tych ruinach strachy częstokroć przebywają, i jak lud prosty mówi złe mieszka. Przestrzegany bywałem abym tam nie chodził po zachodzie słońca; gdym się pytał o przyczynę; zaraz mi opowiedziane były wielorakie aparycje, jedne od drugich straszniejsze, które się na tamtym miejscu nie jednemu zdarzyły.
Jeżeli które miejsce może być do strachów wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się dają jeszcze dotąd reszty nadgrobków i sklepy, w które ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte i obrośle, rozciągłe sklepienia i mury, drzewa rozmaitego rodzaju w pośrzód okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto jakąś posępną i smutną postać miejsca tego od wieków opuszczonego czyni;
tych ruinach strachy częstokroć przebywaią, y iak lud prosty mowi złe mieszka. Przestrzegany bywałem abym tam nie chodził po zachodzie słońca; gdym się pytał o przyczynę; zaraz mi opowiedziane były wielorakie apparycye, iedne od drugich strasznieysze, ktore się na tamtym mieyscu nie iednemu zdarzyły.
Jeżeli ktore mieysce może bydź do strachow wznowienia sposobne, to żadnemu pierwszeństwa nie ustąpi. Widzieć się daią ieszcze dotąd reszty nadgrobkow y sklepy, w ktore ciała umarłych niegdyś kładziono, mchem, pleśnią okryte y obrosle, rozciągłe sklepienia y mury, drzewa rozmaitego rodzaiu w pośrzod okazałych rozwalin wyrosłe, wszystkoto iakąś posępną y smutną postać mieysca tego od wiekow opuszczonego czyni;
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 109
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
od prewencyj, uczułem jednak wstręt i trwożliwe wzruszenie, gdym pierwszy raz w nocy na tym miejscu okropnym znajdował się.
Lock w księgach swoich twierdzi, iż strachy i aparycje nie mają większej korelacyj z nocą jak ze dniem, z tym wszystkim przydaje, powieści ludzi prostych od młodych usłyszane tak Ideą ciemności z Ideą strachów splatają i łączą, iż je w wieku dalszym rozłączyć nie podobna; Stąd pospolicie wznawiać się zwykła przy ciemnościach pierwsza myśl zaraz o strachach i aparycjach.
Baron Kowerli powiedał mi, iż po śmierci Rodziców gdy objął rządy substancyj, i pierwszy raz do Zamku swojego przyjechał, lubo jest obszerny i okazały, nie mógł przecież znaleźć
od prewencyi, uczułem iednak wstręt y trwożliwe wzruszenie, gdym pierwszy raz w nocy na tym mieyscu okropnym znaydował się.
Lock w xięgach swoich twierdzi, iż strachy y apparycye nie maią większey korrelacyi z nocą iak ze dniem, z tym wszystkim przydaie, powieści ludzi prostych od młodych usłyszane tak Jdeą ciemności z Jdeą strachow splataią y łączą, iż ie w wieku dalszym rozłączyć nie podobna; Ztąd pospolicie wznawiać się zwykła przy ciemnościach pierwsza myśl zaraz o strachach y apparycyach.
Baron Kowerli powiedał mi, iż po śmierci Rodzicow gdy obiął rządy substancyi, y pierwszy raz do Zamku swoiego przyiechał, lubo iest obszerny y okazały, nie mogł przecież znaleść
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 110
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
jednej izbie trzeciego piętra Burgrabia Zamkowy obiesił, cała ta część zamku wyklęta pustakami stała, i lubo się przeto gmach cały rujnował, przecież tam żaden z domowych pójść niechciał, patrzyć nawet z daleka na tamtę stronę obawiali się domownicy Rodziców, a osobliwie po śmierci ojca gdy matka zostawszy wdową domem rządziła.
