, Żeby się zaś poprawił, poszedł w dutepasy. Mógł ci wytrwać do jutra, usłyszawszy, powiem, Bo się pewnie otruje i przypłaci zdrowiem, Wszak jeszcze świeże były; i to piękna foza: Dać gardło od kiełbasy, zdarszy się z powroza. 72 (P). UCIEKAJĄCEMU NIEPRZYJACIELOWI MOSTY BUDOWAĆ
Gdy gonili po strychu moi chłopcy szczury, Dziewka też, wziąwszy miotłę, stanęła u dziury. Cóż czyni psia gadzina? Widząc nie przelewki, Gdy nie może do dziury, pod fartuch do dziewki, Jakoby do fortece, a potem po nodze Tam wlazł, kędy najgorzej Reinie niebodze. Więc zastawszy zamknione drzwi tamtego gmachu, Jął się
, Żeby się zaś poprawił, poszedł w dutepasy. Mógł ci wytrwać do jutra, usłyszawszy, powiem, Bo się pewnie otruje i przypłaci zdrowiem, Wszak jeszcze świeże były; i to piękna foza: Dać gardło od kiełbasy, zdarszy się z powroza. 72 (P). UCIEKAJĄCEMU NIEPRZYJACIELOWI MOSTY BUDOWAĆ
Gdy gonili po strychu moi chłopcy szczury, Dziewka też, wziąwszy miotłę, stanęła u dziury. Cóż czyni psia gadzina? Widząc nie przelewki, Gdy nie może do dziury, pod fartuch do dziewki, Jakoby do fortece, a potem po nodze Tam wlazł, kędy najgorzej Reinie niebodze. Więc zastawszy zamknione drzwi tamtego gmachu, Jął się
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 40
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tu zastawiać stoły; Tu się, jeśli przyjedzie, z przyjacielem bawić; Tu gościa przyjąć, tu go noclegiem postawić. Jest lamus, jest spiżarnia, altana we środku, Kuchnia, apteka; tylko nie widzę wychodku. Postrzegszy, czego szukam, powie mi po cichu: Wedle francuskiej mody, o stolcu, na strychu. Niechże, rzekę, Francuzi w twoim domu goszczą, Boć go pewnie Polacy osrają i oszczą. Trudnoż na trzecie piętro źrałe gówno dźwigać; Nie stawię się na bankiet, bo nie umiem rzygać. 338 (F). AMBICJA DAREMNA
Hanno przezwiskiem, w sławnej senator Kartadze, Pysze to albo jego
tu zastawiać stoły; Tu się, jeśli przyjedzie, z przyjacielem bawić; Tu gościa przyjąć, tu go noclegiem postawić. Jest lamus, jest spiżarnia, altana we środku, Kuchnia, apteka; tylko nie widzę wychodku. Postrzegszy, czego szukam, powie mi po cichu: Wedle francuskiej mody, o stolcu, na strychu. Niechże, rzekę, Francuzi w twoim domu goszczą, Boć go pewnie Polacy osrają i oszczą. Trudnoż na trzecie piętro źrałe gówno dźwigać; Nie stawię się na bankiet, bo nie umiem rzygać. 338 (F). AMBICJA DAREMNA
Hanno przezwiskiem, w sławnej senator Kartadze, Pysze to albo jego
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 143
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Więc daleko nie chodząc, na jego oborze Wziąwszy ukalą błotem krowę tłustą, młodą, I zabawiwszy chwilę, do sieni przywiodą. „Na twoje szczęście Bóg nam prędką zdobycz zdarzył.” Prędko się bez skrupułu gospodarz zajarzył, Zabił, sprawił, porąbał, wszytko to po cichu; Skórę dla lica dobrze gdzieś schował na strychu. Aż skoro ustąpiła noc światłości dniowej, Szła doić do piekarnie gospodyni krowy; A widząc, że mniej jedną, wpadnie z wielkim krzykiem: „Złodziejem ci być, mężu, raczej niż rzeźnikiem; Cudze bijesz, mający z żołdatami zmowę, A mnie dzisia najlepszą ukradziono krowę!” Porwie się jak sparzony, bieży
Więc daleko nie chodząc, na jego oborze Wziąwszy ukalą błotem krowę tłustą, młodą, I zabawiwszy chwilę, do sieni przywiodą. „Na twoje szczęście Bóg nam prędką zdobycz zdarzył.” Prędko się bez skrupułu gospodarz zajarzył, Zabił, sprawił, porąbał, wszytko to po cichu; Skórę dla lica dobrze gdzieś schował na strychu. Aż skoro ustąpiła noc światłości dniowej, Szła doić do piekarnie gospodyni krowy; A widząc, że mniej jedną, wpadnie z wielkim krzykiem: „Złodziejem ci być, mężu, raczej niż rzeźnikiem; Cudze bijesz, mający z żołdatami zmowę, A mnie dzisia najlepszą ukradziono krowę!” Porwie się jak sparzony, bieży
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 526
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bojąc się Żydzi, że go na plac nie dowiodą.
Przymuszają potkawszy z Cyreny Szymona, Że ją z niego na swoje przełożył ramiona. ... (383)
Zbywszy Pan z karku krzyża, nazad się obróci, Aż za nim kupa niewiast kwili, płacze, nuci (Bo uczniowie chudzięta gdzieś w kącie na strychu, Czy w kupie, czy osobno, płakali po cichu; Niewiastom, które piaczą z natury ustawnie, Jako płci niedołężnej, uszło płakać jawnie), I rzecze im: „Nie płaczcie!” — chociaż było czego, Kiedy widziały Pana cale niewinnego Na haniebną śmierć idąc w tak żałosnej dobie: Kamienie by nosiły
Bojąc się Żydzi, że go na plac nie dowiodą.
