kroków 42624000. Tak żeby świat stojąc lat tylko 6000. A gdyby co rok do piekła dostało się po 50. milionów dusz. W tak odmierzonym piekle zamknęło by się potępieńców trzysta milionów milionów. A każdemu potępieńcowi dostałoby się w piekle miejsca wzwyż na stop 7. w szerz na stop 2. w miąż na stopę 1.
VII. To piekło jako i ziemia stać będzie na wieki. Według Izajasza cap. 33. A kto z was zmięszka z ogniem pożęrającym, i upałami niekończonemi? według wyraźnego dekretu Sędziego Chrystusa Matt. 25. Idźcie przeklęci na ogień wieczny. Tejże Przedwiecznej Prawdy wyroku Mar. 9. Robak Potępieńców nie
krokow 42624000. Ták żeby świát stoiąc lát tylko 6000. A gdyby co rok do piekła dostało się po 50. millionow dusz. W ták odmierzonym piekle zamknęło by się potępieńcow trzysta millionow millionow. A każdemu potępieńcowi dostałoby się w piekle mieysca wzwyż na stop 7. w szerz ná stop 2. w miąż ná stopę 1.
VII. To piekło iáko y ziemiá stać będzie ná wieki. Według Izaiaszá cap. 33. A kto z was zmięszká z ogniem pożęraiącym, y upałámi niekończonemi? według wyráźnego dekretu Sędziego Chrystusa Matt. 25. Idźcie przeklęci ná ogień wieczny. Teyże Przedwieczney Prawdy wyroku Mar. 9. Robak Potępieńcow nie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
1, wstaju liczy miar piętnaście, zktórych każda ma łokci 14. i piędż ednę: to jest połpietnasta, wynidzie łokci 217, i jedna część ze dwóch: to jest Dwieście siedmnaście i pół. Trzecie Staje. Któremu Statut Koronny daje łokci 84. A takie staje nie ma kroków tylko 25. i jednę stopę. Jest pięć razy blisko mniejsze od zwyczajnego, które rachuje krokw 125. IX. Miara, Mila. Która służy Grancom. Mila Polska jeżeli ma cztery Włoskie, liczy Staj 32. Ponieważ mila Włoska liczy staj 8. a cztery razy 8. czyni 32. Jeżeli liczy połpiętej mili Włoskiej, ma staty 36.
1, wstáiu liczy miar piętnaśćie, zktorych káżda ma łokći 14. y piędż ednę: to iest połpietnastá, wynidźie łokći 217, y iedná część ze dwoch: to iest Dwieśćie śiedmnaśćie y poł. Trzećie Stáie. Ktoremu Státut Koronny dáie łokći 84. A tákie stáie nie ma krokow tylko 25. y iednę stopę. Iest pięć rázy blisko mnieysze od zwyczáynego, ktore ráchuie krokw 125. IX. Miárá, Milá. Ktora służy Gráncom. Milá Polska ieżeli ma cztery Włoskie, liczy Stay 32. Ponieważ milá Włoska liczy stay 8. á cztery rázy 8. czyni 32. Ieżeli liczy połpiętey mili Włoskiey, ma staty 36.
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 145
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
dwa łokcie Krakowskie trzem wystarczą stopom, Sto dwadzieścia pięć kroków staje czyni chłopom, Ośm stajań wymierzonych Włoska mila daje, Polak zaś na połpiąciu mil Włoskich przestaje. Miary Geometryczne, na łokieć Krakowski rozwiązane. DWadzieścia cztery calów, łokieć jeden zbiera: Dłoń cztery, Piądź dwanaście tych calów zawiera. Tychże calów szesnaście jednę stopę dzieli, Dwa łokcia za trzy stopy zdawna wszyscy mieli. Sto dwadzieścia pięć kroków jedno liczy staje; Cztery sta i szesnaście toż łokci wydaje. Szesnaście nad to calów. Staj sześć i trzydzieści Geometra prawdziwy w Polskij mili wieści: Ma ośm Geometrycznych stajan, mila Włoska, Chce piętnaście tysięcy łokci, mila Polska.
