mógł zatajony być. A tak oraz trzy śmiertelne grzechy popełnił. Skąd się Diabeł potym wielce radował/ i onego oskarżał/ że we dnie i w nocy w sercu swoim odpoczynku żadnego nie miał.
Wej! do czego tych Mężów pijaństwo przywiodło: oto przez nie nie tylko przeciw szóstemu/ ale i przeciw piątemu przykażaniu Bożemu sprośnie zgrzeszyli. VII.
Przeciw Siódmemu przykazaniu Bożemu grzeszą Pijanicy/ kiedy dobra swoje przez pijaństwo utracają: Ubogim Zonom i Dziatkom swoim chleb jakoby przed gębą kradną: wszystko co mają/ oraz przez gardziel przedystylują; a potym z Zonami i Dziatkami swymi łapę sać i nędzę klepać muszą. Toć to jest/ co powiedział Salomon
mogł zátájony bydź. A ták oraz trzy śmiertelne grzechy popełnił. Zkąd śię Dyjabeł potym wielce rádował/ y onego oskarzał/ że we dnie y w nocy w sercu swoim odpoczynku żadnego nie miał.
Wey! do czego tych Mężow pijáństwo przywiodło: oto przez nie nie tylko przećiw szostemu/ ále y przećiw piątemu przykażániu Bożemu sprośnie zgrzeszyli. VII.
Przećiw Siodmemu przykazániu Bożemu grzeszą Pijánicy/ kiedy dobrá swoje przez pijáństwo utracáją: Ubogim Zonom y Dźiatkom swoim chleb jákoby przed gębą krádną: wszystko co máją/ oraz przez gardźiel przedystylują; á potym z Zonámi y Dźiatkámi swymi łápę sáć y nędzę klepáć muszą. Toć to jest/ co powiedźiał Salomon
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 21.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Póki nam stanie Daje czas w tej dobie. I ja/ leć i ty O Afrodyty Synu nućmy sobie. Z tego kędziorki Wybieraj wzorki Nabłaznuj się śmiele. Lub ci się bierze Chęć do Macierze Paść na pięknym ciele Zażyć świebody Każe wiek Młody Miłość służy wiośnie. W zgrzybiałej zimie/ Wenus nieprzyjmie/ Starym kochać sprośnie. Księgi Trzecie. Pieśń IV. DO BachUSA Od dobrej Kompanijej krótka przemowa we Lgocie i I. M. P. JANA GIEBVŁTOWSKIEGO.
PRzy tej Bache twej Sołennej Dziś Uroczystości/ Ochoty nam trzeba plennej Uczestować gości. Wszak wolnego Ojca wolni Raczą się Synowie/ A kolejną ci swawolni Pełnią za twe zdrowie/ Bo a
Poko nam stánie Dáie czás w tey dobie. Y ia/ leć y ty O Aphrodyty Synu nućmy sobie. Z tego kędźiorki Wybieray wzorki Nábłáznuy się śmiele. Lub ći się bierze Chęć do Máćierze Paść ná pięknym ćiele Záżyć świebody Kaze wiek Młody Miłość słuzy wiośnie. W zgrzybiáłey źimie/ Venus nieprzyimie/ Stárym kocháć sprośnie. Kśięgi Trzećie. PIESN IV. DO BACCHVSA Od dobrey Kompániey krotka przemowá we Lgoćie y I. M. P. IANA GIEBVŁTOWSKIEGO.
