poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą, Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu, Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu. Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić urody; Ale próżno, nieboże, bo do
poczciwa, najmilejsza brodo, Żal ci mi, wierę, żem cię zapuścił tak młodo, Bo jeśli się co wyrzec gębie czasem przyda, Tobą ją konfunduje, tobą każdy wstyda. Twój statek jej na oczy wyrzucają i twą Powagę, że gdybym miał cyrulika z brzytwą, Nabrałabyś się czasem z swoim statkiem strachu, Podobno bym z przedniego odkrył piersi blachu. Cierpi gęba dla ciebie; przyjdzie czas bez mała, Że i ty będziesz kiedyś dla gęby cierpiała. 209 (F). MAŁABERT BARBACKI
Chciałbyś podobno, guzie, długością swej brody Umknionej od natury nadstawić urody; Ale próżno, nieboże, bo do
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 97
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało — Ale teraz wpadło już w okowy I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i
będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas, że serce bujało, Że mieniło stary ogień w nowy, Że przy jednej pannie potrwało mało — Ale teraz wpadło już w okowy I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
moję.
Raczże mi dać, o Panie, z miłosierdzia Twego, Dobrego przyjaciela, do tego mądrego. Daj w stanie pobożnego, w cnocie przykładnego, Przystojnego w postępkach, a w leciech młodego.
Daj, by na swym przestawał, nie pragnąc cudzego, Kontentując się, gdy ma swego do nowego. Z statkiem słusznym niech będzie, Panie mój, choć młody, Niech nie chodzi rwać ziela na cudze ogrody.
Daj takiego, mój Panie, z którym bym swe lata Przystojnie dokończyła, wprzód zażywszy świata. Wiem, żeś Pan miłosierny; daj, bym doczekała, Abym z dobrym dobytkiem siedmiu pochowała. HEJNAŁ
moję.
Raczże mi dać, o Panie, z miłosierdzia Twego, Dobrego przyjaciela, do tego mądrego. Daj w stanie pobożnego, w cnocie przykładnego, Przystojnego w postępkach, a w leciech młodego.
Daj, by na swym przestawał, nie pragnąc cudzego, Kontentując się, gdy ma swego do nowego. Z statkiem słusznym niech będzie, Panie mój, choć młody, Niech nie chodzi rwać ziela na cudze ogrody.
Daj takiego, mój Panie, z którym bym swe lata Przystojnie dokończyła, wprzód zażywszy świata. Wiem, żeś Pan miłosierny; daj, bym doczekała, Abym z dobrym dobytkiem siedmiu pochowała. HEJNAŁ
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 606
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Których przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I w cudze ręce oddać zacnych dziadów zbiory, Wyprożniwszy nikczemnie złotem ciężkie wory. Takowym ci należą kłopoty zgryźliwe, Którym to w ten kształt miłość zabiła za żywe. Lecz twoja Anna jako urodą celuje, Tak pokorą i statkiem pięknym się sprawuje
I więcej niż twa godność znosi, kocha w tobie. Co wiedząc, czego więcej możesz życzyć sobie? Lecz tobie podejrzana każda, by też owę Czystością przechodziła żonę Ulissowę. A wszakże cię nie ślubne związki z nią spoiły Ni lane wam pochodnie w łożnicy świeciły. Czego ty wdzięczen będąc, większych
, Ktorych przęd czasem miłość żywota zbawiła. Jako wielom w nadzieję niepewnej miłości Przyszło marnie pozbywać wielkich majętności I w cudze ręce oddać zacnych dziadow zbiory, Wyprożniwszy nikczemnie złotem ciężkie wory. Takowym ci należą kłopoty zgryźliwe, Ktorym to w ten kształt miłość zabiła za żywe. Lecz twoja Anna jako urodą celuje, Tak pokorą i statkiem pięknym się sprawuje
I więcej niż twa godność znosi, kocha w tobie. Co wiedząc, czego więcej możesz życzyć sobie? Lecz tobie podejrzana każda, by też owę Czystością przechodziła żonę Ulissowę. A wszakże cię nie ślubne związki z nią spoiły Ni lane wam pochodnie w łożnicy świeciły. Czego ty wdzięczen będąc, większych
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 253
