opilstwa odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajali/ i na rynek wywodzili/ gdzie opitymi będąc dziwne jesty (potępki) po sobie pokazowali: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeci jaką inszą sromotę zbroił/ etc. I mówili do dziatek Rodzicy: Widzicie miłe Dziatki/ jaka to hańba i sromota/ kiedy się kto oźrze i opije. Vid. q. D. Affelm. P. II. Syntagm. p. m. 290.
U nas Krześcian nie trzeba osobliwych Służebników do tego; umiejąć to dobrze sami Rodzicy/ Gospodarze/ Rzemieślnicy/ i inni zacnego i podłego stanu ludzie/ którzy sobie głowę chmielem
opilstwá odwieść: Służebniki (Niewolniki) swoje winem upajáli/ y ná rynek wywodźili/ gdźie opitymi będąc dźiwne jesty (potępki) po sobie pokázowáli: jeden wpadł w błoto: drugi womitował (zwracał) trzeći jáką inszą sromotę zbroił/ etc. Y mowili do dziatek Rodźicy: Widźićie miłe Dźiatki/ jáka to háńbá y sromotá/ kiedy śię kto oźrze y opije. Vid. q. D. Affelm. P. II. Syntagm. p. m. 290.
U nas Krześćian nie trzebá osobliwych Służebnikow do tego; umiejąć to dobrze sámi Rodźicy/ Gospodarze/ Rzemieślnicy/ y inni zacnego y podłego stanu ludźie/ ktorzy sobie głowę chmielem
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 42.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
co w skrzynce lub zastanie w brogu, Gdy z uprzykrzonej wynidzie opieki, Nic nie uważa, jako trakt daleki: Za dzień rozproszy; zsiędzie i z zagona; Nagrodzi szczęście i bogata żona. Cóż, proszę, czeka stąd za korzyść obu? Staremu ciężko od groszów do grobu; Młodemu bez nich nędza i sromota, Gubi do świata smak i do żywota. 122. NA OŻENIENIE JEGOMOŚCI PANA WIELOPOLSKIEGO HERBU KOŃ Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ KONIECPOLSKĄ HERBU PODKOWA ARGUCJA
Zgadni, jako się w jednym ostać mogą ciele Przeciwne sobie rzeczy dwie: koniec i wiele. Obie mają dość pola; gdzie wiele, tam koniec; Gdzie koniec, końca nie masz
co w skrzynce lub zastanie w brogu, Gdy z uprzykrzonej wynidzie opieki, Nic nie uważa, jako trakt daleki: Za dzień rozproszy; zsiędzie i z zagona; Nagrodzi szczęście i bogata żona. Cóż, proszę, czeka stąd za korzyść obu? Staremu ciężko od groszów do grobu; Młodemu bez nich nędza i sromota, Gubi do świata smak i do żywota. 122. NA OŻENIENIE JEGOMOŚCI PANA WIELOPOLSKIEGO HERBU KOŃ Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ KONIECPOLSKĄ HERBU PODKOWA ARGUCJA
Zgadni, jako się w jednym ostać mogą ciele Przeciwne sobie rzeczy dwie: koniec i wiele. Obie mają dość pola; gdzie wiele, tam koniec; Gdzie koniec, końca nie masz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 255
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdy głową strudzi gorzałczanym dymem: „I mnieć go żal, i mnieć był — powie — nie ojczymem.” Tak nic nie powiedziawszy obadwa przed żalem Poszli spać do komory miasto Jeruzalem. 141. PLEBAN ODRWIŁ SUFRAGANA
Na wizytę sufragan spadszy niespodzianie Dwoje dzieci malutkich u księdza zastanie. Toż go pocznie obracać: „Sromota to, księże!” Ten palec na krucyfiks włożywszy przysięże, Że to synowcy jego rodzonego brata, I bierze się na wywód. Ów też odrwiświata Nie zrozumiawszy, rzecze: „Zdarłeś mi się z wędy; Inaczej byś w Lipowcu przytarł rewerendy.” 142 (P). NIE BĄDŹ PSTRY, KIEDY
