zatrzymała onegoż/ ustami. Po spowiedzi/ gdy cale rozgrzeszona była/ Wszystka owa Gadzina do ust jej wróciła. Nic/ co się ż Panią działo/ Spowiednik nie wiedział: Wszystko widział towarzysz/ co z daleka siedział. A gdy już mile byli odprawili drogi/ W tym opowie towarzysz/ trafunek on srogi. Sturbowany Spowiednik/ rzecze: Powracajmy/ Znać czegoś zataiła/ więc jej pomoc dajmy. Aleć nim pomoc ona/ z Spowiednikiem przyszła/ Tym nieszczęsiwa dusza z Penitentki wyszła. Zasmuceni/ obadwa padną na kolana/ Postami/ Modlitwami/ wołajądo Pana: A by straszne widzenie wytłumaczyć raczył Czemu/ żaby wchodzące na zad/
zátrzymała onegoż/ vstámi. Po spowiedźi/ gdy cále rozgrzeszoná byłá/ Wszystká owá Gádźiná do vst iey wroćiłá. Nic/ co się ż Pánią dźiało/ Spowiednik nie wiedźiał: Wszystko widźiał towárzysz/ co z dáleká śiedźiáł. A gdy iuż mile byli odpráwili drogi/ W tym opowie towárzysz/ tráfunek on srogi. Zturbowány Spowiednik/ rzecze: Powrácaymy/ Znáć czegoś zátáiłá/ więc iey pomoc daymy. Aleć nim pomoc oná/ z Spowiednikiem przyszłá/ Tym nieszczęśiwá duszá z Penitentki wyszłá. Zásmuceni/ obádwá pádną ná koláná/ Postámi/ Modlitwami/ wołáiądo Páná: A by strászne widzenie wytłumáczyć ráczył Czemu/ żáby wchodzące ná zad/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Ze gdy gwałtem niechcieli do nich się przekinąć, A bronić odważyli i chwalebnie zginąć, Wszytkich w pień wyścinali, ledwie który żywy Dał znać o tej Książęciu klesce nieszczęśliwy. Czym jako erexit nas wszytkich Część PIERWSZA W Pohrebiszczach buntowniki karze. W Niemirowie potym. Ich astus i sporządzona zdrada. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ
Czym ciężko sturbowany, że mu to wyrządzić Jego śmieli poddani, z czego mógł osądzić Co mu myślą i drudzy. Wiec w swej tej małości Dalszych się obawiając Kunsztów ich i złości, Ile słyszy po zewsząd jednostajnym głosie, O wiszącym na d sobą blisko Krzywonosie. A jeszczesz mu i do tąd w-posiełku nie idzie Nikt z Panów i
Ze gdy gwałtem niechćieli do nich sie przekinąć, A bronić odważyli i chwalebnie zginąć, Wszytkich w pień wyśćináli, ledwie ktory żywy Dał znáć o tey Xiążećiu klesce nieszcześliwy. Czym iako erexit nas wszytkich CZESC PIERWSZA W Pohrebiszczach buntowniki karze. W Niemirowie potym. Ich astus i sporządzona zdrada. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY
Czym ćieszko zturbowány, że mu to wyrządźić Iego śmieli poddáni, z czego mogł osądźić Co mu myślą i drudzy. Wiec w swey tey máłośći Dálszych sie obawiáiąc Kunsztow ich i złośći, Ile słyszy po zewsząd iednostáynym głosie, O wiszącym ná d sobą blisko Krzywonosie. A ieszczesz mu i do tąd w-posiełku nie idźie Nikt z Panow i
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 18
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z nim. WOJNY DOMOWY PIERWSZEJ Wszakże efectu jako przedtym nullo.
Toż Han ubezpieczony Chmielnickiego slowem, Ze miał zara z gotowym opaść się obłowem, I przyszedszy z-tą siłą naszych brać zz szyje, Kiedy widzi, że nie tak snadnie ich pożyje, I że dotąd zdradliwe samołowki owe, Ani mogły ofiary uwieść pokojowe, Sturbowany, każe go do siebie zawołać. I tedyż (pry) nie możesz garści tej podołać? Tedy mnie w-tym zostawać nie bywałym wstydzie? I dobywać? i ludzie gubić mi swe przyjdzie? Nu, wiedzże to, jeśli się prędko nie rozprawisz, I mnie tu w-tych pogrzebach nad trzy
z nim. WOYNY DOMOWY PIERWSZEY Wszakże effectu iako przedtym nullo.
