od klacz straszyć, Nic nad to słuszniejszego, jak go owałaszyć. Tak, wierzymli poetom, uczyniono z jurnem, Na niebie, skoro sobie podstarzał, Saturnem; Z których relikwij (mego nie potka to konia) Piękną Wenerę morska urodziła tonią. Więc do twej, zacny sędzia, jakom prosił usty, Posyłam stajnie; prawdać, minęły zapusty, Czasy do takich związków między ludźmi skłonne, Ale na cóż kobyły dbają bezzakonne? Jednę z dam swych posyłam, da, ma, pewnie, byle Wziąć od niej chciano, a tak, jako ta da mile. I toć nowa, po rzeczy patrząc, moda, samy Żeby
od klacz straszyć, Nic nad to słuszniejszego, jak go owałaszyć. Tak, wierzymli poetom, uczyniono z jurnem, Na niebie, skoro sobie podstarzał, Saturnem; Z których relikwij (mego nie potka to konia) Piękną Wenerę morska urodziła tonią. Więc do twej, zacny sędzia, jakom prosił usty, Posyłam stajnie; prawdać, minęły zapusty, Czasy do takich związków między ludźmi skłonne, Ale na cóż kobyły dbają bezzakonne? Jednę z dam swych posyłam, da, ma, pewnie, byle Wziąć od niej chciano, a tak, jako ta da mile. I toć nowa, po rzeczy patrząc, moda, samy Żeby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 173
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Żebyś nie zbłądził, chociaż nie za morze Idziesz, o jego tak się pytaj dworze: Kiedy w Warszawę wnidziesz od Krakowa I pański miniesz pałac Ujazdowa, Naprzód z zwyciężną potkasz się kaplicą I carów jętych pamiętną tablicą; Potem masz w prawo królewskie ogrody I pałac, wiślne patrzący na wody, Groty i loggie, stajnie i sieciarnie, I co królewski dwór uciech ogarnie. Nic tu nie wstępuj, ma król swoje sprawy I poważniejsze niż wiersze zabawy: Jako uśmierzać Chmielnickiego bunty,
Szwedzkie w przyjaźni zatrzymywać Zunty, Co z Moskwą czynić niestatecznej wiary, Skąd wojsku płacić, gdzie gromić Tatary. W lewo zaś miniesz słupek, co po trosze
Żebyś nie zbłądził, chociaż nie za morze Idziesz, o jego tak się pytaj dworze: Kiedy w Warszawę wnidziesz od Krakowa I pański miniesz pałac Ujazdowa, Naprzód z zwyciężną potkasz się kaplicą I carów jętych pamiętną tablicą; Potem masz w prawo królewskie ogrody I pałac, wiślne patrzący na wody, Groty i loggie, stajnie i sieciarnie, I co królewski dwór uciech ogarnie. Nic tu nie wstępuj, ma król swoje sprawy I poważniejsze niż wiersze zabawy: Jako uśmierzać Chmielnickiego bunty,
Szwedzkie w przyjaźni zatrzymywać Zunty, Co z Moskwą czynić niestatecznej wiary, Skąd wojsku płacić, gdzie gromić Tatary. W lewo zaś miniesz słupek, co po trosze
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 73
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ziemie się trzeba dźwignąć pióry, Kto chce mieć w kompanijej helikońskie córy; Łacniej złoto niż rozum, łacniej kopać kruszce Niż mądrość, co się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której konia wyprowadzę stajnie? Tylko nań wsiadać trzeba barzo obyczajnie, Albo łęku przedniego, albo się jąć grzywy. Acz i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na
ziemie się trzeba dźwignąć pióry, Kto chce mieć w kompanijej helikońskie córy; Łacniej złoto niż rozum, łacniej kopać kruszce Niż mądrość, co się w miękkiej nie rodzi poduszce. Odprawiwszy mężczyzny, co by dać płci białej, Długo myśli, bo i te kolędy czekały.
