świata, Gdy pod pługami role nie jęczały Ani łakomstwu żadna szła intrata, Zboża bez pana dobrowolnie stały, Już w niepamięci ludzkiej utopione, Przy elizejskich rozkoszach zamknione. 2
Ślad tylko został i niejakie cienie Przy lubej wiośnie jeszcze się wieszają Na większą boleść, na większe pragnienie, Gdy przeszłe wieki nam przypominają. Tak ku starości skąpsze przyrodzenie, A z nim bogate ozdoby ustają, Ziemia w podeszłych leciech zstateczniała, W płaszcz się bez wzorów panieńskich ubrała. 3
A kiedy żartkim uniesione lotem Skrzydlaste z świata leciały miesiące, Maj, iż był cięższym powleczony złotem,
Pióro upuścił z szyje błyskające. Z spracowanego czoła rzucił potem Różdżki z barwistych kwiateczków pachnące
świata, Gdy pod pługami role nie jęczały Ani łakomstwu żadna szła intrata, Zboża bez pana dobrowolnie stały, Już w niepamięci ludzkiej utopione, Przy elizejskich rozkoszach zamknione. 2
Ślad tylko został i niejakie cienie Przy lubej wiośnie jeszcze się wieszają Na większą boleść, na większe pragnienie, Gdy przeszłe wieki nam przypominają. Tak ku starości skąpsze przyrodzenie, A z nim bogate ozdoby ustają, Ziemia w podeszłych leciech zstateczniała, W płaszcz się bez wzorów panieńskich ubrała. 3
A kiedy żartkim uniesione lotem Skrzydlaste z świata leciały miesiące, Maj, iż był cięższym powleczony złotem,
Pióro upuścił z szyje błyskające. Z spracowanego czoła rzucił potem Różdżki z barwistych kwiateczków pachnące
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 164
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Wszeteczne dziwowisko skazą jest młodego. Uszy twe niech uraża niewstydliwa mowa, Strzeż się tych, co za rozkosz mają bystre słowa. I. 9.
Ile możesz z młodości pracy się przyuczaj, A ciału horowaniem z pilnością dokuczaj. Bo jeśli mu z młodych lat dopuścisz gnuśności, Cięźkoć przyjdzie co robić, przyszedszy k starości. K. 10.
Każdemu nie wierz łacno, coć w oczach figluje. Nie wszytko złoto bywa, co się połyskuje. Nie zawsze się z mowami chytre myśli zgodzą, Często serce z ustami rożną drogą chodzą. L. 11.
Lub cię szczęście piastuje lub co przeciwnego Padnie na cię, zawsze bądź umysłu
, Wszeteczne dziwowisko skazą jest młodego. Uszy twe niech uraża niewstydliwa mowa, Strzeż się tych, co za rozkosz mają bystre słowa. I. 9.
Ile możesz z młodości pracy się przyuczaj, A ciału horowaniem z pilnością dokuczaj. Bo jeśli mu z młodych lat dopuścisz gnuśności, Cięźkoć przyjdzie co robić, przyszedszy k starości. K. 10.
Każdemu nie wierz łacno, coć w oczach figluje. Nie wszytko złoto bywa, co się połyskuje. Nie zawsze się z mowami chytre myśli zgodzą, Często serce z ustami rożną drogą chodzą. L. 11.
Lub cię szczęście piastuje lub co przeciwnego Padnie na cię, zawsze bądź umysłu
Skrót tekstu: ZłObiecWir_II
Strona: 310
Tytuł:
Złote obiecadło
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wierz wzrokowi twemu, Coć prawdy nie powiada. I zwierciadłu gładkiemu, Bo w nim podchlebstwo siada. Która cię zwodzić rada, Ułomność twej urody: Słabsza, nad kryształowe zwierciadeł twych lody. 16. Zażyj, gdy zieleni Kwiecień twojej młodości. Prędko się żywy mieni Rozum w swej subtelności. A gdy już ku starości, Oczy co zabijały: Grobem będą miłości, jak gniazdem bywały. 17. Przyjdzie, przyjdzie z zmarszczkami Krokiem drżącym miestałym: Z próżnymi krwie żyłami, Zgrzybialość w czasie małym. Kiedy w wzroku ospałym, Zrzenica wyschła wszędzie: I światła nie nawidzieć i zwierciadł’a będzie. 18. Z rumieńcem złoto żywe,
wierz wzrokowi twemu, Coć prawdy nie powiáda. Y zwierćiadłu głádkiemu, Bo w nim podchlebstwo śiada. Ktora ćię zwodźić rádá, Vłomność twey urody: Słábsza, nád kryształowe zwierćiádeł twych lody. 16. Záżyi, gdy źieleni Kwiećień twoiey młodośći. Prętko się żywy mieni Rozum w swey subtelnośći. A gdy iuż ku stárośći, Oczy co zábijały: Grobem będą miłośći, iák gniazdem bywáły. 17. Przyidźie, przyidźie z zmarszczkámi Krokiem drżącym miestáłym: Z prożnymi krwie żyłámi, Zgrzybiálość w czáśie máłym. Kiedy w wzroku ospáłym, Zrzenicá wyschła wszędźie: Y świátłá nie náwidźieć y zwierćiádł’a będźie. 18. Z rumieńcem złoto żywe,
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 164
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
ona nie szukała tego/ nie każała Męża zabijać/ ale posłano po nią/ przywiedziono ją: Męża bez jej wiadomości kazano na celu od nieprzyjaciela postawić: Nie słusznie tedy na nie zwalacie winę. Salomon że do bałwochwalstwa wprowadzony/ sam bardziej sobie winien/ że tak siła Białogłów miał; a jeszcze Poganek/ ile ku starości Bo/ co on ich miał odwodzić od błędu/ to się sam jeszcze udawał za ich błędami. Ale nad to wszytko/ ponieważ i po Piśmie Świętym przeciw nam przykłady zbieracie czemuż też wzajemnie tych/ co po nas są nie kładziecie? naród ludzki powstał/ odebrawszy tamże zaraz w Raju onę pocieszną obietnicę/ .
oná nie szukáłá tego/ nie każáłá Mężá zábiiáć/ ale posłáno po nię/ przywiedźiono ią: Mężá bez iey wiádomośći kazáno ná celu od nieprzyiaćielá postáwić: Nie słusznie tedy ná nie zwalaćie winę. Sálomon że do báłwochwálstwá wprowádzony/ sám bárdźiey sobie winien/ że ták śiłá Białogłow miał; á ieszcze Pogánek/ ile ku stárośći Bo/ co on ich miał odwodźić od błędu/ to się sam ieszcze udawał zá ich błędámi. Ale nád to wszytko/ ponieważ y po Piśmie Swiętym przećiw nam przykłady zbieraćie czemuż też wzáiemnie tych/ co po nas są nie kłádźiećie? narod ludzki powstał/ odebráwszy támże záraz w Raiu onę poćieszną obietnicę/ .
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 36
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
pokazałabym wam. A wy pokażcie mi aby jeden/ żeby się dla Zony swojej Mąż zabił/ albo w ogień soczył/ albo w grób/ żywo z nią pochować się kazał? Dla cudze/ albo dla małpy/ takiegoby mógł znaleźć. Ba ledwo i takichby nie znalazł/ o jakich piszą owo że ku starości Zony/ żeby je było nie żywić/ zabijali. To rzeczesz pono? że to te wierności/ przykłady/ i kochania ku Mężom w pogaństwie były/ teraz się żadna nie zabije/ ani w grób skoczy. I teraz znalazłyby się takie/ tylko że wola Boża inaczej mieć chce/ i nie pochowanoby takiej
pokazáłábym wam. A wy pokażćie mi áby ieden/ żeby się dla Zony swoiey Mąż zábił/ álbo w ogień soczył/ álbo w grob/ żywo z nią pochowáć się kázał? Dla cudze/ álbo dla máłpy/ takiegoby mogł ználeść. Bá ledwo y tákichby nie ználazł/ o iákich piszą owo że ku stárośći Zony/ żeby ie było nie żywić/ zábiiáli. To rzeczesz pono? że to te wiernośći/ przykłády/ y kochánia ku Mężom w pogáństwie były/ teraz się żadna nie zábiie/ áni w grob skoczy. Y teraz ználázłyby się tákie/ tylko że wola Boża ináczey mieć chce/ y nie pochowánoby tákiey
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 53
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
, i zasiadam, a dwunastego Jędrzeja Kasztelana Krakowskiego w młodym wieku moim wielka z Ojcem moim certującego przyjaźnią widziałem i wenerowałem; a tu się już Lumina colligata pokazują, i oraz w troistych Krzyżach Conditores Dii, et Numina Deorum. A lubo wszyscy równi Natalium Splendore, i nikogo nie urażę, jako nachylona ku starości myśl moja wspomni, ile że Mater est Libertatis aequalitas ; Atoli niech mi się godzi tych, których śmiertelne zakryły umbry. a ci tą zacni Sieniawscy, i zacni Leszczyńscy, żaden język condigné nie po-
trafi depraedicare godności onych, Viros intantùm laudandos, inquantùm virtus intelligi potest. I że in nucleo powiem, to im
, y zásiádám, á dwunástego Iędrzeiá Kászteláná Krákowskiego w młodym wieku moim wielka z Oycem moim certuiącego przyiáźnią widziáłem y wenerowáłem; á tu się iuż Lumina colligata pokázuią, y oráz w troistych Krzyżách Conditores Dii, et Numina Deorum. A lubo wszyscy rowni Natalium Splendore, y nikogo nie uráżę, iáko náchylona ku stárośći myśl moiá wspomni, ile że Mater est Libertatis aequalitas ; Atoli niech mi się godźi tych, ktorych śmiertelne zákryły umbry. á ći tą zácni Sieniáwscy, y zacni Leszczyńscy, żáden ięzyk condigné nie po-
tráfi depraedicare godnośći onych, Viros intantùm laudandos, inquantùm virtus intelligi potest. Y że in nucleo powiem, to im
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 9
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
kłaniac WMMPaniej. alec tak mi się tu upodobała pasza żebym na jednę strawę przyjął słuzbę do God a zadobrym ukontentowaniem i w dalsze niewymowił bym się czasy. Jeżeli by na Cokolwiek przygodziła by się usługa moja WMMPaniej sam się dobrowolnie z odzywąm ochotą. Po krwawej mi marsa nasyciwszy się zababawami już tez potrzebniejszą ku starości rad bym odmienił sarzą. To jest uczyć się ekonomiki przy dobrej jakiej Gospodyniej przystawszy za parobka albo jako tu zowią poganiacza WMoja Wielce MŚCia Pani jeżeli niemasz kompletu sług sobie potrzebnych a ja w kompucie zyczliwych zmieścić się mogę jeżeli moję do swojej usługi gardzic będziesz ochotę czyli akceptować racz się rekolligować o zasługach zaś w
kłaniac WMMPaniey. alec tak mi się tu upodobała pasza zebym na iednę strawę przyjął słuzbę do God a zadobrym ukontentowaniem y w dalsze niewymowił bym się czasy. Iezeli by na Cokolwiek przygodziła by się usługa moia WMMPaniey sąm się dobrowolnie z odzywąm ochotą. Po krwawey mi marsa nasyciwszy się zababawami iuz tez potrzebnieyszą ku starosci rad bym odmięnił sarzą. To iest uczyc się aekonomiki przy dobrey iakiey Gospodyniey przystawszy za parobka albo iako tu zowią poganiacza WMoia Wielce MSCia Pani iezeli niemasz kompletu sług sobie potrzebnych a ia w kompucie zyczliwych zmiescić się mogę iezeli moię do swoiey usługi gardzic będziesz ochotę czyli akceptować racz się rekolligować o zasługach zaś w
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 222v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
zawiera, Niech zostaje ku tobie miłość moja szczyra, I uprzejme kochanie, jako pełna rzeka, Póki w morzu nie tonie, na cię z syna ścieka; Której wzajem po tobie ja doznaję, wiesz ty, Bywszy mojego domu opiekunką reszty. Nie mam inszej na ziemi prócz Boga podpory, Drugiej ciebie, domowi i starości chorej. Rzecze kto, że prywata w tej u mnie estymie, Kiedy życzę, aby twe wiekowało imię Na tym świecie; bo w niebie do najmniejszej joty
Wiecznym drukiem anieli twoje piszą cnoty. Przyznaję, darmo się przeć, ani mię to szpeci, Że jako do magnesu żelazo, do dzieci Afekt ciągnie ojcowski;
zawiera, Niech zostaje ku tobie miłość moja szczyra, I uprzejme kochanie, jako pełna rzeka, Póki w morzu nie tonie, na cię z syna ścieka; Której wzajem po tobie ja doznaję, wiesz ty, Bywszy mojego domu opiekunką reszty. Nie mam inszej na ziemi prócz Boga podpory, Drugiej ciebie, domowi i starości chorej. Rzecze kto, że prywata w tej u mnie estymie, Kiedy życzę, aby twe wiekowało imię Na tym świecie; bo w niebie do najmniejszej joty
Wiecznym drukiem anieli twoje piszą cnoty. Przyznaję, darmo się przeć, ani mię to szpeci, Że jako do magnesu żelazo, do dzieci Afekt ciągnie ojcowski;
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 374
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kolan, w który się cztery cedry piwne wlewały. T. Barzo się to uważnie stało, żeś ich Wmść rozdał, bo inaczej przychody nie wystarczyłyby rozchodom, te to nie potrzebne wydatki sprawiły, że postępujesz. Obawiąm się barzo, te tak częste zwycięstwa, triumfy, i honory, sławą ozdobione, ku starości Wmści nie wyprawiły do szpitala fundowanego dla tych, co to myśl w niebie chowają, a twarz ostatnia otrzeć się nie może z popiołu. B. rozdawszy to rosłe potomstwo Goliackie, inne nowe zamysły wzbudzac zacząłem w sobie, do nabycia nowych honorów, nie wywietrzałej sławy, a świeżych triumfów, T. Ku
kolan, w ktory się cztery cedry piwne wlewáły. T. Bárzo się to vważnie stáło, żeś ich Wmść rozdał, bo ináczey przychody nie wystárczyłyby rozchodom, te to nie potrzebne wydatki spráwiły, że postępuiesz. Obawiąm się bárzo, te ták częste zwyćiestwá, tryumfy, y honory, sławą ozdobione, ku stárośći Wmśći nie wypráwiły do szpitalá fundowanego dla tych, co to myśl w niebie chowáią, á twarz ostátnia otrzeć się nie możę z popiołu. B. rozdawszy to rosłe potomstwo Goliáckie, inne nowe zamysły wzbudzác zácząłem w sobie, do nábyćia nowych honorow, nie wywietrzáłey sławy, á świeżych tryumphow, T. Ku
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 143
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
życie; matce zaś, ponieważ cię w żywocie nosiła.
Daj baczność na jego słowa, na dobro twoje są wyrzeczone. Słuchaj jej przestróg, sama je miłość wzdy podaje.
On czuł i nie dosypiał, aby ci dobrze było, starajże się aby mu n
[...] niczym co do wygody nie schodziło; czyń honor jego starości, i nie znoś tego na sobie, aby siwe jego włosy w mniejszym poszanowaniu były, jak być powinny.
Nie zapominaj słabości swego dzieciństwa, ani różnych stopniów lat w zrostu twego.
Wspomagaj w słabości rodziców starych; wspieraj ich na schyłku ich życia.
A tak w pokoju dni swoje skończą, dzieci zaś twoje własne
życie; matce zaś, ponieważ cię w żywocie nosiła.
Day baczność na iego słowa, na dobro twoie są wyrzeczone. Słuchay iey przestrog, sama ie miłość wzdy podaie.
On czuł y nie dosypiał, aby ci dobrze było, starayże się aby mu n
[...] niczym co do wygody nie schodziło; czyń honor iego starośći, y nie znoś tego na sobie, aby siwe iego włosy w mnieyszym poszanowaniu były, iak bydź powinny.
Nie zapominay słabości swego dzieciństwa, ani rożnych stopniow lat w zrostu twego.
Wspomagay w słabości rodzicow starych; wspieray ich na schyłku ich życia.
A tak w pokoiu dni swoie skończą, dzieci zaś twoie własne
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 40
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767