PRzy tey Bacche twey Sołenney Dźiś Vroczystośći/ Ochoty nąm trzebá plenney Vczestowáć gośći. Wszák wolnego Oycá wolni Raczą się Synowie/ A koleyną ći swawolni Pełnią zá twe zdrowie/ Bo á
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 153
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Zdana na takie męki/ żem grzech zatrzymała. W tym Kapłan poprzysięże/ na Boga żywego; Aby dała przyczynę karania/ takiego. Odpowie: te jaszczurki/ za głowy strojenie/ Sprosne żaby na oczu; za dworne patrzenie/ Strzały w uszach/ osławy/ i piosnki zjednały/ Piersi węże zsą/ że się sprośnie tykać dały. Ręce ci psi gryźć będą/ za to/ że co było Dać ubogim/ to się na zbrodnie obróciło. Ten zaś Smok/ co mię z bólem niepojętym nosi/ Wszeteczne sprawy moje/ tym postępkiem głosi. Pytał dalej: Powiedz mi/ co za grzech przyczyną? Dla którego/ mizerni/ wiecznie
Zdáná ná tákie męki/ żem grzech zátrzymáła. W tym Kápłan poprzyśięże/ na Bogá żywego; Aby dáłá przyczynę kárániá/ tákiego. Odpowie: te iászczurki/ zá głowy stroienie/ Sprosne żáby ná oczu; zá dworne pátrzenie/ Strzáły w vszách/ osłáwy/ y piosnki ziednáły/ Pierśi węże zsą/ że się sprośnie tykáć dáły. Ręce ći pśi gryść będą/ żá to/ że co było Dáć vbogim/ to się ná zbrodnie obroćiło. Ten záś Smok/ co mię z bolem niepoiętym nosi/ Wszeteczne spráwy moie/ tym postępkiem głośi. Pytáł dáley: Powiedz mi/ co zá grzech przyczyną? Dlá ktorego/ mizerni/ wiecznie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
?” „Już było silentium, bałam się reguły.” „O, wielka — rzecze ksieni — zakonnicza cnota: Zachowując regułę, nadstawić żywota.” 423. SZATAN Z DRABEM
Przyszedszy drab do karczmy, widzi pod najepą Opętaną, szkaradnie starą babę, ślepą: Szczka, kaszle, rzyga, trzeszczy i sprośnie się krztusi. „Któż cię — rzecze — w to babsko, zły duchu, przymusi?” Tu diabeł: „W kogóż mam wleźć?” „W mię, kiedy kieliszek Gorzałki — odpowie drab — wyprawię do kiszek.” Stanął kontrakt. Zebrawszy na drogę kobiałki, Rozkaże dać służały kieliszek gorzałki. Już
?” „Już było silentium, bałam się reguły.” „O, wielka — rzecze ksieni — zakonnicza cnota: Zachowując regułę, nadstawić żywota.” 423. SZATAN Z DRABEM
Przyszedszy drab do karczmy, widzi pod naiepą Opętaną, szkaradnie starą babę, ślepą: Szczka, kaszle, rzyga, trzeszczy i sprośnie się krztusi. „Któż cię — rzecze — w to babsko, zły duchu, przymusi?” Tu diaboł: „W kogóż mam wleźć?” „W mię, kiedy kieliszek Gorzałki — odpowie drab — wyprawię do kiszek.” Stanął kontrakt. Zebrawszy na drogę kobiałki, Rozkaże dać służały kieliszek gorzałki. Już
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 369
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dalszą drogę jechać utroskany, Tam, gdzie jego skrzydlaty koń był uwiązany; I zastał tylko próżną uzdę i z wędzidłem, Z której się zdarszy, w górę poszedł wolnem skrzydłem.
XIV.
Ciężki beł Rugierowi i przykry przydatek Do nowej szkody konia stracić na ostatek, Co go nie mniej trapiło nad to, że tak sprośnie Dał się zwieść i oszukać; ale się żałośnie Nabarziej gryzł i trapił, że krom inszej straty Ladajako utracił pierścień tak bogaty, Nie tak dla onej mocy, którą był nadany, Jako, że mu od jego miłej beł posłany.
XV.
Zbyt żałosny z swej zguby tak wielkiej, we zbroję Ubrał się i
dalszą drogę jechać utroskany, Tam, gdzie jego skrzydlaty koń był uwiązany; I zastał tylko próżną uzdę i z wędzidłem, Z której się zdarszy, w górę poszedł wolnem skrzydłem.
XIV.
Ciężki beł Rugierowi i przykry przydatek Do nowej szkody konia stracić na ostatek, Co go nie mniej trapiło nad to, że tak sprośnie Dał się zwieść i oszukać; ale się żałośnie Nabarziej gryzł i trapił, że krom inszej straty Ladajako utracił pierścień tak bogaty, Nie tak dla onej mocy, którą był nadany, Jako, że mu od jego miłej beł posłany.
XV.
