tak porządne sprawi inwentarze, Że się dziwują sami gospodarze Nie wiedząc tego, co rewizor nowy, Ani połowy.
Biedny karwasz rznąc to co żołnierzowi Ze środka połcia, a gospodarzowi Kawałki tylko jeden od ogona, Drugi z zęboma.
Toć sprawiedliwość. Nuż one korbony, Z których dziurawy i nienasycony Wór chcą przy ludzkim srogim uciążeniu Napchać w ciągnieniu.
O jakie płacze, jakie narzekania, Jakie za nimi idą przeklinania, Które samego dosięgają nieba, Że miasto chleba
Łzami ludzkimi napełniają wozy, Którymi swoje taborzą obozy. Skąd też częstokroć przywodzi Bóg na nie Ciężkie karanie.
Drudzy już chłopa dobrze nie obłupią, Za jego zboże wina sobie kupią,
tak porządne sprawi inwentarze, Że się dziwują sami gospodarze Nie wiedząc tego, co rewizor nowy, Ani połowy.
Biedny karwasz rznąc to co żołnierzowi Ze środka połcia, a gospodarzowi Kawałki tylko jeden od ogona, Drugi z zęboma.
Toć sprawiedliwość. Nuż one korbony, Z ktorych dziurawy i nienasycony Wor chcą przy ludzkim srogim uciążeniu Napchać w ciągnieniu.
O jakie płacze, jakie narzekania, Jakie za nimi idą przeklinania, Ktore samego dosięgają nieba, Że miasto chleba
Łzami ludzkimi napełniają wozy, Ktorymi swoje taborzą obozy. Zkąd też częstokroć przywodzi Bog na nie Ciężkie karanie.
Drudzy już chłopa dobrze nie obłupią, Za jego zboże wina sobie kupią,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 345
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
! Nie bijcie mi siostry, Bo o jej krzywdę mam ja pałasz ostry. 712. Biedy podrożne.
Zabłądziłem nieborak, barzo w ciemnej nocy, Deszcz mię siecze pospołu z śniegiem w same oczy. Konie oba ustały, drygancik i z klaczą, Żona chora i zrzędzi, dzieci barzo płaczą. Ulgnąłem w srogim błocie, koło się złamało, Bartek od koni uciekł, mnie już sił nie stało, Sam tylko woz dźwigając, a jeszcze bez drąga, Głodnym jak pies, na strawę nie mam i szeląga A przed trwogami trzeba uchodzić co prędzej. Jeśli to mało pociech, powiedz mi co więcej! 713. Na znamię
! Nie bijcie mi siostry, Bo o jej krzywdę mam ja pałasz ostry. 712. Biedy podrożne.
Zabłądziłem nieboras, barzo w ciemnej nocy, Deszcz mię siecze pospołu z śniegiem w same oczy. Konie oba ustały, drygancik i z klaczą, Żona chora i zrzędzi, dzieci barzo płaczą. Ulgnąłem w srogim błocie, koło się złamało, Bartek od koni uciekł, mnie już sił nie stało, Sam tylko woz dźwigając, a jeszcze bez drąga, Głodnym jak pies, na strawę nie mam i szeląga A przed trwogami trzeba uchodzić co prędzej. Jeśli to mało pociech, powiedz mi co więcej! 713. Na znamię
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 458
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
przyjaciela kryje, Którego pamięć wiecznie w sercu moim żyje. 762. List do tejże.
Już dwa kroć w biegu koło stanęło miesięczne, Jakom się z tobą rozstał, moje dziewczę wdzięczne, A choć tak krótki lotnym czas przebieżał skokiem, Każda niemal godzina stała mi się rokiem. Ba i dotąd zostaję w srogim utęsknieniu, Nic pewnego nie wiedząc o twym powodzeniu, Które nad własne zdrowie wyżej cenię sobie, Skład wszytkich moich pociech mając w twej osobie. W twej osobie, która jest panem sercu memu, Przetoć się też odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę,
przyjaciela kryje, Ktorego pamięć wiecznie w sercu moim żyje. 762. List do tejże.
