jest przykładów. Myli się, kto rozumie, żeby sami księża Żonę z mężem i z żoną rozwodzili męża. Pijaństwo, wszeteczeństwo, lekka waga, czary, Obelga, podejźrenie, potwarzy i swary, Krycie jedno przed drugim spólnego dochodu — Nie trzeba księdza, dosyć dla Boga rozwodu. Choć ich ciała jeden dach, spólne mają węgły, Ale serca niesforne tysiąc mil rozprzęgły. Ustawiczne bluźnierstwo, przysięgi, afronty, Drżą ściany, lecą z dachu wytrzęsione gonty: Mąż słowo, żona dziesięć, jakoby w zawody Idą z sobą o sztukę, kto ma milczeć wprzódy; A diabeł czarnym wąglem drukuje ich mowy. Panie, na końcu świata wróć
jest przykładów. Myli się, kto rozumie, żeby sami księża Żonę z mężem i z żoną rozwodzili męża. Pijaństwo, wszeteczeństwo, lekka waga, czary, Obelga, podejźrenie, potwarzy i swary, Krycie jedno przed drugim spólnego dochodu — Nie trzeba księdza, dosyć dla Boga rozwodu. Choć ich ciała jeden dach, spólne mają węgły, Ale serca niesforne tysiąc mil rozprzęgły. Ustawiczne bluźnierstwo, przysięgi, afronty, Drżą ściany, lecą z dachu wytrzęsione gonty: Mąż słowo, żona dziesięć, jakoby w zawody Idą z sobą o sztukę, kto ma milczeć wprzódy; A diaboł czarnym wąglem drukuje ich mowy. Panie, na końcu świata wróć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 61
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, łóżko górnej żądze, do niebieskich cię łożnic czystym łóżkiem sądzę! Tyś sekretną łożnicą Oblubieńca z duszą, twym się tylko faworem ognie pokryć muszą! Na tobiem zawsze zwykła w myślach trawić nocy i w troskach ustawicznych pozbywałam mocy; na tobie mój Kochanek doznał mej szczyrości, gdy najpierszy otrzymał dowód uprzejmości. Wtenczas spólne westchnienia skargi przekładały, a łzy nieme niż słowa więcej głosu miały. Ach, nie wiem skwapliwego odejścia przyczyny! Boję się, by nie znalazł do mnie jakiej winy. Smutne oczy cały dzień już Go nie widziały, znać, że mu insze wczasy barziej smakowały. Jakoż pewne odmiennej miłości dowody, gdy lepszej w cudzym
, łóżko górnej żądze, do niebieskich cię łożnic czystym łóżkiem sądzę! Tyś sekretną łożnicą Oblubieńca z duszą, twym się tylko faworem ognie pokryć muszą! Na tobiem zawsze zwykła w myślach trawić nocy i w troskach ustawicznych pozbywałam mocy; na tobie mój Kochanek doznał mej szczyrości, gdy najpierszy otrzymał dowód uprzejmości. Wtenczas spólne westchnienia skargi przekładały, a łzy nieme niż słowa więcej głosu miały. Ach, nie wiem skwapliwego odejścia przyczyny! Boję się, by nie znalazł do mnie jakiej winy. Smutne oczy cały dzień już Go nie widziały, znać, że mu insze wczasy barziej smakowały. Jakoż pewne odmiennej miłości dowody, gdy lepszej w cudzym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 105
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, trzysta kop w tkanicę Dziewczynie wepchnął, z pereł sprawił jej przyłbicę. Sama chodzi jako paw jedwabiem upstrzona, Mniema, że ona sama ministrowska żona. Złoto świeci na szyi, błyszczy się na rękach, Lecz się boję za czasem być wam wszystkim w pętach. Więc kiedy się oboje upstrzą, to z ochoty Nowe spólne we zborze wszczynają zaloty. Oczkami wesołymi na się poglądają, Pan z góry, pani z dołu na siebie mrugają. Sam chrząsta z kazalnice, Sama w ławie szydzi, Znając jego szalbierstwo, skąd go rada widzi. A gdy co wesołego w organki zagrają, Dopieroż świeżą miłość w sobie rozniecają. Ona oczy wlepiła