Zbyt żałosny z swej zguby tak wielkiej, we zbroję Ubrał się i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 230
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tego, co narobili, teraz kwitują, mogąc pod temi strachy i dopiąć, co Rzplta do naprawy potrzebuje, a z gotowemi, umo wionemi rzeczami na sejm jachać. Nuż i onego, co się napisało do króla »aliter nobis et Reipublicae prospecturi sumus«, odbiegają ci, co sejmu chcą. Ale tu dopiero sprośnie impingunt, bo już servitutis onus biorą na się, że już po tych srogich postępkach, gdzie miasto naprawy pożądanej rokosz nasz armis oprymowano, nas rozbito na dobrowolnej drodze, ze wszytkiego spoliowano, goniono, imano, więziono, krew rozlewano, podle koni szlachtę wodzono, nad ludźmi znacznemi się znęcano, despektami, strachem poniewolnej
tego, co narobili, teraz kwitują, mogąc pod temi strachy i dopiąć, co Rzplta do naprawy potrzebuje, a z gotowemi, umó wionemi rzeczami na sejm jachać. Nuż i onego, co się napisało do króla »aliter nobis et Reipublicae prospecturi sumus«, odbiegają ci, co sejmu chcą. Ale tu dopiero sprośnie impingunt, bo już servitutis onus biorą na się, że już po tych srogich postępkach, gdzie miasto naprawy pożądanej rokosz nasz armis oprymowano, nas rozbito na dobrowolnej drodze, ze wszytkiego spoliowano, goniono, imano, więziono, krew rozlewano, podle koni szlachtę wodzono, nad ludźmi znacznemi się znęcano, despektami, strachem poniewolnej
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 290
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
polskie miał wygładzić wiecznie.
Stąd Szwedzi, Szoci, Niemcy, Anglikowie, Prusacy, Żydzi nakoniec z Cygany, Stąd zaś przy Moskwie, Juhrycy, Lappowie Z Astrakańczyki wespół i z Kasany, Przy swoim znowu Rakoczym Węgrowie. Z Serby, kozaki, Wołoszą, Multany, Do których zwłaszcza kacerskich niemało Wyrodków polskich sprośnie przystawało.
Ale ten który wszystkim światem włada Stwórca wszechmocny i król niezmierzony, Którego skrytych sądów nikt niezbada, Mężnych zastępów Bóg nieogarniony: Który mocarzów hardych z stolic składa, A pomóc dawa stronie poniżonej, Mając cię na swem opatrznem baczeniu, Przeciwniki twe zraził w swem ramieniu,
I niedopuścił, by się radowali
polskie miał wygładzić wiecznie.
Ztąd Szwedzi, Szoci, Niemcy, Anglikowie, Prusacy, Żydzi nakoniec z Cygany, Ztąd zaś przy Moskwie, Juhrycy, Lappowie Z Astrakańczyki wespół i z Kassany, Przy swoim znowu Rakoczym Węgrowie. Z Serby, kozaki, Wołoszą, Multany, Do których zwłaszcza kacerskich niemało Wyrodków polskich sprośnie przystawało.
Ale ten który wszystkim światem włada Stwórca wszechmocny i król niezmierzony, Którego skrytych sądów nikt niezbada, Mężnych zastępów Bóg nieogarniony: Który mocarzów hardych z stolic składa, A pomóc dawa stronie poniżonej, Mając cię na swém opatrzném baczeniu, Przeciwniki twe zraził w swém ramieniu,
I niedopuścił, by się radowali
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 324
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
a śnieg tę urodę i pychę uduszą”. Tegoż roku zaś ciernie w ogrodzie nadobnym Chciało się drugim drzewom równo zstać podobnym.
Między drzewem rodzajnym tak się rozkrzewiło, Że już i gruszkę kłóło, jabłku przykre było. Rzekła gruszka do drugich: „Wierę, to nieznośnie Cierpiemy, że to ciernie kole nas tak sprośnie, A i nasze owoce; już nam cierpieć tego Nie trzeba: doczekamy czego się gorszego. Bo ten rodzaj taki jest, choć się rozkorzeni W ogrodzie, przyrodzenia jednak nie odmieni, Przecię on zawsze kole, choć pożyteczniejsze Drzewa widzi, rodzajem nad się foremniejsze. Krzewiąc się sam, wypycha pożyteczniejszego, Nie pomni,
a śnieg tę urodę i pychę uduszą”. Tegoż roku zaś ciernie w ogrodzie nadobnym Chciało się drugim drzewom równo zstać podobnym.