Toż: „A wam z której konia wyprowadzę stajnie? Tylko nań wsiadać trzeba barzo obyczajnie, Albo łęku przedniego, albo się jąć grzywy. Acz i dawne, i świeże przeczytawszy dziwy, Prócz starych Amazonek nie widzę, fabuły, Na koniu białejgłowy; wozy albo muły Naszały je, ale dziś inaczej u świata, Tak pani jako żołnierz wsiądzie na bachmata. Na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 272
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(ponieważ za grzbietem grzesznego zawsze karność chodzi) który albo sprofanował/ albo ruszył Canonicè nie ordynowany cokolwiek z Świętych rzeczy. Widział brzeg Sigejski jak marnie wielki on Pompejus (o którego głowę sentencją ferowali Septimus i Achillas) na czarną śmierci nieużytej godzinę od Persefony naznaczoną był citowany/ a to dlatego/ że Święta Świętych nastajnie obrócił/ i że bogatą Capellę Junony na łup swemu żołnierzowi dał. Jak mizernie Nienców Górnych i teraz giną fortece dumne/ że ci złupiwszy Kościoły/ z Kielichów żony swe czestowali poświęconych; na Patinach opłakane karmili syny swoje. Jak mizernie (imienia nie tknę/ że czasów naszych rzecz była) na Wołyniu kończyła bieg życia
(ponieważ zá grzbietem grzesznego záwsze kárność chodźi) ktory álbo zprofánował/ álbo ruszył Canonicè nie ordinowány cokolwiek z Swiętych rzeczy. Widźiał brzeg Sigeyski iák márnie wielki on Pompeius (o ktorego głowę sententią ferowáli Septimus y Achillás) ná czarną śmierći nieużytey godźinę od Persephony náznáczoną był citowány/ á to dlatego/ że Swiętá Swiętych nástáynie obroćił/ y że bogatą Cápellę Iunony ná łup swemu żołnierzowi dał. Iák mizernie Niẽcow Gornych y teraz giną fortece dumne/ że ći złupiwszy Kośćioły/ z Kielichow żony swe czestowáli poświęconych; ná Pátinách opłákáne karmili syny swoie. Iák mizernie (imieniá nie tknę/ żę czásow nászych rzecz byłá) ná Wołyniu kończyłá bieg żyćia
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 131.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pompa. Także też confluxus hominum po ulicach, oknach, domach wielki, co się
zebrali pro videndo introitu księcia IM. W kilku godzinach po przyjechaniu do gospody przyszła starszyna senatus Neuburgensis!, visitando et salutando księcia IM, tudzież też munera od miasta przynieśli. NB
Stalichmy w austerii jednej, barzo w pokoje, stajnie i inny porządek dostatniej, tak, iż na trzysta ludzi i tak wiele koni dosyć w stancjej wczasu mieć mogli. 8
Miasto same i wielkie i piękne, kamienice dostatnie, wszystkie malowane. Obronne dosyć, bo rów i murów kilkoro barzo potężnych wkoło miasta idzie. Przy murze na rogach cztery baszty barzo
pompa. Także też confluxus hominum po ulicach, oknach, domach wielki, co się
zebrali pro videndo introitu księcia JM. W kilku godzinach po przyjechaniu do gospody przyszła starszyna senatus Neuburgensis!, visitando et salutando księcia JM, tudzież też munera od miasta przynieśli. NB
Stalichmy w austeriej jednej, barzo w pokoje, stajnie i inny porządek dostatniej, tak, iż na trzysta ludzi i tak wiele koni dosyć w stancjej wczasu mieć mogli. 8
Miasto same i wielkie i piękne, kamienice dostatnie, wszystkie malowane. Obronne dosyć, bo rów i murów kilkoro barzo potężnych wkoło miasta idzie. Przy murze na rogach cztery baszty barzo
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 126
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
