoro kruszec roztopi i w piecu rozgrzeje; Ten zaś wierci żelazo i więtszą i mniejszą Robi, jako mu się zda, lżejszą i ważniejszą, Ten półhakiem, a ten ją mianuje rusznicą, Ten muszkietem, a ten ją zowie hakownicą.
XXV.
Słyszę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 232
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
widywał I mawiał z niem i nieraz z niem pospołu bywał; I teraz go przywitał i pytał o zdrowie, Zdjąwszy z siebie przyłbicę, którą miał na głowie.
LXIII.
Pokazował to Orland, że tam beł królowi Nie mniej rad, jako i król beł rad Orlandowi; A skoro się kilkakroć z sobą obłapili I spólne pozdrawiania wzajem powtórzyli, Począł Orland powiadać, jako utrapiona Olimpia tak była okrutnie zdradzona I mianował od kogo, że od niewiernego Birena i pod słońcem najokrutniejszego;
LXIV.
I jako mu nie jednem znakiem pokazała, Że go szczerze i prawie z serca miłowała, Że i ojca i bracią i państwo straciła I potem sama umrzeć
widywał I mawiał z niem i nieraz z niem pospołu bywał; I teraz go przywitał i pytał o zdrowie, Zdjąwszy z siebie przyłbicę, którą miał na głowie.
LXIII.
Pokazował to Orland, że tam beł królowi Nie mniej rad, jako i król beł rad Orlandowi; A skoro się kilkakroć z sobą obłapili I spólne pozdrawiania wzajem powtórzyli, Począł Orland powiadać, jako utrapiona Olimpia tak była okrutnie zdradzona I mianował od kogo, że od niewiernego Birena i pod słońcem najokrutniejszego;
LXIV.
I jako mu nie jednem znakiem pokazała, Że go szczerze i prawie z serca miłowała, Że i ojca i bracią i państwo straciła I potem sama umrzeć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 242
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Uchodź przecię, niech sława po Tobie zostanie, żeś chyżością wyprzedzał i sarny, i łanie. Tymczasem z trzciny zrobię piszczałkę zieloną i będę wygrawała cześć Twą uwielbioną. Potym, gdy głos ustanie, graniem zmordowany, w cichości ręce robić będą na przemiany. Na gałązkach, na listkach miłość odmaluję i na korze nazwiska spólne wyrysuję; ażeby od przejeżdżych nie były poznane, spólnych imion litery będą przeplatane. Po tej pracy jeżeli jaka chwila zbędzie, na sen i wypoczynek obrócona będzie, tak przecię, żebym i śpiąc, twarz Twoję widziała i postać wdzięczną w oczach zawartych stawiała. Gdy rzekę: „Już się płomień zakrada tajemnie!”
Uchodź przecię, niech sława po Tobie zostanie, żeś chyżością wyprzedzał i sarny, i łanie. Tymczasem z trzciny zrobię piszczałkę zieloną i będę wygrawała cześć Twą uwielbioną. Potym, gdy głos ustanie, graniem zmordowany, w cichości ręce robić będą na przemiany. Na gałązkach, na listkach miłość odmaluję i na korze nazwiska spólne wyrysuję; ażeby od przejeżdżych nie były poznane, spólnych imion litery będą przeplatane. Po tej pracy jeżeli jaka chwila zbędzie, na sen i wypoczynek obrócona będzie, tak przecię, żebym i śpiąc, twarz Twoję widziała i postać wdzięczną w oczach zawartych stawiała. Gdy rzekę: „Już się płomień zakrada tajemnie!”
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 179
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z młodości; że tej koniec okrutności. Leć się znowu z tą ogłasza; ze złości echo roznasza, Że jest w stadle zamieszanie, a to przez złe pomieszkanie. Fortuna znowu ze mną, zaczyna wojować, puszczając głosy, że ze mną źle mięszka mój mąż.
Zrzadka kto w tym wiarę daje, widząc spólne obyczaje; Jeśli zaś kto wierzy temu, trudno wybić z głowy jemu. Niechaj się tym kontentuje, iże o tym dyskuruje. Nie dbam o pożałowanie, gdy mam ukontentowanie. Nie każdy wierzy.
Tu już i na zdrowiu szkodzi, kiedy do tego przychodzi, Że ten, co cera świadczyła, że mu długi wiek
z młodości; że tej koniec okrutności. Leć się znowu z tą ogłasza; ze złości echo roznasza, Że jest w stadle zamieszanie, a to przez złe pomieszkanie. Fortuna znowu ze mną, zaczyna wojować, puszczając głosy, że ze mną źle mięszka mój mąż.
Zrzadka kto w tym wiarę daje, widząc spólne obyczaje; Jeśli zaś kto wierzy temu, trudno wybić z głowy jemu. Niechaj się tym kontentuje, iże o tym dyskuruje. Nie dbam o pożałowanie, gdy mam ukontentowanie. Nie każdy wierzy.
