mile, i z wielkiemi triumfami wszędzie po Miastach Pruskich, Kościoły w Toruniu i Elblągu Katolikom zabrane przez Lutrów oddał, w Gdańsku tumulty uspokoił, a potym do Szwecyj wraz z Królową Morzem popłynął, stanąwszy w Sztokolmie w Październiku, i tam koronowany z Królową na Królestwo Szwedzkie, i na odprawionym Sejmie zostaw Rząd Królestwa Szwedzkiego Stryjowi swemu Karolowi, wrócił do Gdańska we Wrześniu. O tej bytność Króla w Szwecyj wolno czytać obszerniej Stanisława Łubieńskiego Biskupa Płockiego. Roku 1594. Król przybył do Krakowa, i wysłał do Rzymu Mińskiego Wojewodę Łęczyckiego Posłem wielkim, z Posłuszeństwem Ojcu Z. Klemensowi VIII. który nie dawno był Ablegatem od Sykstusa V. o wyzwolenie
mile, i z wielkiemi tryumfami wszędźie po Miastach Pruskich, Kośćioły w Toruniu i Elblągu Katolikom zabrane przez Lutrów oddał, w Gdańsku tumulty uspokoił, á potym do Szwecyi wraz z Królową Morzem popłynął, stanąwszy w Sztokolmie w Paźdźierniku, i tam koronowany z Królową na Królestwo Szwedzkie, i na odprawionym Seymie zostaw Rząd Królestwa Szwedzkiego Stryjowi swemu Karolowi, wróćił do Gdańska we Wrześniu. O tey bytność Króla w Szwecyi wolno czytać obszerniey Stanisława Łubieńskiego Biskupa Płockiego. Roku 1594. Król przybył do Krakowa, i wysłał do Rzymu Minskiego Wojewodę Łęczyckiego Posłem wielkim, z Posłuszeństwem Oycu S. Klemensowi VIII. ktory nie dawno był Ablegatem od Syxtusa V. o wyzwolenie
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 72
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Utni łeb Kozakowi, skrop krwią kości moje. Dziadom swemu star. Filipowskiemu.
Tu wielki patriarcha, tu mąż doskonały Wygląda okazania onej wiecznej chwały. Oneć to wdzięczne drzewo, co z swego korzenia Tak wiele w domu bożym puściło szczepienia I choć już samo uschło, jednak jako owa Kwitnie w potomkach swoich laska Aronowa. Stryjowi swemu Samuelowi Morsztynowi od ojca jednym słowem przeklętemu.
Tu leżę jednym słowem ojcowskim zabity. Nie pomógł mi już potym jego płacz obfity. Panie, jeślić tak wiele jednym słowem sprawił, Pomni i na te, co mi nimi błogosławił. Drugiemu stryjowi Stephanowi Morsztynowi
.
Prawy dziedzic ojcowskich cnot i majętności, Tu zostawił zewłoki
Utni łeb Kozakowi, skrop krwią kości moje. Dziadom swemu star. Filipowskiemu.
Tu wielki patriarcha, tu mąż doskonały Wygląda okazania onej wiecznej chwały. Oneć to wdzięczne drzewo, co z swego korzenia Tak wiele w domu bożym puściło szczepienia I choć już samo uschło, jednak jako owa Kwitnie w potomkach swoich laska Aronowa. Stryjowi swemu Samuelowi Morstynowi od ojca jednym słowem przeklętemu.
Tu leżę jednym słowem ojcowskim zabity. Nie pomogł mi już potym jego płacz obfity. Panie, jeślić tak wiele jednym słowem sprawił, Pomni i na te, co mi nimi błogosławił. Drugiemu stryjowi Stephanowi Morstynowi
.
Prawy dziedzic ojcowskich cnot i majętności, Tu zostawił zewłoki
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 475
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
samo uschło, jednak jako owa Kwitnie w potomkach swoich laska Aronowa. Stryjowi swemu Samuelowi Morsztynowi od ojca jednym słowem przeklętemu.
Tu leżę jednym słowem ojcowskim zabity. Nie pomógł mi już potym jego płacz obfity. Panie, jeślić tak wiele jednym słowem sprawił, Pomni i na te, co mi nimi błogosławił. Drugiemu stryjowi Stephanowi Morsztynowi
.
