. Czym drudzy zamieszani, więcej się nie kuszą. I prócz ku wieczorowi Harcami zabawią, Które się im nie wiodą. Tym czasem poprawią, Nasi Wałów, nie według cyrkla rozmierzonych, I Wojska proporcji: ile rozwleczonych W okrąg więcej nad mile; że zawody gonić Było po nich, nie tylko mógłby ich obronić Sto-reki Briareusz. Wiec acz się nie zdały Komu teraz: że jednak skutek tego mały Naganić ich po czasie, póki tej pogody, Kończą je co najpredzej. A zwłaszcza od wody Rozrażewskiej Kwatery. Wszytka tedy była Noc w-tumulcie, póki się nie ustanowiła Ta nawałność. Bowiem tym Chmielnicki wieczorem, I z
. Czym drudzy zamieszani, wiecey sie nie kuszą. I procz ku wieczorowi Harcami zabawią, Ktore sie im nie wiodą. Tym czasem poprawią, Naśi Wałow, nie według cyrkla rozmierzonych, I Woyska proporcyey: ile rozwleczonych W okrąg wiecey nad mile; że zawody gonić Było po nich, nie tylko mogłby ich obronić Sto-reki Bryareusz. Wiec acz sie nie zdały Komu teraz: że iednak skutek tego mały Naganić ich po czasie, poki tey pogody, Kończą ie co naypredzey. A zwłaszcza od wody Rozrażewskiey Kwatery. Wszytka tedy była Noc w-tumulćie, poki sie nie ustanowiła Ta nawałność. Bowiem tym Chmielnicki wieczorem, I z
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 57
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Rybę wielką, lub Żółwia, spuszczają Rybę tę na sznurze, ona jak strzała na łup uderza, owę skórzaną narzuca torbą, i tak ściska potężnie połów, że odjąć nie można, aż ją sznurem owym na brzeg wyciągną, gdzię powietrza cierpieć nie mogąc, połów swój puszcza i oddaje Marynarzom, teste Ionstono.
SCOLOPENDRA Sto-Nóg Morski, ma do siebie, że na hak złowiony, albo wędę, i wnętrzności wyrzuca z siebie, aby się fatalnego pozbył kąsku, a potym zbywszy się go, wnętrzności w siebie w ciąga bez żadnej zdrowia swego lezyj. Philippus Piccinelluś. o Rybach osobliwych
Tęż samę naturę Rybie VULPECULA, albo Liszka nazwanej
Rybę wielką, lub Zołwia, spuszczaią Rybę tę na sznurze, ona iak strzała na łup uderza, owę skorzaną narzuca torbą, y tak ściska potężnie połow, że odiąć nie można, áż ią sznurem owym na brzeg wyciągną, gdzię powietrza cierpieć nie mogąc, połow swoy puszcza y oddaie Marynarzom, teste Ionstono.
SCOLOPENDRA Sto-Nog Morski, ma do siebie, że na hak złowiony, albo wędę, y wnętrzności wyrzuca z siebie, aby się fatalnego pozbył kąsku, á potym zbywszy się go, wnętrzności w siebie w ciąga bez żadney zdrowia swego lezyi. Philippus Piccinelluś. o Rybach osobliwych
Tęż samę naturę Rybie VULPECULA, albo Liszka nazwaney
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 632
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
to/ że przyjazd mój z Hiszpaniej w te sam strony/ na to samo/ dobrze mi się obrócił: wszyscy bowiem przedniejszy/ mężczyzna i białegłowy/ starzy i młodzi/ mali i wielcy upadli do nóg Pana Jezusa Chrystusa/ za Boga go prawdziwego przyznawając/ i wody Chrztu ś. prosząc. I przeto pierwszym razem stochmy ich ochrzcili/ a potem ostatek/ tak iż i jeden na tym miejscu nie został nieochrzczony. Gdym kazał jednemu człowiekowi jako dzikiemu o chwale rajskiej/ i mękach piekielnych/ powiedział mi/ że niedbał o raj; ale do piekła iść chciał/ z takim uporem/ że zdało mi się iz miał czarta
to/ że przyiazd moy z Hiszpániey w te sám strony/ ná to sámo/ dobrze mi się obroćił: wszyscy bowiem przednieyszy/ mężczyzná y białegłowy/ stárzy y młodźi/ máli y wielcy upádli do nog Páná Iezusá Chrystusá/ zá Bogá go prawdźiwego przyznawáiąc/ y wody Chrztu ś. prosząc. Y przeto pierwszym rázem stochmy ich ochrzćili/ á potem ostátek/ ták iż y ieden ná tym mieyscu nie został nieochrzczony. Gdym kazał iednemu człowiekowi iáko dźikiemu o chwale rayskiey/ y mękách piekielnych/ powiedźiał mi/ że niedbał o ray; ále do piekłá iść chćiał/ z tákim uporem/ że zdáło mi się iz miał czártá
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 54.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603