moję, (w której to nigdy niepostało) potwarzają, żebym sobie czym chciał dewincować Świderskiego; To to, mnie tylko niegodziło się zabiegać zgubie mojej, i fortun moich a to komu inszemu nie jest występkiem, Wielmożnego tytuł dawać Świderskiemu, Czerwone złote, Zegarki, Wina, Sieci, Konie, Srebra Stołowe, Szkatuły ofiarować Niechby się sam Dwór porachował, co podawał różnym w tejże Konfederacji Osobom, na to aby mię psowali, i aby odstąpiwszy Rzeczyposp: Dworskie a zgoła Francuskie promowowali interesa. Żeby miał Pieniędzmi Konfederacją ratować, niech ktokolwiek powie. A choćby tak było, czemuż P. Marszałkowi ma to wadzić
moię, (w ktorey to nigdy niepostało) potwarzáią, żebym sobie czym chćiał dewincowáć Swiderskiego; To to, mnie tylko niegodźiło się zábiegáć zgubie moiey, y fortun moich á to komu inszemu nie iest występkiem, Wielmożnego tytuł dáwáć Swiderskiemu, Czerwone złote, Zegárki, Winá, Sieći, Konie, Srebrá Stołowe, Szkátuły ofiárowáć Niechby się sam Dwor poráchował, co podawał rożnym w teyże Confoederácyey Osobom, ná to áby mię psowáli, y áby odstąpiwszy Rzeczyposp: Dworskie á zgołá Francuskie promowowáli interessa. Zeby miał Pieniądzmi Confoederácyą rátowáć, niech ktokolwiek powie. A choćby ták było, czemusz P. Márszałkowi ma to wádźić
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 60
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
te są w karności ćwiczone i w cnocie. Bo skoro Bóg o świeci dzień świątością swoją/ Wszyscy w domu swym trybem na modlitwach stoi. Odprawiwszy modlitwy/ każdy do roboty Idzie swej naznaczonej: czynią to z ochoty. Nawet chłopięta wiedząc co za urząd mają/ Każdy swej powinności pilnie przestrzegają. Odprawiwszy postępki i sprawy stołowe Nie próżnują/ bo mają zabawy domowe. Jedni gmachy chędożą izbę kropią wzorem/ Drudzy się uwijają/ z miotłami przed dworem. Trzeci księgi/ zygarki ustawia na stole/ Czwarty szaty przesusza/ by nie żarły mole. Jedni gumno opatrzają drudzy ogrody/ A każdy znich przestrzega kłopotu i szkody. Ogrody tam są różne
te są w kárnośći ćwiczone y w cnoćie. Bo skoro Bog o świeći dźień świątośćią swoią/ Wszyscy w domu swym trybem ná modlitwách stoi. Odpráwiwszy modlitwy/ każdy do roboty Idźie swey náznáczoney: czynią to z ochoty. Náwet chłopiętá wiedząc co zá vrząd máią/ Káżdy swey powinnośći pilnie przestrzegáią. Odpráwiwszy postępki y spráwy stołowe Nie proznuią/ bo máią zabáwy domowe. Iedni gmáchy chędożą izbę kropią wzorem/ Drudzy się vwiiáią/ z miotłámi przed dworem. Trzeći kśięgi/ zygárki vstawia ná stole/ Czwarty száty przesusza/ by nie żárły mole. Iedni gumno opátrzáią drudzy ogrody/ A káżdy znich przestrzega kłopotu y szkody. Ogrody tám są rożne
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D2
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
gdzie piwa Różne, dobre wino, viva! Wyszedłem na górę wschodem, Tymże, jakom wszedł, przychodem, Obaczę w sklepie wedla niej Malarze malują przy niej Sztuki zacne, Olandrowie, Nie Polacy, bo pludrowie. Drugie miejsce pokazują, Żebym wstąpił, rozkazują. Wszedłem, obaczę dostatki, Stołowe od srebra statki. Przeciw w sklepie białożory Mają swe wielkie dozory, Których jest, widzę, niemało Wszytko ćwików, braku mało. Psięta legawe na łóżku Leżą, ptasznice przy łóżku; Siatki myślistwa wszelkiego Tam są u Pana wielkiego: Srebro stołowe Białożory
