Bożych, a osobliwie patronów moich.
Na ostatek wrzucam się w przepaść bezdenną dobroci Twojej, o nałaskawszy Boże, i mam nadzieję mocną i nieodmienną, że mi grzechy odpuścisz, i do wiecznego żywota przyprowadzisz, tak iż choćbym też już był i w samych drzwiach piekielnych, wątpić o miłosierdziu Boskim nie będę ani się strachom i pogróżkom szatańskim względem grzechów moich ustraszyć dopuszczę. Miłość Boga i bliźniego
O Boże, Istności nieogarniona, mądrości niedościgła, piękności niestworzona i niepojęta, źrzódło nieskończonej dobroci, z którego hojnie wszystkie czerpają kreatury i cokolwiek mają, z niego wszystko biorą! O, jakiej godzien jesteś miłości od wszelkiego stworzenia! O, jako Cię
Bożych, a osobliwie patronów moich.
Na ostatek wrzucam się w przepaść bezdenną dobroci Twojej, o nałaskawszy Boże, i mam nadzieję mocną i nieodmienną, że mi grzechy odpuścisz, i do wiecznego żywota przyprowadzisz, tak iż choćbym też już był i w samych drzwiach piekielnych, wątpić o miłosierdziu Boskim nie będę ani się strachom i pogróżkom szatańskim względem grzechów moich ustraszyć dopuszczę. Miłość Boga i bliźniego
O Boże, Istności nieogarniona, mądrości niedościgła, piękności niestworzona i niepojęta, źrzódło nieskończonej dobroci, z którego hojnie wszystkie czerpają kreatury i cokolwiek mają, z niego wszystko biorą! O, jakiej godzien jesteś miłości od wszelkiego stworzenia! O, jako Cię
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 139
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Przyszedszy w tym do siebie (rzecze) Paskwalina, Ze tu mieszkasz: nie mogąc nigdy być bezpiecznym/ Owszem w strachu i zawsze niepokoju wiecznym. Powie starzec. Ze ja tu mieszkać przeto muszę/ Bom jest rybitw ubogi/ skąd nie jednę duszę/ Zonę mając i dziatki/ dnia każdego żywię; A tym strachom i hukom mało się przeciwię/ Zem się im już zwyczaił/ i ośmielił na nie/ Nadewszytko to moje błache tu mieszkanie/ Tym bezpieczne/ że w swojej mają je obronie Dobrotliwi Bogowie. A to że na stronie Żyjąc sobie osobno/ wiernie ich miłuję I słucham rozkazania; skąd się złym nieczuję/
Przyszedszy w tym do siebie (rzecze) Pasqualina, Ze tu mieszkasz: nie mogąc nigdy bydź bespiecznym/ Owszem w stráchu y záwsze niepokoiu wiecznym. Powie stárzec. Ze ia tu mieszkáć przeto muszę/ Bom iest rybitw vbogi/ zkąd nie iednę duszę/ Zonę máiąc y dziatki/ dniá káżdego żywię; A tym stráchom y hukom máło się przeciwię/ Zem się im iuż zwyczáił/ y ośmielił ná nie/ Nádewszytko to moie błáche tu mieszkánie/ Tym bespieczne/ że w swoiey máią ie obronie Dobrotliwi Bogowie. A to że ná stronie Zyiąc sobie osobno/ wiernie ich miłuię Y słucham roskazánia; zkąd się złym nieczuię/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 52
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
czekawszy i zasię od zaczęcia rokoszu nad to więcej, niż półtora lata, z wielką cierpliwością z konkluzją rokoszową się zatrzymawali, czego świadków tak wiele z wielką fatygą, utratą majętności i niebezpieczeństwa ludzkiego. Z zjazdów zasię że praeiudicatum nic nie mieli; znaczy się stąd, że się ludzie, a ile przedniejszy wodzowie, żadnym strachom, żadnym obietnicom, praktykom, prywatom uwodzić nie dali, jawnie i otworzyście wszytkie propozycje i wszytkie konkluzje w kole generalnym przez spólną zgodę się odprawowały. Przeciwna zasię strona jaką cnotą i jaką szczerością w tych Rzpltej sprawach postępowała, niech każdy i najprostszy sądzi. Naprzód pod Wiślicą, upewniwszy przez posły swe bracią, pod Sędomierz
czekawszy i zasię od zaczęcia rokoszu nad to więcej, niż półtora lata, z wielką cierpliwością z konkluzyą rokoszową się zatrzymawali, czego świadków tak wiele z wielką fatygą, utratą majętności i niebezpieczeństwa ludzkiego. Z zjazdów zasię że praeiudicatum nic nie mieli; znaczy się stąd, że się ludzie, a ile przedniejszy wodzowie, żadnym strachom, żadnym obietnicom, praktykom, prywatom uwodzić nie dali, jawnie i otworzyście wszytkie propozycye i wszytkie konkluzye w kole generalnym przez spólną zgodę się odprawowały. Przeciwna zasię strona jaką cnotą i jaką szczerością w tych Rzpltej sprawach postępowała, niech każdy i najprostszy sądzi. Naprzód pod Wiślicą, upewniwszy przez posły swe bracią, pod Sędomierz
Skrót tekstu: PismoSzlachCz_III
Strona: 361
Tytuł:
Pismo szlachcica jednego, w którym o rozprawie znać daje do braciej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
/ silniejszy/ i potężniejszej mocy. Przeto go mniej do potrzeb lekarskich brać potrzeba. Abowiem barzo ciało rozgrzewa: co się z tąd baczy/ iż gdy go żucha/ albo tylko w uściech trzyma/ język i usta barzo rozpala. Przeciwko Czarom.
