) którzy taki chwalebny zwyczaj mieli/ że/ chcąc dziatki swoje do miernego życia przywieść/ a od opilstwa odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajali/ i na rynek wywodzili/ gdzie opitymi będąc dziwne jesty (potępki) po sobie pokazowali: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeci jaką inszą sromotę zbroił/ etc. I mówili do dziatek Rodzicy: Widzicie miłe Dziatki/ jaka to hańba i sromota/ kiedy się kto oźrze i opije. Vid. q. D. Affelm. P. II. Syntagm. p. m. 290.
U nas Krześcian nie trzeba osobliwych Służebników do tego; umiejąć to dobrze
) ktorzy táki chwalebny zwyczay mieli/ że/ chcąc dźiatki swoje do miernego żyćia przywieść/ á od opilstwá odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajáli/ y ná rynek wywodźili/ gdźie opitymi będąc dźiwne jesty (potępki) po sobie pokázowáli: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeći jáką inszą sromotę zbroił/ etc. Y mowili do dziatek Rodźicy: Widźićie miłe Dźiatki/ jáka to háńbá y sromotá/ kiedy śię kto oźrze y opije. Vid. q. D. Affelm. P. II. Syntagm. p. m. 290.
U nas Krześćian nie trzebá osobliwych Służebnikow do tego; umiejąć to dobrze
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 42.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Germanos, to My możemy rzec o Krześcianach: Diem noctemq; continuare potando nulli probrum apud Christianos , t.j. Wednie i w nocy źrzeć/ pić/ ustawicznie lelom polelom nie jest to żadna hańba u Krześcianów.
Zaczym jest to rzecz żałosna/ i łzami krwawymi opłakana/ że tego Krześcianie za hańbę i sromotę nie mają/ czym się Bóg brzydzi; co Augustyn Z. uważając mówi: Quum ebrietatis malum sit grave vitium, et DEO odibile, ita per universum mundum à pluribus in consvetudinem missum est, ut jam non putetur esse peccatum, t. j. Gdyż opilstwo jest ciężki (gruby) występek/ Bogu brzydliwy i
Germanos, to My możemy rzec o Krześćiánách: Diem noctemq; continuare potando nulli probrum apud Christianos , t.j. Wednie y w nocy źrzeć/ pić/ ustáwicznie lelom polelom nie jest to żadna háńbá u Krześćiánow.
Záczym jest to rzecz żáłosna/ y łzámi krwáwymi opłákána/ że tego Krześćiánie zá háńbę y sromotę nie máją/ czym śię Bog brzydźi; co Augustyn S. uważájąc mowi: Quum ebrietatis malum sit grave vitium, et DEO odibile, ita per universum mundum à pluribus in consvetudinem missum est, ut jam non putetur esse peccatum, t. j. Gdyż opilstwo jest ćięszki (gruby) występek/ Bogu brzydliwy y
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 46.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Rusinem, a własnym Heretykiem: i Cerkiew Ruska ani Wschodnia, za Syna go swego nie znała, ale miała i ma za podrzuta. Zaczym jak od wezwanego obrońcy, nie odnosił obrony. Tak ani od tej, której wrzkomo bronił, odniósł podziękę: ale od obu to odniósł, na co zasłużył, hańbę i sromotę, i Sumnienie abowiem Katolickie czyste Herezji bronić nie pozwala: i Cerkiew Katolicka rozsiewcom bluźnierstw dziękować nie podnosi się. Odrtętwoałe sumnienie nie czuje i młyńskiego kamienia na nie padłego, a sumnienie łaską Bożą upieszczone i namniejszego puszeczku nie znosi. Tym się chciał przypodobać Heretyk Katolikowi, co on niezbożnością mianuje. Tym i Cerkwi Katolickiej,