dwá łokćie Krákowskie trzem wystárczą stopom, Sto dwádźieściá pięć krokow stáie czyni chłopom, Ośm stáiań wymierzonych Włoska milá dáie, Polak záś ná połpiąćiu mil Włoskich przestáie. Miáry Geometryczne, ná łokieć Krákowski rozwiązáne. DWádźieśćiá cztery calow, łokieć ieden zbiera: Dłoń cztery, Piądź dwánaśćie tych calow záwiera. Tychże calow szesnaśćie iednę stopę dźieli, Dwá łokćiá zá trzy stopy zdawná wszyscy mieli. Sto dwádźieśćiá pięć krokow iedno liczy stáie; Cztery stá y szesnaśćie toż łokći wydáie. Szesnaśćie nád to calow. Stay sześc y trzydźieści Geometrá prawdźiwy w Polskiy mili wieśći: Ma ośm Geometrycznych stáian, milá Włoska, Chce piętnaśćie tyśięcy łokći, milá Polska.
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 146
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
soli, zła i przesolona. Prawda bez soli szczypie, z solą niezmierziona: Choćby ją najkształtniejszym złemu żartem solił, Zawsze rozgniewał, nikt go nigdy nie zniewolił; A chociaż czasem tylko do ktosia należy, Wszędzie znajdzie nieboga, kto się na nią jeży. Ledwie krawiec W stół pięścią, aż nożyce brzęczą. Minie stopę chart, kondys i brytan zajęczą, Skoli ogar, ledwie wiatr doleci mu cuchu, Aż pełna wrzawy knieja, pełen bór rozruchu. Będzie też drugi bełkot i za ptaszym lotem Szczwacze zwodzi i knieją napełnia łoskotem. 27. DO LITEWSKIEJ POGONIE PO Elekcji JANA TRZECIEGO
Nie komoś się i gołe niechaj cię obroki Nie narowią,
soli, zła i przesolona. Prawda bez soli szczypie, z solą niezmierziona: Choćby ją najkształtniejszym złemu żartem solił, Zawsze rozgniewał, nikt go nigdy nie zniewolił; A chociaż czasem tylko do ktosia należy, Wszędzie znajdzie nieboga, kto się na nię jeży. Ledwie krawiec W stół pięścią, aż nożyce brzęczą. Minie stopę chart, kondys i brytan zajęczą, Skoli ogar, ledwie wiatr doleci mu cuchu, Aż pełna wrzawy knieja, pełen bór rozruchu. Będzie też drugi bełkot i za ptaszym lotem Szczwacze zwodzi i knieją napełnia łoskotem. 27. DO LITEWSKIEJ POGONIE PO ELEKCJEJ JANA TRZECIEGO
Nie komoś się i gołe niechaj cię obroki Nie narowią,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 217
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ostatecznego. Powietrze od trupów zarażone nieznośne stało się. Największą przyczyną tej klęski były wody z ziemi wytryskające.
W Sierpniu w Anglii konie od upałów padały: ryby w rzekach zdychały. W Wrześniu burze z piorunami w Powiecie Schuc 6 wiosek. i miasto tegoż imienia wywróciły. Grad padał wielkości jaja gołębiego. Ziemię na stopę okrył. Powodź wszystkie drogi zepsowała;
Góra w Strażburgu upadkiem przywaliła kilka domów.
Nawałność około brzegów Ameryki, i przy wyspach Barbades, Martinice, Guadaloupie, Montsurat, Z. Chrystof, 45 okrętów zatopiła.
1766. W Styczniu wybuchanie Wezuwiusza.
12 Lutego w Nottingham śnieg przez 50 godzin padając okrył ziemię aż do 10
ostatecznego. Powietrze od trupow zarażone nieznośne stało się. Naywiększą przyczyną tey klęski były wody z ziemi wytryskaiące.
W Sierpniu w Anglii konie od upałow padały: ryby w rzekach zdychały. W Wrześniu burze z piorunami w Powiecie Schutz 6 wiosek. y miasto tegoż imienia wywrociły. Grad padał wielkości iaia gołębiego. Ziemię na stopę okrył. Powodź wszystkie drogi zepsowała;
Gora w Strażburgu upadkiem przywaliła kilka domow.
