.
Was spólne słońce, mnie własny jad grzeje, Was pręt od grzbieta, mnie z serca zacina, Wam nogi łańcuch, a mnie szyję zgina, Wam ręka tylko, a mnie dusza mdleje.
Was wiatr, a mnie ból ciska na przemiany, Was prawo, mnie gwałt trzyma w tym więzieniu, Wam podczas sternik sfolguje zbłagany,
Ja darmo czekam ulgi w uciążeniu. A w tym jest mój stan nad wasz niewytrwany, Że wy na wodzie, ja cierpię w płomieniu. DO TRUPA
Leżysz zabity i jam też zabity, Ty — strzałą śmierci, ja — strzałą miłości, Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,
.
Was spólne słońce, mnie własny jad grzeje, Was pręt od grzbieta, mnie z serca zacina, Wam nogi łańcuch, a mnie szyję zgina, Wam ręka tylko, a mnie dusza mdleje.
Was wiatr, a mnie ból ciska na przemiany, Was prawo, mnie gwałt trzyma w tym więzieniu, Wam podczas sternik sfolguje zbłagany,
Ja darmo czekam ulgi w uciążeniu. A w tym jest mój stan nad wasz niewytrwany, Że wy na wodzie, ja cierpię w płomieniu. DO TRUPA
Leżysz zabity i jam też zabity, Ty — strzałą śmierci, ja — strzałą miłości, Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 105
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dla ojczyzny w one skoczył smrody. Nie trzeba szukać jamy i sprośniejszej głębie, Nie trzeba Kurcyjusza, gdy o jednym zębie Starą kto weźmie babę, zwłaszcza chłopiec z szkoły, Dopiero gdy Kurcyjus i będzie gomoły. 137. ZŁA ŻONA
Na morzu, kiedy srogie i okrutne wały Już, już okręt ładowny prawie zalewały, Sternik, kiedy się woda napiera przez szpary, Każe wszytkie z okrętu wyrzucać ciężary. Tu ktoś: Nic mi cięższego nie masz nad mą żonę. Z tym ją na łeb z galery pchnął na burzą onę. 138 (P). GOLONO STRZYŻONO
Idący gdzieś mąż z żoną po ławce przez wodę Ujźrą chłopa bez brody,
dla ojczyzny w one skoczył smrody. Nie trzeba szukać jamy i sprośniejszej głębie, Nie trzeba Kurcyjusza, gdy o jednym zębie Starą kto weźmie babę, zwłaszcza chłopiec z szkoły, Dopiero gdy Kurcyjus i będzie gomoły. 137. ZŁA ŻONA
Na morzu, kiedy srogie i okrutne wały Już, już okręt ładowny prawie zalewały, Sternik, kiedy się woda napiera przez spary, Każe wszytkie z okrętu wyrzucać ciężary. Tu ktoś: Nic mi cięższego nie masz nad mą żonę. Z tym ją na łeb z galery pchnął na burzą onę. 138 (P). GOLONO STRZYŻONO
Idący gdzieś mąż z żoną po ławce przez wodę Ujźrą chłopa bez brody,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 260
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. P. M. barziej niżeli ad as et libram niedoskonałość i małość moję z-tak wyniosłego urzędu inne urzędy plus ultra przechodzącą celnością. A co innego jest Pieczętarz/ tylko Cor Regis, żywe Oraculum, Tłumacz lokotenenta Boskiego/ Klejnotu nadroższego Piastun/ prac i trudów Pańskich zastępca/ sławy narodu Trąba/ Argo Rzeczypospolitej sternik/ wolności stróż/ Ojczyzny Filar: Wielkie i nader wspaniałe Tytuły et nomina humanis augustiora, ale straszne oraz i niskiemu dowcipowi nieznośne. Czyli ja sercem WKM. kierować poważę się i podołam: które sam P. Bóg w-ręku swoich piastuje! czyli prosty i nigdy niepolerowany język mój arcana divinae mentis W
