Nie broni się i w moc się daje, zwyciężony; A tamten zaś odpiera, póki mu sił zstawa, Acz, jeśli żądza wielka, i on się poddawa.
XXXI.
Kiedybych beł od ciebie w jakim zostawiony Mocnem zamku, coby beł dobrze opatrzony, A jabych go bez szturmu, bez gwałtu strachowi Próżnemu kwoli poddał nieprzyjacielowi, Mógłbyś mię mieć na zdrajcę; ale przyciśniony Wielką siłą, skusiwszy ostatniej obrony, Kiedybych to uczynił, według mego zdania Nie miałbych stąd sromoty ani urągania,
XXXII.
Owszem chwałę u wszystkich; bo im jest możniejszy Nieprzyjaciel, tem ów jest wymówki godniejszy. Ja
Nie broni się i w moc się daje, zwyciężony; A tamten zaś odpiera, póki mu sił zstawa, Acz, jeśli żądza wielka, i on się poddawa.
XXXI.
Kiedybych beł od ciebie w jakiem zostawiony Mocnem zamku, coby beł dobrze opatrzony, A jabych go bez szturmu, bez gwałtu strachowi Próżnemu kwoli poddał nieprzyjacielowi, Mógłbyś mię mieć na zdrajcę; ale przyciśniony Wielką siłą, skusiwszy ostatniej obrony, Kiedybych to uczynił, według mego zdania Nie miałbych stąd sromoty ani urągania,
XXXII.
Owszem chwałę u wszystkich; bo im jest możniejszy Nieprzyjaciel, tem ów jest wymówki godniejszy. Ja
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 238
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Obleżenie obozu, o którem go doszła Onegoż dnia od króla Agramanta posła Nowina, tkwi mu w głowie i widzi, że snadnie, Gdzie go wczas nie ratuje, nowem złem podpadnie. Widzi, że go nie minie sromotna przygana Stąd, że z nieprzyjacioły jeździ swego pana; Jeśli się jeszcze okrzci, dopieroż strachowi Przypisować to będą albo niestatkowi! PIEŚŃ XXV.
LXXXII.
W każdy inszy czas temu byłoby z tej miary Wierzono, że to czynił dla prawdziwej wiary; Ale że w ten czas, gdy król jego obleżony Potrzebował pomocy jego i obrony, U wszytkich niedobrego nie ujdzie mniemania, Że to raczej z bojaźni czyni i
Obleżenie obozu, o którem go doszła Onegoż dnia od króla Agramanta posła Nowina, tkwi mu w głowie i widzi, że snadnie, Gdzie go wczas nie ratuje, nowem złem podpadnie. Widzi, że go nie minie sromotna przygana Stąd, że z nieprzyjacioły jeździ swego pana; Jeśli się jeszcze okrzci, dopieroż strachowi Przypisować to będą albo niestatkowi! PIEŚŃ XXV.
LXXXII.
W każdy inszy czas temu byłoby z tej miary Wierzono, że to czynił dla prawdziwej wiary; Ale że w ten czas, gdy król jego obleżony Potrzebował pomocy jego i obrony, U wszytkich niedobrego nie ujdzie mniemania, Że to raczej z bojaźni czyni i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 280
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w gmachy nie miłe za zastawę daną, Z nieprzyjacielem mężem młodość opłakaną W łzach przymuszasz prowadzić? męża nie masz wdomu, Trzyma wiarę Tezeus Zonie jako komu, Mężny Junak, przez srogą ciemność niezwrotniego Jeziora, wiedzie wojnę dla gacha śmiałego. By Zonę piekielnemu wziął z tronu Królowi, Dopomaga szalęństwa, nie da się strachowi Z wstydem pożyć: wgłębokim Acherońcie Dyta, Zacne stroi zaloty Ojciec Hippolita. Lecz większy żal strapione jeszcze serce szyje, W nocy sypiać nie mogę; sen twardy nie zbije Trwóg ani trosk, szerzy się i przyrasta złego, Wewnątrz pali, jak zokna płomięń Etnejskiego Wybucha, już Pallady robota wakuje, I Kądziel
w gmáchy nie miłe zá zastáwę dáną, Z nieprzyiáćielem mężęm młodość opłakáną W łzách przymuszasz prowádźić? mężá nie mász wdomu, Trzyma wiárę Thezeus Zonie iáko komu, Mężny Iunák, przez srogą ćięmność niezwrotniego Jeźiora, wiedźie woynę dla gáchá smiáłego. By Zonę piekielnęmu wźiął z tronu Krolowi, Dopomagá szalęństwá, nie da się stráchowi Z wstydem pożyć: wgłębokim Acherońćie Dita, Zacne stroi zaloty Oyćiec Hippolitá. Lecż większy żal strápione ieszcże serce szyie, W nocy sypiáć nie mogę; sen twárdy nie zbiie Trwog áni trosk, szerzy się y przyrasta złego, Wewnątrz pali, iák zokná płomięń AEthneyskiego Wybucha, iuż Pállády robotá wákuie, I Kądźiel
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 125
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696