Nawałność około brzegow Ameryki, y przy wyspach Barbades, Martinice, Guadaloupie, Montsurat, S. Christoph, 45 okrętow zatopiła.
1766. W Styczniu wybuchanie Wezuwiusza.
12 Lutego w Nottingham śnieg przez 50 godzin padaiąc okrył ziemię aż do 10
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 238
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
czysty, i i złączony z wonnością przyjemną.
Kwiat siarki, opiłki żelaza zmieszane i wodą zimną polane, w kilka godzin same przez się zapalają się.
P. Lemery stłukszy na proszek siarkę i równą miarę opiłków moczonych przez czas niejaki w wodzie, zmieszał to wszystko, i tej mikstury 50 funtów w garku zakopał na stopę w głębokość w ziemi. W 8 lub 9 godzin ziemia podnosić się zaczęła, a na koniec otworzywszy się wapory siarczyste z płomieniami, jak z góry ognistej, wyrzucała. Tym sposobem ogień zajmuje się pod ziemią: jakoż góry, i kraje ognie wyrzucające w podobne obfitują materie.
Z kąd zaś w ogniach tych podziemnych moc
czysty, y y złączony z wonnością przyiemną.
Kwiat siarki, opiłki żelaza zmieszane y wodą zimną polane, w kilka godzin same przez się zapalaią się.
P. Lemery ztłukszy na proszek siarkę y rowną miarę opiłkow moczonych przez czas nieiaki w wodzie, zmieszał to wszystko, y tey mikstury 50 funtow w garku zakopał na stopę w głębokość w ziemi. W 8 lub 9 godzin ziemia podnosić się zaczęła, á na koniec otworzywszy się wapory siarczyste z płomieniami, iak z gory ognistey, wyrzucała. Tym sposobem ogień zaymuie się pod ziemią: iakoż gory, y kraie ognie wyrzucaiące w podobne obfituią materye.
Z kąd zaś w ogniach tych podziemnych moc
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 258
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Jedno że panna/ więc się z tym nie rozumiała. Powiedają jednak/ że Nimfy postrzegały. Dziewiątym krańcem rogi Miesięczne wstawały/ Gdy łowem G ociężała/ i gorącem/ swego Brata/ Bogini/ gaju dopadła chłodnego: Z którego się szemrząca krynica wszczynała/ I sama w sobie piaski potarte mieszała. To miejsce pochwaliwszy/ stopę omoczeła W wierzchu wody/ którą też także pochwaleła. Potym rzekła: plac ten jest od ludzi odległy/ Nie masz kogobyśmy się tu na ten czas strzegły/ Omyimysz tą zdrojową wodą nasze ciała: H Czego się Parrhazjiska Nimfa zawstydała. Wszystkie z siebie szaty swe zewłóczą/ a ona Odkłada/ aż musiała od
Iedno że pánná/ więc się z tym nie rozumiałá. Powiedáią iednák/ że Nimphy postrzegáły. Dźiewiątym krańcem rogi Mieśięczne wstawáły/ Gdy łowem G oćiężáłá/ y gorącem/ swego Brátá/ Bogini/ gáiu dopádłá chłodnego: Z ktorego się szemrzącá krynicá wszczynáłá/ Y sámá w sobie piaski potárte mieszáłá. To mieysce pochwaliwszy/ stopę omoczełá W wierzchu wody/ ktorą też także pochwalełá. Potym rzekłá: plác ten iest od ludźi odległy/ Nie masz kogobysmy się tu ná ten czás strzegły/ Omyimysz tą zdroiową wodą nasze ćiáłá: H Czego się Párrhazyiska Nimphá záwstydáłá. Wszystkie z śiebie száty swe zewłoczą/ á oná Odkłáda/ áż muśiała od
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 77
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
forteca miastu, Co są gwiazdy przy świetle jutrzenki porannej, Toś ty między inszymi, pięknej synu Hanny; A co wszytkie ozdoby i cnoty przenosi, Że cię stąd ambicja żadna nie komosi. Choćby kto najgrzeczniejszy, najmędrszy był do niej, Wszytko to jako chmura jasny dzień zasłoni. ERATO