. P. M. bárźiey nizeli ad as et libram niedoskonáłość i máłośc moię z-ták wyniosłego urzędu inne urzędy plus ultra przechodzącą celnośćią. A co innego iest Pieczętarz/ tylko Cor Regis, żywe Oraculum, Tłumacz lokotenentá Boskiego/ Kleynotu nadroszszego Piastun/ prac i trudow Pańskich zástępcá/ sławy narodu Trąba/ Argo Rzeczypospolitey sternik/ wolnośći stroż/ Oyczyzny Filar: Wielkie i náder wspániałe Tytuły et nomina humanis augustiora, ále strászne oraz i niskiemu dowćipowi nieznośne. Czyli ia sercem WKM. kierować poważę się i podołam: ktore sam P. Bog w-ręku swoich piástuie! czyli prosty i nigdy niepolerowány ięzyk moy arcana divinae mentis W
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 21
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
po wierzchu tylko oną odziawszy się przyległe Państwa pokojem ubezpieczone/ zdradzieckiemi fortelami potajemnie psuje/ wątli i zagubia. Małoć nie wszyscy/ Astutam vapido seruant sub pecto re vulpem, Potrzeba tedy pilnego oka nanie. Bo reges, belli et pacis nominibus, velut numismate aliquo promiscuè non iuris sed vtilitatis ratione vtuntur . A ten Sternik/ gdy będzie/ niż ani bać ani wątpić potrzeba/ że nawę do portu pożądanego szczęśliwego przyprowadzi I prawdziwym synem Koronnym Fabiuszem Ojczyźnie potrzebnym/ miłym Ścipionem/ szczęśliwym Juliuszem zostanie. A ponieważ/ Perfraudem et dolum Regna euertuntur. on temu zabieży. Nos Cic. ad Attic. Liu: xlv Szlachcica Polskiego. Sall.
po wierzchu tylko oną odźiawszy się przyległe Páństwá pokoiem vbespieczone/ zdrádzieckiemi fortelámi potáiemnie psuie/ wątli y zágubia. Máłoć nie wszyscy/ Astutam vapido seruant sub pecto re vulpem, Potrzebá tedy pilnego oká nánie. Bo reges, belli et pacis nominibus, velut numismate aliquo promiscuè non iuris sed vtilitatis ratione vtuntur . A ten Sternik/ gdy będzie/ niż áni bać áni wątpić potrzebá/ że nawę do portu pożądanego sczęśliwego przyprowádzi Y prawdziwym synem Koronnym Fabiuszem Oyczyznie potrzebnym/ miłym Scipionem/ sczęśliwym Iuliuszem zostánie. A ponieważ/ Perfraudem et dolum Regna euertuntur. on temu zábieży. Nos Cic. ad Attic. Liu: xlv Szláchćicá Polskiego. Sall.
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Dv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi w dary. Albo więc żagle na szczęście podniesie, Że go wiatr, gdzie chce, burzliwy zaniesie.
Jam żeglarz, Zosiu, miłość — morze moje, Sternik — Kupido, towar — łaski twoje. A Wenus, z morskiej porodzona piany, Na wicher prawie pchnęła mię zbłąkany. Żądza — mój okręt, serce me w nim płynie, Port mój — chęć twoja, która gdy mię minie, Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty Co masz za korzyść z zdrowia
aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi w dary. Albo więc żagle na szczęście podniesie, Że go wiatr, gdzie chce, burzliwy zaniesie.