Ruśinem, á własnym Haeretykiem: y Cerkiew Ruska áni Wschodna, zá Syná go swego nie znáłá, ále miáłá y ma zá podrzutá. Záczym iák od wezwánego obrońcy, nie odnośił obrony. Ták áni od tey, ktorey wrzkomo bronił, odniosł podźiękę: ále od obu to odniosł, ná co zásłużył, háńbę y sromotę, y Sumnienie ábowiem Kátholickie czyste Haereziy bronić nie pozwala: y Cerkiew Kátholicka rozśiewcom bluźnierstw dźiękowáć nie podnośi sie. Odrtętwoáłe sumnienie nie czuie y młyńskiego kámieniá ná nie pádłego, á sumnienie łáską Bożą vpiesczone y namnieyszego puszeczku nie znośi. Tym sie chćiał przypodobáć Haeretyk Kátholikowi, co on niezbożnośćią miánuie. Tym y Cerkwi Kátholickiey,
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 4
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
lepszych. Na ostatek z nienasyconego łakomstwa urosły srogie rapiny, Zjawiły nowe przy chorągwiach ufce, przy których woły, jałowice, barany, nie jako za żołnierzmi, ale jako za kupcami na jarmark pędzą, które snadź niektórzy przedawają, zapomniawszy, że za to gadłem karzą, i tedy wyuzdana ta drapież uraża majestat boży, sromotę na wszytko wojsko zaciąga, nam wodzom srogą invidią, jadowite nienawiści ludzkie jedna, malevolorum języki ostrzy, disciplinam militarem depcze, sławę dobra wszystkiego rycerstwa maże. Dla tego pewne Artykuły zdało mi się zpisać, jako się chorągwie tak do obozu, jako i z obozu zachować mają, które na osobnej karcie Wm. M.
lepszych. Na ostatek z nienasyconego łakomstwa urosły srogie rapiny, ziawiły nowe przy chorągwiach ufce, przy których woły, jałowice, barany, nie iako za żołnierzmi, ale iako za kupcami na jarmark pędzą, które snadź niektórzy przedawaią, zapomniawszy, że za to gadłem karzą, y tedy wyuzdana ta drapież uraża majestat boży, sromotę na wszytko woisko zaciąga, nam wodzom srogą invidią, iadowite nienawiści ludzkie jedna, malevolorum języki ostrzy, disciplinam militarem depcze, sławę dobra wszystkiego rycerstwa maże. Dla tego pewne Artykuły zdało mi się zpisać, iako się chorągwie tak do obozu, iako y z obozu zachować maią, które na osobney karcie Wm. M.
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 283
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Że wiek, po dobrym, gorszy następuje, I lata pewnym porządkiem prowadzi. Raz się dowcipem każdy z drugim wadzi: Po filozowskich utarczkach, sędziowie Jak siedzą, swary zaczna jurystowie. Tych lat odważni powstaną Bessowie, Owych niemężni żyją Cylikowie. Nas na ostatki wydał świat zgrzybiały, Kiedy natury siły osłabiały: Na swą sromotę potomków zrodzonych, I na niesławę wieczną potępionych; Cokolwiek dobrych obyczajów było, To się złoszyństwem wszystko utraciło. Z cnót animusze własne odzieramy, A w maszkary je niecnót ubieramy. Nie wstyd, lecz chwała jest to zawołana: Ręka, rozlaniem krwie sprofanowana.
Przyjażń i zdrowie przedajne nosimy, Gdzie nas wiatr pędzi łakomstwa,
Że wiek, po dobrym, gorszy następuje, I lata pewnym porządkiem prowadzi. Raz się dowcipem każdy z drugim wadzi: Po filozowskich utarczkach, sędziowie Jak siedzą, swary zaczna jurystowie. Tych lat odważni powstaną Bessowie, Owych niemężni żyją Cylikowie. Nas na ostatki wydał świat zgrzybiały, Kiedy natury siły osłabiały: Na swą sromotę potomków zrodzonych, I na niesławę wieczną potępionych; Cokolwiek dobrych obyczajów było, To się złoszyństwem wszystko utraciło. Z cnót animusze własne odzieramy, A w maszkary je niecnót ubieramy. Nie wstyd, lecz chwała jest to zawołana: Ręka, rozlaniem krwie sprofanowana.