Czary żeby nie szkodziły/ radzą go niektórzy przy sobie nosić. Także Strachom nocnym.
Strachy/ i nocne cienie. Sny.
Sny straszliwe odpędza. Zębom wyprochniałym bolącym.
Zębom dziurawym i wyprochniałym/ ktemu polejącym/ Korzeń Dzięgilowy żuchany na nie włożywszy/ lekarstwem bywa. Abowiem Item.
Boleści w nich uśmierza: Też Sok sam/ z tegoż korzenia/ w nie puszczając/ toż czyni.
/ śilnieyszy/ y potężnieyszey mocy. Przeto go mniey do potrzeb lekárskich bráć potrzebá. Abowiem bárzo ćiáło rozgrzewa: co sie z tąd baczy/ iż gdy go żucha/ álbo tylko w vśćiech trzyma/ ięzyk y vstá bárzo rospala. Przećiwko Czárom.
Czáry żeby nie szkodźiły/ rádzą go niektorzy przy sobie nośić. Tákże Stráchom nocnym.
Stráchy/ y nocne ćienie. Sny.
Sny strászliwe odpądza. Zębom wyprochniáłym bolącym.
Zębom dźiuráwym y wyprochniáłym/ ktemu poleiącym/ Korzeń Dźięgilowy żuchány ná nie włożywszy/ lekárstwem bywa. Abowiem Item.
Boleśći w nich vśmierzá: Też Sok sam/ z tegoż korzeniá/ w nie pusczáiąc/ toż czyni.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 91
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
ile w głowie oddala/ i morzy/ ługiem głowę przemywając/ w którymby korzeń tego ziela był warzony. Lupieże i Paprzyska w głowie.
Lupieże i Paprzyskaz głowy spądza i wychędaża/ przerzeczonym ługiem często przemywając. Brodawkom.
Brodawki/ Sok jego spądza/ pierwej je skrwawiwszy/ a potym je nim napuścić. Strachom
Przeciwko nocnym strachom/ i pokusom we dnie ludzie nagrawającym. Morowemu powietrzu
Przeciwko morowemu powietrzu/ powiadają go być barzo potrzebnym i użytecznym/ korzeń na szyj nosząc/ zwłaszcza pod ten czas kopany/ gdyby był Saturnus w Niedźwiadku wschodzący. Krew do:
Krew w małych dzieciach dobrą mnoży. Piersiom.
Piersi. Płucom.
Płuca
ile w głowie oddala/ y morzy/ ługiem głowę przemywáiąc/ w ktorymby korzeń tego źiela był wárzony. Lupieże y Páprzyská w głowie.
Lupieże y Páprzyskáz głowy spądza y wychędaża/ przerzeczonym ługiem często przemywáiąc. Brodawkom.
Brodáwki/ Sok ie^o^ spądza/ pierwey ie skrwáwiwszy/ á potym ie nim nápuśćić. Stráchom
Przećiwko nocnym stráchom/ y pokusom we dnie ludźie nágrawáiącym. Morowemu powietrzu
Przećiwko morowemu powietrzu/ powiádáią go bydź bárzo potrzebnym y vżytecznym/ korzeń ná szyi nosząc/ zwłasczá pod ten czás kopány/ gdyby był Sáturnus w Niedźwiadku wschodzący. Krew do:
Krew w máłych dźiećiách dobrą mnoży. Piersiom.
Pierśi. Płucom.
Płucá
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 144
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
oddala/ i morzy/ ługiem głowę przemywając/ w którymby korzeń tego ziela był warzony. Lupieże i Paprzyska w głowie.
Lupieże i Paprzyskaz głowy spądza i wychędaża/ przerzeczonym ługiem często przemywając. Brodawkom.
Brodawki/ Sok jego spądza/ pierwej je skrwawiwszy/ a potym je nim napuścić. Strachom
Przeciwko nocnym strachom/ i pokusom we dnie ludzie nagrawającym. Morowemu powietrzu
Przeciwko morowemu powietrzu/ powiadają go być barzo potrzebnym i użytecznym/ korzeń na szyj nosząc/ zwłaszcza pod ten czas kopany/ gdyby był Saturnus w Niedźwiadku wschodzący. Krew do:
Krew w małych dzieciach dobrą mnoży. Piersiom.
