. Skoro tedy przyszedł maj; Pan Sladkowski był in Functione Posłem w Warszawie, Matka tez Pannie Umarła i tak się owa Impreza zwlokła. Homo proponit DEUS Disponit. Wola Boza Wieś.
Lubomirski potym umarł Hetman Potocki umarł, Komisyja Lwowska nastąpiła atymczasem że owa Impreza poszła wodwłokę Pan Jędrzej Remiszowski mając zasobą Paskownę siostrę moję stryjeczną jako zwyczajnie swój swemu Począł mi Raic Ródzoną swoję Remiszowską z Domu Stanisława Romiszowskiego Córkę i namawiał mię żeby jechać w krakowskie poznać się tantum modo apotym dopiero jeżeli się będzie zdała ta okazja dopiro o dalszych terminach Consulere. Miałem to tedy na pamięci atym czasem skończyła się Lwowska Komisyja. Namówił mię żeśmy pojechali w
. Skoro tedy przyszedł may; Pan Sladkowski był in Functione Posłęm w Warszawie, Matka tez Pannie Umarła y tak się owa Impreza zwlokła. Homo proponit DEUS Disponit. Wola Boza Wies.
Lubomirski potym umarł Hetman Potocki umarł, kommissyia Lwowska nastąpiła atymczasem że owa Impreza poszła wodwłokę Pan Iędrzey Remiszowski maiąc zasobą Paskownę siostrę moię stryieczną iako zwyczaynie swoy swemu Począł mi Raic Rodzoną swoię Remiszowską z Domu Stanisława Romiszowskiego Corkę y namawiał mię zeby iechac w krakowskie poznać się tantum modo apotym dopiero iezeli się będzie zdała ta okazyia dopiro o dalszych terminach Consulere. Miałęm to tedy na pamieci atym czasem skonczyła się Lwowska kommissyia. Namowił mię zesmy poiechali w
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 221v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
byłby był pewnie żaden u nich tak ważny respekt którejkolwiek siostry, jako ich samych własny w tej mierze, boby to dla siebie uczynili, czego barzo i dawno pragną, żadnej siostry dlatego nie żałując. Zaczem i KiM. (kiedyby był taki kontrakt miedzy niemi traktował się), mogąc też mieć stryjeczną, na coby się był miał dać tą kondycją do rodzonej przywodzić? Ale doświadczyli już tego pp. Rakuszanie na ojcu swoim, któremu lubo król Henryk, bieżąc stąd na Wiedeń, spuścił był swoje prawo na to królestwo, że ważne jednak to mu być nie mogło, więc i praktyk naszych z sobą syci są
byłby był pewnie żaden u nich tak ważny respekt którejkolwiek siostry, jako ich samych własny w tej mierze, boby to dla siebie uczynili, czego barzo i dawno pragną, żadnej siostry dlatego nie żałując. Zaczem i KJM. (kiedyby był taki kontrakt miedzy niemi traktował się), mogąc też mieć stryjeczną, na coby się był miał dać tą kondycyą do rodzonej przywodzić? Ale doświadczyli już tego pp. Rakuszanie na ojcu swoim, któremu lubo król Henryk, bieżąc stąd na Wiedeń, spuścił był swoje prawo na to królestwo, że ważne jednak to mu być nie mogło, więc i praktyk naszych z sobą syci są
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 386
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wolny glejt wywołańcom daje. Statki pod Barcelloną wodne złączył, aby Morską armatą nie zdał Karłowi się słaby. Agramant co dzień radzi; miast i wsi ostatki Biedne pobór składają i ciężkie podatki.
Więc i do Rodomonta posłał, aby swego Zapomniał gniewu, a w skok przybywał do niego, Córkę ma Almontowę, siostrę swą stryjeczną, Obiecawszy, z nią ścisłych chęci przyjaźń wieczną, A w posagu Orańskie państwo. Lecz król hardy Gardzi wszystkiem, serce mu krają dawne wzgardy; Nie chce od grobu, który wokoło zbrojami Z jednę stronę ozdobił, a z drugą szatami.
Inaczej się Marfiza, inaczej stawiła, Jak ją prędko tak zła wieść w
wolny glejt wywołańcom daje. Statki pod Barcelloną wodne złączył, aby Morską armatą nie zdał Karłowi się słaby. Agramant co dzień radzi; miast i wsi ostatki Biedne pobór składają i ciężkie podatki.
Więc i do Rodomonta posłał, aby swego Zapomniał gniewu, a w skok przybywał do niego, Córkę ma Almontowę, siostrę swą stryjeczną, Obiecawszy, z nią ścisłych chęci przyjaźń wieczną, A w posagu Orańskie państwo. Lecz król hardy Gardzi wszystkiem, serce mu krają dawne wzgardy; Nie chce od grobu, który wokoło zbrojami Z jednę stronę ozdobił, a z drugą szatami.
Inaczej się Marfiza, inaczej stawiła, Jak ją prędko tak zła wieść w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 2
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Tam wnętrzności swe targać Tytius przeklęty/ Na stajan dziewięcioro/ podawa/ rozpięty. Ciebie woda Tantale żadna nie doczeka. Drzewo tuż będąc/ gwałtem przed tobą ucieka. Sifyfe. spadły kamień/ lub gonisz/ lub dźwigasz. Iksionie w krag chodzisz/ i pierzchasz/ i ścigasz Belwny/ które bracią wybiły stryjeczną/ Przylewają/ a oraz tracą wodę wieczną. Na wszytkich twarzą srogą Jowiszowa zona Pojźrzała: osobliwie wzdam na Iksiona. Z niego wrzok na Sysyfa obróciwszy rzekła: Po cóż/ ten sam z braciszków/ ma dostatek piekła? A Atamas przebarszcza/ w dworze pysznym hardy? Od którego z małżonką/ zawżdym pełna
. Tám wnętrznośći swe tárgáć Tytius przeklęty/ Na stáian dźiewięćioro/ podawa/ rospięty. Ciebie wodá Tántale żadna nie doczeká. Drzewo tuż będąc/ gwałtem przed tobą vćieka. Sifyphe. spádły kamien/ lub gonisz/ lub dźwigasz. Ixionie w krag chodźisz/ y pierzchasz/ y śćigasz Belwny/ ktore bráćią wybiły stryieczną/ Przylewáią/ á oraz trácą wodę wieczną. Ná wszytkich twarzą srogą Iowiszowá zoná Poyźrzáłá: osobliwie wzdam ná Ixioná. Z niego wrzok ná Sysyphá obroćiwszy rzekłá: Po coż/ ten sam z bráćiszkow/ ma dostátek piekłá? A Atámás przebarszcza/ w dworze pysznym hárdy? Od ktorego z małżonką/ záwżdym pełna
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 93
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636