.” 119 (F). KLUCZNIK Z PANEM
„Dobrodzieju, o głodzie wieprze w kojcu siedzą.” „To już zjadły on jęczmień? Niechże diabła zjedzą.” „Tak ci Pan Bóg, po ziemi chodząc, wieprze tuczył, Jako nas dziś ksiądz pleban z kazalnice uczył, Nakarmiwszy ćmą diabłów wielkie stado świni; Aleć Bóg od początku świata cuda czyni. Ty daj osypki, chceszli, żeby zalał nerki, Bo inaczej zjesz diabła i sam, miasto szperki.” 120 (F). DOMYŚLNA WDOWA
Kilka razy u stołu kichnie jedna wdowa. Jam jej też rzekł: „Pokichuj Mościa pani zdrowa.
.” 119 (F). KLUCZNIK Z PANEM
„Dobrodzieju, o głodzie wieprze w kojcu siedzą.” „To już zjadły on jęczmień? Niechże diabła zjedzą.” „Tak ci Pan Bóg, po ziemi chodząc, wieprze tuczył, Jako nas dziś ksiądz pleban z kazalnice uczył, Nakarmiwszy ćmą diabłów wielkie stado świni; Aleć Bóg od początku świata cuda czyni. Ty daj osypki, chceszli, żeby zalał nerki, Bo inaczej zjesz diabła i sam, miasto szperki.” 120 (F). DOMYŚLNA WDOWA
Kilka razy u stołu kichnie jedna wdowa. Jam jej też rzekł: „Pokichuj Mościa pani zdrowa.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 60
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Cerkwią Pana Chrystusową być siebie znając/ słuchać go w tym niema/ tamże zaraz nauczona bywszy od Błogsł. Ewanielistów/ Coby to była za męka/ którą aby ich Pan Chrystus nie męczył/ Diabli proszą. Mateusz Z. mówi. Prosili go Diabli mówiąc, jeśli wyrzucasz nas stąd, poślisz nas wstado wieprzów Marek Z. mówi. Mówił bowiem jemu Jezus, wynidź duchu nieczysty z człowieka, i prosił go (legio) barzo, aby ich nie wyganiał z krainy. Łukasz Z. mówi. Przykazał Pan Jezus duchowi nieczystemu, aby wyszedł z człowieka, i prosił go aby im nie rozkazał iść do przepaści. Nie
/ Cerkwią Páná Christusową bydź śiebie znáiąc/ słucháć go w tym niema/ támże záraz náuczona bywszy od Błogsł. Ewányelistow/ Coby to byłá zá męká/ ktorą áby ich Pan Christus nie męcżył/ Dyabli proszą. Mátheusz S. mowi. Prośili go Dyabli mowiąc, ieśli wyrzucasz nas stąd, poślisz nas wstádo wieprzow Márek S. mowi. Mowił bowiem ie^v^ Iezus, wynidź duchu nieczysty z człowieká, y prośił go (legio) bárzo, áby ich nie wyganiał z kráiny. Lukasz S. mowi. Przykazał Pan Iezus duchowi nieczystemu, áby wyszedł z człowieká, y prośił go áby im nie roskazał iśdź do przepáśći. Nie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 39
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
gdy boskie stopy Bawolim rogiem okrył dla Europy. A gdy ją będą w bieg różnie ćwiczony Koniuszy z Litwy i drugi z Korony Kawalkowali — o, jakie korbety, Jakie pasady, jakie wężokręty, Jakie odmiany ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone
gdy boskie stopy Bawolim rogiem okrył dla Europy. A gdy ją będą w bieg różnie ćwiczony Koniuszy z Litwy i drugi z Korony Kawalkowali — o, jakie korbety, Jakie pasady, jakie wężokręty, Jakie odmiany ręki będą w kole, Jakie pod rzutnym grzbietem kapryjole! Bujaj, o cudna klaczo, bujaj sobie, Rozmnażaj stado, które tak po tobie Pokupne będzie, że o twe źrebięta Z sobą się będą rozpierać książęta! Szczęsny masztalerz, który cię fartuje, Co cię nakrywa i co cię dekuje; Szczęśliwe łąki, co pasą klacz gładką; Szczęśliwszy stadnik, co cię sprawi matką, A pewnie Pegaz stąd między planety Przeniesie z tobą spłodzone
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 11
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Owszem, gdzie się obróci, wszędzie o nim wiedzą. Stąd, choć musi ostatniej doczekać usługi, Na wieki jako Feniks nie umiera drugi; Choć już zrobione dzwonki schowają do miechu, Nie będzie nigdy końca ich dźwięku, ich echu. Czas by już, czas, mój zacny chorąży w Zatorze, Zegnać i zawrzeć stado rozbiegłe w oborze. Czas zachełznać, niech jeźdźca, chorągiew, kopiją, Dosyć bujał samopas, niech zna Koń-stancyją, A że go u Chocima zły kowal kaleczy, Tu niech odpocznie, tu niech zagwożdżenie leczy. W tej cię, którą Herkules wymiótł ku swej sławie, Urodziwy woźniku Febin, stajni sławię.
