Lamenty; także i Pallas w swej cerze Zwykłej panieńskiej srogiej niezmiękczonej
Odmieniła się. Merkury figlował To w karty, w kostki, we gry rozmaite Przez rożne sztuki fortuny probował, Bachus zaś swoje likwory obfite
Nieskąpą ręką toczył. W tym zawoła Jowisz: A wiecież co to za przyczyna, Żeśmy u tego dziś weseli stoła, Wiecie co to za dobra nowina
Tę nam dobrą myśl teraz skojarzyła? Juno bojąc się żebym jednej wdowy, Która gładkością swoją przechodziła Wszytkie śmiertelne insze białegłowy,
Nie upodobał sobie (lubo próżne Jej strachy były, bo jej Pallas sroga Strzegła, i choćbym się w podstaci rożne Mienił, próżnaby na dół
Lamenty; także i Pallas w swej cerze Zwykłej panieńskiej srogiej niezmiękczonej
Odmieniła się. Merkury figlował To w karty, w kostki, we gry rozmaite Przez rożne sztuki fortuny probował, Bacchus zaś swoje likwory obfite
Nieskąpą ręką toczył. W tym zawoła Jowisz: A wiecież co to za przyczyna, Żeśmy u tego dziś weseli stoła, Wiecie co to za dobra nowina
Tę nam dobrą myśl teraz skojarzyła? Juno bojąc się żebym jednej wdowy, Ktora gładkością swoją przechodziła Wszytkie śmiertelne insze białegłowy,
Nie upodobał sobie (lubo prożne Jej strachy były, bo jej Pallas sroga Strzegła, i choćbym się w podstaci rożne Mienił, prożnaby na doł
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 461
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Jako ledwie anieli mieli Abrahama, Lubo to dla ubóstwa i skwapnego czasu, Nie mogąc jej lepszego wystawić frykasu,
Przy innych tam potrawach dosyć szczupłych zgoła, Przyszło i kochanego zgotować sokoła. Skąd znać, że choć to miłość zowią żołć w słodkości, Przecię wszytkie uciechy hołdują miłości. Wtym skoro po obiedzie i obrus ze stoła, Pani zdaleka zacznie prosić o sokoła. Tamten na owę prośbę rożne wici wije, O cóż nie przechodziły dziwne go pasyje? Nakoniec rzecze: Tak wierz o mnie, śliczna damo, Że co ma ziemia, morze, co powietrze samo, Co ludzki dowcip zmyślić, ręka uformować, I co bogata spiża
Jako ledwie anieli mieli Abrahama, Lubo to dla ubostwa i skwapnego czasu, Nie mogąc jej lepszego wystawić frykasu,
Przy innych tam potrawach dosyć szczupłych zgoła, Przyszło i kochanego zgotować sokoła. Zkąd znać, że choć to miłość zowią źołć w słodkości, Przecię wszytkie uciechy hołdują miłości. Wtym skoro po obiedzie i obrus ze stoła, Pani zdaleka zacznie prosić o sokoła. Tamten na owę prośbę rożne wici wije, O coż nie przechodziły dziwne go pasyje? Nakoniec rzecze: Tak wierz o mnie, śliczna damo, Że co ma ziemia, morze, co powietrze samo, Co ludzki dowcip zmyślić, ręka uformować, I co bogata spiża
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 263
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
obracali stery ku Szkocjej, Kiedy wiatry okrutne i srogie powstały, Które je trzy dni całe na głębi trzymały. Prawie samem wieczorem późno dnia trzeciego Przyjechali do wyspu jednego pustego.
XVII.
Skoro armata łona małego dopadła, Olimpia z okrętu na ziemię wysiadła I próżna podejźrzenia i strachu, wesoła, Wieczerzała z Birenem u małego stoła; Potem w namiot rozbity odszedszy oboje, Poszli brać na swe trudy pożądne pokoje. Inszy wszyscy do swych się okrętów wracali I w nich także słodkiemi sny odpoczywali.
XVIII.