Nic to przynieść na jeden dzień Kuropatw, nie mówię w tydzień,
gdzie piwa Różne, dobre wino, viva! Wyszedłem na górę wschodem, Tymże, jakom wszedł, przychodem, Obaczę w sklepie wedla niej Malarze malują przy niej Sztuki zacne, Olandrowie, Nie Polacy, bo pludrowie. Drugie miejsce pokazują, Żebym wstąpił, rozkazują. Wszedłem, obaczę dostatki, Stołowe od srebra statki. Przeciw w sklepie białożory Mają swe wielkie dozory, Których jest, widzę, niemało Wszytko ćwików, braku mało. Psięta legawe na łóżku Leżą, ptasznice przy łóżku; Siatki myślistwa wszelkiego Tam są u Pana wielkiego: Srebro stołowe Białożory
Nic to przynieść na jeden dzień Kuropatw, nie mówię w tydzień,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 56
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Ojczyźnie przyniesie (: Utinam sim falsus vates :) damnifikacyją i pomienione od Żołnierza prae oculis stojącego detrimenta. Jeszcze by tu usłyszec Ig k MŚCi i Rzpty Deklaracyją nie tak zaraz zabierac się ad violenta media postępując z królem IMŚCią Panem naszym Miłościwym tak in humaniter. Pocztarzów Ig k MŚCi biorąc na drogach listy rewidując na dobra stołowe Jo K MŚCi żadnego nie mając respektu. Jawnie mówię że tego pochwalić nie mogę quo motivo Jo K MSC Pan nasz Miłościwy musi tez mieć osobliwą i na ich konferrencyje animi adwersyją z której okazji uchwyciwszy ktos podobieństwo detulit KrólOWI Jo MŚCi jako by Wasmos miał być Posłem Nie tylko do spisku Litewskiego odalszym w ymprezie swojej znosząc się
Oyczyznie przyniesie (: Utinam sim falsus vates :) damnifikacyią y pomienione od Zołnierza prae oculis stoiącego detrimenta. Ieszcze by tu usłyszec Ig k MSCi y Rzpty Deklaracyią nie tak zaraz zabierac się ad violenta media postępuiąc z krolem IMSCią Panem naszym Miłosciwym tak in humaniter. Pocztarzow Ig k MSCi biorąc na drogach listy rewiduiąc na dobra stołowe Io K MSCi zadnego nie maiąc respektu. Iawnie mowię że tego pochwalić nie mogę quo motivo Io K MSC Pan nasz Miłosciwy musi tez miec osobliwą y na ich konferrencyie animi adwersyją z ktorey okazyiey uchwyciwszy ktos podobienstwo detulit KROLOWI Io MSCi iako by Wasmos miał bydz Posłem Nie tylko do spisku Litewskiego odalszym w ymprezie swoiey znosząc się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 141v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ckni mu się i żołądek wywraca na nice: Słuchając ich, woła do wymiotu miednice. Zazdrość rodzi fortuna, nienawiść natura: Ta jest niezałatana w rzeczach ludzkich dziura. 306. GNIEW
Gniewam się. Widzę ja to i żałuję srodze, Żeć tak wątrobę afekt poruszony głodzę, Jako pies kość, wlazszy gdzie pod stołowe szragi; Gdy kto inszy zarobił, ty odnosisz plagi.
Ułóż rankor, nie chciej być sam nad sobą katem; Nie na sobie swej krzywdy, raczej się mści na tem, Co ją zadał, a chceszli zdrowej rady słuchać, Przestań gryźć warg, palcami trzaskać, nosem dmuchać. Bo gdy tego nie ujźry
Ckni mu się i żołądek wywraca na nice: Słuchając ich, woła do wymiotu miednice. Zazdrość rodzi fortuna, nienawiść natura: Ta jest niezałatana w rzeczach ludzkich dziura. 306. GNIEW
Gniewam się. Widzę ja to i żałuję srodze, Żeć tak wątrobę afekt poruszony głodzę, Jako pies kość, wlazszy gdzie pod stołowe szragi; Gdy kto inszy zarobił, ty odnosisz plagi.
