żałośni wspominać będziemy, Póki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina; Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namsciewicza niemniejsza ochota, Znaczna i ręki i broni
żałośni wspominać będziemy, Poki żyjemy.
Tyś dał najlepszą wodzowi obronę, Tyś mu z swych piersi uczynił zasłonę. Tyś sam w się przyjął raz nieuleczony, Jemu niesiony.
Zacny Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina; Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namsciewicza niemniejsza ochota, Znaczna i ręki i broni
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 359
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w kronikach O najsławniejszych niemasz wojennikach; Insza dobywać fortec wielkich, małych, Insza wojsk całych.
Prędko zaś nam dnia krótkiego nie stało, Noc zaszła, wojsko w szyku stać musiało Pod dżdżystym niebem w przykrym bardzo chłodzie I w ciężkim głodzie,
Bo przez dni kilka i konie i ludzie Cale nie jedli przy tak srogim trudzie, I by tak dłużej, jużby się nam było Barzo sprzykrzyło.
Ale skoro dzień świętego Marcina Nastał, hetmani i wszytka starszyna Dzielne rycerstwo objeżdżając wkoło, Cieszy wesoło,
Żeby nie dbali na chocimskie grody, Na mocne wały, na dniestrowe wody, Bo im to Bóg da, co zastępy władnie, Zwyciężyć
w kronikach O najsławniejszych niemasz wojennikach; Insza dobywać fortec wielkich, małych, Insza wojsk całych.
Prędko zaś nam dnia krotkiego nie stało, Noc zaszła, wojsko w szyku stać musiało Pod dżdżystym niebem w przykrym bardzo chłodzie I w ciężkim głodzie,
Bo przez dni kilka i konie i ludzie Cale nie jedli przy tak srogim trudzie, I by tak dłużej, jużby się nam było Barzo sprzykrzyło.
Ale skoro dzień świętego Marcina Nastał, hetmani i wszytka starszyna Dzielne rycerstwo objeżdżając wkoło, Cieszy wesoło,
Żeby nie dbali na chocimskie grody, Na mocne wały, na dniestrowe wody, Bo im to Bog da, co zastępy władnie, Zwyciężyć
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 486
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
dysgustach, Kto w zadku większy honor pokłada niż w ustach.” 502. JAKI POGRZEB WESOŁY
Zgadni, jeżeli pogrzeb może być wesoły. Naprzód, kędy są spadki między przyjacioły, Księża kwestem, dziad stypą, robacy się żerem, Czart cieszy duszą, jako własnym swym jaserem. 503. DOKTOROWIE
O, wolność w srogim grzechu, co go nikt nie karze, Kędy człowieka zabić mają moc lekarze! Czego inszy przypłacić zawsze winien garłem, Oni jeszcze posagi biorą za umarłem. Nie wiem, jako się tego w przyszłym sądzie sprawią. Nie ze wszytkim źle czynią Turcy, że ich dawią. 504 (D). W UBÓSTWIE NAJPEWNIEJSZE BOGACTWO
dysgustach, Kto w zadku większy honor pokłada niż w ustach.” 502. JAKI POGRZEB WESOŁY
Zgadni, jeżeli pogrzeb może być wesoły. Naprzód, kędy są spadki między przyjacioły, Księża kwestem, dziad stypą, robacy się żerem, Czart cieszy duszą, jako własnym swym jaserem. 503. DOKTOROWIE
O, wolność w srogim grzechu, co go nikt nie karze, Kędy człowieka zabić mają moc lekarze! Czego inszy przypłacić zawsze winien garłem, Oni jeszcze posagi biorą za umarłem. Nie wiem, jako się tego w przyszłym sądzie sprawią. Nie ze wszytkim źle czynią Turcy, że ich dawią. 504 (D). W UBÓSTWIE NAJPEWNIEJSZE BOGACTWO
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 408
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie da-ć, pewnie weźmie rychlej. 509 (P). APETYT NAJLEPSZA ZAPRAWA
Nie kładź przed mię sałaty, salsy i saporu; Kwituję cię z musztardy; daj mi jeść z przemoru. Dobry przysmak apetyt napiwszy się wódki; Daj zrazową pieczenią, weźm sobie jagódki. Raz się tylko przydało, w srogim pragnąc znoju Woła Kserkses: jak żyw-em lepszego napoju Nie pił, chwyciwszy wody z śmierdzącej kałuże. Wyśpi się na kamieniu pieszczoch podczas nuże. 510. SZUBIEŃCA OD KRZYŻA INSZA
Tak przed szubieńcą, mówisz, jak przed męką bożą, Dobrze czynią ci, którzy czapkę z głowy złożą. Ale gdy jawnej krzywdzie sprawiedliwość przeczy,
nie da-ć, pewnie weźmie rychlej. 509 (P). APETYT NAJLEPSZA ZAPRAWA
Nie kładź przed mię sałaty, salsy i saporu; Kwituję cię z musztardy; daj mi jeść z przemoru. Dobry przysmak apetyt napiwszy się wódki; Daj zrazową pieczenią, weźm sobie jagódki. Raz się tylko przydało, w srogim pragnąc znoju Woła Kserkses: jak żyw-em lepszego napoju Nie pił, chwyciwszy wody z śmierdzącej kałuże. Wyśpi się na kamieniu pieszczoch podczas nuże. 510. SZUBIEŃCA OD KRZYŻA INSZA
Tak przed szubieńcą, mówisz, jak przed męką bożą, Dobrze czynią ci, którzy czapkę z głowy złożą. Ale gdy jawnej krzywdzie sprawiedliwość przeczy,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 410