Między drzewem rodzajnym tak się rozkrzewiło, Że już i gruszkę kłóło, jabłku przykre było. Rzekła gruszka do drugich: „Wierę, to nieznośnie Cierpiemy, że to ciernie kole nas tak sprośnie, A i nasze owoce; już nam cierpieć tego Nie trzeba: doczekamy czego się gorszego. Bo ten rodzaj taki jest, choć się rozkorzeni W ogrodzie, przyrodzenia jednak nie odmieni, Przecię on zawsze kole, choć pożyteczniejsze Drzewa widzi, rodzajem nad się foremniejsze. Krzewiąc się sam, wypycha pożyteczniejszego, Nie pomni,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 97
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
gniewali? Przeczże się na tego gniewać mamy/ który gorzej się ma na umyśle niżli my.
Powiedziano mu na jednego/ że o nim źle mówił. Na co rzekł: Nie dziw: bo ten człowiek nie nauczył się dobrze mówić.
Gdy się temu dziwowali/ że się tym nie obruszał/ kiedy go jeden sprośnie szkalował. Sokrates rzekł: nie mniec łaje/ bo tego/ co on mówi/ we mnie niemasz Ten Filozof miał żonę Ksantipę barzo swarliwą. Mówił mu tedy Alcibiades/ czemuby tak złą niewiastę w domu cierpiał. Na to Sokrates: A ty czy nie cierpisz w swym domu kokoszy gdaczących? Cierpię/ mówił
gniewáli? Przecżże się ná tego gniewáć mamy/ ktory gorzey się ma ná vmyśle niżli my.
Powiedźiano mu ná iednego/ że o nim źle mowił. Ná co rzekł: Nie dźiw: bo ten cżłowiek nie náucżył się dobrze mowić.
Gdy się temu dźiwowáli/ że się tym nie obruszał/ kiedy go ieden sprośnie szkálował. Sokrátes rzekł: nie mniec łáie/ bo tego/ co on mowi/ we mnie niemász Ten Filozof miał żonę Xántippę bárzo swarliwą. Mowił mu tedy Alcibiades/ cżemuby ták złą niewiástę w domu ćierpiał. Ná to Sokrátes: A ty cży nie ćierpisz w swym domu kokoszy gdacżących? Cierpię/ mowił
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 3
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jako Tyran/ majętnych mordował/ a ubogiemi pogardzał.
Ujźrzawszy chłopię nieobyczajnie sobie postępujące/ wnet uderzył laską Pedagoga jego/ mówiąc: Czemu tak nikczemnie nauczasz? Krótkich Powieści
Usłyszawszy jednego nadobnego młodzieńca/ plugawie mówiącego/ rzekł mu: Azaż cię nie wstyd/ że z tak kosztownych poszew słoniowej kości/ dobywasz miecza ołowianego. Dosyć sprośnie gdy chłop szpetny słowy sprosnymi pluska: ale jeszcze nie równo sprośniej/ kiedy nadobny człowiek plugawej mowy używa. Przetoż teraz ludzie uczciwi wszędzie plugawe słowa i pieśni/ hultajom/ kosterom/ flisom a woźnicom etc. zostawili.
Jednego dnia gdy mnóstwo ludzi już po Komediej szło z Teatru/ on przeciwko nim cisnąc się szedł
iáko Tyran/ máiętnych mordował/ á vbogiemi pogardzał.
Vyźrzawszy chłopię nieobycżáynie sobie postępuiące/ wnet vderzył laską Paedágogá iego/ mowiąc: Cżemu ták nikcżemnie náucżasz? Krotkich Powieśći
Vsłyszawszy iednego nadobnego młodźieńcá/ plugáwie mowiącego/ rzekł mu: Azaż ćię nie wstyd/ że z ták kosztownych poszew słoniowey kośći/ dobywasz miecżá ołowiánego. Dosyć sprośnie gdy chłop szpetny słowy sprosnymi pluska: ále ieszcze nie rowno sprośniey/ kiedy nadobny cżłowiek plugáwey mowy vżywa. Przetoż teraz ludźie vcżćiwi wszędźie plugáwe słowá y pieśni/ hultáiom/ kosterom/ flisom á woźnicom etc. zostáwili.
Iednego dniá gdy mnostwo ludźi iuż po Komediey szło z Theátru/ on przećiwko nim ćisnąc się szedł
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 38
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614