gdy głową strudzi gorzałczanym dymem: „I mnieć go żal, i mnieć był — powie — nie ojczymem.” Tak nic nie powiedziawszy obadwa przed żalem Poszli spać do komory miasto Jeruzalem. 141. PLEBAN ODRWIŁ SUFRAGANA
Na wizytę sufragan spadszy niespodzianie Dwoje dzieci malutkich u księdza zastanie. Toż go pocznie obracać: „Sromota to, księże!” Ten palec na krucyfiks włożywszy przysięże, Że to synowcy jego rodzonego brata, I bierze się na wywód. Ów też odrwiświata Nie zrozumiawszy, rzecze: „Zdarłeś mi się z wędy; Inaczej byś w Lipowcu przytarł rewerendy.” 142 (P). NIE BĄDŹ PSTRY, KIEDY
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 262
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że się bez was nie stęsknię na wieki. Jeśli mnie co zaboli, jest olejek żytny, Po którym Moskal śmiały, odważny i bitny. Fortel do niego: choć go niewiele naleje, Nie tylko mi żołądek, i głowę zagrzeje. Winem ludzie szaleją, mamy przykład z Lota; Na wieczne czasy jego nie zginie sromota. Święteż to były lata, gdy tylko na leki Wino nam przedawano kwaterką z apteki. Pieniądze były; ludzie w lepszej żyli mocy. Przysiągłbym, że chociaż pan w winnice Rakocy, Tyla i tak dobrego, przy dudach, gatunku, Jako dziś polski szlachcic, nie wypije trunku. To szlachcic;
że się bez was nie stęsknię na wieki. Jeśli mnie co zaboli, jest olejek żytny, Po którym Moskal śmiały, odważny i bitny. Fortel do niego: choć go niewiele naleje, Nie tylko mi żołądek, i głowę zagrzeje. Winem ludzie szaleją, mamy przykład z Lota; Na wieczne czasy jego nie zginie sromota. Święteż to były lata, gdy tylko na leki Wino nam przedawano kwaterką z apteki. Pieniądze były; ludzie w lepszej żyli mocy. Przysiągłbym, że chociaż pan w winnice Rakocy, Tyla i tak dobrego, przy dudach, gatunku, Jako dziś polski szlachcic, nie wypije trunku. To szlachcic;
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 285
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się ku onej dobrze zbliżył skibie, Co siły ma, uderzy, a sam oraz całem Przywali niewinnego zajączka swym ciałem. Chce ogon uskuść, nie masz, tylko słoma z grochu; A co złomał rucznicę, co napsował prochu, To wniwecz, i solenne zaraz czyni wota, Że grzech wielki w niedzielę strzelać i sromota. Więc nie bez szkaradnego wszytkich ludzi śmiechu Skórkę onę na dowód pokazowa! grzechu. 249. SPUST
Widzący ktoś sąsiada jedząc ryby z gustem: „Narybiłeś żołądek.” Ów go zaraz spustem Częstuje: „Nie zmaczawszy — rzecze — bracie, nogi, Będzieszli chciał, i łyżką jeść ciepłe minogi.”
się ku onej dobrze zbliżył skibie, Co siły ma, uderzy, a sam oraz całem Przywali niewinnego zajączka swym ciałem. Chce ogon uskuść, nie masz, tylko słoma z grochu; A co złomał rucznicę, co napsował prochu, To wniwecz, i solenne zaraz czyni wota, Że grzech wielki w niedzielę strzelać i sromota. Więc nie bez szkaradnego wszytkich ludzi śmiechu Skórkę onę na dowód pokazowa! grzechu. 249. SPUST
Widzący ktoś sąsiada jedząc ryby z gustem: „Narybiłeś żołądek.” Ów go zaraz spustem Częstuje: „Nie zmaczawszy — rzecze — bracie, nogi, Będzieszli chciał, i łyżką jeść ciepłe minogi.”