Jam żeglarz, Zosiu, miłość — morze moje, Sternik — Kupido, towar — łaski twoje. A Wenus, z morskiej porodzona piany, Na wicher prawie pchnęła mię zbłąkany. Żądza — mój okręt, serce me w nim płynie, Port mój — chęć twoja, która gdy mię minie, Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach, a ty Co masz za korzyść z zdrowia
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 274
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
się umniejszy, kiedy nie damy dwóch lat czasu, przybywać in immensum materiom, żeby je przez sześć niedziel pracowicie i nieskutecźnie resolvere; upewniam że per regimen perpetuum, tak ich uziwać będzie, że tandem ta machina Rzeczypospolitej, z różnych spręzin złożona, raz dobrze nakręcona, sama przez się in suo motu regulari subsistet. Sternik na swoim okręcie raz zordynowawszy wszystko co potrzeba do żeglowania, i żagle podniósłszy, spokojnie siedzi; czemu? bo acum magneticam z oka nie spuszcza, ani steru z ręku, którym swój okręt kieruje; tymże sposobem Rzeczpospolita nasza, opływać będzie w szczęściu, jeżeli acum magneticam to jest prawa swoje, będzie zawsze miała
się umnieyszy, kiedy nie damy dwoch lat czasu, przybywáć in immensum materyom, źeby ie przez sześć niedźiel pracowićie y nieskutecźnie resolvere; upewniam źe per regimen perpetuum, tak ich uźywáć będźie, źe tandem ta machina Rzeczypospolitey, z roźnych spręźyn złoźona, raz dobrze nákręcona, sama przez się in suo motu regulari subsistet. Sternik na swoim okręćie raz zordynowáwszy wszystko co potrzeba do źeglowánia, y źagle podniosłszy, spokoynie siedźi; cźemu? bo acum magneticam z oka nie spuszcza, ani steru z ręku, ktorym swoy okręt kieruie; tymźe sposobem Rzeczpospolita nasza, opływáć będzie w szczęśćiu, ieźeli acum magneticam to iest práwa swoie, będźie záwsze miáła
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 99
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Wschód kieruje a kiedy na Zachód, nachyla się, mówią Marynarze Acus Magistrisat, niby magis ostrizat.
Łacinniki tych w Zegludze zażywają słów: Cymba Czołn Komiega: Lembus Łodź Rybacka Morska. Linter Czołn na Stawach, i rzekach: Scafa Szkuta: Scafaminor inaczej Myopare Epholcium, Koza, Dubas, Cymbe Gubernator albo Proreta, Sternik: Monoksile Łodka, albo z jednego drzewa Statek Malus Maszt: Anchora Kotwica, Classis wiele Okrętów: vulgo Flotta,
Clavus Styr, rząd Okrętu, Bierze się i za rządy Państwa, ug. Clavus Imperyj Antenne są drzewa poprzeczne: u Maszat drzewo, do którego przywiązują Vela, alias Zigle Remi Wiosła vulgo pojazdy
Wschod kieruie a kiedy na Zachod, nachyla się, mowią Marynarze Acus Magistrisat, niby magis ostrizat.
Łacinniki tych w Zegludze zażywaią słow: Cymba Czołn Komiega: Lembus Łodź Rybacka Morska. Linter Czołn na Stawach, y rzekach: Scapha Szkutá: Scaphaminor inaczey Myopare Epholcium, Koza, Dubas, Cymbae Gubernator álbo Proreta, Sternik: Monoxile Łodka, albo z iednego drzewa Statek Malus Maszt: Anchora Kotwica, Clássis wiele Okrętow: vulgo Flotta,
Clavus Styr, rząd Okrętu, Bierze się y za rządy Państwa, vg. Clavus Imperii Antennae są drzewa poprzećzne: u Maszát drzewo, do ktorego przywiązuią Vela, alias Zigle Remi Wiosła vulgò poiazdy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 79
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, w którym Dunaj przebyć było trzeba A w tym piękną pogodą przyświeciły Nieba. Już wszystka do przeprawy opatrzność gotowa, Gdy przyszły opuszczone prumy z Brailowa. Pod Pana bat porząnny, pokryty dywany, Na rudzie złocistymi poduszki zasłany. Chorągiew z lekkim wiatrem na rudlu igrała, Na sztabie dwa przykrotkie, ale miąsze działa. Sternik z przewoźnikami, wszyscy w karmazynie, W wesołej, i ochoczej wygladają minie. Samym świtem stanęły wozy do przeprawy, A przy prumach, dla lepszej, Pańska warta, sprawy, I nie bawiąc, przeprawa zaraz się zaczęła Którą długo Dunaju szerokość ciągnęła. Czterma prumy, dość praca przewoźników skora, Nie zdążyła przeprawić wszystkich