Tu już i na zdrowiu szkodzi, kiedy do tego przychodzi, Że ten, co cera świadczyła, że mu długi wiek
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 102
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
rokoszu jednego sądzą i karzą rycerstwo i zda się, jakoby te górne stany per abusum upuściły swe jurysdykcje w Rzpltej, bo KiMci nie zostały już, jedno kryminały, pp. wojewodowie wieców swych nie sądzą, jedno sam stan rycerski został przy swojej jurysdykcji, bo się in vicem obieramy i sądziemy o sprawy i krzywdy spólne generali decreto et auctoritate totius nobilitatis regni na trybunale per deputatos, i kiedy będziem mówić o korekturze trybunału (jako mamy wolą), będzie quaestio, mająli pp. senatorowie co do naszego trybunału, kiedy swój zgubili. I toć to jest forma tej Rzpltej własna, którą wolną zowiemy i która się choć ternario
rokoszu jednego sądzą i karzą rycerstwo i zda się, jakoby te górne stany per abusum upuściły swe jurysdykcye w Rzpltej, bo KJMci nie zostały już, jedno kryminały, pp. wojewodowie wieców swych nie sądzą, jedno sam stan rycerski został przy swojej jurysdykcyej, bo się in vicem obieramy i sądziemy o sprawy i krzywdy spólne generali decreto et auctoritate totius nobilitatis regni na trybunale per deputatos, i kiedy będziem mówić o korrekturze trybunału (jako mamy wolą), będzie quaestio, mająli pp. senatorowie co do naszego trybunału, kiedy swój zgubili. I toć to jest forma tej Rzpltej własna, którą wolną zowiemy i która się choć ternario
Skrót tekstu: LibResCz_II
Strona: 407
Tytuł:
Libera respublica — absolutum dominium — rokosz
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, iż niebywałe i dlatego mniej zrozumiane. Barzo potrzebna jest ochrona praw i wolności, ale drogami swymi, wprzód ochroniwszy powagę sejmów koronnych i zwierzchności, iam extrema w tych urazach, które takroczny i dawniejszy krakowski także blisko przeszły sejm rozerwały. Nigdym nie baczeł nad samę nieukojoną, między stanami następującą na prawa i wolności spólne, niezgodę i wrzawę. A jeśli co jest nowego, tak gwałtem urażając, o czym nas tak wiele wiedzieć nie może do tego samego czasu, i to być nie może tak szkodliwego, aby opuściwszy media zwyczajne, extrema remedia, do których oczywiście przychodzi, zaciągać miało. Szkodliwy to barzo przykład i niebezpieczny a nieukojony
, iż niebywałe i dlatego mniej zrozumiane. Barzo potrzebna jest ochrona praw i wolności, ale drogami swymi, wprzód ochroniwszy powagę sejmów koronnych i zwierzchności, iam extrema w tych urazach, które takroczny i dawniejszy krakowski także blisko przeszły sejm rozerwały. Nigdym nie baczeł nad samę nieukojoną, między stanami następującą na prawa i wolności spólne, niezgodę i wrzawę. A jeśli co jest nowego, tak gwałtem urażając, o czym nas tak wiele wiedzieć nie może do tego samego czasu, i to być nie może tak szkodliwego, aby opuściwszy media zwyczajne, extrema remedia, do których oczywiście przychodzi, zaciągać miało. Szkodliwy to barzo przykład i niebezpieczny a nieukojony
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 290
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
zdrowia i długiego w błogosławieństwie Pańskim panowania, pisanie to ichm. (tak jako mi jest od ichmci poruczone) wm. memu m. panu oddaję, w którym, acz sami dosyć dokładnie przyczyny jego i żądanie swe odkreli, tego mi jednak ustnie rozkazali dołożyć, że acz wszytkiej Koronie spólnie ornamentum i w potrzebach jej spólne subsidium ex vi praeeminentiae et primatus sui wm. nasz m. pan być raczysz, wszakże jednak, że się na same wielkopolskie województwa peculiari quodam modo virtute miejsca stolic wm. derywuje, dlatego też oni tym słuszniej i tym większym sercem do wm. mego m. pana, tanquam ad suum proprium ornamentum et subsidium,
zdrowia i długiego w błogosławieństwie Pańskim panowania, pisanie to ichm. (tak jako mi jest od ichmci poruczone) wm. memu m. panu oddaję, w którym, acz sami dosyć dokładnie przyczyny jego i żądanie swe odkreli, tego mi jednak ustnie rozkazali dołożyć, że acz wszytkiej Koronie spólnie ornamentum i w potrzebach jej spólne subsidium ex vi praeeminentiae et primatus sui wm. nasz m. pan być raczysz, wszakże jednak, że się na same wielgopolskie województwa peculiari quodam modo virtute miejsca stolic wm. derywuje, dlatego też oni tym słuszniej i tym większym sercem do wm. mego m. pana, tanquam ad suum proprium ornamentum et subsidium,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 322