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się urodzili, swobód i wolności, z ochotnemi pod jarzmo Szwedzkie karkami ubiegają się. Aleć się to wyrokom Boskiem przypisać musi: a pozna osądzi potomność, i każdemu swoję, której kto godzien, odda pochwałę. Zdrugiej zaś strony, co może być piękniejszego i pocieśniejszego, jako kiedy tak wiele ludzi wielkich całym statkiem w cnocie, i miłości przeciwko wierze świętej, i Ojczyźnie zostaje? i luboć się prawie rZeczy zwątpione Zdadzą, nic jednak w łasce i miłosierdziu Bożym nie desperują, starodawną Przodków i Familij swoich sławę, nie tylko zachować, ale pomnożyć usiłują. Ta sława należy, i prZez wszytkę potomność należeć będzie Wm. M
się vrodźili, swobod y wolnośći, z ochotnemi pod iárzmo Sżwedzkie kárkámi vbiegáią się. Aleć się to wyrokom Boskiem przypisáć muśi: á pozna osądźi potomność, y káżdemu swoię, ktorey kto godźien, odda pochwałę. Zdrugiey záś strony, co może bydź pięknieyszego y poćieśnieyszego, iáko kiedy ták wiele ludźi wielkich cáłym státkiem w cnoćie, y miłośći przeciwko wierze świętey, y Oyczyznie zostáie? y luboć się práwie rZeczy zwątpione Zdádzą, nic iednák w łásce y miłośierdźiu Bożym nie desperuią, stárodawną Przodkow y Fámiliy swoich sławę, nie tylko záchowáć, ále pomnożyć vśiłuią. Tá sławá należy, y prZez wszytkę potomność należeć będźie Wm. M
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 13
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
wiatry Eurowe. To jest, wschodnie, które z tejże strony wiały, z której i konie Słoneczne wybiegły: ale daje znać, że wiary były wyścigane od koni. Księgi Wtóre. E A jako bez słusznego ratunku od flagi morskiej. Bierze podobieństwo od czczego i nienaładwoanego okrętu: dawając znać, że jako takim statkiem fala miece jako chce; tak też i wóz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczajnej ciężkości, i sposobnego rządźce, nie tym gościńcem szedł, którym było iść potrzeba. F Sam się strwożony boi. Faeton. G Zimne niebieskie wozy rozgrzały się/ i daremnie chciały się maczać w morzu zakazanym. Jupiter obciążył był
wiátry Eurowe. To iest, wschodnie, ktore z teyże strony wiáły, z ktorey y konie Słoneczne wybiegły: ále daie znáć, że wiáry były wyśćigane od koni. Kśięgi Wtore. E A iáko bez słusznego rátunku od flagi morskiey. Bierze podobieństwo od czczego y nienáłádwoanego okrętu: dawáiąc znáć, że iako tákim statkiem fálá miece iáko chce; tak też y woz słońca, iż nie miał przy sobie zwyczáyney ćięszkośći, y sposobnego rządźce, nie tym gośćińcem szedł, ktorym było iść potrzebá. F Sam się strwożony boi. Pháeton. G Zimne niebieskie wozy rozgrzały się/ y dáremnie chćiáły się maczáć w morzu zákazánym. Iupiter obćiążył był
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 65
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
natus in poena, vivens in miseria et necessario moriens in angustia. S Augustyn serm 48 ad fratres in eremo
O człowiecze, gdy się rozkwitasz, rozrządź dom twój, a czyń pokutę. Pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, abyś na wieki nie zgrzeszył. Wnidź sam do samego siebie, pomniąc, żeś teraz statkiem gnoju, że będziesz pastwą robaków. Te są ostateczne rzeczy, które uważać ma zawsze, kto prawowiernym jest. O człowiecze, pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, abowiem po śmierci robak urodzi-ć się z języka dla grzechu języcznego, z żołądka dla obżarstwa, z lędźwi niedźwiadkowie dla nieczystości, z mózgu żaby parchate dla
natus in poena, vivens in miseria et necessario moriens in angustia. S Augustin serm 48 ad fratres in eremo
O człowiecze, gdy się rozkwitasz, rozrządź dom twój, a czyń pokutę. Pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, abyś na wieki nie zgrzeszył. Wnidź sam do samego siebie, pomniąc, żeś teraz statkiem gnoju, że będziesz pastwą robaków. Te są ostateczne rzeczy, które uważać ma zawsze, kto prawowiernym jest. O człowiecze, pamiętaj na ostatnie rzeczy twoje, abowiem po śmierci robak urodzi-ć się z języka dla grzechu języcznego, z żołądka dla obżarstwa, z lędźwi niedźwiadkowie dla nieczystości, z mózgu żaby parchate dla
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 6
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ludzi estymowany, obrany Aucol ósmy Król nie pierwej Koronowany, aż powrócił Wiktor z Prowincyj najbogatszej w nowej Hiszpanii Kwaksutatlan, Oficjalistów Królewskich zabijającej. A że się rejterowali byli na wielką rzekę, Król zinwentował machinę, nakształt wyspu pły- Całego świata, praecipue o AMERYCE