, trzysta kop w tkanicę Dziewczynie wepchnął, z pereł sprawił jej przyłbicę. Sama chodzi jako paw jedwabiem upstrzona, Mniema, że ona sama ministrowska żona. Złoto świeci na szyi, błyszczy się na rękach, Lecz się boję za czasem być wam wszystkim w pętach. Więc kiedy się oboje upstrzą, to z ochoty Nowe spólne we zborze wszczynają zaloty. Oczkami wesołymi na się poglądają, Pan z góry, pani z dołu na siebie mrugają. Sam chrząsta z kazalnice, Sama w ławie szydzi, Znając jego szalbierstwo, skąd go rada widzi. A gdy co wesołego w organki zagrają, Dopieroż świeżą miłość w sobie rozniecają. Ona oczy wlepiła
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 274
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
zatym i ojczyzna zwykłą osobę nieprzyjaciołom straszną i sama w sobie niejako szczęśliwą odnosiłaby. Nie ustawając tedy do końca, jako wm. i w życzliwości, i w przypominaniu, aby bezpieczeństwo koronne obwarowane i te zaciągi zawzięte zniesione były, tak i ja tym barziej powinnością na tym pierwszym dostojeństwie naszym obowiązany w obmyśliwaniu, aby spólne żądości nasze nie tylko w skończeniu i zawarciu słusznym, ale i w śrzodkach samych zgodne i pomiarkowanc zostawały, z tąż szczerością i miłością ku dobremu pospolitemu, jakom zwykł w sprawach wielkich postępować, wziąwszy wiadomość od ichm. pp. posłów wm. o żądości sejmu koronnego, wszelkie staranie czyniłem u J.
zatym i ojczyzna zwykłą osobę nieprzyjaciołom straszną i sama w sobie niejako szczęśliwą odnosiłaby. Nie ustawając tedy do końca, jako wm. i w życzliwości, i w przypominaniu, aby bezpieczeństwo koronne obwarowane i te zaciągi zawzięte zniesione były, tak i ja tym barziej powinnością na tym pierwszym dostojeństwie naszym obowiązany w obmyślawaniu, aby spólne żądości nasze nie tylko w skończeniu i zawarciu słusznym, ale i w śrzodkach samych zgodne i pomiarkowanc zostawały, z tąż szczerością i miłością ku dobremu pospolitemu, jakom zwykł w sprawach wielkich postępować, wziąwszy wiadomość od ichm. pp. posłów wm. o żądości sejmu koronnego, wszelkie staranie czyniłem u J.
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 331
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
aby tego ultimum remedium consilii i zdrowia tej uciśnionej R. P. dulci fistula nie gwałcieli, a porządnych staropolskich zwyczajów swymi wymysłami nie dawili. Boć to nic inszego nie jest, jedno ordinata consilia perversis consiliis iugulare. Trzeba tedy spólną radą szukać sposobu, aby konsultacyje sejmowe w przystojnym porządku się odprawowały, a postanowienia spólne z powinną powagą na swym placu stać i trwać mogły. Do czego niemało pomoże przy inszych, które się wynaleźć mogą, środkach, kiedy do radej takiej, na której salus Reipublice zawisła, na poselstwa ludzie spokojni, dojrzali, biegli obierani będą, którzy by nic afektami pomieszanej swejwoli, ale smakiem porządnej wolności żyli,
aby tego ultimum remedium consilii i zdrowia tej uciśnionej R. P. dulci fistula nie gwałcieli, a porządnych staropolskich zwyczajów swymi wymysłami nie dawili. Boć to nic inszego nie jest, jedno ordinata consilia perversis consiliis iugulare. Trzeba tedy spólną radą szukać sposobu, aby konsultacyje sejmowe w przystojnym porządku się odprawowały, a postanowienia spólne z powinną powagą na swym placu stać i trwać mogły. Do czego niemało pomoże przy inszych, które się wynaleźć mogą, środkach, kiedy do radej takiej, na której salus Reipublicae zawisła, na poselstwa ludzie spokojni, dojrzali, biegli obierani będą, którzy by nic afektami pomieszanej swejwoli, ale smakiem porządnej wolności żyli,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 404
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
; Potem do Jasnej Góry pospołu jachali, A to o tem, to owem oboje gadali.