krew z siebie wydaje. Przed wielkim Ołtarzem/ ziemia jest poszacka z wielkiego kamienia/ w kwadrat mieszanego marmuru położona/ na kształt wody/ naturalnym sposobem uczyniony/ także na pamiątkę Barbarossy i z tąd końską nazwano kąpielą. Bo gdy Cesarz Barbarossa obległ był Wenecyją/ przysiągł gdy Miasta dostanie że miał Kościół ś. Marka w stajnie końską/ a smętarz albo płacz/ wrolą jednę obrócić. W tym Syna Cesarzkiego/ Venetowie żywczem dostawszy zobozu/ zaraz oznajmują Cesarzowi i w skazują/ że jeżeli/ nieodstąpi/ że Syna jego w działo wbiwszy do niego wystrzelą. Na co poturbowany Cesarz/ upraszał Venetów ponieważ przysiągł/ aby się dosyć stało
krew z śiebie wydáie. Przed wielkim Ołtarzem/ źiemiá iest poszacka z wielkiego kámienia/ w kwádrat mieszánego mármuru położona/ ná kształt wody/ náturálnym sposobem vczyniony/ tákże ná pámiątkę Bárbárossy y z tąd końską názwano kąpielą. Bo gdy Cesarz Bárbárossá obległ był Wenecyią/ przyśiągł gdy Miástá dostánie że miał Kośćioł ś. Márká w stáynie końską/ á smętarz álbo plácz/ wrolą iednę obroćić. W tym Syná Cesárzkiego/ Venetowie żywczem dostáwszy zobozu/ záraz oznáymuią Cesárzowi y w skázuią/ że ieżeli/ nieodstąpi/ że Syná iego w dźiáło wbiwszy do niego wystrzelą. Ná co poturbowány Cesarz/ vpraszał Venetow poniewasz przyśiągł/ áby się dosyć stáło
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 23
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
/ i sztucznie budowana/ ze gdy dwie Osobie/ wpuł Sali owy/ z soboą rozmawiają/ tedy jedna drugi nierozumie: ci zaś/ co po bokach stoją Sale/ słowo od słowa słyszą/ i rozumieją/ co owi mówią i traktują; tak jest misternie do podziwienia robiona. Obacz przytym Cekauzsz/ i Stajnie Książęcia od koni wyśmienitych. Proś jeszcze/ zeć to miejsce la Grotta nazwane/ na Ratuszu pokazą; gdzie zacne i kosztowne/ od podziwienia znajdują się Rarytety/ jako to kunsztowne Statuj/ kamienie w szacunkach drogie/ złote i srebrne roboty subtelnością wyśmienite naczynia/ jeden długi/ zrzatka widziany Jednorożec/ wostatku to miasto
/ y sztucznie budowána/ ze gdy dwie Osobie/ wpuł Sali owy/ z soboą rozmáwiáią/ tedy iedná drugi nierozumie: ći záś/ co po bokách stoią Sale/ słowo od słowá słyszą/ y rozumieią/ co owi mowią y tráktuią; ták iest misternie do podźiwienia robiona. Obacz przytym Cekauzsz/ y Stáynie Xiążęćiá od koni wyśmienitych. Proś iescze/ zeć to mieysce la Grotta názwáne/ ná Ratuszu pokazą; gdźie zacne y kosztowne/ od podźiwienia znáyduią się Rárytety/ iáko to kunsztowne Státuy/ kámienie w szácunkách drogie/ złote y srebrne roboty subtelnośćią wyśmienite naczynia/ ieden długi/ zrzatká widźiány Iednorożec/ wostátku to miásto
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 256
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Ekonomice, mianowicie o Architekturze.
NAjpierwszy na świecie Gospodarz BÓG, Pater meus agricola etc. On Architekt, bo świat uformował z niczego, on ziemię całą zasiał, że według każdego potrzeby fructum wydaje, jednym sexagesimum, drugim centesimum. On zarybił morza, rzeki: multiplicamini et replete aquas maris. Ten to końmi napełnił stajnie, obory bydłem, koszary owcami, powietrze ptastwem, drzewa fruktami: a żeby te gospodarstwo było konserwowane od Boga doskonale, i bez ale zaczęte. Uczynił Panem, Ekonomem, podstarościm człeka Omnia subiiciens sub pedibus eius według Psalmisty. A zatym ten Pan doczesny, człek, powinien uti, non abuti tego wszystkiego, bo
Ekonomice, mianowicie o Architekturze.