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
propozycyjej znowu powtórzona, nie jedno od pp. senatorów do tajemnej rady wzięta, ale potym mało nie od wszystkich pochwalona i zawarta, in publico consilio miejsca mieć nie mogła i tak zgoła zaniedbana została. Przyczyny próżno się badać, przywaryli to cudze sprawowały, które w tych nieszczęsnych czasiech za odpust sobie mają turbować i mieszać spólne a pożyteczne R. P. sprawy? Pan Bógli przedziwnym wyrokiem swym chciał te rzeczy, które napinał, od ludzkiej wiadomości i przeszkody odkryć? Co wszystko jednak tak on sam J. K. Mci, p. n., pobłogosławić raczył, że to szczęście J. K. M. głośne i w nieżyczliwym
propozycyjej znowu powtórzona, nie jedno od pp. senatorów do tajemnej rady wzięta, ale potym mało nie od wszystkich pochwalona i zawarta, in publico consilio miejsca mieć nie mogła i tak zgoła zaniedbana została. Przyczyny próżno się badać, przywaryli to cudze sprawowały, które w tych nieszczęsnych czasiech za odpust sobie mają turbować i mieszać spólne a pożyteczne R. P. sprawy? Pan Bógli przedziwnym wyrokiem swym chciał te rzeczy, które napinał, od ludzkiej wiadomości i przeszkody odkryć? Co wszystko jednak tak on sam J. K. Mci, p. n., pobłogosławić raczył, że to szczęście J. K. M. głośne i w nieżyczliwym
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 399
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
, Krzyczy na Mandrykarda, iż winę przepada; Bo jeśli boju pragnie, on pierwszy do niego, Co słuszne ma przyczyny mścić się żalu swego.
LXXXV.
„Ale w pokoju dotąd, wszak wiesz, być musiemy, Aż królowi posiłki swemu uczyniemy, I inszej strzec wszelakiej powinniśmy zwady: Te pakta, takie spólne czyniliśmy rady”. To rzekszy, wnet Marfizę, skłoniwszy, przywita, A poselstwo od króla Agramanta czyta; Przypomina zarazem ustne posła mowy, Nad ich wojskiem upadek jak już jest gotowy. PIEŚŃ XXVI.
LXXXVI.
Potem prosi nie tylko, aby opuściła Gniew słuszny, ale żeby siły z ich złączyła I ku
, Krzyczy na Mandrykarda, iż winę przepada; Bo jeśli boju pragnie, on pierwszy do niego, Co słuszne ma przyczyny mścić się żalu swego.
LXXXV.
„Ale w pokoju dotąd, wszak wiesz, być musiemy, Aż królowi posiłki swemu uczyniemy, I inszej strzedz wszelakiej powinniśmy zwady: Te pakta, takie spólne czyniliśmy rady”. To rzekszy, wnet Marfizę, skłoniwszy, przywita, A poselstwo od króla Agramanta czyta; Przypomina zarazem ustne posła mowy, Nad ich wojskiem upadek jak już jest gotowy. PIEŚŃ XXVI.
LXXXVI.
Potem prosi nie tylko, aby opuściła Gniew słuszny, ale żeby siły z ich złączyła I ku
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 306
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
do zgody. Ale czas traci marnie, próżno się strofuje: Nigdy serc nie porówna, w których gniew panuje.
CXIII.
Życzy Marfiza zacna pojednać ich gwałtem I wszelakiem stara się sama o to kształtem; Krzyczy: „Słuchajcie mojej porady, panowie: Idzie tu o uczciwe i o wasze zdrowie; Gdy królowi posiłki spólne uczyniemy, Do gniewów naszych znowu wrócić się możemy. Bo i ja z Mandrykardem chcę mieć swoje wojny I ujźrzę, weźmieli mię, jak rzekł, mocą zbrojny”. PIEŚŃ XXVI.
CXIV.
Pomoc Agramantowi byśmy dali swoję, Chęć i wolą obracam ja sam na to moję I nie przeczę - rzecze jej
do zgody. Ale czas traci marnie, próżno się strofuje: Nigdy serc nie porówna, w których gniew panuje.
CXIII.
Życzy Marfiza zacna pojednać ich gwałtem I wszelakiem stara się sama o to kształtem; Krzyczy: „Słuchajcie mojej porady, panowie: Idzie tu o uczciwe i o wasze zdrowie; Gdy królowi posiłki spólne uczyniemy, Do gniewów naszych znowu wrócić się możemy. Bo i ja z Mandrykardem chcę mieć swoje wojny I ujźrzę, weźmieli mię, jak rzekł, mocą zbrojny”. PIEŚŃ XXVI.
CXIV.
Pomoc Agramantowi byśmy dali swoję, Chęć i wolą obracam ja sam na to moję I nie przeczę - rzecze jej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 313
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905