Przyjażń i zdrowie przedajne nosimy, Gdzie nas wiatr pędzi łakomstwa,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 161
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to psem, to ptakiem, to koniem.
VII.
I pies za Rabikanem poszedł tak w pogonią, Jako lekkie zające lampartowie gonią. Za wielką się sromotę to zda Rugierowi, Gdy nie stanie i gdy się tam nie zastanowi: Obróci się na tego, co go pieszo goni, A nie widząc u niego żadnej inszej broni Krom palcata, którem psa uczy i wprawuje, Nie chce szable dobywać i rękę hamuje.
VIII.
On go zatnie palcatem, przypadszy na drogę,
mu wyjmuje: On bieży, jako strzała, puszczona z cięciwy, Kąsaniem i wierzganiem srogi, zapalczywy; Ale się i myśliwiec puścił pieszo po niem, Naszczuwając go to psem, to ptakiem, to koniem.
VII.
I pies za Rabikanem poszedł tak w pogonią, Jako lekkie zające lampartowie gonią. Za wielką się sromotę to zda Rugierowi, Gdy nie stanie i gdy się tam nie zastanowi: Obróci się na tego, co go pieszo goni, A nie widząc u niego żadnej inszej broni Krom palcata, którem psa uczy i wprawuje, Nie chce szable dobywać i rękę hamuje.
VIII.
On go zatnie palcatem, przypadszy na drogę,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
słuchać ani chce ostrogi.
IX.
Rugier zatem dobywa szable, przymuszony, I żeby mógł uprzątnąć on szturm uprzykrzony, Czasem sztychem, a czasem ostrzem sokołowi, Psu i natarczywemu grozi myśliwcowi. Ale się barziej przykrzą, barziej go hamują I to z boku, to mu wprzód drogę zastępują; Że go w niebezpieczeństwo i sromotę wprawią, Widzi Rugier, jeśli go dłużej co zabawią.
X.
Wie, że za niem pogonia będzie od Alcyny, Jeśli się jem da wściągnąć małe pół godziny; Bo słychać było wszędzie z tej i z owej strony Koło zamku, że bito w bębny, w trąby, w dzwony. Na psa mu się
słuchać ani chce ostrogi.
IX.
Rugier zatem dobywa szable, przymuszony, I żeby mógł uprzątnąć on szturm uprzykrzony, Czasem sztychem, a czasem ostrzem sokołowi, Psu i natarczywemu grozi myśliwcowi. Ale się barziej przykrzą, barziej go hamują I to z boku, to mu wprzód drogę zastępują; Że go w niebezpieczeństwo i sromotę wprawią, Widzi Rugier, jeśli go dłużej co zabawią.
X.
Wie, że za niem pogonia będzie od Alcyny, Jeśli się jem da wściągnąć małe pół godziny; Bo słychać było wszędzie z tej i z owej strony Koło zamku, że bito w bębny, w trąby, w dzwony. Na psa mu się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ś widział Związkowych na bankietach chyba Posłów na Sejmie, Komisarzów na Komisiej, Deputatów raz prosiłem wszystkich, i to z Panem Substitutem, abo Praesidentem. Proszę mianuj tego Korolestwo rozdawcę, bobym go i teraz w głowę pocałował, żeby przez niecnotę, przez wywrócenie wolności i sprawiedliwości, przez obalenie Stanu, przez sromotę publiczną, nikomu niedopuścił wstępować na ten Majestat, do którego jedyne stopnie powinny być, pobożność i sprawiedliwość. Tom nie wszytkich, niewielu w głowę całował, a za tym mały ambitus, bo jeżeli jednego, ślepy pewnie być musiał że niewidział Prawa, które każe i obowięzuje obranie Króla, bez kontradyccji jednego