XXIV.
Do Jasnej Góry z bratem pospołu wjachała, Kędy jej utrapiona matka jej czekała, Ustawicznie smętną twarz łzami polewając I darmo jej po wszytkiej Francjej szukając. Ale one witania, one obłapiania, One z matką i bracią spólne całowania Wszytkie za nic i wszytkie za fraszkę ważyła Przeciwko tem, które z swem Rugierem czyniła.
XXV.
A nie mogąc wyjachać sama z Jasnej Góry, Myśliła do klasztoru posłać kogo, który Miał odnieść Rugierowi, czemu, jako chciała, Za niem do Walumbrozy stamtąd nie jachała, I prosić go, jeśli go prosić
; Potem do Jasnej Góry pospołu jachali, A to o tem, to owem oboje gadali.
XXIV.
Do Jasnej Góry z bratem pospołu wjachała, Kędy jej utrapiona matka jej czekała, Ustawicznie smętną twarz łzami polewając I darmo jej po wszytkiej Francyej szukając. Ale one witania, one obłapiania, One z matką i bracią spólne całowania Wszytkie za nic i wszytkie za fraszkę ważyła Przeciwko tem, które z swem Rugierem czyniła.
XXV.
A nie mogąc wyjachać sama z Jasnej Góry, Myśliła do klasztoru posłać kogo, który Miał odnieść Rugierowi, czemu, jako chciała, Za niem do Walumbrozy stamtąd nie jachała, I prosić go, jeśli go prosić
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 201
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Że smrodem uszy, choć go nie czuje, zaraża. 173. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jaka była z dawnych lat sąsiedztwa powaga (Mówię o dobrym), niż się naród ludzki wzmaga, Niż rozrodziwszy ziemię ściśnie, pisma głoszą: W równi z braterstwem, abo nad nie go przenoszą. Spólnym cieszą weselem, spólne żale cierpią Ci, którzy z jednej studnie spoiną wodę czerpią. Więcej tam woda mogła, niż dziś krew, choć bliska, Niż dziś przyjaźń nabyta z wina i z półmiska; Bo niż na przyjaciela śmielej, niż na brata, W nieszczęściu na sąsiada wołał sąsiad: rata! Tamtym się wprzód opasać, obuć,
, Że smrodem uszy, choć go nie czuje, zaraża. 173. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jaka była z dawnych lat sąsiedztwa powaga (Mówię o dobrym), niż się naród ludzki wzmaga, Niż rozrodziwszy ziemię ściśnie, pisma głoszą: W równi z braterstwem, abo nad nie go przenoszą. Spólnym cieszą weselem, spólne żale cierpią Ci, którzy z jednej studnie spoiną wodę czerpią. Więcej tam woda mogła, niż dziś krew, choć bliska, Niż dziś przyjaźń nabyta z wina i z półmiska; Bo niż na przyjaciela śmielej, niż na brata, W nieszczęściu na sąsiada wołał sąsiad: rata! Tamtym się wprzód opasać, obuć,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 103
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na to zmruży. Nie oczu, wszytkich piąci zmysłów ta choroba: Im co bardziej któremu na świecie podoba, Czego uchem, językiem, nosem, ręką maca, Z natury lub z fortuny żałośniej utraca. Smak, zapach, dotykanie, muzyki, obrazy, Co ciału miło, z ciałem do swej ciągnie skazy. Spólne z głupimi dziećmi rozumnych igraszki; Wżdy nie rzkąc sami bawią, lecz przez takie fraszki Bogu chcą służyć, który szczyrym bywszy duchem, Nie patrzy na to okiem ani słyszy uchem. Z materyj skazitelnych, jakimi i groby Wielmożą, spólnej z ludźmi nie chce mieć ozdoby; Żydzi, że byli względem chrześcijanów dziecki, Żeby