Prawy dziedzic ojcowskich cnot i majętności, Tu zostawił zewłoki swojej śmiertelności A sam do nieba poszedł. Dzieci jeśli chcecie Za ojcem, także żyjcie, jako on na świecie. Rodzicowi swemu.
Tu równego pobożnym pradziadom ojczyca Ciało troskliwe dzieci zagrzebły rodzica, Lecz i tego nie długie do górnej dziedziny, Kiedy
samo uschło, jednak jako owa Kwitnie w potomkach swoich laska Aronowa. Stryjowi swemu Samuelowi Morstynowi od ojca jednym słowem przeklętemu.
Tu leżę jednym słowem ojcowskim zabity. Nie pomogł mi już potym jego płacz obfity. Panie, jeślić tak wiele jednym słowem sprawił, Pomni i na te, co mi nimi błogosławił. Drugiemu stryjowi Stephanowi Morstynowi
.
Prawy dziedzic ojcowskich cnot i majętności, Tu zostawił zewłoki swojej śmiertelności A sam do nieba poszedł. Dzieci jeśli chcecie Za ojcem, także żyjcie, jako on na świecie. Rodzicowi swemu.
Tu rownego pobożnym pradziadom ojczyca Ciało troskliwe dzieci zagrzebły rodzica, Lecz i tego nie długie do gornej dziedziny, Kiedy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 475
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
łączą się tam mniszki, Nie mnichy, same będą rodziły opryszki. Najwięcej też martyrów z naszej Palestyny Idzie na pale, haki, powrozy, drabiny. O cerkiew nic, bo co wieś, wszędzie stoi przed nią, Lecz koleją i do niej chadzają obrzednią. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy regiestr szynkarka poda do pamięci. Dopieroż gdy w piwnicy stanie beczka
łączą się tam mniszki, Nie mnichy, same będą rodziły opryszki. Najwięcej też martyrów z naszej Palestyny Idzie na pale, haki, powrozy, drabiny. O cerkiew nic, bo co wieś, wszędzie stoi przed nią, Lecz koleją i do niej chadzają obrzednią. Tam sto tysięcy ono Pomiłuj Hospody, A każ chyżo stryjowi rozwijać borody. Podobno Bóg naonczas, dla zaścia sabatu, Począwszy, tutecznego nie dorobił światu; Przeto się na nim ludzie bezzakonni lągną, Którzy po cudze dobro bez skrupułu siągną. 200. WINO
Dziś weseli, jutro nas wino zwykle smęci, Kiedy regiestr szynkarka poda do pamięci. Dopieroż gdy w piwnicy stanie beczka
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 286
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zwykłych znaków, ani onej Szachownice tak sławnej, białej i czerwonej; Ale się w czernią ubrał i czarne wziął znaki, Aby się z jego żalem zgadzały i taki Był strój, jako i serce, bo tamtę mężnemu Almontowi beł odjął, świeżo zabitemu.
LXXXVI.
O północy wyjeżdża ani cesarzowi Myśli się opowiedzieć, swojemu stryjowi; Nakoniec Brandymarta nie żegna, swojego Towarzysza wiernego i tak kochanego; A skoro Febus złote rozpuścił promienie I pod ziemię wypędził niewesołe cienie, I słońce się po wszystkiem świecie rozświeciło, Postrzegł cesarz, że jego synowca nie było.
LXXXVII.
Z wielkiem swojem na on czas usłyszał niesmakiem O wyjeździe synowca swego ladajakiem,
zwykłych znaków, ani onej Szachownice tak sławnej, białej i czerwonej; Ale się w czernią ubrał i czarne wziął znaki, Aby się z jego żalem zgadzały i taki Był strój, jako i serce, bo tamtę mężnemu Almontowi beł odjął, świeżo zabitemu.
LXXXVI.
O północy wyjeżdża ani cesarzowi Myśli się opowiedzieć, swojemu stryjowi; Nakoniec Brandymarta nie żegna, swojego Towarzysza wiernego i tak kochanego; A skoro Febus złote rozpuścił promienie I pod ziemię wypędził niewesołe cienie, I słońce się po wszystkiem świecie rozświeciło, Postrzegł cesarz, że jego synowca nie było.
LXXXVII.