Toż Han ubespieczony Chmielnickiego slowem, Ze miał zara z gotowym opaść sie obłowem, I przyszedszy z-tą siłą naszych brać zz szyie, Kiedy widźi, że nie tak snadnie ich pożyie, I że dotąd zdradliwe samołowki owe, Ani mogły ofiary uwieść pokoiowe, Zturbowany, każe go do siebie zawołać. I tedyż (pry) nie możesz garśći tey podołać? Tedy mnie w-tym zostawáć nie bywáłym wstydźie? I dobywáć? i ludźie gubić mi swe przyydźie? Nu, wiedzże to, ieżli sie pretko nie rozprawisz, I mnie tu w-tych pogrzebach nad trzy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 64
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
O tym były, przecież ich choć wielekroć razy Parowano ku Wałom, nic nie odstraszyło Od tego apetytu,i więcej ich było Co się włócząc niewiedzieć gdzie poprzepadali, Niż którzy oblężenie ciężkie to wytrwali. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Już się zdali, u brzegu potoneli tedy! Jako tym sturbowany cięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim obsides do Tatarów. Część TRZECIA Ich pochwala za to. Naszych bezpieczeństwo. Tandem z-Szańców swych wynida.
Zaczym też Tatarowie wziąszy te zastawy Poszli kiedyś: nie jednak bez oszlady krwawy Gdzieżkolwiek obrócili. Nawet nigdy więcej (Jeźli w-iednych Lachowcach piętnaście tysięcy) Plonu nie zagarneli. Kredensując
O tym były, przećież ich choć wielekroć razy Párowano ku Wáłom, nic nie odstrászyło Od tego áppetytu,i więcey ich było Co się włocząc niewiedźieć gdźie poprzepadali, Niż ktorzy oblężenie ćiężkie to wytrwáli. Ab mizerni kiedy żyć i przepłynąć, kiedy Iuż się zdali, u brzegu potoneli tedy! Iako tym sturbowany ćięsko. Potocki z Dynofem Starosta Sokaskim obsides do Tatarow. CZESC TRZECIA Ich pochwala za to. Naszych bezpieczenstwo. Tandem z-Szańcow swych wynida.
Záczym też Tátárowie wźiąszy te zastáwy Poszli kiedyś: nie iednak bez oszlady krwáwy Gdźieszkolwiek obroćili. Náwet nigdy więcy (Ieźli w-iednych Láchowcach piętnaśćie tysięcy) Plonu nie zágárneli. Kredensuiąc
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 97
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pewnie nie umkniesz, mocno ściskać będę, nie wyśliźniesz się z garści, chyba że sił zbędę, mocniej, niźli wężownik, niż liście bluszczowe, które się pnie do góry na drzewa dębowe. XIII
Pożyteczno mi przylgnąć do Boga, położyć w Panu Bogu nadzieję moję. W Psalmie 72
Jest tak wielą mój żywot fatyg sturbowany, jako balon do góry wielą rąk miotany. Naprzód mi się Marsowa zabawa w myśl wkradła i broń krwawa dla sławy do boku przypadła, która, serca dodając, szczęścia celem była i nadzieję w orężach innych zasadziła. Całą nocną straż zawsze przebyłam śpiewaniem, powierzonych bram strzegąc z tkliwym niesypianiem. Nie raz nieprzyjacielską objawiała
pewnie nie umkniesz, mocno ściskać będę, nie wyśliźniesz się z garści, chyba że sił zbędę, mocniej, niźli wężownik, niż liście bluszczowe, które się pnie do góry na drzewa dębowe. XIII
Pożyteczno mi przylgnąć do Boga, położyć w Panu Bogu nadzieję moję. W Psalmie 72
Jest tak wielą mój żywot fatyg sturbowany, jako balon do góry wielą rąk miotany. Naprzód mi się Marsowa zabawa w myśl wkradła i broń krwawa dla sławy do boku przypadła, która, serca dodając, szczęścia celem była i nadzieję w orężach innych zasadziła. Całą nocną straż zawsze przebyłam śpiewaniem, powierzonych bram strzegąc z tkliwym niesypianiem. Nie raz nieprzyjacielską objawiała