Owszem, gdzie się obróci, wszędzie o nim wiedzą. Stąd, choć musi ostatniej doczekać usługi, Na wieki jako Feniks nie umiera drugi; Choć już zrobione dzwonki schowają do miechu, Nie będzie nigdy końca ich dźwięku, ich echu. Czas by już, czas, mój zacny chorąży w Zatorze, Zegnać i zawrzeć stado rozbiegłe w oborze. Czas zachełznać, niech jeźdźca, chorągiew, kopiją, Dosyć bujał samopas, niech zna Koń-stancyją, A że go u Chocima zły kowal kaleczy, Tu niech odpocznie, tu niech zagwożdżenie leczy. W tej cię, którą Herkules wymiótł ku swej sławie, Urodziwy woźniku Febin, stajni sławię.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 331
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z łóżka, Aż na wierzbie wspomniona ożywa się wróżka. Ciśnie kij na nią chłopiec, wyłomawszy z płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i
z łóżka, Aż na wierzbie wspomniona ożywa się wróżka. Ciśnie kij na nię chłopiec, wyłomawszy z płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem już się była dobrze oddaliła I szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła.
X.
Kędy było mieszkanie z dawnych lat jednego, Co miał wielkie stado klacz, pasterza starego, Które się i tam i sam pasły po dolinie, Przy pięknych zdrojach, które ciekły po nizinie; Miejscami i tam i sam gęste szopy były, Gdzie się klacze przed słońcem południowem kryły. Chwilę tam Angelika w on dzień się bawiła, A od nikogo jeszcze widziana nie była.
XI.
próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem już się była dobrze oddaliła I szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła.
X.
Kędy było mieszkanie z dawnych lat jednego, Co miał wielkie stado klacz, pasterza starego, Które się i tam i sam pasły po dolinie, Przy pięknych zdrojach, które ciekły po nizinie; Miejscami i tam i sam gęste szopy były, Gdzie się klacze przed słońcem południowem kryły. Chwilę tam Angelika w on dzień się bawiła, A od nikogo jeszcze widziana nie była.
XI.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, którzy nań strzelali I co go pierzystemi bełtami sięgali.
LXXVII.
Z jakim hukiem zwierzęta, ubrane w szczeciny, Zbiegają się do kupy z gór albo równiny, Kiedy wilk srogi z jamy skrytej, przemorzony, Albo niedźwiedź z bliskich gór, głodem przymuszony, Porwie i w las unosi nazimca młodego, Kwiczącego i stado zwoływającego, Z takiem się w on czas zgraja pogańska zbiegała I „Bij! bij!” na Orlanda mężnego wołała.
LXXVIII.
Razem tysiąc strzał, mieczów, grotów zbroja miała, Tyle drugie także tarcz na sobie trzymała. Ci nań z prawej, ci z lewej strony nacierają, Ci go z przodku,
, którzy nań strzelali I co go pierzystemi bełtami sięgali.
LXXVII.
Z jakiem hukiem źwierzęta, ubrane w szczeciny, Zbiegają się do kupy z gór albo równiny, Kiedy wilk srogi z jamy skrytej, przemorzony, Albo niedźwiedź z blizkich gór, głodem przymuszony, Porwie i w las unosi nazimca młodego, Kwiczącego i stado zwoływającego, Z takiem się w on czas zgraja pogańska zbiegała I „Bij! bij!” na Orlanda mężnego wołała.
LXXVIII.