ś widźiał Zwiąskowych ná bánkietách chybá Posłow ná Seymie, Commissarzow ná Commissiey, Deputatow raz prośiłem wszystkich, y to z Pánem Substitutem, ábo Praesidentem. Proszę miánuy tego Korolestwo rozdawcę, bobym go y teraz w głowę pocáłował, żeby przez niecnotę, przez wywrocenie wolnośći y spráwiedliwośći, przez obálenie Stanu, przez sromotę publiczną, nikomu niedopuścił wstępowáć ná ten Májestat, do ktorego iedyne stopnie powinny bydź, pobożność y spráwiedliwość. Tom nie wszytkich, niewielu w głowę całował, á zá tym máły ambitus, bo ieżeli iednego, ślepy pewnie bydź muśiał że niewidźiał Práwá, ktore każe y obowięzuie obránie Krolá, bez contrádictiey iednego
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 130
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
A Niktymene. i ptakiem/ jak i ja/ się stała/ Czy ta wieść uszu jeszcze twych nie doleciała? Która B po wszytkim Lezbie dobrze sławna beła/ Ze Niktymene łoże ojcowskie zelżeła. Ptakiem się wprawdzie stała: lecz mając na oku Grzech swój/ światla się chroni/ i ludzkiego wzroku. Ciemnościami sprosną swą sromotę zasłania/ A co żywo się po wszem świecie z nią ugania. A Niktymene na stąpiła na uczciwość moje. Miktymene córka Nikteusa, która się nierządną miłością ojca była jęła: za co w sowę obrócona była. B Po wszystkim Lezbie. Lesbos jest wysep na morzu Egiejskim, tak rzeczony od Osadce Lezba. Argument Powieści
A Niktymene. y ptakiem/ iák y ia/ się sstáłá/ Czy tá wieść vszu ieszcze twych nie dolećiáłá? Ktora B po wszytkim Lezbie dobrze sławna bełá/ Ze Niktymene łoże oycowskie zelżełá. Ptakiem się wprawdźie sstałá: lecz máiąc ná oku Grzech swoy/ świátlá się chroni/ y ludzkiego wzroku. Ciemnośćiámi sprosną swą sromotę zásłánia/ A co żywo się po wszem świećie z nią vgánia. A Niktymene ná stąpiłá ná vczćiwość moie. Miktymene corká Nikteusá, ktora się nierządną miłośćią oycá byłá ięłá: zá co w sowę obrocona byłá. B Po wszystkim Lezbie. Lesbos iest wysep ná morzu AEgieyskim, ták rzeczony od Osadce Lezbá. Argument Powieśći
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 85
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
przyjemną oczywiście i sekretnie sposobi. A mój pater conscriptus nie tylko radzi, ale się i pisze na zdradę ojczyzny, na interes z publicznego prywatny, na mutacyją status, na handel wolności, a prawie już na samego na ostatek absoluta. A mój purpuratus dla przewrotnych i niepodciwych akcji swoich nie bisior, ale wstyd i sromotę albo krew braci przeklęctwem izraelskim na siebie i radę swoję spływającą w purpurze nosi. A mój togatus w publicznym pokoju prywatne niezgody, dysensyje, dyfidencyje, zamieszania, kłótnie, zabójstwa do swego awantażu albo do publicznego sposobi i sforcuje upadku. A mój sagatus we krwi łowi, śmiercią żyje, z wojny pokoje, pałace i
przyjemną oczywiście i sekretnie sposobi. A mój pater conscriptus nie tylko radzi, ale się i pisze na zdradę ojczyzny, na interes z publicznego prywatny, na mutacyją status, na handel wolności, a prawie już na samego na ostatek absoluta. A mój purpuratus dla przewrotnych i niepodciwych akcyi swoich nie bisior, ale wstyd i sromotę albo krew braci przeklęctwem izraelskim na siebie i radę swoję spływającą w purpurze nosi. A mój togatus w publicznym pokoju prywatne niezgody, dysensyje, dyfidencyje, zamieszania, kłótnie, zabójstwa do swego awantażu albo do publicznego sposobi i sforcuje upadku. A mój sagatus we krwi łowi, śmiercią żyje, z wojny pokoje, pałace i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 178
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962