W miastach impresja strachów nie jest tak mocna jak na wsi, czyli dla tego, iż w mieście mniejsza okazja do sposobności, i wielorakie rozrywki nie dopuszczają rozpościerać się po imaginacyj zaprzątnionej myślom ponurym i smutnym; czyli też z tej przyczyny, iż obywatele miast więcej pospolicie od wieśniaków mający oświecenia, uprzedzeniom prosty podejść się nie dają. Cokolwiek
iedney izbie trzeciego piętra Burgrabia Zamkowy obiesił, cała ta część zamku wyklęta pustakami stała, y lubo się przeto gmach cały ruynował, przecież tam żaden z domowych poyść niechciał, patrzyć nawet z daleka na tamtę stronę obawiali się domownicy Rodzicow, á osobliwie po śmierci oyca gdy matka zostawszy wdową domem rządziła.
W miastach impresya strachow nie iest tak mocna iak na wsi, czyli dla tego, iż w mieście mnieysza okazya do sposobności, y wielorakie rozrywki nie dopuszczaią rospościerać się po imaginacyi zaprzątnioney myślom ponurym y smutnym; czyli też z tey przyczyny, iż obywatele miast więcey pospolicie od wieśniakow maiący oświecenia, uprzedzeniom prosty podeyść się nie daią. Cokolwiek
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 111
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
spuszczają, Lub na słodkie ostatki bankietu wpadają, Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne strachów i trwogi, przystępu broniło I lekce sobie groźby pogańskie ważyło; Jeśli który zabity lub spadnie raniony, Następuje zarazem drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów
spuszczają, Lub na słodkie ostatki bankietu wpadają, Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne strachów i trwogi, przystępu broniło I lekce sobie groźby pogańskie ważyło; Jeśli który zabity lub spadnie raniony, Następuje zarazem drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
żywota naznaczony z nieba, a choć późno, choć prędko – przecię umrzeć trzeba. Zostawać tu musimy, a lubo nie razem, umrzeć przecię potrzeba zamierzonym czasem. Gdyby się wtenczas dusza z powietrzem złączyła i postać swoję w dymie rozciągłym zgubiła, namniej by się srogości śmierci nie lękała, bo by oraz i z ciałem strachów koniec miała. Dobra by to śmierć była, co zawiera wrota albo do śmierci nowej, albo do żywota. Smakowałby każdemu ten kres ostateczny i śmierć by barziej wolał niźli żywot wieczny. Lecz strzeż Boże i myślić o takowym błędzie, że wszytkie rzeczy kończyć sama Parka będzie. Nie zaszkodzą nic duszy i śmiertelne mary
żywota naznaczony z nieba, a choć późno, choć prędko – przecię umrzeć trzeba. Zostawać tu musimy, a lubo nie razem, umrzeć przecię potrzeba zamierzonym czasem. Gdyby się wtenczas dusza z powietrzem złączyła i postać swoję w dymie rozciągłym zgubiła, namniej by się srogości śmierci nie lękała, bo by oraz i z ciałem strachów koniec miała. Dobra by to śmierć była, co zawiera wrota albo do śmierci nowej, albo do żywota. Smakowałby każdemu ten kres ostateczny i śmierć by barziej wolał niźli żywot wieczny. Lecz strzeż Boże i myślić o takowym błędzie, że wszytkie rzeczy kończyć sama Parka będzie. Nie zaszkodzą nic duszy i śmiertelne mary
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 69
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
która nas wycinała/ tą ziemią przyrzucamy/ niechaj pod nią rdze nie je. Nie czekaj od nas łez żadnych/ tańcować raczej będziem po grobie twoim. I drugi: Strasznemu Osmanowi/ strachy swe pokazały gmachy piekielne; a to gdy witany był od piekielnych Olbrzymów/ Dziadów/ i Pradziadów jego: niechaj się teraz najada strachów prawdziwych dowolej/ który cieniami wielbłądów strasznych wielu straszył/ pod Chocimem nie dawno. Olbrzymowie witają/ a ty święty Proroku milczysz: Więc ja przywitam: O jakoś (to witanie Prorockie) wypadł z nieba Lucyferze, któryś rano wschodził? padłeś na ziemię, któryś rany siał miedzy narody? Dawnożeś mówił w