Razem tysiąc strzał, mieczów, grotów zbroja miała, Tyle drugie także tarcz na sobie trzymała. Ci nań z prawej, ci z lewej strony nacierają, Ci go z przodku,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 267
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Nie tak, nie tak, jako teraz widziemy, czego się i niektórzy, trawiąc w sobie jako salamandry przyrodzony ogień, słusznie obawiamy. Ów święty niegdy, błogosławiony i w pożyciu kanarowy stan żeński przeformował się w przeklęty, śmiertelny i piołunowy, stuła błogosławieństwu poświęcona w niewolniczy arkan, łożnica w łożnicę, stadło w stado, małżeństwo w małżeństwo, ukontentowanie w ukatowanie, kochanie w kichanie, potomstwo w potępieństwo i tam dalej, czego Kościół święty spod ścisłej konfesyjonałów pieczęci wyjawić nie może i nie pozwala. A jakoż nie jest i być nie ma przeklęty, kiedy nie z daru Ducha Przenajświętszego i wysłużonej łaski Boskiej, nie z czystej miłości
. Nie tak, nie tak, jako teraz widziemy, czego się i niektórzy, trawiąc w sobie jako salamandry przyrodzony ogień, słusznie obawiamy. Ów święty niegdy, błogosławiony i w pożyciu kanarowy stan żeński przeformował się w przeklęty, śmiertelny i piołunowy, stuła błogosławieństwu poświęcona w niewolniczy arkan, łożnica w łożnicę, stadło w stado, małżeństwo w małżeństwo, ukontentowanie w ukatowanie, kochanie w kichanie, potomstwo w potępieństwo i tam dalej, czego Kościół święty spod ścisłej konfesyjonałow pieczęci wyjawić nie może i nie pozwala. A jakoż nie jest i bydź nie ma przeklęty, kiedy nie z daru Ducha Przenajświętszego i wysłużonej łaski Boskiej, nie z czystej miłości
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 218
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
tańcu i pomieszania szyków przyprowadzili, hoc stratagemate Victores, Diodorus, AElianus, Solinus, i Tympius testes. W Polsce Naszej rzecz pamięci godna i podziwienia dawniejszych czasów stała się, co maracule adscribendum, że koń przedany od Pana Przebysława Srzeniawity, Panu jednemu do Węgier, potym w lat trzy do przeszłego Pana się powrócił, stado koni z sobą przyprowadziwszy, Paprocki. I to w Polsce contigit, że Stefana CZARNIECKIEGO Prodigium Fortitudinis, Wojewodę Ruskiego, niedaleko Dubna w Sokołowce Wiosce na Wołyniu znagła osłabionego, i u chłopa leżącego, koń jego kochany, który go wyniósł z okazji wielu, czując Pana słabego, nic jeść niechciał, ziemię nogami
tańcu y pomieszania szykow przyprowadzili, hoc stratagemate Victores, Diodorus, AElianus, Solinus, y Tympius testes. W Polszcze Naszey rzecz pamięci godna y podziwienia dawnieyszych czasow stała się, co maracule adscribendum, że koń przedany od Pana Przebysława Srzeniawity, Panu iednemu do Węgier, potym w lat trzy do przeszłego Pana się powrocił, stado koni z sobą przyprowadziwszy, Paprocki. Y to w Polszcze contigit, że Stefana CZARNIECKIEGO Prodigium Fortitudinis, Woiewodę Ruskiego, niedaleko Dubna w Sokołowce Wiosce na Wołyniu znagła osłabionego, y u chłopa leżącego, koń iego kochany, ktory go wyniosł z okazyi wielu, czuiąc Pana słabego, nic ieść niechciał, ziemię nogami
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, niger, et pallidus według Z. Augustyna w Homilii 5. na tę Księgę, znaczą Bellum, famem, mortem Witichindus Książę Saski pieczętował się koniem karym, a zostawszy Chrześcijaninem, konia białego miał za herb Kanc: l: 2. Saxoniae cap. 4. O koniach curiosissima masz tu w Ekonomice sub titulo Stado, konie etc.
KOZY śmierdzący rodzaj zwierząt, w Piśmie Świętym znaczą grzesznych i potępionych, mających stać na dniu ostatnim na lewicy. Według Naturalistów uszyma i nosem oddychają, w nocy widzą, jak koty, sowy, puhacze, niedoperze. Wątrobę kozią jedząc, wzrok ludzki naprawuje się, owszem oddala się ślepota. Tygrys
, niger, et pallidus według S. Augustyna w Homilii 5. na tę Księgę, znáczą Bellum, famem, mortem Witichindus Xiąże Saski pieczętował się koniem kárym, a zostawszy Chrześcianinem, konia białego miał za herb Kantz: l: 2. Saxoniae cap. 4. O koniach curiosissima masz tu w Ekonomice sub titulo Stado, konie etc.
KOZY smierdzący rodzay zwierząt, w Pismie Swiętym znaczą grzesznych y potępionych, maiących stać na dniu ostatnim na lewicy. Według Naturalistow uszyma y nosem oddychaią, w nocy widzą, iak koty, sowy, puhacze, niedoperze. Wątrobę kozią iedząc, wzrok ludzki naprawuie się, owszem oddala się slepota. Tygrys
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 273.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754