Piersi. Płucom.
Płuca. Żołądkowi.
oddala/ y morzy/ ługiem głowę przemywáiąc/ w ktorymby korzeń tego źiela był wárzony. Lupieże y Páprzyská w głowie.
Lupieże y Páprzyskáz głowy spądza y wychędaża/ przerzeczonym ługiem często przemywáiąc. Brodawkom.
Brodáwki/ Sok ie^o^ spądza/ pierwey ie skrwáwiwszy/ á potym ie nim nápuśćić. Stráchom
Przećiwko nocnym stráchom/ y pokusom we dnie ludźie nágrawáiącym. Morowemu powietrzu
Przećiwko morowemu powietrzu/ powiádáią go bydź bárzo potrzebnym y vżytecznym/ korzeń ná szyi nosząc/ zwłasczá pod ten czás kopány/ gdyby był Sáturnus w Niedźwiadku wschodzący. Krew do:
Krew w máłych dźiećiách dobrą mnoży. Piersiom.
Pierśi. Płucom.
Płucá. Zołądkowi.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 144
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
białe czyni. Planom.
Plany i zmazy wszelakie ściera. Znakom z Ospie.
Znaki na twarzy pozostałe z Ośpie. Także z innych krost wyrownywa i szlachci/ często je tąż wodą z ziela tego warzonego myjąc. W uszu czerw.
W uszach chrobactwo zalągłe gubi ciepłą parę w nie puszczając z warzonego nasienia. Dziecinnem strachom/ pokusom/ zarom/ ynem straszl.
Powiadają/ że to ziele/ albo korzeń jego na szjice dzieciom zawieszony/ od strachów/ pokus/ snów straszliwych/ i czarów je zachowuje. Konfekt. Kamień.
Konfekt barzo kosztowny/ i w wielu doświadczony: przeciwko Kamieniu w Pęcherzu i w Nyrkach. Melancholie.
Melancholicznym
białe czyni. Plánom.
Plány y zmázy wszelákie śćiera. Znákom z Ospie.
Znáki ná twarzy pozostáłe z Ośpie. Tákże z inych krost wyrownywa y śláchći/ często ie tąż wodą z źiela tego wárzonego myiąc. W vszu czerw.
W vszách chrobáctwo zálągłe gubi ćiepłą párę w nie pusczáiąc z wárzonego naśienia. Dźiećinnem stráchom/ pokusom/ zárom/ ynem strászl.
Powiádáią/ że to źiele/ álbo korzeń iego ná szyice dźiećiom záwieszony/ od stráchow/ pokus/ snow strászliwych/ y czárow ie záchowuie. Konfekt. Kámień.
Konfekt bárzo kosztowny/ y w wielu doświadczony: przećiwko Kámieniu w Pęchyrzu y w Nyrkách. Melánkolie.
Melánkolicznym
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 145
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
każdemu wolno wniść/ wyniść; Miasto/ Zamki/ Fortece/ Obozy/ Wieże/ Wały/ Mury widzieć: nic się na to cny Naród Polski nie wzdryga: ale śmiele każdemu nieprzyjacielowi wejzrzy w oczy i w pole stawia/ Bogu samemu i świętym jego pomocy ufając/ a nie potędze/ i wielkości Pogańskiej/ abo strachom: Nie zwykli się naszy Polacy badać i pytać/ wiele wojska/ i pułków Nieprzyjacielskich/ ale się tylko pytają gdzie są/ ani ich też czekają w Miastach/ Fortecach/ i w Zamkach obronnych/ nigdy ale zawsze/ i zaraz/ odważnemi animuszami/ i śmiałym sercem ledwo nie nago z zbrojnemi Nieprzyjaciółmi potężne bitwy małą
káżdemu wolno wniść/ wyniść; Miásto/ Zamki/ Fortece/ Obozy/ Wieże/ Wáły/ Mury widziec: nic sie na to cny Narod Polski nie wzdryga: ále śmiele káżdemu nieprzyiaćielowi weyzrzy w oczy y w pole stáwia/ Bogu samemu y świętym iego pomocy vfaiąc/ á nie potędze/ y wielkośći Pogáńskiey/ ábo strachom: Nie zwykli sie nászy Polacy bádáć y pytáć/ wiele woyská/ y pułkow Nieprzyiaćielskich/ ále sie tylko pytáią gdźie są/ áni ich też czekáią w Miástách/ Fortecách/ y w Zamkách obronnych/ nigdy ále záwsze/ y zaraz/ odważnemi ánimuszámi/ y śmiałym sercem ledwo nie nágo z zbroynemi Nieprzyiaćiołmi potężne bitwy małą
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: A4
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634