, w ktorym Dunay przebydź było trzeba A w tym piękną pogodą przyświeciły Niebá. Już wszystka do przepráwy opátrzność gotowa, Gdy przyszły opuszczone prumy z Bráilowa. Pod Páná bat porząnny, pokryty dywány, Ná rudźie złocistymi poduszki zasłány. Chorągiew z lekkim wiátrem ná rudlu igráłá, Ná sztábie dwa przykrotkie, ále miąsze działá. Sternik z przewoźnikámi, wszyscy w kármázynie, W wesołey, y ochoczey wygladáią minie. Sámym świtem stáneły wozy do przepráwy, A przy prumách, dla lepszey, Páńska wárta, spráwy, I nie báwiąc, przepráwa záraz się záczełá Ktorą długo Dunáiu szerokość ciągnęłá. Czterma prumy, dość práca przewoźnikow skora, Nie zdążyłá przepráwić wszystkich
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 60
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
nie bawiąc, przeprawa zaraz się zaczęła Którą długo Dunaju szerokość ciągnęła. Czterma prumy, dość praca przewoźników skora, Nie zdążyła przeprawić wszystkich do wieczora. Przeprawa na Dunaju. Część Pierwsza
Więc i Pan, nie czekając, już południa bliży W siadł do batu. w tym ognia dano z hucznej spiży I od brzegu odwinął Sternik, ku drugiemu, Serce czyniąc flisowi z siebie dość rączemu. Gdy brzeg chwyciła Cuma, Pośleskiego bata, Powtórnie zapalona hukneła armata. A młodź stanąwszy z większej części za Dunajem, Dawną onę rotułkę nuci sobie wzajem: Kiedy przyjdziesz za Dunaj, o Polsce nie dumaj, Ale się z obcym krajem, rad nie rad
nie báwiąc, przepráwa záraz się záczełá Ktorą długo Dunáiu szerokość ciągnęłá. Czterma prumy, dość práca przewoźnikow skora, Nie zdążyłá przepráwić wszystkich do wieczora. Przeprawa na Dunáiu. Część Pierwszá
Więc y Pan, nie czekáiąc, iuż południa bliży W siádł do bátu. w tym ogniá dáno z huczney spiży I od brzegu odwinął Sternik, ku drugiemu, Serce czyniąc flisowi z siebie dość rączemu. Gdy brzeg chwyciła Cuma, Posleskiego báta, Powtornie zapalona hukneła ármáta. A młodź stánąwszy z większey części za Dunáiem, Dawną onę rotułkę nuci sobie wzáiem: Kiedy przyidziesz za Dunay, o Polszcze nie dumay, Ale się z obcym kráiem, rád nie rad
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 61
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
na morzu. A to dla tego się stało/ iż i ten okręt z niesprawiedliwego był nabycia. Kazał tedy Patriarcha dać mu wielki okręt Kościelny/ napełniony pszenicą/ dwudziestą tysięcy korców. Wyjachawszy tedy z Aleksandrii/ jako twierdziłtenże szyper/ iż dwadzieścia dni i nocy potężnym wiatrem bieżąc/ niewiedzieli gdzie byli/ tylko iż sternik widział Patriarchę/ a on trzymał z nim ster i mówił: Nie bój się/ dobrze jedziesz. I tak po dwudziestym dniu przypłynęliśmy do wyspów Brytańskich. A gdyśmy wysiedli/ dowiedzielismy się iż tam byłgłód wielki. I gdyśmy powiedzieli Burmistrzowi miasta/ żeśmy z pszenicą przyjachali/ rzekł: Bóg błogosławiony który
ná morzu. A to dla tego sie sstáło/ iż y ten okręt z niespráwiedliwego był nábyćia. Kazał tedy Pátryárchá dáć mu wielki okręt Kościelny/ nápełniony pszenicą/ dwudźiestą tyśiecy korcow. Wyiáchawszy tedy z Alexándriey/ iáko twierdźiłtenże szyper/ iż dwádźieśćiá dni y nocy potężnym wiátrem bieżąc/ niewiedźieli gdźie byli/ tylko iż sztyrnik widźiał Pátryárchę/ á on trzymał z nim sztyr y mowił: Nie boy sie/ dobrze iedźiesz. Y ták po dwudźiestym dniu przypłynęlismy do wyspow Brytáńskich. A gdysmy wyśiedli/ dowiedźielismy sie iż tám byłgłod wielki. Y gdysmy powiedźieli Burmistrzowi miástá/ żesmy z pszenicą przyiácháli/ rzekł: Bog błogosłáwiony ktory
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 237
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612