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wtykasz w tę dziurę wrzeciono. Nie rodzą klacze kotów ani koni kotki; Serca książętom, księżnom przestrzeńsze są spodki.” 418. DYSKURS O KURWACH
W Wiedniu czyli w Paryżu, owo w kraju obcem, Szlachcic polski, z hajdukiem mieszkając i z chłopcem, O dziewkę (bo tam po to, aż mówić sromota, Jeżdżą naszy) posyła proszący koczota. Przyjdzie ten niemieszkanie i chwali dziewczynę, Że ma coś jako śliwę, pierś jako cytrynę; „Sto talerów odłożyć, jeśli jej chcesz zażyć; Tymi by ją potrzeba matce wyposażyć.” Święcze się nasz Krakowie — słysząc hajduk prostak — Kędy — rzecze — trzy grosze albo dawszy
wtykasz w tę dziurę wrzeciono. Nie rodzą klacze kotów ani koni kotki; Serca książętom, księżnom przestrzeńsze są spodki.” 418. DYSKURS O KURWACH
W Wiedniu czyli w Paryżu, owo w kraju obcem, Szlachcic polski, z hajdukiem mieszkając i z chłopcem, O dziewkę (bo tam po to, aż mówić sromota, Jeżdżą naszy) posyła proszący koczota. Przyjdzie ten niemieszkanie i chwali dziewczynę, Że ma coś jako śliwę, pierś jako cytrynę; „Sto talerów odłożyć, jeśli jej chcesz zażyć; Tymi by ją potrzeba matce wyposażyć.” Święćże się nasz Krakowie — słysząc hajduk prostak — Kędy — rzecze — trzy grosze albo dawszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 367
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ubogi z wosku, bogacz ze srebra, ze złota, Ty zowiesz zabobonem. Oto stawiam świadki Na sprzeczną twoję gębę: filistyńskie zadki, Które, gdy im wrzodami Bóg zaraził krzyże, Wedle formy odlane z szczerozłotej spiże, Ułożywszy w skrzyneczkę przy Przymierza Skrzyni, Wyprawili na nowym wozie Filistyni. Więc gdy z katolikami całować sromota Serca, całujże zadki, filistyńskie wota; Kto na starym zakonie wiarę swoję sadzi, Wzgardziwszy nowym z Żydy, niczym się nie żadzi. 447. WINO
Pewne lekarstwo choroby podagry Nogi winnymi okładając lagry, A kogo zbytnie wino okaleczy, Tego zaś lagier z tejże beczki leczy. Z wierzchu wesele, a lekarstwo
Ubogi z wosku, bogacz ze srebra, ze złota, Ty zowiesz zabobonem. Oto stawiam świadki Na sprzeczną twoję gębę: filistyńskie zadki, Które, gdy im wrzodami Bóg zaraził krzyże, Wedle formy odlane z szczerozłotej spiże, Ułożywszy w skrzyneczkę przy Przymierza Skrzyni, Wyprawili na nowym wozie Filistyni. Więc gdy z katolikami całować sromota Serca, całujże zadki, filistyńskie wota; Kto na starym zakonie wiarę swoję sadzi, Wzgardziwszy nowym z Żydy, niczym się nie żadzi. 447. WINO
Pewne lekarstwo choroby podagry Nogi winnymi okładając lagry, A kogo zbytnie wino okaleczy, Tego zaś lagier z tejże beczki leczy. Z wierzchu wesele, a lekarstwo
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 380
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pompą i z wielkim weselem Przed swoim Panem, naszym Zbawicielem: „Witaj, o królu!” wykrzykują Żydzi; Tego się naród wszeteczny nie wstydzi, Że na swym wjeździe chleba nie ukusi, Aże po miedzach płonek szukać musi. Piękna mi ludzkość, nie lada ochota! Ale gdzież, proszę, u Żyda sromota? Za psa tam triumf i z ceremoniją, Kto czuje, że go za tydzień zabiją. A przeto niźli serca ich zuchwałe Woli Pan żaczki, woli dzieci małe; Bowiem te, żadną nie zmazane zdradą, Osobną go też witały gromadą.
