Semiramis Ninem Kontentuje, stu chłopów spróbowawszy z synem; Psy, jako w Rzymie druga Mesalina, pasie, Aż dryganta w ostatku przymusiła na się. Długo Dedal rozumem, długo robi głową, Żeby ta być kobyłą mogła, tamta krową. Przypatrz się, jako grzeszą mężczyźni szkaradzie, Zazdroszcząc na oborze bykom, koniom w stadzie: Wymyślają potrawy, proszki, mocne soki; Mało im na białej płci, paskudzą otroki, Przeciw naturze rozum przywodząc, aż groza, Jako ani psa, ani obaczysz kiernoza, Bo ten świnią, tamten się kontentuje suką. Jako diabeł wymyśli, tak się ludzie tłuką: Nie darmo, odmieniając naonczas gospodę, Z
Semiramis Ninem Kontentuje, stu chłopów spróbowawszy z synem; Psy, jako w Rzymie druga Mesalina, pasie, Aż dryganta w ostatku przymusiła na się. Długo Dedal rozumem, długo robi głową, Żeby ta być kobyłą mogła, tamta krową. Przypatrz się, jako grzeszą mężczyźni szkaradzie, Zazdroszcząc na oborze bykom, koniom w stadzie: Wymyślają potrawy, proszki, mocne soki; Mało im na białej płci, paskudzą otroki, Przeciw naturze rozum przywodząc, aż groza, Jako ani psa, ani obaczysz kiernoza, Bo ten świnią, tamten się kontentuje suką. Jako diabeł wymyśli, tak się ludzie tłuką: Nie darmo, odmieniając naonczas gospodę, Z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 77
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żartować daremnie; Prawda, że nie tak pienie żyto, gdy się wklupi, I nowy kamień miele, wyrobiony krupi, Przecie go nie wyrzuci młynarz gospodarny: Nie zażyje paprzycą, zażyje go żarny. Nie najgorszą przeszłego wziąwszy próbę roku, Wychowałem ogiera na gołym obroku, Żeby mi się mógł w marcu popisować w stadzie; Aż taki widzę w marcu, jaki w listopadzie. Kwiczy-ć on przecie, marcha; za diabłaż to stoi, Kiedy więcej nic, wącha tylko albo gnoi: Tylko klacza do niego nie wyskoczy z skóry, A ten coraz to zęby wyszczerzy do góry,
Świadcząc słońcem, że już nic nie nachowa
żartować daremnie; Prawda, że nie tak pienie żyto, gdy się wklupi, I nowy kamień miele, wyrobiony krupi, Przecie go nie wyrzuci młynarz gospodarny: Nie zażyje paprzycą, zażyje go żarny. Nie najgorszą przeszłego wziąwszy próbę roku, Wychowałem ogiera na gołym obroku, Żeby mi się mógł w marcu popisować w stadzie; Aż taki widzę w marcu, jaki w listopadzie. Kwiczy-ć on przecie, marcha; za diabłaż to stoi, Kiedy więcej nic, wącha tylko albo gnoi: Tylko klacza do niego nie wyskoczy z skóry, A ten coraz to zęby wyszczerzy do góry,
Świadcząc słońcem, że już nic nie nachowa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 172
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku, bowiem tej nadzieje Pełnam z pierwszego twoich dni początku. Dobre uczynki twoja ręka sieje. Niechżeć się zboże pod sierpem zagęści, Niech w prasie wino roście, niechaj w stadzie Pożytecznego dobytku się szczęści. Zgoła w domowej i polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wieków czyny Miast i pałaców nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mózgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne
wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku, bowiem tej nadzieje Pełnam z pierwszego twoich dni początku. Dobre uczynki twoja ręka sieje. Niechżeć się zboże pod sierpem zagęści, Niech w prasie wino roście, niechaj w stadzie Pożytecznego dobytku się szczęści. Zgoła w domowej i polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeźyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wiekow czyny Miast i pałacow nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mozgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 470
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Potem cicho: Inszego indeksu i dzwonka Zażyj, Waszmość, prosimy, u pana małżonka. 385. MASZKARADA NOWOŻEŃCE
Kto o czym, a ja lutuję swej straty: Tak-żem młodymi w czas pogardził laty, Dawszy zachełznać serce i me żydło W słodkie, lecz twarde miłości wędzidło. Równie tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować
Potem cicho: Inszego indeksu i dzwonka Zażyj, Waszmość, prosimy, u pana małżonka. 385. MASZKARADA NOWOŻEŃCE
Kto o czym, a ja lutuję swej straty: Tak-żem młodymi w czas pogardził laty, Dawszy zachełznać serce i me żydło W słodkie, lecz twarde miłości wędzidło. Równie tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 351
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piękna nie była, choć w podłem ubierze.
XII.