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 114
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
płynąc zewsząd potem Czerwiem się sypią za szparowym knotem. A robak różny przez zgodę się miesza I przykrym po nich ułożeniem wiesza. Powały nie znać i wszelkie naczynie Gdzieś się podziało w ciągłej pajęczynie, A świrczki, pluskwy, pająki, stonogi W gniazdach bezpiecznie zaległy podłogi. Dajże się na wczas, gościu sturbowany! A raczej wolisz do turmy w kajdany Albo na liczne dać obroty pręta, Bowiem ci będą znośniejsze praszczęta. Tam tylko boli raz w przeciągłym rzędzie, A tu i boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie
płynąc zewsząd potem Czerwiem się sypią za szparowym knotem. A robak różny przez zgodę się miesza I przykrym po nich ułożeniem wiesza. Powały nie znać i wszelkie naczynie Gdzieś się podziało w ciągłej pajęczynie, A świrczki, pluskwy, pająki, stonogi W gniazdach bezpiecznie zaległy podłogi. Dajże się na wczas, gościu sturbowany! A raczej wolisz do turmy w kajdany Albo na liczne dać obroty pręta, Bowiem ci będą znośniejsze praszczęta. Tam tylko boli raz w przeciągłym rzędzie, A tu i boleć, i śmierdzieć ci będzie, Gdy cię, jakoby po żałobnej stypie, W grobie różny gad i pluskwa obsypie. W głowach ci skrzeczeć będzie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 205
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, aby jako Fleming ma swoje dragonie i husarie, tak zebrawszy zaraz, swojej konfuzji nie wetował i wyjeżdżającego z Brześcia brata mego nie atakował. Ale Fleming, w gorączce będąc, najbardziej na złą radę Kropińskiego narzekał i nic nie czynił.
Ja o tym nie wiedząc bałem się owego w prędkim razie wetowania i tak sturbowany, wyszedłem piechotą daleko ku Brześciowi drogą, chcąc widzieć, jeżeli się dalej co złego z bratem moim nie stało. Aż nad wieczór usłyszałem, że z pistoletów jadąc coraz bliżej strzelają. Dorozumiałem się, że nic złego nie było i że te strzelanie triumf znaczyło, aż też nadjechali brat mój i Ignacy
, aby jako Fleming ma swoje dragonie i husarie, tak zebrawszy zaraz, swojej konfuzji nie wetował i wyjeżdżającego z Brześcia brata mego nie atakował. Ale Fleming, w gorączce będąc, najbardziej na złą radę Kropińskiego narzekał i nic nie czynił.
Ja o tym nie wiedząc bałem się owego w prędkim razie wetowania i tak sturbowany, wyszedłem piechotą daleko ku Brześciowi drogą, chcąc widzieć, jeżeli się dalej co złego z bratem moim nie stało. Aż nad wieczór usłyszałem, że z pistoletów jadąc coraz bliżej strzelają. Dorozumiałem się, że nic złego nie było i że te strzelanie triumf znaczyło, aż też nadjechali brat mój i Ignacy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 421
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
boki Płaczem ubogich wzbudzony rzewliwym, Bowiem tam ciągnąc nie jeden z rycerstwa, Jął się był zbytków, rozpusty, wydzierstwa.
Tak on wojskowy lud wespół z wodzami Pierzchnął w rozsypkę na wybór zebrany, Pod rozwitemi, który chorągwiami Każdy jak kto mógł najstrojniej ubrany, Nie dawno w pięknym szyku stał rotami, Ustąpił nagłą trwogą sturbowany,
Wszystkie rynsztunki wojenne straciwszy, I bogate tam sprzęty zostawiwszy.