I strach i niepogoda, która ich trzymała Kilka dni, przez które nic, albo mało spała, I że była w ustronnem miejscu, gdzie
obracali sztyry ku Szkocyej, Kiedy wiatry okrutne i srogie powstały, Które je trzy dni całe na głębi trzymały. Prawie samem wieczorem późno dnia trzeciego Przyjechali do wyspu jednego pustego.
XVII.
Skoro armata łona małego dopadła, Olimpia z okrętu na ziemię wysiadła I próżna podejźrzenia i strachu, wesoła, Wieczerzała z Birenem u małego stoła; Potem w namiot rozbity odszedszy oboje, Poszli brać na swe trudy pożądne pokoje. Inszy wszyscy do swych się okrętów wracali I w nich także słodkiemi sny odpoczywali.
XVIII.
I strach i niepogoda, która ich trzymała Kilka dni, przez które nic, albo mało spała, I że była w ustronnem miejscu, gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 200
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, w dzień św. Szczepana, mszy św. księstwo IM słuchali publice w kościele św. Szczepana ojców benedyktynów.
Jechaliśmy potem do kościoła św. Jerzego, w którym publice cum toto Senatu nabożeństwa książę weneckie słuchał. Skąd nazad w złocistej barce ozdobnej barzo powracał do pałacu swojego, w której siedział sam w końcu stoła, senatorowie zaś z obu stron od końca do końca barki siedzieli. Przyjechawszy do pałacu, prowadzili go pod beldekinem na górę do pokojów. Strój jego, taki miał na sobie: z materii złotej sukienka na spodzie do ziemi, na wierzchu z tejże materii toga na kształt płaszcza biskupiego, aż po ziemi się wlekącego
, w dzień św. Szczepana, mszy św. księstwo IM słuchali publice w kościele św. Szczepana ojców benedyktynów.
Jechaliśmy potem do kościoła św. Jerzego, w którym publice cum toto Senatu nabożeństwa książę weneckie słuchał. Skąd nazad w złocistej barce ozdobnej barzo powracał do pałacu swojego, w której siedział sam w końcu stoła, senatorowie zaś z obu stron od końca do końca barki siedzieli. Przyjechawszy do pałacu, prowadzili go pod beldekinem na górę do pokojów. Strój jego, taki miał na sobie: z materii złotej sukienka na spodzie do ziemi, na wierzchu z tejże materiej toga na kształt płaszcza biskupiego, aż po ziemi się wlekącego
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 166
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
miejskiej myszy do siebie prosiła i – czym mogła nalepszym – w jamce ją raczyła. Widząc miejska potrawy stołu ubogiego, żartując z wiejskiej, poszła do miasta swojego. Wrychle za nią do miasta przyszła też i wiejska myszka, którą na bankiet zaprosiła miejska. Dała dostatkiem potraw, lecz gdy drzwi skrzypnęły, obiedwie się od stoła zaraz rozpierzchnęły. Na pół martwe od strachu, ledwo natrafiły ciemną jamkę i do niej prędko się schroniły. Wiejska mysz otrzeźwiawszy, już więcej nie chciała biesiadować, lecz do wsi co prędzej bieżała, a spojrzawszy z pagórka na mury bogate, rzekła: „Bogdaj przepadły! Wolę swoją chatę”. Me Światło! Już
miejskiej myszy do siebie prosiła i – czym mogła nalepszym – w jamce ją raczyła. Widząc miejska potrawy stołu ubogiego, żartując z wiejskiej, poszła do miasta swojego. Wrychle za nią do miasta przyszła też i wiejska myszka, którą na bankiet zaprosiła miejska. Dała dostatkiem potraw, lecz gdy drzwi skrzypnęły, obiedwie się od stoła zaraz rozpierzchnęły. Na pół martwe od strachu, ledwo natrafiły ciemną jamkę i do niej prędko się schroniły. Wiejska mysz otrzeźwiawszy, już więcej nie chciała biesiadować, lecz do wsi co prędzej bieżała, a spojrzawszy z pagórka na mury bogate, rzekła: „Bogdaj przepadły! Wolę swoją chatę”. Me Światło! Już