Niech milczy każdy, który Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść mi, Tytyrze, Melibee, i wszyscy odpuście, pasterze! Stamtąd wyszedszy, poszła i klaczę obrała, Która się jej nabarziej w stadzie podobała, I zaraz nie mieszkając, przed się myśli nowe Wzięła nawiedzić znowu krainy wschodowe.
XIII.
Wtem Rugier, który czekał długo utrapiony, Upatrując jej darmo w te i owe strony, Skoro swój błąd obaczył, że go nie słyszała I że z tamtego miejsca dalej iść musiała, Poszedł, chcąc w dalszą drogę
piękna nie była, choć w podłem ubierze.
XII.
Niech milczy każdy, który Neerę, Fillidę, I Galateą chwali i Amaryllidę; Żadna z nich z tą nie zrówna, odpuść mi, Tytyrze, Melibee, i wszyscy odpuście, pasterze! Stamtąd wyszedszy, poszła i klaczę obrała, Która się jej nabarziej w stadzie podobała, I zaraz nie mieszkając, przed się myśli nowe Wzięła nawiedzić znowu krainy wschodowe.
XIII.
Wtem Rugier, który czekał długo utrapiony, Upatrując jej darmo w te i owe strony, Skoro swój błąd obaczył, że go nie słyszała I że z tamtego miejsca dalej iść musiała, Poszedł, chcąc w dalszą drogę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 229
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Lincejskie, i pola Argiwskie były rzeczone Lincejskie. I Gdy Bóg zgromadzonymi. Jupiter. Z A tym czasaem na śrzodek pol Juno pojźrzała. Aa Inachowę córkę. 10. Przemian Owidyuszowych Argument Powieści Szesnastej.
IVno zrozumiawszy chytrość Jowisza Małżonka swego, prosiła go aby jej onę krowę darował, jako tę która była nacudniejsza we wszytkim stadzie bydła: to dlatego, żeby się nad nią zdradziectwa zemścic mogła. A Jupiter aby gamratki nie wydał odmowieniem, zarazem daru onego żenie pozwolił. A ona godząc na to żeby się z nią częściej nie schadzał, Argowi synowi Arystorowemu, sto oczy mającemu, pilnować krowy kazała. Powieść Szesnasta.
TOć to nadobne bydlę/
Linceyskie, y polá Argiwskie były rzeczone Linceyskie. Y Gdy Bog zgromádzonymi. Iupiter. Z A tym czásaem ná śrzodek pol Iuno poyźrzáłá. Aa Ináchowę corkę. 10. Przemian Owidyuszowych Argument Powieśći Szesnastey.
IVno zrozumiawszy chytrość Iowiszá Małżonká swego, prośiłá go áby iey onę krowę dárował, iáko tę ktora byłá nacudnieysza we wszytkim stádźie bydłá: to dlatego, żeby się nád nią zdrádziectwá zemśćic mogłá. A Iupiter áby gamratki nie wydał odmowieniem, zárázem dáru onego żenie pozwolił. A oná godząc ná to żeby się z nią częśćiey nie zchádzał, Argowi synowi Arystorowemu, sto oczy máiącemu, pilnowáć krowy kazáłá. Powieść Szesnasta.
TOć to nadobne bydlę/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 36
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
godząc na to żeby się z nią częściej nie schadzał, Argowi synowi Arystorowemu, sto oczy mającemu, pilnować krowy kazała. Powieść Szesnasta.
TOć to nadobne bydlę/ A Saturnowna słowy Swymi/ chociaż nie rada/ chwali piękność krowy: I jakby nie wiedziała/ i czyaby beła Pyta/ i skąd/ i w którym stadzie się rodzieła? Jowisz kłama/ że ziemia z siebie ją wydała/ Niechcąc by o pasterzu jej pytać się miała. Atoli Saturnowna by ją jej darował/ Prosi. B A ty jako z tym będziesz postępował? Okrucieństwo jest/ miłość porzucić kochaną A nie dać/ byłoby wnet rzeczą podejźrzaną. Z owąd do
godząc ná to żeby się z nią częśćiey nie zchádzał, Argowi synowi Arystorowemu, sto oczy máiącemu, pilnowáć krowy kazáłá. Powieść Szesnasta.
TOć to nadobne bydlę/ A Sáturnowná słowy Swymi/ choćiaż nie rádá/ chwali piękność krowy: Y iákby nie wiedźiáłá/ y cziaby bełá Pyta/ y skąd/ y w ktorym stádźie się rodźiełá? Iowisz kłama/ że źiemiá z śiebie ią wydáłá/ Niechcąc by o pásterzu iey pytać się miáłá. Atoli Sáturnowná by ią iey dárował/ Prośi. B A ty iáko z tym będźiesz postępował? Okrućieństwo iest/ miłość porzućić kocháną A nie dáć/ byłoby wnet rzeczą podeyźrzaną. Z owąd do
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 36
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
skarać, Potrzeba się nam postarać O co mocnego Na franta tego. Nie zawżdy wiatr jeden wieje. Nie zawsze się dobrze dzieje. Ty chwytaj, Tomku, Co masz na pomku. Mnie nad wszytko pokój miły, Bo do wojny nie mam siły I podczas trwogi, Szablą-m nie srogi. Prawda, że przy białym stadzie, Wolę być niźli przy zwadzie. Radniej miłuję, Niźli wojuję. Bogdaj zabit wszczynał zwadę, Ja tam pewnie gardło kładę, Gdzie się co mego Tknie raiwego.