Ułóż rankor, nie chciej być sam nad sobą katem; Nie na sobie swej krzywdy, raczej się mści na tem, Co ją zadał, a chceszli zdrowej rady słuchać, Przestań gryźć warg, palcami trzaskać, nosem dmuchać. Bo gdy tego nie ujźry
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 374
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
te są w karności ćwiczone i w cnocie. Bo skoro Bóg oświeci dzień świątością swoją/ Wszyscy w domu swym trybem na modlitwach stoją. Odprawiwszy modlitwy/ każdy do roboty/ Idzie swej naznaczonej: czynią to z ochoty. Nawet chłopięta wiedząc co za urząd mają/ Każdy swej powinności pilnie przestrzegają. Odprawiwszy postępki i sprawy stołowe Nie próżnują/ bo mają zabawy domowe. Jedni gmachy chędożą izbę kropią wzorem/ Drudzy się uwijają/ z miotłami przed dworem. Trzeci księgi/ zygarki/ ustawia na stole/ Czwarty szaty przesusza/ by nie żarły mole. Jedni gumno opatrzają drudzy ogrody/ A każdy z nich przestrzega kłopotu i szkody. Ogrody tam są
te są w karnośći ćwiczone y w cnoćie. Bo skoro Bog oświeći dźień świątośćią swoią/ Wszyscy w domu swym trybem ná modlitwách stoią. Odpráwiwszy modlitwy/ káżdy do roboty/ Idźie swey naznaczoney: czynią to z ochoty. Nawet chłopiętá wiedząc co zá vrząd máią/ Każdy swey powinnośći pilnie przestrzegáią. Odpráwiwszy postępki y spráwy stołowe Nie proznuią/ bo maią zabawy domowe. Iedni gmáchy chędożą izbę kropią wzorem/ Drudzy się vwiiáią/ z miotłámi przed dworem. Trzeći kśięgi/ zygárki/ vstáwia ná stole/ Czwárty száty przesusza/ by nie żárły mole. Iedni gumno opatrzáią drudzy ogrody/ A każdy z nich przestrzega kłopotu y szkody. Ogrody tám są
Skrót tekstu: FraszNow
Strona: G3v
Tytuł:
Fraszki nowe sowizrzałowe
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
dla panów i Żydów; te bowiem dwa stany ludzi, uniwersałem podskarbińskim ostrzeżone, iż są dwa gatunki w tynfach wrocławskich, lepszy i gorszy, a w równej cenie edyktem marszałkowskim zostawione, jak tylko mogli, wybierali i wykupowali, podrzucając groszem lub dwiema wyżej, tynfy lepsze wrocławskie: panowie topiąc i obracając je na srebra stołowe, Żydkowie zaś szejdując na fajnsylber albo wywożąc do Wrocławia i tam na podlejsze z zyskiem swoim zamieniwszy, nazad do Polski sprowadzając. Mennica albowiem berlińska i wrocławska nieustannie naśladowała mennicę saską; pod jakim tylko stemplem bito monetę w Saksonii stopy dobrej, pod takimże stemplem bito stopy złej w Berlinie i Wrocławiu, a do Polski
dla panów i Żydów; te bowiem dwa stany ludzi, uniwersałem podskarbińskim ostrzeżone, iż są dwa gatunki w tynfach wrocławskich, lepszy i gorszy, a w równej cenie edyktem marszałkowskim zostawione, jak tylko mogli, wybierali i wykupowali, podrzucając groszem lub dwiema wyżej, tynfy lepsze wrocławskie: panowie topiąc i obracając je na srebra stołowe, Żydkowie zaś szejdując na fajnsylber albo wywożąc do Wrocławia i tam na podlejsze z zyskiem swoim zamieniwszy, nazad do Polski sprowadzając. Mennica albowiem berlińska i wrocławska nieustannie naśladowała mennicę saską; pod jakim tylko stemplem bito monetę w Saksonii stopy dobrej, pod takimże stemplem bito stopy złej w Berlinie i Wrocławiu, a do Polski
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak