roje; Ale zaś z bydła pożytek niespory I próżne staną powietrzem obory. Jeśli się z Kozłem apenińskim złączy, Bakchus nieskąpy z prasy się posączy, Żyznym nie chybią urodzajem niwy Ani tłusty zbiór ateńskiej oliwy. Jeśli z Wodnikiem wstąpi do kąpieli, W śmiertelnej królów położy pościeli,
Koronowane (przez dekret surowy Śmierci wszem spólnej) popodcina głowy, Zarazi zboża w niedojrzałym czasie, A co zostanie, szarańcza wypasie.' Jeśli się zejdzie z Rybami rzecznymi, Zaćmi powietrze chmurami dżdżystymi I mór na bydło nieuchronny puści Ani ludzkiemu zdrowiu nie przepuści; Ale urodzaj będzie hojny wina I każde pole zrodzi jak nowina. Jeśli w dom Runa wstąpi bogatego,
roje; Ale zaś z bydła pożytek niespory I próżne staną powietrzem obory. Jeśli się z Kozłem apenińskim złączy, Bakchus nieskąpy z prasy się posączy, Żyznym nie chybią urodzajem niwy Ani tłusty zbiór ateńskiej oliwy. Jeśli z Wodnikiem wstąpi do kąpieli, W śmiertelnej królów położy pościeli,
Koronowane (przez dekret surowy Śmierci wszem spólnej) popodcina głowy, Zarazi zboża w niedojrzałym czasie, A co zostanie, szarańcza wypasie.' Jeśli się zejdzie z Rybami rzecznymi, Zaćmi powietrze chmurami dżdżystymi I mór na bydło nieuchronny puści Ani ludzkiemu zdrowiu nie przepuści; Ale urodzaj będzie hojny wina I każde pole zrodzi jak nowina. Jeśli w dom Runa wstąpi bogatego,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 157
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
żadnej wakancjej z tych, gdy się otwierać będą, nie rozdawał, tylko z tą kondycją, żeby annata wprzód była dana do skarbu koronnego. A przytym i to legibus warować, żeby ich IMPP. duchowni skarbów z Korony nie wywozili ani wysyłali, gdyż słuszniej, żeby się to in commodum Reipublicae, ojczyzny spólnej, aniż mimo słuszność extra Regnum komu dostawać miało. Do tego niech będzie przydana i lex sumptuaria. Pobory — te już do efektu przywieść bez urazy najtrudniejsza i przeto w tym z lekka postępować potrzeba, używając w tym zwykłej roztropności i tą w tym drogą postępując, którą się dotąd szło, przekładając i to przytym
żadnej wakancyej z tych, gdy się otwierać będą, nie rozdawał, tylko z tą kondycyą, żeby annata wprzód była dana do skarbu koronnego. A przytym i to legibus warować, żeby ich JMPP. duchowni skarbów z Korony nie wywozili ani wysyłali, gdyż słuszniej, żeby się to in commodum Reipublicae, ojczyzny spólnej, aniż mimo słuszność extra Regnum komu dostawać miało. Do tego niech będzie przydana i lex sumptuaria. Pobory — te już do efektu przywieść bez urazy najtrudniejsza i przeto w tym z lekka postępować potrzeba, używając w tym zwykłej roztropności i tą w tym drogą postępując, którą się dotąd szło, przekładając i to przytym
Skrót tekstu: CompNaprCz_III
Strona: 183
Tytuł:
Compendium naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prędko przechodziły, tak prędko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali.
XXV.
Ledwie co Biren z państwa wyjechał naszego - Takiem imieniem zwano mojego miłego - Jako zaraz bogaty król bliskiej Fryzjej, Która tylko przez rzekę jest od Olandiej, Naznaczywszy
I teraz jeszcze wierzę i wiem niewątpliwie, Że mię wzajem miłuje szczerze i prawdziwie.
XXIV.
