. Ta tedy litość, którąś w ludziach wielu Pokazał, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni, Kto Cię o srogość i surowość wini: Chromy jest Twój gniew, karanie leniwe I kiedy się w wór oblecze Niniwe, Skłama i Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuścze i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany,
. Ta tedy litość, którąś w ludziach wielu Pokazał, w własnym i nieprzyjacielu, Czemuż mię nie ma ratować i czemu Ma być skurczona przeciw mnie samemu? Lepiej ja sobie, i tym cieszę duszę, Znając Twe skłonne przyrodzenie, tuszę. Wielką-ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni, Kto Cię o srogość i surowość wini: Chromy jest Twój gniew, karanie leniwe I kiedy się w wór oblecze Niniwe, Skłama i Jonasz, a piorun rzucony W biegu odwraca skrucha w insze strony. Twoja to rozkosz i pocieszne dzieła Odpuszczać siła, gdzie zgrzeszono siła; Odpuśćże i mnie i racz, przejednany, Wygasić ogień upartej kwartany,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 227
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; Szczęśliwe łzy, kochana które ręka ściera, I rany, które jednaż daje i zawiera! Jam nie był na tych godach i końca nie chciano Słuchać, a cóż mi myślić o lekarstwie miano: Łacniej bym był dwóch dębów przychylił ku ziemi I, nowy Aleksander, rozdarł Bessa niemi, Niźli tej dziewki srogość schylił ku swej stronie Albo swój zapał zgasił w jej rozdartym łonie, Jak Bałkan jaki śnieżny albo skamieniała Niobe, tak była na me prośby zatwardziała. Wszytkie zawody na ten pożytek mi wyszły, Jako gdybym był posiał pszenicę wśród Wisły I na piasku nielekką zbudował fabrykę Lub zalotną do skały prawił retorykę; I obojeśmy
; Szczęśliwe łzy, kochana które ręka ściera, I rany, które jednaż daje i zawiera! Jam nie był na tych godach i końca nie chciano Słuchać, a cóż mi myślić o lekarstwie miano: Łacniej bym był dwóch dębów przychylił ku ziemi I, nowy Aleksander, rozdarł Bessa niemi, Niźli tej dziewki srogość schylił ku swej stronie Albo swój zapał zgasił w jej rozdartym łonie, Jak Bałkan jaki śnieżny albo skamieniała Niobe, tak była na me prośby zatwardziała. Wszytkie zawody na ten pożytek mi wyszły, Jako gdybym był posiał pszenicę wśród Wisły I na piasku nielekką zbudował fabrykę Lub zalotną do skały prawił retorykę; I obojeśmy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 324
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rado, Swej zapomina strawy I woli twój wzrok niż tłuste murawy,”
Ona na pieśń nie dbała, Owszem, dalej bieżała, Za czym on rozgniewany Takie jej śpiewał w odmianę nagany:
„Dokąd, sroga, uciekasz? Jeśli trochę poczekasz, Usłyszysz, że-ć te gaje I wszytek ten kraj o tę srogość łaje.
Słuchaj, jako krzykliwi I mnie nad cię życzliwi Drobni śpiewają ptacy: Godzien był wierny Tyrsis lepszej płacy.
Patrz, że potok strumienie Pędzi przez te kamienie, Aby nie patrzył, jako Szczerego sługę ważysz lada jako.
Same nawet owieczki Z przyczyny twej ucieczki Pastwiska nietykane Puszczają, nad twą złością zadumane.”
rado, Swej zapomina strawy I woli twój wzrok niż tłuste murawy,”
Ona na pieśń nie dbała, Owszem, dalej bieżała, Za czym on rozgniewany Takie jej śpiewał w odmianę nagany:
„Dokąd, sroga, uciekasz? Jeśli trochę poczekasz, Usłyszysz, że-ć te gaje I wszytek ten kraj o tę srogość łaje.
Słuchaj, jako krzykliwi I mnie nad cię życzliwi Drobni śpiewają ptacy: Godzien był wierny Tyrsis lepszej płacy.
Patrz, że potok strumienie Pędzi przez te kamienie, Aby nie patrzył, jako Szczerego sługę ważysz lada jako.