Z wielkiem swojem na on czas usłyszał niesmakiem O wyjeździe synowca swego ladajakiem,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 169
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
) podłych akcyj, byle się przypodchlebić i fawor pozyskać. Senator, minister, magistrat, poseł, sędzia gotów wszelkiego ku Bogu i Ojczyźnie obowiązku odstąpić, byle łaskę pozyskał. Honoru własnego i przystojności samej przepomina. Jak on Zebrzydowski, wojewoda krakowski, który strzemię trzymał i nogę w nie kładł Radziwiłłowi, marszałkowi litewskiemu, stryjowi królowej Barbary, nieprzyjacielowi swemu, aby przez niego
mógł był przyjść do łaski u królowej i przez nią do starostwa, o które się starał. Stąd to poszły u nas te rąk równych całowania, te nóg ściskania, padania do nóg czołem, plugawy zwyczaj, który nas na pośmiech u postronnych na to patrzących wydaje.
) podłych akcyj, byle się przypodchlebić i fawor pozyskać. Senator, minister, magistrat, poseł, sędzia gotów wszelkiego ku Bogu i Ojczyźnie obowiązku odstąpić, byle łaskę pozyskał. Honoru własnego i przystojności samej przepomina. Jak on Zebrzydowski, wojewoda krakowski, który strzemię trzymał i nogę w nie kładł Radziwiłłowi, marszałkowi litewskiemu, stryjowi królowej Barbary, nieprzyjacielowi swemu, aby przez niego
mógł był przyjść do łaski u królowej i przez nię do starostwa, o które się starał. Stąd to poszły u nas te rąk równych całowania, te nóg ściskania, padania do nóg czołem, plugawy zwyczaj, który nas na pośmiech u postronnych na to patrzących wydaje.
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 270
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
a ojcem moim o rozkopanie grobli wyhanowskiej i miała o to proceder, za który w testamencie przepraszając skasowała go. Napisałem tedy testament i oddała mi go Grabowska za ręce, aby jakim sposobem nie był zatracony. Ten tedy testament mając do rąk moich oddany, oznajmiłem o nim chorążemu liwskiemu, jako naturalnemu opiekunowi, stryjowi chorążyca mielnickiego, i posłałem mu kopią tego testamentu. Z tej okazji zaczęła się znowu między nami korespondencja. Jadąc do Wohynia, byłem po drodze w Wołczynie u księcia kanclerza lit. dobrze przyjęty, gdzie też był ksiądz Glinka, archidiakon brzeski. Ten, namówiony od Szelutty, począł się mnie pytać, jeżeli
a ojcem moim o rozkopanie grobli wyhanowskiej i miała o to proceder, za który w testamencie przepraszając skasowała go. Napisałem tedy testament i oddała mi go Grabowska za ręce, aby jakim sposobem nie był zatracony. Ten tedy testament mając do rąk moich oddany, oznajmiłem o nim chorążemu liwskiemu, jako naturalnemu opiekunowi, stryjowi chorążyca mielnickiego, i posłałem mu kopią tego testamentu. Z tej okazji zaczęła się znowu między nami korespondencja. Jadąc do Wohynia, byłem po drodze w Wołczynie u księcia kanclerza lit. dobrze przyjęty, gdzie też był ksiądz Glinka, archidiakon brzeski. Ten, namówiony od Szelutty, począł się mnie pytać, jeżeli
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 367
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, podkomorzemu grodzieńskiemu, mającemu za sobą Zaleską, kasztelankę wiską, siostrę ciotecznorodzoną pułkownikowej bratowej mojej, powiedał publicznie u obiadu, że nie jesteśmy szlachtą i że ma ciotkę naszą rodzoną chłopskiej kondycji u siebie. O których słowach księcia kanclerza podkomorzy grodzieński, jadąc z Wołczyna i wstąpiwszy do Korczewa, powiedał Kuczyńskiemu, stolnikowi mielnickiemu, stryjowi rodzonemu bratowej mojej pułkownikowej, stolnik zaś mielnicki bratu memu pułkownikowi, będącemu w Korczewie u niego na zapustach, toż samo, co słyszał od podkomorzego grodzieńskiego, powiedał pod sekretem.