Przez te dni, które złemi wściągniony wiatrami, Inszem złemi, ale mnie dobremi, był z nami - Inszem czterdzieści, mnie się pół godziną zdały: Tak prętko przechodziły, tak prętko mijały! - Przychodziło nam często do spólnej rozmowy, Gdzieśmy sobie małżeństwo wyraźnemi słowy, Skoroby się do domu wrócił, obiecali I jam jemu, a on mnie wzajem ślubowali.
XXV.
Ledwie co Biren z państwa wyjechał naszego - Takiem imieniem zwano mojego miłego - Jako zaraz bogaty król blizkiej Fryzyej, Która tylko przez rzekę jest od Olandyej, Naznaczywszy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 177
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szczęścia łaskawości, niż potym jego zmiennej doznać surowości. Zwykli ludzie wyrzucać grzech ojcu pierwszemu, na oczy przypisując złość i głupstwo jemu. Prostak Adam, że się dał za nos Ewie wodzić, lecz to miało zuchwalstwo Ewie barziej szkodzić. Ja nie tak, ale przyznam, jeśli płacz pozwoli, byłam grzechu przyczyną i spólnej niewoli. Tak i tobie przystało barziej na swe winy skarżyć, niźli potępiać starszych bez przyczyny. Śmierć z żywotem stawiając w kostki nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze,
szczęścia łaskawości, niż potym jego zmiennej doznać surowości. Zwykli ludzie wyrzucać grzech ojcu pierszemu, na oczy przypisując złość i głupstwo jemu. Prostak Adam, że się dał za nos Ewie wodzić, lecz to miało zuchwalstwo Ewie barziej szkodzić. Ja nie tak, ale przyznam, jeśli płacz pozwoli, byłam grzechu przyczyną i spólnej niewoli. Tak i tobie przystało barziej na swe winy skarżyć, niźli potępiać starszych bez przyczyny. Śmierć z żywotem stawiając w kostki nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 150
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Śmierć z żywotem stawiając w kostki nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze, bied skończyć nie możem, trawim lata we wstydzie i też w gniewie Bożem. Nie wspomnię wszytkim spólnej klęski utrapienia, o mym własnym nieszczęściu dość mam do mówienia. Więc od kolebki zacznę: ze mną się rodziły łzy i pierwszą lekcyją narzekania były; maj wtenczas był rozkoszny, w roku najwdzięczniejszy, lecz dla mego nieszczęścia nad grudzień mroźniejszy. Siódmy dzień nastał, w który bym była skończyła żywot – pewnie bym
Śmierć z żywotem stawiając w kostki nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze, bied skończyć nie możem, trawim lata we wstydzie i też w gniewie Bożém. Nie wspomnię wszytkim spólnej klęski utrapienia, o mym własnym nieszczęściu dość mam do mówienia. Więc od kolebki zacznę: ze mną się rodziły łzy i pierszą lekcyją narzekania były; maj wtenczas był rozkoszny, w roku najwdzięczniejszy, lecz dla mego nieszczęścia nad grudzień mroźniejszy. Siódmy dzień nastał, w który bym była skończyła żywot – pewnie bym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 150
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
masz cnoty w predykowaniu słowa Bożego, w zażyciu Pisma Świętego i nauki Chrystusowej, bo nie masz łaski pojęcia, rozumu i sposobności. Nie masz cnoty miłości bliźniego, którą P. Bóg zaraz po miłości Siebie Samego mieć chciał, bo nie masz łaski szczyrego w sobie uznania, co też to jest bliźni, że według spólnej natury ludzkiej jest krwią, kością i ciałem naszym, że jest jednym z nami wyobrażeniem i Kościołem Chrystusowym tudzież ceną nieoszacowanego odkupienia skarbu i że co jemu miał i mógł dać, tobie na ubogacenie kondycji szczodrobliwie dać raczył i, nazad odebrawszy, jemu znowu dać może. Albo że go w podłości stanu i mizerii drożej nad
