, Rej, Smolik, Karmanowski, Orzelski, Żórawiński, Grotkowski i co ich Obfita w syny Polska może znaleźć swoich. Odchodząc potem, aby spokojnie leżało Ciało to, i to dłużej, coś zbudował, trwało, Osadź to wszytko strażą, jak może być pilną, I każ go dozornością pilnować usilną: Niechaj stooki Argus nieuśpione oczy Tu wytrzeszczy i wieczną straż nad nim zatoczy; I Apollo w tym kształcie jak bydła pilnował, Kiedy w domu Admeta za mord pokutował, I w jakim przybrawszy się w pasterską postawę, Zwiódł Issę Makarównę na wszeteczną sprawę; Albo smok, co pilnował owocu złotego, Stróż sadów hesperyjskich Atlanta wielkiego; I
, Rej, Smolik, Karmanowski, Orzelski, Żórawiński, Grotkowski i co ich Obfita w syny Polska może znaleźć swoich. Odchodząc potem, aby spokojnie leżało Ciało to, i to dłużej, coś zbudował, trwało, Osadź to wszytko strażą, jak może być pilną, I każ go dozornością pilnować usilną: Niechaj stooki Argus nieuśpione oczy Tu wytrzeszczy i wieczną straż nad nim zatoczy; I Apollo w tym kształcie jak bydła pilnował, Kiedy w domu Admeta za mord pokutował, I w jakim przybrawszy się w pasterską postawę, Zwiódł Issę Makarównę na wszeteczną sprawę; Albo smok, co pilnował owocu złotego, Stróż sadów hesperyjskich Atlanta wielkiego; I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 138
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, gdy strony obiedwie, Świeżych coraz posiłków sercy pobudzone, Wściekłym gniewem czyniły ślepe i szalone. Stąd moskiewska oblokiem z boku jazda spada, Stąd czołkiem pochylona piechota się skrada, Obiema silni naszy, obu jako który PIon paruje Polifem z Wulkanowej góry, Pan śrzód ognia i mieczów przywodzi, szykuje, Sam jak Argus stooki wszystko upatruje, On przeszedłby Fabiów sercem doświadczonych, Od żartkością po kłosach bieżałby nietknionych. I gdy widzi że naszym, którzy w sprawie stali, Szkodzi z dział nieprzyjaciel, razem się zapali, I razem: Hej na co się, na co dłużej chować! W głowę wojsku wszystkiemu każe następować. Uderzą się
, gdy strony obiedwie, Świeżych coraz posiłków sercy pobudzone, Wściekłym gniewem czyniły ślepe i szalone. Ztąd moskiewska oblokiem z boku jezda spada, Ztąd czołkiem pochylona piechota się skrada, Obiema silni naszy, obu jako który PIon paruje Polifem z Wulkanowej góry, Pan śrzód ognia i mieczów przywodzi, szykuje, Sam jak Argus stooki wszystko upatruje, On przeszedłby Fabiów sercem doświadczonych, Od żartkością po kłosach bieżałby nietknionych. I gdy widzi że naszym, którzy w sprawie stali, Szkodzi z dział nieprzyjaciel, razem się zapali, I razem: Hej na co się, na co dłużej chować! W głowę wojsku wszystkiemu każe następować. Uderzą się
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 20
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ze wszystką potęgą Otwarszy tabor na tę górę wbiegą Chcąc żywo wyniść z wojennego dźwięku I z naszych jako wyłomać się ręku. Czy rozumieli, że pono w tym czasie Miało co naszym zbywać na Atlasie, Który tę wojnę w ciężkiej szczęścia wadze Na plecach dźwigał przy Pańskiej powadze? Lecz nie śpi książę, jak Argus stooki, Ani mu w pracy lepią powiek mroki, Lub dzienny upał, lub chłód cierpi w nocy Na wszystkie jednak trzyma strony oczy, A nie mogąc cnej nasycić się sławy Co prędzej z pułkiem bieży do rozprawy Na zgiełk kozacki i ferwor gotowy, Który im wlała alchimija w głowy. Tuż za książęciem także w wielkim dziele