Same nawet owieczki Z przyczyny twej ucieczki Pastwiska nietykane Puszczają, nad twą złością zadumane.”
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 350
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w który ludzie o pokoj i o zgodę niedbając, do rozruchów, zwad, i wojen byli skłonnymi. Potym czwarty wiek żelazny Zjawił się, który taką chciwością mienia i zazdrością był ujęty, że też ludzie z wielkim niebezpieczeństwem zdrowia, ważyli się weń puszczać na Morze okrętami: a drudzy taką grubość i srogość w sobie mieli, że jedni drugich z łakomstwa mordowali. Powieść Piąta.
TRzecie potym miedziane plemię okrutniejsze Powstało/ i do strasznej zbroje ochotniejsze/ A wszakże nie złośliwe. Ostatnie z twardego Żelaza jest: tenże wiek wrodzenia gorszego/ Wszelkie nieprzystojności zaraz się werwały: Zginął wstyd/ prawda/ wiara/ a na ich
w ktory ludzie o pokoy y o zgodę niedbáiąc, do rozruchow, zwad, y woien byli skłonnymi. Potym czwarty wiek żelázny ziáwił się, ktory taką chćiwośćią mienia y zazdrośćią był vięty, że też ludzie z wielkim niebespieczeństwem zdrowia, ważyli się weń puszczać ná Morze okrętámi: á drudzy táką grubość y srogość w sobie mieli, że iedni drugich z łakomstwá mordowáli. Powieść Piąta.
TRzećie potym miedźiáne plemię okrutnieysze Powstáło/ y do strászney zbroie ochotnieysze/ A wszákże nie złośliwe. Ostátnie z twárdego Zelázá iest: tenże wiek wrodzenia gorszego/ Wszelkie nieprzystoynośći záraz się werwáły: Zginął wstyd/ prawdá/ wiárá/ á ná ich
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 10
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
, Palinurze, albo uchwyć pod brodę, bo się już zanurzę. XII
Któżby mi to dał, żebyś w piekle zachował mię i zakrył mię, aż by ominął gniew Twój? Job 14
Któraż mię już jaskinia bezpiecznie ochroni, gdy mię w gniewie ognista ręka Twoja goni? Ach, gdy pilno uważam srogość gniewu Twego, nie znajduję ochronie miejsca tak skrytego! Teraz bym sobie jaskiń i kniej (w których siła obłąkanego zwierza) dla cieniów życzyła. Teraz bym rada wlazła wpośrzód twardej ziemie i skałami morskimi przyodziała ciemię. Wolałabym i Tatry już dźwigać na sobie albo w ciemnym być żywo pogrzebiona grobie, lub
, Palinurze, albo uchwyć pod brodę, bo się już zanurzę. XII
Któżby mi to dał, żebyś w piekle zachował mię i zakrył mię, aż by ominął gniew Twój? Job 14
Któraż mię już jaskinia bezpiecznie ochroni, gdy mię w gniewie ognista ręka Twoja goni? Ach, gdy pilno uważam srogość gniewu Twego, nie znajduję ochronie miejsca tak skrytego! Teraz bym sobie jaskiń i kniej (w których siła obłąkanego zwierza) dla cieniów życzyła. Teraz bym rada wlazła wpośrzód twardej ziemie i skałami morskimi przyodziała ciemię. Wolałabym i Tatry już dźwigać na sobie albo w ciemnym być żywo pogrzebiona grobie, lub
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 61
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
rzeczesz; Odłamane są gałęzie/ abym ja był wszczepiony. 20. Dobrze: Dla niedowiarstwa odłamane są/ ale ty wiarą stoisz; Nie bądźże hardej myśli/ ale się bój. 21. Abowiem jeśli Bóg przyrodzonym gałęziam nie przepuścił/ wiedz że i tobie nie przepuści. 22. Obaczże tedy dobrotliwość i srogość Bożą: przeciwko tym wprawdzie którzy upadli/ srogość; ale przeciwko tobie dobrotliwość/ jeślibyś trwał w dobroci: Inaczej i ty będziesz wycięty. 23. Aleć i oni jeśli nie będą trwali w niedowiarstwie/ wszczepieni zaś będą: gdyż mocny jest Bóg one zasię wszczepić. 24. Abowiem jeśliś ty jest wycięty
rzecżesz; Odłamáne są gáłęźie/ ábym ja był wszcżepiony. 20. Dobrze: Dla niedowiárstwá odłamáne są/ ále ty wiárą stojisz; Nie bądźże hárdey myśli/ ále śię boj. 21. Abowiem jesli Bog przyrodzonym gáłęźiam nie przepuśćił/ wiedz że y tobie nie przepuśći. 22. Obacżże tedy dobrotliwość y srogość Bożą: przećiwko tym wprawdźie ktorzy upádli/ srogość; ále przećiwko tobie dobrotliwość/ jeslibyś trwał w dobroći: Inácżej y ty będźiesz wyćięty. 23. Aleć y oni jesli nie będą trwáli w niedowiárstwie/ wszcżepieni zás będą: gdyż mocny jest Bog one zásię wszcżepić. 24. Abowiem jesliś ty jest wyćięty
Skrót tekstu: BG_Rz
Strona: 170
Tytuł:
Biblia Gdańska, List do Rzymian
Autor:
św. Paweł
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
mlekiem swoim, jako świadczą Historie ich Żywotów: a to uczynił Puer parvulus Mesjasz CHRYSTUS przyszedłszy na świat.