Niechaj się waleczni biją, Mazurowie, bracia, piją. Żołnierz — do zbroje, Wy, wczasy — moje. Rzekłem: kogo świerzbi głowa,
skarać, Potrzeba się nam postarać O co mocnego Na franta tego. Nie zawżdy wiatr jeden wieje. Nie zawsze się dobrze dzieje. Ty chwytaj, Tomku, Co masz na pomku. Mnie nad wszytko pokój miły, Bo do wojny nie mam siły I podczas trwogi, Szablą-m nie srogi. Prawda, że przy białym stadzie, Wolę być niźli przy zwadzie. Radniej miłuję, Niźli wojuję. Bogdaj zabit wszczynał zwadę, Ja tam pewnie gardło kładę, Gdzie się co mego Tknie raiwego.
Niechaj się waleczni biją, Mazurowie, bracia, piją. Żołnierz — do zbroje, Wy, wczasy — moje. Rzekłem: kogo świerzbi głowa,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 267
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
bo z tego boku na konia wsiadają i zsiadają, z tej strony do niego przystępują, kulbaczą; koń bowiem pomniąc na ból swój stej strony, podczas piętnowania podjęty, leka się i trudny jest do przystąpienia. Inni piętnują na łopatkach jakoto Arabowie, Turcy, Tatarowie, nie dla znaków, O Ekonomice, mianowicie Stadzie, Koniach.
ale dla zdrowia końskiego, na piersiach i słabiznach koło goleni, żelazem rozpalonym wypiekają dla wyprowadzenia wilgoci złej, co i Włosi czynią, prezerwując zrzebce od chromoty, Zrzebców brać na stajnie lepiej później, niż bardzo młode, najlepiej po czwartym roku, choć wtedy ku ugłaskaniu trudniejsze, tylko do jeżdzenia, im
bo z tego boku na konia wsiadaią y zsiadaią, z tey strony do niego przystępuią, kulbaczą; koń bowiem pomniąc na bol swoy ztey strony, podczas piętnowania podięty, leka się y trudny iest do przystąpienia. Inni piętnuią na łopatkach iakoto Arabowie, Turcy, Tatarowie, nie dla znakow, O Ekonomice, mianowicie Stadzie, Koniach.
ale dla zdrowia końskiego, na piersiach y słabiznach koło goleni, żelazem rozpalonym wypiekaią dla wyprowadzenia wilgoci złey, co y Włosi czynią, prezerwuiąc zrzebce od chromoty, Zrzebcow brać na staynie lepiey pozniey, niż bardzo młode, naylepiey po czwartym roku, choć wtedy ku ugłaskaniu trudnieysze, tylko do ieżdzenia, im
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 478
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Domini sunt, et illi sanctificentur. Zątd wiele Funduszów takowych starych znajduje się przy Kościołach, że Panowie BOGA kochający, sumienni, Pismo Z, nie Regestra czytujący, gdziekolwiek ich Ius Collationis było, BOGU swemu, i Pasterzom, nietylko Dziesiątą kopę swej krescencyj, ale dziesiąte bydle w oborze, dziefiątego zrzebca w stadzie, dziesiątą owcę w koszarze owiec etc. Stwórcy swemu pobożnym i pokornym ofiarowali sercem, zato doczesnie i wiecznie od BOGA błogosławieni. Pewnie, nie tak teraźniejsi Fundatorowie, którzy za 300 złotych chcą mieć się za Fundatorów primae Classis: albo by radzi wydrzeć z Kościoła, mówiąc sobie z Heretykami.
Dicite Pontifices, in
, Domini sunt, et illi sanctificentur. Zątd wiele Funduszow takowych starych znayduie się przy Kościołach, że Panowie BOGA kochaiący, sumienni, Pismo S, nie Regestra czytuiący, gdziekolwiek ich Ius Collationis było, BOGU swemu, y Pasterzom, nietylko Dziesiątą kopę swey krescencyi, ale dziesiąte bydle w oborze, dziefiątego zrzebca w stadzie, dziesiątą owcę w koszarze owiec etc. Stworcy swemu pobożnym y pokornym ofiarowali sercem, zato doczesnie y wiecznie od BOGA błogosławieni. Pewnie, nie tak teraznieysi Fundatorowie, ktorzy za 300 złotych chcą mieć się za Fundatorow primae Classis: albo by radzi wydrzeć z Kościoła, mowiąc sobie z Heretykami.
Dicite Pontifices, in
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 497
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754