by się wyrobić pod prawidło. O Gypsie zaś sciendum, iż się rodzi koło Krakowa, Rohatyna, Podkamienia etc. który się świeci jak szkło; i dzieli w tafelki jak szkłoMoskiewskie. Trzeba go palić, alias w piecyk dobrze napalony grudami nasypać, zalepić, z czego on z bieleje; tłuc go na mąkę w stępach, lub w żarnach; a ten jest do prostszych robot. Na mozaikę zaś, która ma być O Ekonomice mianowicie o Architekturze.
twarda i trwała, trzeba gips surowy mlić na mąkę, w kotle potym warzyć, bez wody co raz mieszając warzochą, gdyż on od gorącości ognia, jak woda przewraca się i wre
by się wyrobić pod prawidło. O Gypsie zaś sciendum, iż się rodzi koło Krakowa, Rohatyna, Podkamienia etc. ktory się swieci iak szkło; y dzieli w tafelki iak szkłoMoskiewskie. Trzeba go palić, alias w piecyk dobrze napalony grudami nasypać, zalepić, z czego on z bieleie; tłuc go na mąkę w stępach, lub w żarnach; á ten iest do prostszych robot. Na mozaikę zaś, ktora ma bydź O Ekonomice mianowicie o Architekturze.
twarda y trwała, trzeba gips surowy mlić na mąkę, w kotle potym warzyć, bez wody co raz mieszaiąc warzochą, gdyż on od gorącości ognia, iak woda przewraca się y wre
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 355
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
działają. A tam zaś mają piece wielkie i przestrone/ Wysokie jak kominy na czworgrań lepione.
Więc formęz wielkim okiem w piec sprzykra stawiają/ Przez którą miechy z góry we spodek dmuchają. Zaczym węgla niemało i żelaza palą/ Tak aż ciecze jak krupy przez lachor z żuzelą. Potym jeden ustawnie onę zużel tłucze W stępach: A w tym używa niepotrzebnej prace/ Wybierając z żuzele żelazo spalone: Które zaś znowu miecą w piec z rudą zmieszane. Więc i dęcie nie spieszne w onych piecach mają/ Bo ledwie az zatrzy dni łupę udymaja. Którą z pieca łańcuchem jak z szachty na górę Muszą ciągnąć: A potym szmelcują powtóre
dźiáłáią. A tám záś máią piece wielkie y przestrone/ Wysokie iák kominy ná czworgráń lepione.
Więc formęz wielkim okiem w piec sprzykrá stáwiáią/ Przez ktorą miechy z gory we spodek dmucháią. Záczym węgla niemáło y żelazá palą/ Ták áż ćiecze iák krupy przez láchor z żuzelą. Potym ieden vstáwnie onę zużel tłucze W stępách: A w tym używa niepotrzebney prace/ Wybieraiąc z żuzele żelázo spalone: Ktore zaś znowu miecą w piec z rudą zmieszane. Więc y dęćie nie spieszne w onych piecách máią/ Bo ledwie áz zátrzy dni łupę vdymáia. Ktorą z piecá łáncuchem iák z száchty ná gorę Muszą ćiągnąć: A potym szmelcuią powtore
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: E3v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
pewnym czasem /nasienie tego oka Jeleniego zbierają. To jest/ gdy Wenus/ albo Jowisz w znak Lwa niebieskiego wnidzie/ pilnie chowają/ strzegąc od zatęchłości/ pleśni/ wywietrzenia/ od prochu. A gdy czas przystojny/ to jest/ dwunastego Roku/ do czynienia tej konfekcjej przyjdzie/ to nasienie mielą/ albo w stępach tłuką/ a Olej z niego/ jako z Maku/ albo z Lnianego nasienia/ wybijają i chowają. Potym gdy Słońce w dziesiątym stopniu Lwa/ w piętnastym/ albo we dwudziestym będzie/ w ten czas zbierają co nawięcej tego ziela z kwieciem/ i z nasieniem. Korzenie drobno siekają/ i Sok z niego wyżymają
pewnym czásem /naśienie tego oká Ieleniego zbieráią. To iest/ gdy Venus/ álbo Iowisz w znák Lwá niebieskiego wnidźie/ pilnie chowáią/ strzegąc od zátęchłośći/ pleśni/ wywietrzenia/ od prochu. A gdy czás przystoyny/ to iest/ dwunastego Roku/ do czynienia tey konfekcyey przyidźie/ to naśienie mielą/ álbo w stępách tłuką/ á Oley z niego/ iáko z Máku/ álbo z Lniánego naśienia/ wybiiáią y chowáią. Potym gdy Słońce w dźieśiątym stopniu Lwá/ w piętnastym/ álbo we dwudźiestym będźie/ w ten czás zbieráią co nawięcey tego źiela z kwiećiem/ y z naśieniem. Korzenie drobno śiekáią/ y Sok z niego wyżymáią
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 136
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613