która nas wyćináłá/ tą źiemią przyrzucamy/ niechay pod nią rdze nie ie. Nie czekay od nas łez żadnych/ táńcowáć ráczey będźiem po grobie twoim. Y drugi: Strásznemu Osmanowi/ stráchy swe pokazáły gmáchy piekielne; á to gdy witány był od piekielnych Olbrzymow/ Dźiádow/ y Prádźiádow iego: niechay się teraz náiáda stráchow prawdźiwych dowoley/ ktory ćieniámi wielbłądow strásznych wielu strászył/ pod Choćimem nie dawno. Olbrzymowie witáią/ á ty święty Proroku milczysz: Więc ia przywitam: O iákoś (to witánie Prorockie) wypadł z niebá Lucyferze, ktoryś ráno wschodził? padłeś ná ziemię, ktoryś rány śiał miedzy narody? Dawnożeś mowił w
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 39
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Umiesz naprzód wojska szykować, umiesz w burdach wojennych, nie tylko robotę dobrego Hetmana, ale i mężnego Żołnierza odprawować? Ilekroceś ty Pedardy pod Zamki nieprzyjacielskie podkładał? ilekroć byłeś, jako Rzymski Horatius Cocles drugi, wszytkim szykiem, nie tak dalece mostu Rzymskiego, jako bram nieprzyjacielskich? Gdy Panowie towarzysze twoi, dla wielkich strachów od ciebie uciekali; tyś stanął nieustraszony, nic się nie przelękłszy? Świadkiem tego brama Smoleńska, którą jużeś był taranem twym ognistym stłukł: jużeś był wziął, by ratna ręka była przyskoczyła na czas naznaczony, którego przybyć miała? Świadkiem i druga Stolice Moskiewskiej, Twierska? i trzecia Boryszewska? od jednej
Vmiesz naprzod woyská szykowáć, vmiesz w burdách woiennych, nie tylko robotę dobrego Hetmáná, ále y mężnego Zołnierzá odpráwowáć? Ilekroceś ty Pedardy pod Zamki nieprzyiaćielskie podkłádał? ilekroć byłeś, iáko Rzymski Horatius Cocles drugi, wszytkim szykiem, nie ták dálece mostu Rzymskiego, iáko bram nieprzyiaćielskich? Gdy Pánowie towárzysze twoi, dla wielkich stráchow od ćiebie vćiekáli; tyś stánął nieustrászony, nic się nie przelększy? Swiádkiem tego bramá Smoleńska, ktorą iużeś był táránem twym ognistym stłukł: iużeś był wziął, by rátna ręká byłá przyskoczyłá ná czás náznaczony, ktorego przybyć miáłá? Swiádkiem y druga Stolice Moskiewskiey, Twierska? y trzećia Boryszewska? od iedney
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 50
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
grubych humorów pełny dla takich Cardanus Medyk radzi, aby na szyj, albo lewym ramieniu, zawieszony nofili ząb koński, samca, nie samicy. Żeby weśnie cudne widziałeś rzeczy.
Pisze Cardánus że ktoby skronie sobie na noc nasmarował krwią dudka ptaka będzie miał we śnie cudowne Spectacu[...] a Żeby kto był wolny od strachów, i Fantazmatów.
Potrzeba w ręku trzymać pokrzywę i ziele pięciornik, ani strachu ani widowisk nocnych nie o baczy, mówi Mizaldus, Aby się kto zdał mieć głowę psią?
Wziąć tłustości z ucha psiego, nią napoić knotek bawełniany, postawić w lampie zielonej nowej; lokować tę lampę między kupą ludzi, będą się zdawać
grubych humorow pełny dla takich Cardanus Medyk radzi, aby na szyi, albo lewym ramieniu, zawieszony nofili ząb koński, samca, nie samicy. Zeby weśnie cudne widziałeś rzeczy.
Pisze Cardánus że ktoby skronie sobie na noc nasmarował krwią dudka ptaka będzie miał we snie cudowne Spectacu[...] a Zeby kto był wolny od strachow, y Fantazmatow.
Potrzeba w ręku trzymać pokrzywę y ziele pięciornik, ani strachu ani widowisk nocnych nie o baczy, mowi Mizaldus, Aby się kto zdał miec głowę psią?