Przymuszają potkawszy z Cyreny Szymona, Że ją z niego na swoje przełożył ramiona. ... (383)
Zbywszy Pan z karku krzyża, nazad się obróci, Aż za nim kupa niewiast kwili, płacze, nuci (Bo uczniowie chudzięta gdzieś w kącie na strychu, Czy w kupie, czy osobno, płakali po cichu; Niewiastom, które piaczą z natury ustawnie, Jako płci niedołężnej, uszło płakać jawnie), I rzecze im: „Nie płaczcie!” — chociaż było czego, Kiedy widziały Pana cale niewinnego Na haniebną śmierć idąc w tak żałosnej dobie: Kamienie by nosiły
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 585
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ogień dojdzie miny, Lecą baby od pieca, z którego ruiny Padną jako z moździerza rzucone kartecze. Ci okny, drudzy drzwiami, żaden nie uciecze Bez szwanku; z rąk, z nóg, z palców, z oczu, z uszu, z nosów, Prócz kilku poduszonych, narobił bigosów. Więc że pełno na strychu suchej było słomy, Zgorzały w rynku cztery, okrom tego, domy. Za czym inkwizycja, czyją by to winą. Wszyscy się na to zgodzą, że diabeł przyczyną, Że duda grał, że baby śpiewały o Bieniu; Ktoś i przysięgał, że go widział na podsieniu. 507 (D). NA ZBYTEK
ogień dojdzie miny, Lecą baby od pieca, z którego ruiny Padną jako z możdżerza rzucone kartecze. Ci okny, drudzy drzwiami, żaden nie uciecze Bez szwanku; z rąk, z nóg, z palców, z oczu, z uszu, z nosów, Prócz kilku poduszonych, narobił bigosów. Więc że pełno na strychu suchej było słomy, Zgorzały w rynku cztery, okrom tego, domy. Za czym inkwizycyja, czyją by to winą. Wszyscy się na to zgodzą, że diabeł przyczyną, Że duda grał, że baby śpiewały o Bieniu; Ktoś i przysięgał, że go widział na podsieniu. 507 (D). NA ZBYTEK
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 499
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
okrętów tysiąc po sobie przyjmują. I natłukszy się w piaski Trojańskie wstępują. Jest w pół okręgu miejsce/ w śrzód nieba górnego/ Wcąż morza/ ziemie/ świata granica trojego: Skąd oko by nadalej wszech rzeczy donosi/ I głos wszelki/ do uszu dziurawych/ się znosi. Wieść trzyma: pokoj sobie na strychu obrała. Weścia gwałt/ dziur tysiacmi dachu nadziałała. Progi żadnej nie mają brony zachodzącej: we dnie /w nocy otworem; sama z miedzi brzmiącej Wszytka gada/ rokuje/ prawi co usłyszy. W wnątrz wrzask; tylko co szemranina głucha: Jaka z morza pochodzi; kto z daleka słucha: Jaki dwziek/ gdy
okrętow tyśiac po sobie przyimuią. Y natłukszy się w piaski Troianskie wstępuią. Iest w puł okręgu mieysce/ w śrzod niebá gornego/ Wcąż morza/ źiemie/ świáta granicá troiego: Zkąd oko by nadaley wszech rzeczy donośi/ Y głos wszelki/ do vszu dźiuráwych/ się znośi. Wieść trzyma: pokoy sobie na strychu obrałá. Weśćia gwałt/ dźiur tyśiacmi dáchu nádźiáłáłá. Progi żadney nie máią brony záchodzącey: we dnie /w nocy otworem; samá z miedźi brzmiącey Wszytká gada/ rokuie/ práwi co vsłyszy. W wnątrz wrzask; tylko co szemrániná głucha: Iáka z morza pochodźi; kto z dáleká słucha: Iaki dwźiek/ gdy
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 295
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
co ludzi dla tyraństwa pomordowali: Jako Apollodorus, co zwierzonych pieniędzy niewrócił: Jako Glaucus syn Epicidów. Izali się więcej jeszcze za to nie muszą trwożyć/ żałować i winować: Przepatrzmy się jako żył i zginął Clearchus tyran Pontski/ który w skrzyni ołowanej dla bojaźni sypiał: abo Aristodemus z Argu/ który aż na strychu łożnicę sobie był zbudował/ i to/ jakoby przekop przededrzwiami wielką dziurę pierwej uczyniwszy/ przez którą dziurę nie po moście/ ani po wzwodzie chodził/ ale po drabince/ której się tylko stawiać i odstawiać samej tylko matce gamratki swej był zwierzył: a wzdy przecie czasu swego/ od Cilona i inszych nań sprzysięgłych
co ludźi dla tyráństwa pomordowáli: Iáko Apollodorus, co zwierzonych pieniędzy niewroćił: Iáko Glaucus syn Epicidow. Izali się więcey ieszcze zá to nie muszą trwożyć/ żałowáć y winowáć: Przepátrzmy się iáko żył y zginął Clearchus tyran Pontski/ ktory w skrzyni ołowáney dla boiáźni sypiał: ábo Aristodemus z Argu/ ktory áż ná strychu łożnicę sobie był zbudował/ y to/ iákoby przekop przededrzwiámi wielką dźiurę pierwey vczyniwszy/ przez ktorą dźiurę nie po mośćie/ áni po wzwodźie chodźił/ ále po drábince/ ktorey się tylko stáwiáć y odstáwiáć sámey tylko mátce gámratki swey był zwierzył: á wzdy przećie czásu swego/ od Ciloná y inszych nań zprzyśięgłych
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 18
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625