ze wszystką potęgą Otwarszy tabor na tę górę wbiegą Chcąc żywo wyniść z wojennego dźwięku I z naszych jako wyłomać się ręku. Czy rozumieli, że pono w tym czasie Miało co naszym zbywać na Atlasie, Który tę wojnę w ciężkiej szczęścia wadze Na plecach dźwigał przy Pańskiej powadze? Lecz nie śpi książę, jak Argus stooki, Ani mu w pracy lepią powiek mroki, Lub dzienny upał, lub chłód cierpi w nocy Na wszystkie jednak trzyma strony oczy, A nie mogąc cnej nasycić się sławy Co prędzej z pułkiem bieży do rozprawy Na zgiełk kozacki i ferwor gotowy, Który im wlała alchimija w głowy. Tuż za książęciem także w wielkim dziele
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 126
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ponieważ inaczej Niemogę być bezpieczny; drogę wiedzieć raczej. Którą idąc, mandata mógłbym pełnić Pańskie A zdrady naroszczone zwyciężyć szatańskie, Abym po odpuszczeniu pierwszych nieprawości Dobrotliwego Pana do zapalczywości Nowem niewzbudził grzechem. Inaczej niemogę Ujść zdrady świata, chyba pokażesz mi droge. Bo, niech kto ma jak Argus stooki ostróżne Oczy, daremna będzie straż na zdrady różne.
Dał tak respons Barlaam: Miłościwy Panie I Królu, wdzięczne mi twe, to mądre pytanie. Trudno, przyznam, aby kto blisko posadzony Ognia smolnego, niebył dymem okurzony: Tak trudna i niełatwa, kto jest przywiązany Do świata jak łańcuchem, aby bez nagany
ponieważ ináczey Niemogę bydź bespieczny; drogę wiedźieć raczey. Ktorą idąc, mándátá mogłbym pełnić Páńskie A zdrády nároszczone zwyciężyć szátáńskie, Abym po odpuszczeniu pierwszych niepráwośći Dobrotliwego Páná do zápálczywośći Nowem niewzbudźił grzechem. Ináczey niemogę Vyść zdrády świátá, chybá pokażesz mi droge. Bo, niech kto ma iák Argus stooki ostrożne Oczy, daremna będźie straż ná zdrády rożne.
Dał ták respons Bárláám: Miłośćiwy Pánie Y Krolu, wdźięcżne mi twe, to mądre pytánie. Trudno, przyznam, áby kto blisko posádzony Ogniá smolnego, niebył dymem okurzony: Tak trudna y niełatwa, kto iest przywiązány Do świátá iák łańcuchem, áby bez nágány
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 84
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
koniec miewa Hypokryta. Przybytek jego ciemności okryją, Lampę i światło sprzeczne wiatry zbiją, Potęgę zniszczą, moc i dzielność zburżą, I jegoż radą w głębią go ponurżą? Albowiem w sidła nie rozdzierzgłych pleci, Nogi swe wprawił, i umotał w sieci, Z których się jego niewyśliżną kroki, Choć będzie rozum pracował stooki. Na jego zgubę zdrajca się nasadzi, I w zawżyętości nieuchronnej zgładzi Wdół utajony nie postrzegszy wpadnie, I w samołowce obaczy się na dnie. Strach go i bojaźń ze wszystkich miar ścisnie, Rozum i rada odbieży umyśnie, Głód zwątli siłę, niedostatek skruszy Zebra pokurczy, szpiki w nim posuszy. Doczesną chwałę pychą
koniec miewa Hypokryta. Przybytek iego ćiemnośći okryią, Lampę i świátło sprzeczne wiátry zbiją, Potęgę zniszczą, moc i dźielność zburżą, I iegoż radą w głębią go ponurżą? Albowiem w śidła nie rozdźierzgłych pleći, Nogi swe wprawił, i umotał w śieći, Z ktorych się iego niewyśliżną kroki, Choć będźie rozum prácował stooki. Ná iego zgubę zdrayca się nasádźi, I w zawżiętośći nieuchronney zgładźi Wdoł utaiony nie postrzegszy wpadnie, I w samołowce obaczy się ná dnie. Strách go i boiáźń ze wszystkich miar śćisnie, Rozum i ráda odbieży umyśnie, Głod zwątli śiłę, niedostátek skruszy Zebra pokurczy, szpiki w nim posuszy. Doczesną chwałę pychą
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 65
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
by to był przeciw przyrodzeniu, By kto cudzoziemskiego — będący w zamknieniu — Języka się nauczył! Zasiedziałe nogi W politycznem więzieniu kto ledwie przez progi Do kościoła przewlecze i to — co ja każę — Z oczu jej poufałe nie spuszczają straże«. (Lecz wyuzdana żonka znajdzie swe przeskoki, Zamek jej nie ustrzeże ni Argus stooki!)