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, łaski straconej sobie nie zjednamy?”. “Nigdy” – odpowie. – “Idźcie, potępieni, precz, zatraceni!”. Luc. 19,(41) § V Waleta płaczliwa i żałosny koniec potępionych
Tu potępieńcy tak będą wołali: “Biada nam!” – rzeczą samą narzekali; w tak srogim gniewie z Bogiem się rozstając, jego żegnając: “Źrzódło Dobroci, już Cię nie ujźrzemy, ni się do Ciebie uciekać będziemy, już, już bez Boga odtąd zostaniemy, wiecznie zginiemy. Już cię, o Matko i Panno, żegnamy, już z Twej opieki, nędzni, wypadamy, już się za nami nie
, łaski straconej sobie nie zjednamy?”. “Nigdy” – odpowie. – “Idźcie, potępieni, precz, zatraceni!”. Luc. 19,(41) § V Waleta płaczliwa i żałosny koniec potępionych
Tu potępieńcy tak będą wołali: “Biada nam!” – rzeczą samą narzekali; w tak srogim gniewie z Bogiem się rozstając, jego żegnając: “Źrzódło Dobroci, już Cię nie ujźrzemy, ni się do Ciebie uciekać będziemy, już, już bez Boga odtąd zostaniemy, wiecznie zginiemy. Już cię, o Matko i Panno, żegnamy, już z Twej opieki, nędzni, wypadamy, już się za nami nie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 61
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Nieszczęsne oczy, które źle patrzały, postaci świata uwodzić się dały, patrzając na to, czego zakazano, pragnąć nie dano!
W piekle nie widać świata wesołego ani z gwiazdami nieba pogodnego, ziemia to wszytko miąższa zastąpiła, noc uczyniła. Ogień tam z siebie światła nie wydaje, katem się tylko, o jak srogim, staje, kopcąc jaskinię czarnymi sadzami z siarki dymami. Zgęsłe zamroki tam wszędzie panują, czym potępieńców, o, jako mordują, gdy nic nie widzą ku swojej radości, tylko ciemności. Noc tam jest zawsze, ach, noc uprzykrzona, która na wieki nie będzie skończona. Nie doczeka się nikt kiedyż świtania
. Nieszczęsne oczy, które źle patrzały, postaci świata uwodzić się dały, patrzając na to, czego zakazano, pragnąć nie dano!
W piekle nie widać świata wesołego ani z gwiazdami nieba pogodnego, ziemia to wszytko miąższa zastąpiła, noc uczyniła. Ogień tam z siebie światła nie wydaje, katem się tylko, o jak srogim, staje, kopcąc jaskinię czarnymi sadzami z siarki dymami. Zgęsłe zamroki tam wszędzie panują, czym potępieńców, o, jako mordują, gdy nic nie widzą ku swojej radości, tylko ciemności. Noc tam jest zawsze, ach, noc uprzykrzona, która na wieki nie będzie skończona. Nie doczeka się nikt kiedyż świtania
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 68
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Zaczem wesołą nowiną odżywiony pułkownik, odesławszy rotmistrze z inszymi co się z Wiedniem oznawali do wojska, a ruszyć się pomienionemu lokotenentowi swemu Stanisławowi Strojnowskiemu do Encersdorfa (koło którego miasteczka był pogrom) za ordynacją Dampirową rozkazawszy, sam się co prędzej z Dampirem do smutnego cesarza z wesołą nowiną wrócił, oznajmując, iż po tak srogim pogromie, tylko strażnika a dwu z towarzystwa, pacholików też 13, a ciurów do 20 niedostawalo, a wojsko wszystko zgromadzone, ochotnika zaraz w pogonią po zdrajcach wyprawili. Ta tedy nowina, oddaniem cesarzowi świeżo pomienionych więźniów potwierdzona, daleko mu jeszcze większą pociechę i wesele, także i wszystkim katolikom niż pierwej sprawiła. Heretykom
Zaczem wesołą nowiną odżywiony pułkownik, odesławszy rotmistrze z inszymi co się z Wiedniem oznawali do wojska, a ruszyć się pomienionemu lokotenentowi swemu Stanisławowi Strojnowskiemu do Encersdorfa (koło którego miasteczka był pogrom) za ordynacyą Dampirową rozkazawszy, sam się co prędzej z Dampirem do smutnego cesarza z wesołą nowiną wrócił, oznajmując, iż po tak srogim pogromie, tylko strażnika a dwu z towarzystwa, pacholików też 13, a ciurów do 20 niedostawalo, a wojsko wszystko zgromadzone, ochotnika zaraz w pogonią po zdrajcach wyprawili. Ta tedy nowina, oddaniem cesarzowi świeżo pomienionych więźniów potwierdzona, daleko mu jeszcze większą pociechę i wesele, także i wszystkim katolikom niż pierwej sprawiła. Heretykom
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 26
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
aby sól miała źle brać i psować się, jednak więcej próżnych i straconych miar i bałwanów być musi z tych racji, że najwięcej jest krótkich ścian, gdzie tylko będzie bałwan,a piszą kopaczowi trzy, nie będą tylko dwa, a piszą kopaczowi pięć, to już przewyższa liczba straconych bałwanów nad własne, bo w srogim kamieniu wierzch i spodek kłapcia kopacz wycina, przez co szkodę niemałą ma kopacz, bo nie tak mu sporo w kamieniu rąbać jako w czystej soli; i musi dłużej rąbać, więcej żelaz, którymi robi, psować niźli kiedy na soli zielonej; a prędzej obrąbki z miar 7 zielonego niźli szybikowego w miar 5.
Stąd
aby sól miała źle brać i psować się, jednak więcej próżnych i straconych miar i bałwanów być musi z tych racyi, że najwięcej jest krótkich ścian, gdzie tylko będzie bałwan,a piszą kopaczowi trzy, nie będą tylko dwa, a piszą kopaczowi pięć, to już przewyższa lidzba straconych bałwanów nad własne, bo w srogim kamieniu wierzch i spodek kłapcia kopacz wycina, przez co szkodę niemałą ma kopacz, bo nie tak mu sporo w kamieniu rąbać jako w czystej soli; i musi dłużej rąbać, więcej żelaz, którymi robi, psować niźli kiedy na soli zielonej; a prędzej obrąbki z miar 7 zielonego niźli szybikowego w miar 5.
Stąd
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 11
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
kupiwszy, nie będzie zawojku; Do brody po balwierza, bo sama odrasta, Na każdy tydzień trzeba z szóstakiem do miasta. Teraześ jej tak przystrzygł, że, tuszę, czas długi Obejdzie się bez nożyc i jego posługi.” 136 (N). ŚWIAT RZEKĄ, CZŁOWIEK ŁÓDKĄ
Przydało mi się wozić w srogim wietrznym szumie, Jadąc do trybunału, przez Wisłę na prumie. W jakim tam byłem strachu, nikt temu nie wierzy, Jakem wzdychał, jak wiele przemówił pacierzy. Nie spuszczę oka z lądu, patrząc w obie stronie, W którą by się pobierać, skoro prom utonie. Nie masz i podobieństwa, gdzie by
kupiwszy, nie będzie zawojku; Do brody po balwierza, bo sama odrasta, Na każdy tydzień trzeba z szóstakiem do miasta. Teraześ jej tak przystrzygł, że, tuszę, czas długi Obejdzie się bez nożyc i jego posługi.” 136 (N). ŚWIAT RZEKĄ, CZŁOWIEK ŁÓDKĄ
Przydało mi się wozić w srogim wietrznym szumie, Jadąc do trybunału, przez Wisłę na prumie. W jakim tam byłem strachu, nikt temu nie wierzy, Jakem wzdychał, jak wiele przemówił pacierzy. Nie spuszczę oka z lądu, patrząc w obie stronie, W którą by się pobierać, skoro prom utonie. Nie masz i podobieństwa, gdzie by
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 594
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, W ogniu leżąc zawsze tęsknić Już tam mieszkać przy złych czartach, Rzewno płakać, nic po żartach, W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, strapiona duszo moja, Zabawa tam która twoja, Biada, biada zawsze śpiewam, Na nieszczęście swe narzekam, Cierpię leżąc, cierpię siedząc, W ogniu srogim, k temu wiecznym. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, znędzniona duszo moja, Co zacz tam łożnica twoja, Przepaść w piekła tam głęboka, Ogień pierzyna szeroka Zewsząd pali, ból niemały, Czart przypala, ach, niewola! W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O
, W ogniu leżąc zawsze tęsknić Już tam mieszkać przy złych czartach, Rzewno płakać, nic po żartach, W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, strapiona duszo moja, Zabawa tam która twoja, Biada, biada zawsze śpiewam, Na nieszczęście swe narzekam, Cierpię leżąc, cierpię siedząc, W ogniu srogim, k temu wiecznym. W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O, znędzniona duszo moja, Co zacz tam łożnica twoja, Przepaść w piekła tam głęboka, Ogień pierzyna szeroka Zewsząd pali, ból niemały, Czart przypala, ach, niewola! W piekle być, Już tam żyć Na wieki.
O
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 674
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965