Już dwa kroć w biegu koło stanęło miesięczne, Jakom się z tobą rozstał, moje dziewczę wdzięczne, A choć tak krotki lotnym czas przebieżał skokiem, Każda niemal godzina stała mi się rokiem. Ba i dotąd zostaję w srogim utesknieniu, Nic pewnego nie wiedząc o twym powodzeniu, Ktore nad własne zdrowie wyżej cenię sobie, Skład wszytkich moich pociech mając w twej osobie. W twej osobie, ktora jest panem sercu memu, Przetoć się też odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
czego pragnie/ spodziewa się/ ale Jego własne nadzieje zdradzają go cale. Jako po zżęciu kłosia/ lekką ścierń palają/ Jako i suche płoty z podpału gorają/ Który albo przymknąwszy blisko w nocy sprawieł Człek podróżny/ albo go i na dzień zostawieł: K Tak Bóg niespodziewanie w gorącym płomieniu Uwiąznąwszy/ musiał trwać w srogim utrapieniu. Męcząc się wszystek w sobie okrutnym pałaniem/ Karmi niepłodną miłość próżnym spodziewaniem. Widzi z pozornej szyje wisząc nie czosane Włosy/ cóżby rzekł gdyby widział ugłaskane? Widzi ogniem się łskniące/ i jasnym podobne Gwaizdom Niebieskim oczy/ nad zamiar nadobne. Widzi/ a nie dosyć jest widzieć/ i rumiane Usta/
czego prágnie/ spodźiewa się/ ále Iego własne nádźieie zdrádzáią go cále. Iáko po zżęćiu kłośia/ lekką śćierń paláią/ Iáko y suche płoty z podpału goráią/ Ktory álbo przymknąwszy blisko w nocy spráwieł Człek podrożny/ álbo go y ná dźień zostáwieł: K Ták Bog niespodźiewánie w gorącym płomieniu Vwiąznąwszy/ muśiał trwáć w srogim vtrapieniu. Męcząc się wszystek w sobie okrutnym pałániem/ Karmi niepłodną miłość proznym spodźiewániem. Widźi z pozorney szyie wisząc nie czosáne Włosy/ cożby rzekł gdyby widźiał vgłaskáne? Widźi ogniem się łskniące/ y iásnym podobne Gwaizdom Niebieskim oczy/ nád zámiar nadobne. Widźi/ á nie dosyć iest widźieć/ y rumiáne Vstá/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 29
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tej/ nastali zasię FRESZLOWIE takież Niemcy/ dwa bracia rodzeni/ Od Książęcia zaś do tej kuznice podani.
Z których jeden iż człowiek był niesprawiedliwy/ (Jak udają) i lichwiarz cudzych rzeczy chciwy Przepuścił Bóg za onę niezbożność na niego Szatana: który złupił skorę z ciała jego. w rozmaitych krainach.
Który po srogim zdarciu skory/ dziewiątego Dnia gdy umarł/ wnet zatym z kuźnice brat jego Ziechał podłużywszy się: a w tym za posługi HERCYGOWI ją Książę dał spłaciwszy długi.
I stąd była nazwana od tego HERCYGA/ Ta co idzie k Lublincu z tej kuznice droga Hercykowska/ jak świadczy na lasy nadanie Dromowskie/ które mają Lublinscy mieszczanie
tey/ nástáli záśię FRESZLOWIE tákież Niemcy/ dwá bráćia rodzeni/ Od Xiążęćiá záś do tey kuznice podáni.
Z ktorych ieden iż człowiek był niespráwiedliwy/ (Iák vdáią) y lichwiarz cudzych rzeczy chćiwy Przepuśćił Bog zá onę niezbożność ná niego Szátáná: ktory złupił skorę z ćiáłá iego. w rozmáitych kráinách.
Ktory po srogim zdárćiu skory/ dźiewiątego Dniá gdy vmárł/ wnet zátym z kuźnice brát iego Ziechał podłużywszy sie: á w tym zá posługi HERCYGOWI ią Xiążę dał spłáćiwszy długi.
Y stąd byłá názwána od tego HERCYGA/ Tá co idźie k Lublincu z tey kuznice drogá Hercykowska/ iák świadczy ná lásy nádánie Dromowskie/ ktore máią Lublinscy miesczánie
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: F2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
miał bez swej uwagi, jednak chcąc sprobować, I tak zrozumieć z mowy jego umysł prawy, Jak wielki Aleksander z mędyka postawy Kazawszy swym dworzanom precz od boku swego, Zawołał go do siebie, i tak rzekł do niego: Przyjacielu kochany, mimo twą nie idzie Wiadomość o podobnych moich Falarydzie Postępkach, jakom w srogim zostawał tyraństwie Przeciwko Mnichom, którzy w moim byli Państwie, I przeciw Chrześcijanom prawie Nero szczyry Byłem wtyraństwie, albo okrutny Buzyry. Dopiero tego mi żal. O mizerna chwila, Która mnie przyrównała w tym do krokodyla! Teraz doczesnych rzeczy przebiegiem steskniony Mam umyśł do nadziejej onej obrócony, O której dochodził mnie głos
miał bez swey vwagi, iednák chcąc sprobowáć, Y ták zrozumieć z mowy iego vmysł práwy, Iák wielki Alexánder z mędyká postáwy Kazawszy swym dworzánom precz od boku swego, Záwołał go do śiebie, y ták rzekł do niego: Przyiaćielu kochány, mimo twą nie idźie Wiádomość o podobnych moich Pháláridźie Postępkách, iákom w srogim zostawał tyráństwie Przećiwko Mnichom, ktorzy w moim byli Páństwie, Y przećiw Chrźeśćiánom práwie Nero szczyry Byłem wtyráństwie, álbo okrutny Buzyry. Dopiero tego mi żal. O mizerna chwilá, Ktora mie przyrownáłá w tym do krokodylá! Teraz doczesnych rzeczy przebiegiem steskniony Mam vmyśł do nádźieiey oney obrocony, O ktorey dochodźił mie głos
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 19
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Majetności jego i Zamek widać było Niedaleko Fryderyka który W Wojsku słuzył i różnie peregrynował że by się mógł jako kolwiek zemną porozumieć. Mówi tedy do mnie ego saluto Dominacionem Vestram. Ja mówię Gielt. Mówi Pierla Franciezo? Gielt Mówi Pierla Italiano Gielt . Rzecze do Nich żadnego Języka nie rozumie? Pojechał tedy posiedziawszy Oni w srogim myśleniu. A było tego przez cały dzień Już mieli do Brandoburskiego Wojska posłac nając go do rozmowy zemną A już się jeden gotował jechać. A tym czasem nazajutrz zrana przynieśli mi wpodarunku łososia żywego wielkiego w wannie. Wołu karmnego. I Jelenia tak że żywego Chowanego na powrozie przyprowadzili a przytym w kubku sto
Maietnosci iego y Zamek widać było Niedaleko Fryderyka ktory W Woysku słuzył y roznie peregrynował że by się mogł iako kolwiek zęmną porozumieć. Mowi tedy do mnie ego saluto Dominacionem Vestram. Ia mowię Gielt. Mowi Pierla Franciezo? Gielt Mowi Pierla Italiano Gielt . Rzecze do Nich zadnego Ięzyka nie rozumie? Poiechał tedy posiedziawszy Oni w srogim mysleniu. A było tego przez cały dzięn Iuz mieli do Brandoburskiego Woyska posłac naiąc go do rozmowy zęmną A iuz się ieden gotował iechać. A tym czasem nazaiutrz zrana przyniesli mi wpodarunku łososia zywego wielkiego w wannie. Wołu karmnego. I Ielenia tak że zywego Chowanego na powrozie przyprowadzili a przytym w kubku sto
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 63v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
obrażają ludzi przecieżdżających/ ani im na zdrowiu szkodzą/ tylko przestając na szyderstwie i na śmianiu/ złość im wyrządzają rozmaitą/ chcąc ich raczej spracować/ i strudzić/ a niżeli im szkodzić. Drudzy tylko na noclegach z ludźmi nocy trawią. Inszy zaś/ są tak okrutni/ i zapalczywi/ że mało mając na utrapieniu srogim[...] ch ludzi/ których ciała posiadają/ na obmiające z daleka napadają/ i okrucieństwo wszelkie nad nimi czyma. O takowych Mateusz Z. w ośmym rozdziale Ewangeliej pisze. Z pierwszej tedy przyczyny/ to jest: żeby Bóg nie miał dopuszczać; mówić nie możemy/ żeby czarownice nie miały być prawdziwei według ciłała przenaszane.