Tak po polsku witanie słysząc swojej żony Włoch jakby właśnie na on świat był zachwycony. Przychodzi mu na pamięć znowu ow natury Rzadki przykład, iż twarzą i wzrostem statury Czasem się wda człek w człeka. Zaczym własnej żenie Miasto obcej kłania się — (co za omomienie!) — Winszuje szczęśliwego przyjazdu w te
by to był przeciw przyrodzeniu, By kto cudzoziemskiego — będący w zamknieniu — Języka się nauczył! Zasiedziałe nogi W politycznem więzieniu kto ledwie przez progi Do kościoła przewlecze i to — co ja każę — Z oczu jej poufałe nie spuszczają straże«. (Lecz wyuzdana żonka znajdzie swe przeskoki, Zamek jej nie ustrzeże ni Argus stooki!)
Tak po polsku witanie słysząc swojej żony Włoch jakby właśnie na on świat był zachwycony. Przychodzi mu na pamięć znowu ow natury Rzadki przykład, iż twarzą i wzrostem statury Czasem sie wda człek w człeka. Zaczym własnej żenie Miasto obcej kłania sie — (co za omomienie!) — Winszuje szczęśliwego przyjazdu w te
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 94
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
go w tym biegu ścignie niewiele, aż sam dobieży palmy lekarskiej, do czego sława i rozum darski przypną mu do nóg pióra pierzchliwe, że wprzód odbierze dary szczęśliwe.
APOLLO Miedzy inszymi wieniec na ciemię, który mu wije wrosła (wiesz) w ziemię zielona Dafnes, a potym soki, których sam nie zna Argus stooki. Tych gdy naprzątnie w słojki bogate na tysiąc wrzodów, a niemniej na te,
które się w bójnym gotują ciele, (do czego zbytek drogę, ach, ściele), dopiero puszczę w jego go kraje i strąbię chorych do niego zgraje. Ale kiedy się do niego schylę, tym pilniej (a wiem,
go w tym biegu ścignie niewiele, aż sam dobieży palmy lekarskiej, do czego sława i rozum darski przypną mu do nóg pióra pierzchliwe, że wprzód odbierze dary szczęśliwe.
APOLLO Miedzy inszymi wieniec na ciemię, który mu wije wrosła (wiesz) w ziemię zielona Dafnes, a potym soki, których sam nie zna Argus stooki. Tych gdy naprzątnie w słojki bogate na tysiąc wrzodów, a niemniej na te,
które się w bójnym gotują ciele, (do czego zbytek drogę, ach, ściele), dopiero puszczę w jego go kraje i strąbię chorych do niego zgraje. Ale kiedy się do niego schylę, tym pilniej (a wiem,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 278
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
swobód i zgody uprzejmej? Kto zwierzchność pańską podeptaną prawie i spotwarzoną od nich niełaskawie? Któż tym żałosnym zabiegał turniejom, co niosą klęskę sarmackim tu kniejom? Bylić po prawdzie i są jeszcze głowy, co ten mądrymi leczyli wrzód słowy, lecz on to, jako z wieże stróż wysoki i jako Argus zoczył wprzód stooki, głosem i piórem hamując ich koła, a nade wszystko ochraniając czoła. A jako o grzbiet twardej w brzegu skały kuszą się próżno słone z wiatrem wały, tak ich tam gęste o niego przewagi nie ruszyły w nim statku i powagi.