Ledwie w Cefizie rzece omoczyła stopę, Wnet poczęła Narcyza piękna Lirijope. Gładki był Narcyz, nie dziw: kto się między brzegi Kryształowymi rodzi, nie wadzą mu piegi; Komu rzeka rodzicem, komu nimfa matką, Nie dziw, że i urodę, i cerę ma gładką. Śmiele cię, piękny Janie, równam do Narcyzu, Śmiele twoję Drużynę do
forteca miastu, Co są gwiazdy przy świetle jutrzenki porannej, Toś ty między inszymi, pięknej synu Hanny; A co wszytkie ozdoby i cnoty przenosi, Że cię stąd ambicyja żadna nie komosi. Choćby kto najgrzeczniejszy, najmędrszy był do niej, Wszytko to jako chmura jasny dzień zasłoni. ERATO
Ledwie w Cefizie rzece omoczyła stopę, Wnet poczęła Narcyza piękna Lirijope. Gładki był Narcyz, nie dziw: kto się między brzegi Krzyształowymi rodzi, nie wadzą mu piegi; Komu rzeka rodzicem, komu nimfa matką, Nie dziw, że i urodę, i cerę ma gładką. Śmiele cię, piękny Janie, równam do Narcyzu, Śmiele twoję Drużynę do
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 112
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
piękny znich ogrodów ornament, i odor wieczorem i zrana. Sadzić je potrzeba na cienistych miejscach, na ziemi tłustej, pulchnej. Jak okwitną jedne o Z. Jakubie, drugie później, wykopaj cebulki, przesusz w cieniu trochę, alias dni kilka w chłodzie na suchu, rozdziel cebulkę na ząbki, posadź na stopę od siebie. Czasem lilie na zimę sadzą, aż w Październiku, albo w Listopadzie. Jeśli chcesz aby ci kwiat liliowy długo się w ogrodzie konserwował, i nie jako successive następował; jedne cebulki posadź głęboko w ziemi na calów 12. drugie na calów 8. trzecie na calów 4, innne 2, a tak
piękny znich ogrodow ornament, y odor wieczorem y zrana. Sadzić ie potrzeba na cienistych mieyscach, na ziemi tłustey, pulchney. Iak okwitną iedne o S. Iakubie, drugie pozniey, wykopay cebulki, przesusz w cieniu trochę, alias dni kilka w chłodzie na suchu, rozdziel cebulkę na ząbki, posadź na stopę od siebie. Czasem lilie na zimę sadzą, aż w Październiku, albo w Listopadzie. Iezli chcesz aby ci kwiat liliowy dlugo się w ogrodzie konserwował, y nie iako successive następował; iedne cebulki posadź głeboko w ziemi na calow 12. drugie na calow 8. trzecie na calow 4, innne 2, á tak
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 432
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, który tam nie ze zboża przedtym nie znajomego (bo dopiero sposobu orania, siania, zbierania zbóż różnych i chleba z nich pieczenia Hiszpani tam nauczyli, nasion dodawszy z Hiszpanii) ale robili z ziarn drzewka Maiz nakształt prosa, na 7. stóp wysoko rosnącego: zdźbło jego adinstar trzciny, a kłos ma na stopę długi, ziarna żółtawe, jak wosk świeży: na jednym kłosie ziarn bywa po 700. Mielą tam nasienie te na mąkę, pieką, świeżo jedzą, smaku jest jak groch prażony, długo konserwować się nie może, tak prędko psuje się ten chleb. Robią z niego i piwo pijane Chicha, to Sorac zwane,
, ktory tam nie ze zboża przedtym nie znaiomego (bo dopiero sposobu orania, siania, zbierania zbóż rożnych y chleba z nich pieczenia Hiszpani tam nauczyli, nasion dodáwszy z Hiszpanii) ale robili z ziarn drzewka Maiz nakształt prosa, na 7. stóp wysoko rosnącego: zdźbło iego adinstar trzciny, a kłos ma na stopę długi, ziarna żołtawe, iak wosk świeży: na iednym kłosie ziarn bywa po 700. Mielą tam nasienie te na mąkę, pieką, świeżo iedzą, smaku iest iak groch prażony, długo konserwować się nie może, tak prędko psuie się ten chleb. Robią z niego y piwo piiane Chicha, to Sorac zwane,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 621
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756