wającego, trawą, drzewem, chaszczem obrosłego, i tym statkiem wojska część przez wodę przeprawiwszy, rebelizantów dogonił, pokonał, z triumfem powrócił na Koronacją. Ten ogrody i sady swoje, jako też dziedzińce na mil 300. od Meksyku rozszerzył. Wiele Respublicas i struktur pofundował, złoto, srebro, tributi nomine sobie dane, rozdawał na Bellatorów doświadczonych. Do Meksyku Miasta z Kraju Kujakan
ludzi estymowany, obrany Autzol ósmy Krol nie pierwey Koronowány, aż powrocił Victor z Prowincyi naybogatszey w nowey Hiszpanii Quaxutatlan, Officiálistow Krolewskich zabiiaiącey. A że się reyterowali byli na wielką rzekę, Krol zinwentował machinę, nakształt wyspu pły- Całego świata, praecipuè o AMERICE
waiącego, trawą, drzewem, chaszczem obrosłego, y tym statkiem woyska część przez wodę przeprawiwszy, rebellizantow dogonił, pokonał, z tryumfem powrocił na Koronacyą. Ten ogrody y sady swoie, iako też dziedzińce na mil 300. od Mexiku rozszerzył. Wiele Respublicas y struktur pofundowáł, złoto, srebro, tributi nomine sobie dane, rozdawał na Bellatorow doświadczonych. Do Mexiku Miasta z Kraiu Kuyakan
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 598
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
przychylny spalił Minister, prochy pochował honestè. Hiszpani aż na jeden salwowali się pagórek o mil 3. od Meksyku, głodu się nacierpieli; gdzie dziś Kaplica Najświętszej Panny. Siły potym swoje Hiszpani z Tlaskalanami złączywszy, Meksyk na siebie znowu odebrali Roku 1521. dnia 13. Augusti: Król nowo Koronowany Meksykański po Metezumie, statkiem się z Miasta chcąc salwować, złapany, do Korteziusza przyprowadzony, podał miecz do rąk jego, aby go nim zabił, lecz Korteziusz sprawiedliwością, nie okrucieństwem się rządząc, odpowiedział: iż awantażu Meksykanów, nie śmierci Króla pretenduje, zawsze poddanym jego pokój ofiarując, którym gardząc, wiele stracili ludzi. Wszystkich potym niewolników kazał
przychylny zpalił Minister, prochy pochował honestè. Hiszpani aż na ieden salwowali się pagórek o mil 3. od Mexiku, głodu się nacierpieli; gdzie dziś Kaplicá Nayświętszey Panny. Siły potym swoie Hiszpani z Tlaskalanami złączywszy, Mexik ná siebie znowu odebrali Roku 1521. dnia 13. Augusti: Król nowo Koronowany Mexikański po Metezumie, statkiem się z Miasta chcąc salwować, złapany, do Korteziusza przyprowadzony, podał miecz do rąk iego, aby go nim zabił, lecz Korteziusz sprawiedliwością, nie okrucieństwem się rządząc, odpowiedział: iż awantażu Mexikanów, nie śmierci Króla pretenduie, zawsze poddanym iego pokóy ofiaruiąc, którym gardząc, wiele stracili ludzi. Wszystkich potym niewolnikow kazał
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 603
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
jako powinne są, nie trudno potrafią. Szczęśliwe serce, które tę mocną Prawdę pojmuje szczęśliwsze któremu i najwyższej Fortuny złota snująca się przędza, sidła na drodze do zbawienia nie uplecie. Rzadki ten, a zwłaszcza w wysokim szczęściu, dany od Nieba przywilej, że w Tobie Jaśnie Wielmożna Miłościwa Pani i Dobrodziejko nie przerwanym Twym statkiem dobry Bóg tak stale utwierdza; masz za co wielbić Imię jego Święte jako za osobliwy znak dzielnych w Tobie łask jego, które to, wszelkie od marności światowych przeszkody świętą do zbawienia Drogę zawalające; pod Twe stopy rzuciwszy, z nichże samych wyższeć a wyższe bogatych na Niebo żasług stopnie uścielają. Czego ja Tobie winszując
iáko powinne są, nie trudno potrafią. Szczęśliwe serce, ktore tę mocną Práwdę poymuie szczęśliwsze ktoremu y naywyszszey Fortuny złota snuiącá się przędza, śidła ná drodze do zbáwieniá nie uplećie. Rzadki ten, á zwłaszcza w wysokim szczęśćiu, dany od Niebá przywiley, że w Tobie Iáśnie Wielmożna Miłośćiwa Páni y Dobrodzieyko nie przerwanym Twym statkiem dobry Bog ták stále utwierdza; masz zá co wielbić Imię iego Swięte iáko zá osobliwy znák dźielnych w Tobie łask iego, ktore to, wszelkie od marnośći świátowych przeszkody świętą do zbáwieniá Drogę zawálaiące; pod Twe stopy rzućiwszy, z nichże sámych wyszszeć á wyszsze bogátych ná Niebo źásług stopnie uśćielaią. Czego iá Tobie winszuiąc
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 9
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688