Tenże sam tekst Pisma Z, że Lupus cum Agno habitabit, bierze się lepiej in sensu allegorico, że za czasów Mesjasza, będzie na całym świecie zgoła, że ludzie jak wilcy i Lwy srodzy, złożą srogość, nienawiść ku sobie, złożą vitia zbytniego łakomstwa, dadzą się powodować Rzymskiemu Monarsze, będzie generalny pokoj; jakoż był za Augusta Cesarza, za którego panowania prawdziwy pożądany Mesjasz CHRYSTUS urodził się. Nastada potym śliczna serc harmonia z Nauki Chrystusowej: Diliges Proximum tuum; jednych Sakramentów zażywać poczęli wszyscy Prawowierni, w
mlekiem swoim, iako świádczą Historye ich Zywotow: a to uczynił Puer parvulus Messiasz CHRYSTUS przyszedłszy na świat.
Tenże sam text Pisma S, że Lupus cum Agno habitabit, bierze się lepiey in sensu allegorico, że za czasow Messiasza, będzie na cáłym świecie zgoła, że ludzie iak wilcy y Lwy srodzy, złożą srogość, nienawiść ku sobie, złożą vitia zbytniego łakomstwa, dadzą się powodować Rzymskiemu Monarsze, będzie generalny pokoy; iakoż był za Augustá Cesarza, ża ktorego panowania prawdziwy pożądany Messiasz CHRYSTUS urodził się. Nastada potym śliczna serc hármonia z Nauki Chrystusowey: Diliges Proximum tuum; iednych Sakramentow zażywáć poczęli wszyscy Prawowierni, w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1091
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Lampart/ który przedtym nie mienił pstrociny swojej/ obmyty wodą Chrztu ś. odpoczywał wespół z Kozłem/ nie z tym który na lewej ręce stał/ ale z tym który ofiarowany był w dzień Wielkonocny. Dotego nie rozumiej miły Rabinie/ aby Wilk i Lampart odpoczywać mieli weespół z Baranem/ ale to że opuściwszy srogość swoję/ i przestawszy od przesladowania Kościoła Bożego/ naśladowali pokory Barankowej/ jako się przypatrujemy podziśdzień/ kędy w Kościele Bożym tak bogaty jako i ubogi/ potężny i pokorny/ Król i prywatny/ od maluczkich dksiatek w mowie nie ćwiczonych/ o których mówi Chrystus Pan: Confiteor tibi Domine, quia abscondisti haec à sapientibus et
. Lámpárt/ ktory przedtym nie mienił pstrociny swoiey/ obmyty wodą Chrztu ś. odpoczywał wespoł z Kozłem/ nie z tym ktory ná lewey ręce stał/ ále z tym ktory ofiárowány był w dźień Wielkonocny. Dotego nie rozumiey miły Rábinie/ áby Wilk y Lámpárt odpoczywáć mieli weespoł z Báránem/ ále to że opuśćiwszy srogość swoię/ y przestawszy od przesladowánia Kośćiołá Bożego/ násládowáli pokory Báránkowey/ iáko się przypátruiemy podźiśdźień/ kędy w Kośćiele Bożym ták bogáty iáko y vbogi/ potężny y pokorny/ Krol y prywatny/ od máluczkich dxiatek w mowie nie ćwiczonych/ o ktorych mowi Chrystus Pan: Confiteor tibi Domine, quia abscondisti haec à sapientibus et
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 105
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
mocą Bożą szatany z przybytków ich wyrzucać będą/ jako i wyrzucają. To wszytko co się w tym rozdziale obecnym figurą się opisało/ znaczyło onę płachtę czworograniastą z nieba Piotrowi świętemu spuszczoną/ na której rozmaitość gadzin i bestii różnych była/ znacząc pod jedną jurysdykcją Kościoła powszedniego rozmaite narody i stany/ Lwy/ Wilki/ Lamparty srogość swoję zrzucając pod nogi Apostołskie upadają. Przeto miły Rabinie opuściwszy literę sensu cielesnego/ trzymaj się sensu Ducha ożywiającego/ chceszli prawdziwej Wiary dostąpić, a na ostatek przez dobre uczynki z Chrystusem Panem Mesjaszem prawdziwym w niebie na wieki królować. Rabina z Teologiem. PIĄTY PUNKT. Tenże Mesjasz prawdziwy, którego czasu na świat
mocą Bożą szátány z przybytkow ych wyrzucáć będą/ iáko y wyrzucáią. To wszytko co się w tym rozdźiale obecnym figurą się opisáło/ znáczyło onę płachtę czworográniástą z niebá Piotrowi świętemu spuszczoną/ ná ktorey rozmáitość gádźin y bestiy rożnych byłá/ znácząc pod iedną iurisdykcyą Kośćiołá powszedniego rozmáite narody y stány/ Lwy/ Wilki/ Lampárty srogość swoię zrzucáiąc pod nogi Apostolskie vpadáią. Przeto miły Rábinie opuśćiwszy literę sensu ćielesnego/ trzymay się sensu Duchá ożywiáiącego/ chceszli prawdźiwey Wiáry dostąpić, á ná ostátek przez dobre vczynki z Chrystusem Pánem Mesyaszem prawdźiwym w niebie ná wieki krolowáć. Rábiná z Theologiem. PIĄTY PVNKT. Tenże Mesyasz prawdźiwy, ktorego czásu ná swiát
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 105
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
równą sławę zawsze zarabiałeś,
I co twej pańskiej przystało osobie Urodzenie swe a cnotami równałeś, A ojczyźnie swej w którejkolwiek dobie Służyć i pomoc nieść nie omieszkałeś: W trudności rady bądź potrzebowała, Bądź w złym przypadku obrony żądała.
Skąd lubo cię nam Parki nieżyczliwe W pułmęskim wieku gwałtownie wydarły, I swoję srogość, ach! nielitościwe Na twą dostojną osobę wywarły, Zasługi jednak twoje świątobliwe I dzieła męskie sprawią, że umarły W wiecznej żyć będziesz sławie i ozdobie, I długo będzie tęskniła po tobie
Ojczyzna miła; która uciśniona Od wiarołomnych nieprzyjaciół srodze, Z przednich dostatków i ozdób złupiona, Dotąd zostawa w niebezpiecznej trwodze, Tak wielu
równą sławę zawsze zarabiałeś,
I co twej pańskiej przystało osobie Urodzenie swe a cnotami równałeś, A ojczyznie swej w którejkolwiek dobie Służyć i pomoc nieść nie omieszkałeś: W trudności rady bądź potrzebowała, Bądź w złym przypadku obrony żądała.
Zkąd lubo cię nam Parki nieżyczliwe W pułmęskim wieku gwałtownie wydarły, I swoję srogość, ach! nielitościwe Na twą dostojną osobę wywarły, Zasługi jednak twoje świątobliwe I dzieła męskie sprawią, że umarły W wiecznej żyć będziesz sławie i ozdobie, I długo będzie tęskniła po tobie
Ojczyzna miła; która uciśniona Od wiarołomnych nieprzyjaciół srodze, Z przednich dostatków i ozdób złupiona, Dotąd zostawa w niebespiecznej trwodze, Tak wielu
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 318
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842