Acz nie do końca źle się w tem sprawili, I daremnieby miał ich kto winować, Że stamtąd raczej zdrowo ustąpili Chcąc i ojczyznę i siebie zachować; Niż się w nierównym zaciągu kusili Z nieprzyjacielem w bój srogi wstępować, Gdzie, okrom czerni prawie
boki Płaczem ubogich wzbudzony rzewliwym, Bowiem tam ciągnąc nie jeden z rycerstwa, Jął się był zbytków, rospusty, wydzierstwa.
Tak on wojskowy lud wespół z wodzami Pierzchnął w rozsypkę na wybór zebrany, Pod rozwitemi, który chorągwiami Każdy jak kto mógł najstrojniej ubrany, Nie dawno w pięknym szyku stał rotami, Ustąpił nagłą trwogą sturbowany,
Wszystkie rynsztunki wojenne straciwszy, I bogate tam sprzęty zostawiwszy.
Acz nie do końca źle się w tem sprawili, I daremnieby miał ich kto winować, Że ztamtąd raczej zdrowo ustąpili Chcąc i ojczyznę i siebie zachować; Niż się w nierównym zaciągu kusili Z nieprzyjacielem w bój srogi wstępować, Gdzie, okrom czerni prawie
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 320
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. Bukowieckiego, (który i przedtem singularem suam dexteritatem, w dodaniu prochów temuż miejscu był oświadczył) przedmieście brodnickie opanowali, szańc nieprzyjacielski i bramę wysiekszy, i straż ubieżawszy; już były nieźle rzeczy poszły o godzinie w noc dziesiątej, gdyż już i do bramy z wojski kusząc się ją wysiec szturmowali, a nieprzyjaciel sturbowany snadź do zamku uchodzić był począł. Lecz znowu, gdy dzień nastąpił, naszych mniej ostrożno podobno sobie poczynających, z okien psować poczęli, z szańców ich, z góry, z bramy wystrzeliwali. A co nagorsza, że do obozu nierychło nam dali znać o tym swoim hałasie, dla tego nierychłe posiłki mieli: bo
. Bukowieckiego, (który i przedtém singularem suam dexteritatem, w dodaniu prochów temuż miejscu był oświadczył) przedmieście brodnickie opanowali, szańc nieprzyjacielski i bramę wysiekszy, i straż ubieżawszy; już były nieźle rzeczy poszły o godzinie w noc dziesiątej, gdyż już i do bramy z wojski kusząc się ją wysiec szturmowali, a nieprzyjaciel sturbowany snadź do zamku uchodzić był począł. Lecz znowu, gdy dzień nastąpił, naszych mniej ostrożno podobno sobie poczynających, z okien psować poczęli, z szańców ich, z góry, z bramy wystrzeliwali. A co nagorsza, że do obozu nierychło nam dali znać o tym swoim hałasie, dla tego nierychłe posiłki mieli: bo
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 146
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, a jam z melancholiji w gorączkę wpadła.
Tu już ociec, żalem zdjęty, leć przecie tym sidłem spięty, Wzrusza serce mową swoją: „Wżdycieś jedynaczką moją! Tyś jest krew ciała mojego, nie zadawaj żalu tego! Wypuść z serca żale twoje, gdy w tym widzisz wolą moję!” Ociec sturbowany mówi do mnie.
Jeszcze podnieta domowa przydała - układna mowa - Że inaczej być nie może, tylko zostawać w tej sworze: „Nie pomogą łez wylania i te rzewne narzekania! Nigdy oka łaskawego nie uznasz ojca twojego!” Macocha mię namawia, strasząc niełaską ojca.
A to jeszcze się odważę, aczy miłość to
, a jam z melancholiji w gorączkę wpadła.
Tu już ociec, żalem zdjęty, leć przecie tym sidłem spięty, Wzrusza serce mową swoją: „Wżdycieś jedynaczką moją! Tyś jest krew ciała mojego, nie zadawaj żalu tego! Wypuść z serca żale twoje, gdy w tym widzisz wolą moję!” Ociec sturbowany mówi do mnie.
Jeszcze podnieta domowa przydała - układna mowa - Że inaczej być nie może, tylko zostawać w tej sworze: „Nie pomogą łez wylania i te rzewne narzekania! Nigdy oka łaskawego nie uznasz ojca twojego!” Macocha mię namawia, strasząc niełaską ojca.
A to jeszcze się odważę, aczy miłość to
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 9
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935