Gdy mi to brat mój pułkownik powiedział, zaraz posłałem do Rasnej po księgę manuskryptu ojca mego, w której z dziada naszego cześnika mińskiego manuskryptu
, podkomorzemu grodzieńskiemu, mającemu za sobą Zaleską, kasztelankę wiską, siostrę ciotecznorodzoną pułkownikowej bratowej mojej, powiedał publicznie u obiadu, że nie jesteśmy szlachtą i że ma ciotkę naszą rodzoną chłopskiej kondycji u siebie. O których słowach księcia kanclerza podkomorzy grodzieński, jadąc z Wołczyna i wstąpiwszy do Korczewa, powiedał Kuczyńskiemu, stolnikowi mielnickiemu, stryjowi rodzonemu bratowej mojej pułkownikowej, stolnik zaś mielnicki bratu memu pułkownikowi, będącemu w Korczewie u niego na zapustach, toż samo, co słyszał od podkomorzego grodzieńskiego, powiedał pod sekretem.
Gdy mi to brat mój pułkownik powiedział, zaraz posłałem do Rasnej po księgę manuskryptu ojca mego, w której z dziada naszego cześnika mińskiego manuskryptu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 473
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
lat wtrącił do więzienia, z racyj że pojął byl Katarzynę Jagiellonkę Siostrę, Zygmunta Augusta Króla Polskiego, ale Szwedzi go Geografia Generalna i partykularna
z więzienia wyzwolili, osadzili na Tronie swoim, a Eryka w więzieniu umorzyli. Jan ukoronowany miał z Katarzyny Jagiellonki Zygmunta Królem Polskim, a potym Szwedzkim kreowanego, który Karolowi Książęciu Sudermannii Stryjowi swemu, dał Regencją Szwecyj, lecz on się Królem uczynił Roku 1607. Po Karolu Gustaw Adolfus nastąpił victoriose w Niemczech wojujący, pod Miastem tandem Lucen albo Luzą w Saksonii, w batalii Roku 1632. od żołnierza prostego zabity. Krystyna jego Córka Królową proklamowana R. 1650 abdykowała pod pretekstem widzenia Francyj, do Rzymu się
lat wtrącił do więzienia, z racyi że poiął byl Katarzynę Iagiellonkę Siostrę, Zygmunta Augusta Krola Polskiego, ale Szwedzi go Geografia Generalna y partykularná
z więzienia wyzwolili, osadzili na Tronie swoim, á Eryka w więzieniu umorzyli. Ian ukoronowany miał z Katarzyny Iagiellonki Zygmunta Krolem Polskim, á potym Szwedzkim kreowanego, ktory Karolowi Xiążęciu Sudermannii Stryiowi swemu, dał Regencyą Szwecyi, lecz on się Krolem uczynił Roku 1607. Po Karolu Gustaw Adolphus nastąpił victoriose w Niemczech woiuiący, pod Miastem tandem Lutzen albo Luzą w Saxonii, w batalii Roku 1632. od żołnierzá prostego zabity. Krystyna iego Corka Krolową proklámowana R. 1650 abdykowała pod pretextem widzenia Francyi, do Rzymu się
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 417
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
my ją z okoliczności wnosili, Bóg zaś osądził z istnej rzeczy. Tu już Król kazał się szczęśliwie z Turkiem potykać naprzód Szczęsnemu Potockiemu, natenczas wojewodzie sieradzkiemu, teraźniejszego wojewody wołyńskiemu ojcu, z usarską chorągwią swoją, którego rodzony synowiec, a brat starszy teraźniejszego wojewody kijowskiego, Stanisław Potocki, starosta halicki, z miłości ku stryjowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją chorągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce, która u takiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odleciała, a czepiec
my ją z okoliczności wnosili, Bóg zaś osądził z istnej rzeczy. Tu już Król kazał się szczęśliwie z Turkiem potykać naprzód Szczęsnemu Potockiemu, natenczas wojewodzie sieradzkiemu, teraźniejszego wojewody wołyńskiemu ojcu, z usarską chorągwią swoją, którego rodzony synowiec, a brat starszy teraźniejszego wojewody kijowskiego, Stanisław Potocki, starosta halicki, z miłości ku stryjowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją chorągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce, która u takiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odleciała, a czepiec
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 63
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983