obrażáią ludzi przecieżdżáiących/ áni im ná zdrowiu szkodzą/ tylko przestaiąc ná szyderstwie y ná śmianiu/ złość im wyrządzáią rozmáitą/ chcąc ich rácżey sprácowáć/ y strudźić/ á niżeli im szkodźić. Drudzy tylko ná noclegách z ludźmi nocy trawią. Inszy záś/ są ták okrutni/ y zápalczywi/ że máło maiąc ná vtrapieniu srogim[...] ch ludźi/ ktorych ćiáłá posiadáią/ ná obmiiáiące z dáleká nápadáią/ y okrućieństwo wszelkie nád nimi cżyma. O tákowych Máttheusz S. w osmym rozdziale Ewángeliey pisze. Z pierwszey tedy przycżyny/ to iest: żeby Bog nie miał dopusczác; mowić nie możemy/ żeby cżárownice nie miáły byc prawdźiwei według ćiłáłá przenaszáne.
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 59
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
byez wszelkiego swego grzechu/ ale dla cudzego małego/ i dla inszych rozmaitych przyczyn. W czarach zaś/ gdy ludzie dorośli bywają uczarowani/ nawięcej się tego trafia/ iż na zatracenie dusze swojej od szatana we wnętrznie bywają posiadani. Zaczym dwojaka praca około uczarowanych/ a jedna tylko około opętanych zwierzchownie najduje się. O tym srogim opanowaniu człowieka przez szatana we wnętrznie/ mówi w te słowa Kasianus: Ci właśnie za nędzne/ i opłakane mają być rozumiani/ którzy wszelkiemi zbrodniami/ i złościami pomazawszy się/ nietylko żeby znak jaki panowania w sobie szatańskiego mieli pokazać/ ale też według swych złości godnej na sobie pokuty/ ani karania żadnego ponoszą.
byez wszelkiego swego grzechu/ ále dla cudzego małego/ y dla inszych rozmáitych przyczyn. W cżárách záś/ gdy ludźie dorośli bywáia vczárowáni/ nawięcey sie tego trafia/ iż ná zátrácenie dusze swoiey od szátáná we wnętrznie bywáią pośiadáni. Záczym dwoiáka praca około vczárowánych/ á iedná tylko około opętánych zwierzchownie náyduie sie. O tym srogim opánowániu człowieká przez szátáná we wnętrznie/ mowi w te słowá Kásianus: Ci własnie zá nędzne/ y opłákáne máią bydź rozumiáni/ ktorzy wszelkiemi zbrodniámi/ y złośćiámi pomázáwszy sie/ nietylko żeby znák iáki pánowánia w sobie szátáńskiego mieli pokázáć/ ále też według swych złośći godney ná sobie pokuty/ áni karánia żadnego ponoszą.
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 263
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
/ nie obrażają ludzi przejeżdżających/ ani im na zdrowiu szkodzą/ tylko przestając na szyderstwie i na śmianiu: złość im rozmaitą wyrządzają/ chcąc ich raczej spracować i z trudzić/ a niżeli im szkodzić. Drudzy zaś na brzydliwych noclegach z ludźmi nocy trwają. Inszy tak są okrutni i zapalczywi/ że mało mając na utrapieniu srogim tych ludzi/ którzy ciała posiadają/ naobijające z daleka napadają/ i korucieństwo wszelkie nad nimi czynią. O jakowych Mateusz Z. w ośmym Rozdziale ewangelii swojej i Wilhelm w Księgach de vniuerso pisze. Część Wtóra Które rzeczy domu od szatana bronią. Przyczyny przenagabania szatańskiego w niektórych domach. Floreński Synod. Przykład o szatanie
/ nie obrażáią ludźi przeieżdżáiących/ áni im ná zdrowiu szkodzą/ tylko przestáiąc ná szyderstwie y ná śmianiu: złość im rozmáitą wyrządzáią/ chcąc ich ráczey sprácowáć y z trudźić/ á niżeli im szkodźić. Drudzy záś ná brzydliwych noclegách z ludźmi nocy trwáią. Inszi ták są okrutni y zápálcżywi/ że máło máiąc ná vtrapieniu srogim tych ludźi/ ktorzy ciáłá pośiadáią/ náobiiáiące z dáleká nápadáią/ y korucieństwo wszelkie nád nimi cżynią. O iákowych Mátheusz S. w osmym Rozdźiale ewánieliey swoiey y Wilhelm w Xięgách de vniuerso pisze. Część Wtora Ktore rzeczy domu od szátáná bronią. Przyczyny przenágábánia szátáńskiego w niektorych domách. Florenski Synod. Przykład o szátánie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 307
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614