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 95
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Pedogra niż nóg bolenie F[...] hiriasis niż wszawa choroba, Lues Venerea Morbus Gallicus, niż Francuska choroba. Ructus niż odrzyganie Febra niż ziembnica A dopieroż wokabuły i nazwiska stroju Biskupiego, Kapłańskiego, ceremonie Kościelne są Łacińskie ledwie nie wszytkie, naprzykład[...] If, kapa, Gremiale. Faldestarz, Patena, Ornat, Alba Stoła, Manipularz, Pontifikał, Missał, albo Mszał, Agenda; Krucyfiks, Antypen Geogrofia Generalna i partykularna
dium. Podźmyż do Jurydycznych słów, te Łacińskim się ledwie nie wszytkie mówią i piszą językiem etc. Mówię tedy śmiele: że język Polski od tyle wieków Łaciny zażywając, już się bez niej nie obejdzie, jak świat
Pedogra niż nog bolenie Ph[...] hiriasis niż wszawa choroba, Lues Venerea Morbus Gallicus, niż Francuska choroba. Ructus niż odrzyganie Febra niż ziembnica A dopieroż wokabuły y nazwiska stroiu Biskupiego, Kapłańskiego, ceremonie Kościelne są Łacinskie ledwie nie wszytkie, naprzykład[...] If, kapa, Gremiale. Faldestarz, Patena, Ornat, Alba Stoła, Manipularz, Pontifikał, Missał, albo Mszał, Agenda; Krucifix, Antipen Geogrofia Generalna y partykularna
dium. Podźmyż do Iurydycznych słow, te Łacińskim się ledwie nie wszytkie mowią y piszą ięzykiem etc. Mowię tedy smiele: że ięzyk Polski od tyle wiekow Łaciny zażywaiąc, iuż się bez niey nie obeydzie, iak swiat
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 374
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Z piwnice (dziwna nauka!) Przez okno wina nieznacznie Prowadzą wzgórę dziwacznie. Subtelny kunszt dokazuje, Pan piwniczny rozkazuje. W kącie służba i drzwi do niej,
Muszę wam co pisać o niej. Bareła w garniec trzydzieści, Może być i we czterdzieści, Szczerosrebrna, pod nią koła. Toczą z niej wino wpół stoła; Bachus siedzi na niej w wieńcu, Czara w ręce przy młodzieńcu; Kto chce spełnić, wyszrubuje, Znowu w to miejsce wszrubuje. Insze bareły pomniejsze, W połowę są od tej mniejsze. Fontana wpół izby stawa, Ta gościom wina dodawa; Szczerosrebrna, w niej jest sztuka, Wielka mistrzowska nauka, Cudowna rzecz
Z piwnice (dziwna nauka!) Przez okno wina nieznacznie Prowadzą wzgórę dziwacznie. Subtelny kunszt dokazuje, Pan piwniczny rozkazuje. W kącie służba i drzwi do niej,
Muszę wam co pisać o niej. Bareła w garniec trzydzieści, Może być i we czterdzieści, Szczerosrebrna, pod nią koła. Toczą z niej wino wpół stoła; Bachus siedzi na niej w wieńcu, Czara w ręce przy młodzieńcu; Kto chce spełnić, wyszrubuje, Znowu w to miejsce wszrubuje. Insze bareły pomniejsze, W połowę są od tej mniejsze. Fontana wpół izby stawa, Ta gościom wina dodawa; Szczerosrebrna, w niej jest sztuka, Wielka mistrzowska nauka, Cudowna rzecz
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 44
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
w stół, profesyja, Lada by hajduk, rzekę, lepiej zażył kija. 141. GADKA
Ani na psy legawe, ani trzeba ważyć Na ptaki, jeżeli kto chce zwierzyny zażyć. Gotówem ja usłużyć: o jednym rozjeździe Może samego króla częstować na wjeździe. Jakoż bez niej żaden król ani szlachcic siada Do stoła; chłop ją z kaszą, zwłaszcza lecie, jada. Nie trzeba mi konopnej ani lnianej przędze; Głupi ludzie me siatki znakiem liczą nędze. (Aranea; musce) 142 (N). NA SKĄPEGO SENATORA