masz cnoty w predykowaniu słowa Bożego, w zażyciu Pisma Świętego i nauki Chrystusowej, bo nie masz łaski pojęcia, rozumu i sposobności. Nie masz cnoty miłości bliźniego, którą P. Bóg zaraz po miłości Siebie Samego mieć chciał, bo nie masz łaski szczyrego w sobie uznania, co też to jest bliźni, że według spólnej natury ludzkiej jest krwią, kością i ciałem naszym, że jest jednym z nami wyobrażeniem i Kościołem Chrystusowym tudzież ceną nieoszacowanego odkupienia skarbu i że co jemu miał i mógł dać, tobie na ubogacenie kondycyi szczodrobliwie dać raczył i, nazad odebrawszy, jemu znowu dać może. Albo że go w podłości stanu i mizeryi drożej nad
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 227
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ziemi, umrzeć by wolało i dać rozkoszy pomyślne wszytkiego świata dla tego. Tej wszytkiej święci nie tylko słuchają, lecz Boga chwaląc, sami też śpiewają z uciechą nigdy niewypowiedzianą, od nich doznaną. Już wojny niemasz onej przyrodzonej z ciałem i duszą, o, jako mierzionej, lecz pokój wdzięczny, pokój szczęśliwości, spólnej radości. Między świętymi niemasz wyniosłości, zdrady, obłudy ani też zazdrości: jak Boga wszyscy uprzejmie miłują, tak się szanują. Między nimi się takowa znajduje miłość, iż jeden drugiego szanuje
chwałę jak swoję, weseląc się z jego szczęścia wiecznego. O, jako wdzięczna miła kompanija, gdzie tylko samych jest konwersacja tak
ziemi, umrzeć by wolało i dać rozkoszy pomyślne wszytkiego świata dla tego. Tej wszytkiej święci nie tylko słuchają, lecz Boga chwaląc, sami też śpiewają z uciechą nigdy niewypowiedzianą, od nich doznaną. Już wojny niemasz onej przyrodzonej z ciałem i duszą, o, jako mierzionej, lecz pokój wdzięczny, pokój szczęśliwości, spólnej radości. Między świętymi niemasz wyniosłości, zdrady, obłudy ani też zazdrości: jak Boga wszyscy uprzejmie miłują, tak się szanują. Między nimi się takowa znajduje miłość, iż jeden drugiego szanuje
chwałę jak swoję, weseląc się z jego szczęścia wiecznego. O, jako wdzięczna miła kompanija, gdzie tylko samych jest konwersacyja tak
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 118
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
agat et veniam a iustissimo deprecetur Iudice i urażone animusze ludzkie niech poleczy i ubłaga.
Senatorom zaś tym, co się do króla wiążą, co go podżegają, a drudzy zdrowemi radami nie odwodzą go ani się oponują, powiedzcie odemnie, niech pomnią na Pana Boga sprawiedliwego i na przysięgi swoje, niech się użalą ojczyzny spólnej, niechaj chcąc i widząc tak bliski upadek jej, gwałtem i na cwał na ten zły raz nie pędzą jej. Jeśli co inszego, a pewniejszego in hoc casu wiedzą, niech candide postąpią, niech otworzą, niech pokażą jawnie. Jeśli też co przeciwnego, a Rzpltej szkodliwego swoim tylko aby przewiedli afektom, swoim rzeczom
agat et veniam a iustissimo deprecetur Iudice i urażone animusze ludzkie niech poleczy i ubłaga.