Wziąć tłustości z ucha psiego, nią napoić knotek bawełniány, postawić w lampie zieloney nowey; lokować tę lampę między kupą ludzi, będą się zdáwać
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 516
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
bywają/ I same obrzydłością nie mniejszą zostają. Ujrzenie diabłów straszne nader. Lamentu dzień drugi.
Najpierwszy obywatel okręgu ziemskiego Adam/ wprzód nim przestąpił mandat Boga swego/ Zwyniesioną ku Niebu twarzą/ i z wesołym Po Raju pełnym rozkosz przechadzał się czołem Bez odzienia/ bez broni/ bezpieczny/ spokojny/ Żadnych się nie lękając strachów/ ani wojny/ Wysokiemi darami/ i wdzięczną pięknością. Ozdobion/ współ godnością/ i nieśmiertelnością. Wszytkich ziemskich Kreatur piękności obrazem Był zosobna/ i w kupę zgromadzonych razem. Zwierzęta go jak rządce swojego słuchały/ A ptaszęta po drzewach bezpiecznie śpiewały. Kiedy chciał/ i którego przechadzał się czasu Po Raju obfitym
bywáią/ Y sáme obrzydłośćią nie mnieyszą zostáią. Vyrzenie diábłow strászne náder. Lámentu dźień drugi.
Naypierwszy obywátel okrągu ziemskiego Adam/ wprzod nim przestąṕił mándat Bogá swego/ Zwyniesioną ku Niebu twarzą/ y z wesołem Po Ráiu pełnym roskosz ṕrzechádzał się czołem Bez odźieniá/ bez broni/ bespiecżny/ spokoyny/ Zadnych się nie lękáiąc stráchow/ áni woyny/ Wysokiemi dárami/ y wdźięcżną pięknośćią. Ozdobion/ wspoł godnośćią/ y niesmiertelnośćią. Wszytkich źiemskich Kreatur pięknośći obrazem Był zosobna/ y w kupę zgromadzonych razem. Zwierzętá go iák rządce swoiego słucháły/ A ptászętá po drzewách bespiecżnie spiewáły. Kiedy chćiał/ y ktorego przechadzał się cżasu Po Ráiu obfitym
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 63
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
których się serdecznie jako w najmilszych Synach kocha/ dla których już już nieba gotuje/ już otwiera. Tych którzy jutro z triumfem do Raju prowadzeni będą/ dziś jako jakich potępieńców (by też jeden grzech powszedni nie wypłacony mieli) tak ostro smaga. 3. To po śmierci i potym. Lecz nim do tych przyszłych strachów przyjdzie/ i na tym świecie na ukaranie powszedniego grzechu Bóg przepuszcza choroby/ straty/ prześladowania/ ognie pogromy i inne biedy na ciało przypadające. Na duszę zaś daleko cięższe i czulsze pokusy wnętrzne niepokoje/ trwożliwe postrachy sumienia/ dusze zaćmienia/ serca opuściałość oschłość etc. Odwraca słodką owę swą Boską przytomność i wdzięczne spokojnego sumienia
ktorych się serdecznie iáko w naymilszych Synách kocha/ dla ktorych iuż iuż nieba gotuie/ iuż otwiera. Tych ktorzy iutro z tryumfem do Raiu prowadzeni będą/ dźiś iáko iákich potępieńcow (by też ieden grzech powszedni nie wypłacony mieli) ták ostro smága. 3. To po śmierći y potym. Lecz nim do tych przyszłych stráchow przyidźie/ y ná tym świećie ná ukaránie powszedniego grzechu Bog przepuszczá choroby/ stráty/ prześladowania/ ognie pogromy y inne biedy ná ćiáło przypadaiące. Ná duszę zaś daleko ćięższe y czulsze pokusy wnętrzne niepokoie/ trwożliwe postrachy sumieniá/ dusze záćmieniá/ sercá opuśćiałość oschłość etc. Odwráca słodką owę swą Boską przytomność y wdźięczne spokoynego sumieniá
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 48
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688