NAypierwszy na swiecie Gospodarz BOG, Pater meus agricola etc. On Architekt, bo swiat uformował z niczego, on ziemię całą zasiał, że według każdego potrzeby fructum wydaie, iednym sexagesimum, drugim centesimum. On zarybił morza, rzeki: multiplicamini et replete aquas maris. Ten to końmi napełnił staynie, obory bydłem, koszary owcami, powietrze ptastwem, drzewa fruktami: á żeby te gospodarstwo było konserwowane od Boga doskonale, y bez ale zaczęte. Uczynił Panem, Ekonomem, podstarościm człeka Omnia subiiciens sub pedibus eius według Psalmisty. A zatym ten Pan doczesny, człek, powinien uti, non abuti tego wszystkiego, bo
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 350
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
i wiązaną słomą zatykać. Stróż na folwarku powinień być wybrany, z czujności i wierności, który lepszy roczny, od gromady najęty, żeby codziennej nie czynić rewizyj i oddawania mu w dozór rzeczy folwarcznych i nie wszystko go uczyć. Powinien drew narąbawszy, w piecu zapaliwszy, jeśli komu inszemu niemasz, gumno, szpichlerz stajnie, obory obchodzić, wrota pozamykać, psami szczuć, ognia i złodzieja przestrzegając, wołając wnocy, aby każdy się bał natrzyć, czujną widząc straż. Ta to jest stróża prawdziwa funkcja, nie pieczenię w kuchni obracać. Psów także dobrerać należy nie zbyt dużych, bo wiele im jeść potrzeba dawać, ale srednich,
y wiązaną słomą zatykać. Stroż na folwarku powinień bydź wybrany, z czuyności y wierności, ktory lepszy roczny, od gromady naięty, żeby codzienney nie czynić rewizyi y oddawania mu w dòzor rzeczy folwarcznych y nie wszystko go uczyć. Powinien drew narąbawszy, w piecu zapaliwszy, iezli komu inszemu niemasz, gumno, szpichlerz staynie, obory obchodzić, wrota pozamykać, psami szczuć, ognia y złodzieia przestrzegaiąc, wołaiąc wnocy, aby każdy się bał natrzyć, czuyną widząc straż. Ta to iest stroża prawdziwa funkcya, nie pieczenię w kuchni obracać. Psow także dobrerać należy nie zbyt dużych, bo wiele im ieść potrzeba dawać, ale srednich,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 412
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do przystąpienia. Inni piętnują na łopatkach jakoto Arabowie, Turcy, Tatarowie, nie dla znaków, O Ekonomice, mianowicie Stadzie, Koniach.
ale dla zdrowia końskiego, na piersiach i słabiznach koło goleni, żelazem rozpalonym wypiekają dla wyprowadzenia wilgoci złej, co i Włosi czynią, prezerwując zrzebce od chromoty, Zrzebców brać na stajnie lepiej później, niż bardzo młode, najlepiej po czwartym roku, choć wtedy ku ugłaskaniu trudniejsze, tylko do jeżdzenia, im letniejszy, tym jest mocniejszy. Turcy w rok po odłączeniu od matki zrzebca na stajnie biorą, a Tatarowie aż w piątym roku, Włosi we 30 Miesięcy. Niemcy we trzech leciech. Persowie w
do przystąpienia. Inni piętnuią na łopatkach iakoto Arabowie, Turcy, Tatarowie, nie dla znakow, O Ekonomice, mianowicie Stadzie, Koniach.
ale dla zdrowia końskiego, na piersiach y słabiznach koło goleni, żelazem rozpalonym wypiekaią dla wyprowadzenia wilgoci złey, co y Włosi czynią, prezerwuiąc zrzebce od chromoty, Zrzebcow brać na staynie lepiey pozniey, niż bardzo młode, naylepiey po czwartym roku, choć wtedy ku ugłaskaniu trudnieysze, tylko do ieżdzenia, im letnieyszy, tym iest mocnieyszy. Turcy w rok po odłączeniu od matki zrzebca na staynie biorą, á Tatarowie aż w piątym roku, Włosi we 30 Miesięcy. Niemcy we trzech leciech. Persowie w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 479
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754