Senatorom zaś tym, co się do króla wiążą, co go podżegają, a drudzy zdrowemi radami nie odwodzą go ani się opponują, powiedzcie odemnie, niech pomnią na Pana Boga sprawiedliwego i na przysięgi swoje, niech się użalą ojczyzny spólnej, niechaj chcąc i widząc tak blizki upadek jej, gwałtem i na cwał na ten zły raz nie pędzą jej. Jeśli co inszego, a pewniejszego in hoc casu wiedzą, niech candide postąpią, niech otworzą, niech pokażą jawnie. Jeśli też co przeciwnego, a Rzpltej szkodliwego swoim tylko aby przewiedli affektom, swoim rzeczom
Skrót tekstu: PrzestPotrzCz_II
Strona: 153
Tytuł:
Przestroga Rzpltej potrzebna, którą kanclerz on Zamoyski dwiema szlachcicom godnym wiary, ukazawszy się niedawno, in publicum podać i komu należy, odnieść kazał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
już czujem Neptuna lepszego, Spodziewając się popławu pięknego, Co prędzej spiesząc — okręt zasiadamy I ów prowijant z sobą wprowadzamy Chcąc już uczynić koniec ckliwej drogi A na bezpiecznym stawić porcie nogi. A wtym czterdzieści i siedm Niemców społem Wziąwszy swe wszytkie tłomoki ogółem Od nas wychodzą — bojąc się dalszego Obaczyć w szturmach morza szalonego. Spólnej się drogi z nami wyrzekają, A zsiadszy na brzeg wszytkich nas żegnają Żal swój słusznemi obmawiając słowy, Iż słabe mieli do pływania głowy, Za czym po ziemi chodzić w bezpieczności Woleli, niźli pływać w głębokości. Tam miedzy temi wyszedł Gotfred młody, Młodzieniec strojny i pięknej urody, Brat Fryderyka kochany naszego, Z matki
już czujem Neptuna lepszego, Spodziewając się popławu pięknego, Co prędzej spiesząc — okręt zasiadamy I ów prowijant z sobą wprowadzamy Chcąc już uczynić koniec ckliwej drogi A na bezpiecznym stawić porcie nogi. A wtym czterdzieści i siedm Niemców społem Wziąwszy swe wszytkie tłomoki ogołem Od nas wychodzą — bojąc się dalszego Obaczyć w szturmach morza szalonego. Spólnej się drogi z nami wyrzekają, A zsiadszy na brzeg wszytkich nas żegnają Żal swój słusznemi obmawiając słowy, Iż słabe mieli do pływania głowy, Za czym po ziemi chodzić w bezpieczności Woleli, niźli pływać w głębokości. Tam miedzy temi wyszedł Gotfred młody, Młodzieniec strojny i pięknej urody, Brat Fryderyka kochany naszego, Z matki
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 97
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, że sobie tego lekce poważać nie trzeba, jakoby to z więtszą szkodą i niebezpieczeństwem R. P., jakoby to wszytkiemu, jak znowu zabiegając z większym jeszcze daleko kosztem, z ciężkością wm. przyść musiało. Upatrując to J. K. M. nie swoje, ale R. P., ale ojczyzny spólnej napominanie do wmciów przynosi, żebyście wm. po sławie swej i po krwi cnych braci wmciów i dawniejszych czasów, i teraz tak obficie rozlany, nie dopuszczali w tej tam ziemi dalej nieprzyjacielowi deptać, żebyście wm. w takowych niebezpieczeństwach w obmyśliwaniu około zdrowia i całości jej nie ustawali. To tylko J. K
, że sobie tego lekce poważać nie trzeba, jakoby to z więtszą szkodą i niebezpieczeństwem R. P., jakoby to wszytkiemu, jak znowu zabiegając z większym jeszcze daleko kosztem, z ciężkością wm. przyść musiało. Upatrując to J. K. M. nie swoje, ale R. P., ale ojczyznej spólnej napominanie do wmciów przynosi, żebyście wm. po sławie swej i po krwi cnych braci wmciów i dawniejszych czasów, i teraz tak obficie rozlany, nie dopuszczali w tej tam ziemi dalej nieprzyjacielowi deptać, żebyście wm. w takowych niebezpieczeństwach w obmyślawaniu około zdrowia i całości jej nie ustawali. To tylko J. K
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 250
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957