Przy tych opoce Ojczyzna łódź miała, gdy niepogoda żagle jej targała, tu krzywą
swobód i zgody uprzejméj? Kto zwierzchność pańską podeptaną prawie i spotwarzoną od nich niełaskawie? Któż tym żałosnym zabiegał turniejom, co niosą klęskę sarmackim tu kniejom? Bylić po prawdzie i są jeszcze głowy, co ten mądrymi leczyli wrzód słowy, lecz on to, jako z wieże stróż wysoki i jako Argus zoczył wprzód stooki, głosem i piórem hamując ich koła, a nade wszystko ochraniając czoła. A jako o grzbiet twardej w brzegu skały kuszą się próżno słone z wiatrem wały, tak ich tam gęste o niego przewagi nie ruszyły w nim statku i powagi.
Przy tych opoce Ojczyzna łódź miała, gdy niepogoda żagle jej targała, tu krzywą
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 298
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
baczenia. Natychmiast Syn cnotliwy, nie tylko na tchnienie, Nie na słowo, ale snadź na jej pomyślenie Z wody wino uczynił — pierwszy to był jego Cud na świecie i dowód bóstwa niebieskiego. O Boże, by w Krakowie takie wino było, no Po złotemu kwartę pić, niedrogie by było. Więc to widząc stooki i czart niecnotliwy, Aby też zazdrościwe udał ludziom dziwy, Z drożdży ostatnich piwnych, lub z lagru winnego Gorzałkę tę wyprażył z garca miedzianego. I stądże owo poszło, ze ją wprzód żegnają Pijanice, tęż dawną tradycją mają. Drudzy zaś powiadają, ze ją jeszcze stary Dawid w Psalmiech swych udał, z jakiej
baczenia. Natychmiast Syn cnotliwy, nie tylko na tchnienie, Nie na słowo, ale snadź na jej pomyślenie Z wody wino uczynił — pierwszy to był jego Cud na świecie i dowód bóstwa niebieskiego. O Boże, by w Krakowie takie wino było, no Po złotemu kwartę pić, niedrogie by było. Więc to widząc stooki i czart niecnotliwy, Aby też zazdrościwe udał ludziom dziwy, Z drożdży ostatnich piwnych, lub z lagru winnego Gorzałkę tę wyprażył z garca miedzianego. I stądże owo poszło, ze ją wprzód żegnają Pijanice, tęż dawną tradycyą mają. Drudzy zaś powiadają, ze ją jescze stary Dawid w Psalmiech swych udał, z jakiej
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
? Co drzwi otworzył? Z nami w tymże domu Nie ma rzec: ustąp (jeśli ciasno komu?) Co z nami siedząc oka nie zamruża, Śledzi za nami, jest już jako stróża! Co czyniem, mówiem, bada się jako by Do jego przyszło wiedzieć to osoby! Pozbądźcie tego mniemania: stooki Argus ten na nas przez jasne widoki Wzgląda; storęki obrzym już nas tyka Ściśle, a dalej ku nam się pomyka. Z prawa swojego i z wszetecznej wiary, Więc i z przysięgi łamania bez kary Ma, by wszech znosił chrześcijan fortylem, Mocą-li, co to jednym mu jest stylem. Więc go tam
? Co drzwi otworzył? Z nami w tymże domu Nie ma rzec: ustąp (jeśli ciasno komu?) Co z nami siedząc oka nie zamruża, Śledzi za nami, jest już jako stróża! Co czyniem, mówiem, bada się jako by Do jego przyszło wiedzieć to osoby! Pozbądźcie tego mniemania: stooki Argus ten na nas przez jasne widoki Wzgląda; storęki obrzym już nas tyka Ściśle, a dalej ku nam się pomyka. Z prawa swojego i z wszetecznej wiary, Więc i z przysięgi łamania bez kary Ma, by wszech znosił chrześcijan fortylem, Mocą-li, co to jednym mu jest stylem. Więc go tam
Skrót tekstu: GawTarcz
Strona: 57
Tytuł:
Clipaeus Christianitatis to jest Tarcz Chrześcijaństwa
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1680 a 1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1681
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Dariusz Chemperek, Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2003