, mospanie bracie, Jakże się waszmość, mój luby, miewacie? Pewnie z obozu? Co tam słychać w kole? R. Nie dosłyszałem, prawdę przyznać wolę. Chmiel mnie był uszy tak ciężko założył, Ledwie aż w tydzień tenże chmiel otworzył. — O largicyjej coś starsi prawili? R. Aby starszyźnie darować, prosili. — Powiedzże, proszę, jakoś mi brat wierny, Czy nie podwyższą w tę drogość hyberny? R. Słyszałem pewnie, że podwyższyć knują, A już starszyzna szkatuły gotują. — A o zasługach co tam takowego? R. Mówią, że płatni będziem dnia sądnego. Gdy tych
, mospanie bracie, Jakże się waszmość, mój luby, miewacie? Pewnie z obozu? Co tam słychać w kole? R. Nie dosłyszałem, prawdę przyznać wolę. Chmiel mnie był uszy tak ciężko założył, Ledwie aż w tydzień tenże chmiel otworzył. — O largicyjej coś starsi prawili? R. Aby starszyźnie darować, prosili. — Powiedzże, proszę, jakoś mi brat wierny, Czy nie podwyższą w tę drogość hyberny? R. Słyszałem pewnie, że podwyższyć knują, A już starszyzna szkatuły gotują. — A o zasługach co tam takowego? R. Mówią, że płatni będziem dnia sądnego. Gdy tych
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 199
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie chcą sobie, czy nie mogą. Strzeż, Boże, jeśli pójdzie do Wisły z Wołynia! Nie lada jako z marchwie da się wygnać świnia. Ręce są, serca nie ma; żołnierz w wielkiej nędzy. Czemuż nie idzie szlachta? Nie chce bez pieniędzy. A kędyż się podziało tak wiele poborów? Starszyźnie na kupno wsi, na pompy do dworów. Gdzież się tedy panowie ze wsiami osiedzą? Do Włoch na pomarańcze; świnie marchew zjedzą, Skoro ją z starożytych wszytkieh cnót oplewiem; Nie trafią tak daleko za nimi. Ba, nie wiem. 411. W JĘZYKU LEW, W UCZYNKU ZAJĄC
Wojnę trąbił ten szlachcic
nie chcą sobie, czy nie mogą. Strzeż, Boże, jeśli pójdzie do Wisły z Wołynia! Nie lada jako z marchwie da się wygnać świnia. Ręce są, serca nie ma; żołnierz w wielkiej nędzy. Czemuż nie idzie szlachta? Nie chce bez pieniędzy. A kędyż się podziało tak wiele poborów? Starszyźnie na kupno wsi, na pompy do dworów. Gdzież się tedy panowie ze wsiami osiedzą? Do Włoch na pomarańcze; świnie marchew zjedzą, Skoro ją z starożytych wszytkieh cnót oplewiem; Nie trafią tak daleko za nimi. Ba, nie wiem. 411. W JĘZYKU LEW, W UCZYNKU ZAJĄC
Wojnę trąbił ten szlachcic
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 246
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
swym Ojcu dość jest nieszczęśliwy Ze go Antoni krzywdzi, tłumi, kona I kędy może gromi natarczywy Skąd aby mógł być zdrowia bezpieczniejszym Wojsko zaciągnął w razie teraźniejszym. CLXXXIII. Z którym usługę przyrzeka Ojczyźnie Nie tylko gdy jej będzie potrzebować Ale i teraz, jeżeliby zgryźnie Zamyślał Anton na nią następować. Podobały się te mowy starszyźnie Żołnierz zaś; który to chciał promowować Żeby się Cesarz pogodził z Antonem, W swym przedsięwzięciu został omylonem CLXXXIV. Bo co się na straż oddał Cesarzowi Albo Zabójców pomsty przy nim czekał, Z usługi przeciw Antoniuszowi Wodzowi niegdy swemu, wnet się zrzekał. Co większa w ten czas przeciw Konsulowi Skąd ten się do dom dla
swym Oycu dość iest nieszcześliwy Ze go Antoni krzywdźi, tłumi, kona I kędy może gromi natarczywy Zkąd aby mogł bydz zdrowia bespiecznieyszym Woysko zaciągnął w razie terazńieyszym. CLXXXIII. Z ktorym usługę przyrzeka Oyczyźńie Nie tylko gdy iey będzie potrzebować Ale y teraz, ieżeliby zgryźńie Zamyślał Anton na ńię następować. Podobały się te mowy starszyźńie Zołńierz zaś; ktory to chciał promowować Zeby się Caesarz pogodził z Antonem, W swym przedsięwźięciu został omylonem CLXXXIV. Bo co się na straż oddał Caesarzowi Albo Zaboycow pomsty przy ńim czekał, Z usługi przećiw Antoniuszowi Wodzowi niegdy swemu, wnet się zrzekał. Co większa w ten czas przećiw Konsulowi Zkąd ten się do dom dla
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 100
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693