Będący u jednego w domu senatora, Widzę smycz chartów leży i ogarów sfora, Tak chudych, jakoby je
w stół, profesyja, Leda by hajduk, rzekę, lepiej zażył kija. 141. GADKA
Ani na psy legawe, ani trzeba ważyć Na ptaki, jeżeli kto chce zwierzyny zażyć. Gotówem ja usłużyć: o jednym rozjeździe Może samego króla częstować na wjeździe. Jakoż bez niej żaden król ani szlachcic siada Do stoła; chłop ją z kaszą, zwłaszcza lecie, jada. Nie trzeba mi konopnej ani lnianej przędze; Głupi ludzie me siatki znakiem liczą nędze. (Aranea; muscae) 142 (N). NA SKĄPEGO SENATORA
Będący u jednego w domu senatora, Widzę smycz chartów leży i ogarów sfora, Tak chudych, jakoby je
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 597
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obciążone. Po dwu Niedzielach począł się trochę lepiej mieć/ miasto tego coby miał Panu Bogu podziękować/ i nagotować się do przyjęcia Sakramentów świętych/ uczynił wielką ucztę swym kochankom/ do której i sam przybył; co mu potym na złe wyszło: bo gdy począł pierwszy kubek wina pełnić/ padł z nim w końcu stoła/ i omdlał; wszakże pochwili przyszedł k sobie: i poczną mu nalegać wszyscy w domu żeby dalej spowiedzi nie odkładał/ którą już był od czterech lat opuścił: ale on według swego zwyczaju/ uszy zatykał przed przyjacielskim napomnieniem/ mówiąc: Już nie czas potemu/ a toli mi okrutne męki gotują
obćiążone. Po dwu Niedźielách począł się trochę lepiey mieć/ miásto tego coby miał Panu Bogu podźiękowáć/ y nágotowáć się do przyięćia Sákrámentow świętych/ uczynił wielką ucztę swym kochánkom/ do ktorey y sam przybył; co mu potym ná złe wyszło: bo gdy począł pierwszy kubek winá pełnić/ padł z nim w końcu stołá/ y omdlał; wszákże pochwili przyszedł k sobie: y poczną mu nálegáć wszyscy w domu żeby dáley spowiedźi nie odkłádał/ ktorą iuż był od czterech lat opuśćił: ále on według swego zwyczáiu/ uszy zátykał przed przyiaćielskim nápomnieniem/ mowiąc: Iuż nie czás potemu/ á toli mi okrutne męki gotuią
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 35.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
I to też niepoślednia/ lub powszednia Gadka/ Co jest świat? nic inszego jeno błaznów klatka. Do Gościa.
GOściu przy stole moim/ chciej być dobry woli/ Przed progiem wszytko zostaw/ co cię kolwiek boli. Zapomniej uraz/ i much/ mąźli jakie zgoła/ Spuść chmurę z twarzy/ siedząc u mojego stoła. Porzuć Melancholią/ bądź wesołej Cery/ Czarną zołć zostaw w domu/ i zbytniość kolery. Niezwrotne rzeczy.
IVsz tym rzeczom nazad się trudno wrócić znowu/ Młodości/ i czasowi/ Panieństwu/ i słowu/ O Smoliku.
PRzedał raz Smolik cugiem konie/ Litwinowi/ Znich jeden chrąmał/ pięć ich/ at
Y to tesz niepoślednia/ lub powszednia Gadká/ Co iest świat? nic inszego ieno błaznow klatká. Do Gośćiá.
GOśćiu przy stole moim/ chćiey bydź dobry woli/ Przed progiem wszytko zostaw/ co ćię kolwiek boli. Zápomniey vraz/ y much/ mąźli iákie zgołá/ Spuść chmurę z twarzy/ śiedząc v moiego stołá. Porzuć Meláncholią/ bądź wesołey Cery/ Czarną zołć zostaw w domu/ y zbytniość kolery. Niezwrotne rzeczy.
IVsz tym rzeczom názad sie trudno wroćić znowu/ Młodośći/ y czásowi/ Pánieństwu/ y słowu/ O Smoliku.
PRzedał raz Smolik cugiem konie/ Litwinowi/ Znich ieden chrąmał/ pięć ich/ at
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 23
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674