na to zmruży. Nie oczu, wszytkich piąci zmysłów ta choroba: Im co bardziej któremu na świecie podoba, Czego uchem, językiem, nosem, ręką maca, Z natury lub z fortuny żałośniej utraca. Smak, zapach, dotykanie, muzyki, obrazy, Co ciału miło, z ciałem do swej ciągnie skazy. Spólne z głupimi dziećmi rozumnych igraszki; Wżdy nie rzkąc sami bawią, lecz przez takie fraszki Bogu chcą służyć, który szczyrym bywszy duchem, Nie patrzy na to okiem ani słyszy uchem. Z materyj skazitelnych, jakimi i groby Wielmożą, spólnej z ludźmi nie chce mieć ozdoby; Żydzi, że byli względem chrześcijanów dziecki, Żeby
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 351
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie rozumiały, gadała, i sama ją, akomodując się stanowi białogłowskiemu, przędła. I jam się nie między krowami urodził, a przecię i o tym podczas mówić muszę, akomodując się ludziom na gospodarstwie już osiadłym, a pozyskując sobie ich przyjaźń przez moją konwersację, aby też i onych pozyskał, ile gdy tego spólne nasze potrzebowały interesa. Zdrowie moje nie picie (bo po skończonym przeszłorocznym obozie wina w usta moje nie biorę i czkawki nie miewam), ale zdrowie moje zjadło i zabiło (a głowę najbardziej) melancholia, tęskność i gryzienie się. Uważ tylko Wć, w jakim razie odjechałaś mię Wć i odstąpiła. A można
nie rozumiały, gadała, i sama ją, akomodując się stanowi białogłowskiemu, przędła. I jam się nie między krowami urodził, a przecię i o tym podczas mówić muszę, akomodując się ludziom na gospodarstwie już osiadłym, a pozyskując sobie ich przyjaźń przez moją konwersację, aby też i onych pozyskał, ile gdy tego spólne nasze potrzebowały interesa. Zdrowie moje nie picie (bo po skończonym przeszłorocznym obozie wina w usta moje nie biorę i czkawki nie miewam), ale zdrowie moje zjadło i zabiło (a głowę najbardziej) melankolia, tęskność i gryzienie się. Uważ tylko Wć, w jakim razie odjechałaś mię Wć i odstąpiła. A można
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 387
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
czasem bezpiecznie igrają.
XL
W port przyjechawszy, kilka inszych widzą łodzi, Które zegnały w ten kąt przeciwne powodzi; Bohatyra wielkiego przy nich poznawają, Co mu hołd serykańskie królestwa oddają. O, jak wesołe czynią wszyscy trzej obrady, Widząc, iż samo szczęście do onej gromady Trafunkiem ich złączyło! Wraz się obłapiają, Spólne trudy paryskich szturmów wspominają.
XL
Ale skoro początek nieszczęścia przykrego Wlał w uszy przyjaciela Agramant swojego, Tak w niem pobudza żale, z gniewem zjednoczone, Iż chce kwoli niemu dać garło odważone. W egipską ziemię, która z dawna słynie zdradą, Zabrania jechać mądrą i poważną radą. „Wiesz - mówi - jako chytry
czasem bezpiecznie igrają.
XL
W port przyjechawszy, kilka inszych widzą łodzi, Które zegnały w ten kąt przeciwne powodzi; Bohatyra wielkiego przy nich poznawają, Co mu hołd serykańskie królestwa oddają. O, jak wesołe czynią wszyscy trzej obrady, Widząc, iż samo szczęście do onej gromady Trafunkiem ich złączyło! Wraz się obłapiają, Spólne trudy paryskich szturmów wspominają.
XL
Ale skoro początek nieszczęścia przykrego Wlał w uszy przyjaciela Agramant swojego, Tak w niem pobudza żale, z gniewem zjednoczone, Iż chce kwoli niemu dać garło odważone. W egipską ziemię, która z dawna słynie zdradą, Zabrania jechać mądrą i poważną radą. „Wiesz - mówi - jako chytry
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905