W niedzielę czczony, a zabity w piątek, Jezu, przyjm chwałę od
pompą i z wielkim weselem Przed swoim Panem, naszym Zbawicielem: „Witaj, o królu!” wykrzykują Żydzi; Tego się naród wszeteczny nie wstydzi, Że na swym wjeździe chleba nie ukusi, Aże po miedzach płonek szukać musi. Piękna mi ludzkość, nie leda ochota! Ale gdzież, proszę, u Żyda sromota? Za psa tam tryumf i z ceremoniją, Kto czuje, że go za tydzień zabiją. A przeto niźli serca ich zuchwałe Woli Pan żaczki, woli dzieci małe; Bowiem te, żadną nie zmazane zdradą, Osobną go też witały gromadą.
W niedzielę czczony, a zabity w piątek, Jezu, przyjm chwałę od
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 387
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Upewniam, że nie piórkiem, boby nie miał na czem. Chłopca albo dziewczynę, za rok to obaczem; Choćby też chciał najbardziej, prócz starej tebinki, Nic jej nie mógł droższego oddać w upominki. 500. CZŁOWIEK
Cóż jest głowa? gęstego pełen garniec błota; Co nos? odchód plugastwa, że mówić sromota; Oczy? bańki łez, które rzewnym płaczem cedzą, Ledwie się o frasunku od serca dowiedzą; Cóż uszy? dziury na wiatr; gęba? do wychodu; Brzuch? beczka pełna gnoju i zgniłego smrodu. Z czegóż się tedy, z czego, głupi pysznisz człecze? I stąd cię śmierć do grobu lada w
Upewniam, że nie piórkiem, boby nie miał na czem. Chłopca albo dziewczynę, za rok to obaczem; Choćby też chciał najbardziej, prócz starej tebinki, Nic jej nie mógł droższego oddać w upominki. 500. CZŁOWIEK
Cóż jest głowa? gęstego pełen garniec błota; Co nos? odchód plugastwa, że mówić sromota; Oczy? bańki łez, które rzewnym płaczem cedzą, Ledwie się o frasunku od serca dowiedzą; Cóż uszy? dziury na wiatr; gęba? do wychodu; Brzuch? beczka pełna gnoju i zgniłego smrodu. Z czegóż się tedy, z czego, głupi pysznisz człecze? I stąd cię śmierć do grobu leda w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 407
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Będą i wy go nie przestajcie, aż pomrzecie". Znaczny dietetykus był z tego Rozmusa, Wierzę, że w nim pływała jak w oliwie dusza. Tuk abo łój czy sadło Niderlandom dano,
I z tym napisem do nich mówić rozkazano: - "Jako jest wszelka tłustość ciepłotą żywota, Tak i wam Inderlanci panuje sromota. Niechaj od was Europa wszytka hasło bierze, Byście mieli początku upominki w wierze. Sadło na olej stopcie jak mędrzej umiecie, Którym na ministrostwo polewać będziecie, Złych nauk i bluźnierskich administratory, Nie dbajcie, choć z katów mieć będziecie doktory. Bóg ludźmi nie brakuje, chyba ludzie niemi, Co wyświecą Rzymianie,
Będą i wy go nie przestajcie, aż pomrzecie". Znaczny dietetykus był z tego Rozmusa, Wierzę, że w nim pływała jak w oliwie dusza. Tuk abo łój czy sadło Niderlandom dano,
I z tym napisem do nich mówić rozkazano: - "Jako jest wszelka tłustość ciepłotą żywota, Tak i wam Inderlanci panuje sromota. Niechaj od was Europa wszytka hasło bierze, Byście mieli początku upominki w wierze. Sadło na olej stopcie jak mędrzej umiecie, Którym na ministrostwo polewać będziecie, Złych nauk i bluźnierskich administratory, Nie dbajcie, choć z katów mieć będziecie doktory. Bóg ludźmi nie brakuje, chyba ludzie niemi, Co wyświecą Rzymianie,
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 368
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968