ć widziem że Polsce idzie to nałogiem/ Ze szalona/ dla Mody/ wojnę wiedzie z Bogiem. Bóg Polskę/ jako inne/ swych czasów Nacje/ Pogańskim straca Mieczem/ gubiąc Prowincje: A Polki gniewu Bogu do gniewu przydają; Gdy swej pychy Ogonmi chardzie nadstawiają Wojujciesz przeciw Bogu/ nowe Amazonki; Bijcie zbytkiem na Stwórcę mizerne lepionki; Odzierajcie Chrystusa z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymawiajcie strój w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to taka między ludźmi Moda; Przez którą/ wielka Bogu zniewaga i szkoda! Puki Duchów Niebieskich/ co pod strażą mają Domy Boskie/ o jako na to narzekają! Gdy widzą kontempt Pana swego znamienity/ Który/
ć widźiem że Polszcze idźie to náłogiem/ Ze szalona/ dla Mody/ woynę wiedźie z Bogiem. Bog Polskę/ iáko inne/ swych czásow Nácye/ Pogáńskim straca Mieczem/ gubiąc Prowincye: A Polki gniewu Bogu do gniewu przydáią; Gdy swey pychy Ogonmi chárdźie nádstáwiáią Woiuyćiesz przećiw Bogu/ nowe Amázonki; Biyćie zbytkiem ná Stworcę mizerne lepionki; Odźieráyćie Chrystusá z szat/ czyniąc Ogony; Modą wymáwiáyćie stroy w Niebie potępiony. Nieszczęśliwasz to táká międźi ludźmi Modá; Przez ktorą/ wielka Bogu zniewagá y szkodá! Puki Duchow Niebieskich/ co pod strázą máią Domy Boskie/ o iáko ná to nárzekáią! Gdy widzą kontempt Páná swego známienity/ Ktory/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
; Odmienny księżyc, gromy, błyskawice, Wielmożne czyny wszechmocnej prawice; Rozległe ziemie nieobeszłej kraje I jej rozlicznych plonów urodzaje; Wdzięczne owoce drzew, trawy zielone, Niechybnym czasem z ziemie wywiedzione; Równie i w niebo wyniesione skały, Góry, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od stwórcę swego przeplatany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wod kryształowych; nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych; Co
; Odmienny księżyc, gromy, błyskawice, Wielmożne czyny wszechmocnej prawice; Rozległe ziemie nieobeszłej kraje I jej rozlicznych plonow urodzaje; Wdzięczne owoce drzew, trawy zielone, Niechybnym czasem z ziemie wywiedzione; Rownie i w niebo wyniesione skały, Gory, padoły, pustynie, czym cały Okrąg ten ziemski na rożne przemiany Pięknie od stworcę swego przeplatany. Nuż oceanu niezmierne zatoki, Popławne rzeki, jeziora i stoki Wod kryształowych; nuż powietrze czyste, To ciche, to gdy podnosi pieniste Morskie bałwany wichry szalonymi. A jako ziemia zwierzęty rożnymi, Bydłem i płazem wszytka napełniona, Także i morska otchłań niezmierzona, Pełna ryb, pełna tworow nieznajomych; Co
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 399
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
aby nie karmił żołądka/ ale nadziewał: nie obaczysz niepotrzebnie pragnienie poruszającego. Nie zrani zazdrość/ gdy wszyscy tak jako przyrodzenie zamierzyło/ żyć będą. Exiguum enim est et parabile, quod natura desiderat. Nie zrani wszeteczeństwo. albowiem Comes sagina Venus. Owa zgoła wątpię/ aby ten który Paucis est contentus, Pana i stwórcę swego grzechem ciężkim miał obrazić/ i duszę swą zatracić; ale w tym by namniej aby Bóg takiego na wszytkim/ coby zamyślił/ cieszyć/ błogosławić/ i sam z nim być nie miał. Jako pięknie w ten raz Kordubeńczyk mówi: Miraris hominem ad Deosire? Deus ad homines venit; immo quod propius est
áby nie karmił żołądká/ ále nádziewał: nie obaczysz niepotrzebnie prágnienie poruszáiącego. Nie zráni zazdrość/ gdy wszyscy ták iáko przyrodzenie zámierzyło/ żyć będą. Exiguum enim est et parabile, quod natura desiderat. Nie zráni wszeteczeństwo. álbowiem Comes sagina Venus. Owa zgołá wątpię/ áby ten ktory Paucis est contentus, Pána y stworcę swego grzechem ćiężkim miał obrázić/ y duszę swą zátráćić; ále w tym by namniey áby Bog tákiego ná wszytkim/ coby zámyślił/ ćieszyć/ błogosłáwić/ y sam z nim bydz nie miał. Iáko pięknie w ten raz Kordubeńczyk mowi: Miraris hominem ad Deosire? Deus ad homines venit; immo quod propius est
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: I3
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
w niebo patrzyli/ i o dobrym mieniu raczej/ niż o Panu Bogu myślili. Niechciał jednak do końca zapomnieć narodu ludzkiego Bóg Wszechmogący/ który na wyobrażenie swoje człowieka stworzył. Przeto zesłał z nieba Syna swego jednorodzonego/ w postaci ludzkiej/ Kaznodzieję i kapłana swego/ aby nauczył świat wszytek/ jako mają Pana Boga Stwórcę swojego chwalić; i aby im ukazał/ jaką ofiarę na ubłaganie za grzechy/ swoje mają ofiarować; co na ten czas uczynił/ gdy się sam naprzód stał ofiarą za nieprawości nasze. Ale jako Orzeł nie rad na ziemi bawi/ ale tylko najadszy się/ abo napiwszy leci zaraz pod niebiosa/ i tam na wysokich
w niebo pátrzyli/ y o dobrym mieniu ráczey/ niż o Pánu Bogu myślili. Niechćiał iednák do końcá zápomnieć narodu ludzkiego Bog Wszechmogący/ ktory ná wyobráżenie swoie człowieká stworzył. Przeto zesłał z niebá Syná swego iednorodzonego/ w postaći ludzkiey/ Káznodźieię y kápłáná swego/ áby náuczył świát wszytek/ iáko máią Paná Boga Stworcę swoiego chwalić; y áby im vkazał/ iáką ofiarę ná vbłagánie zá grzechy/ swoie máią ofiárowáć; co ná ten czás vczynił/ gdy się sam naprzod stał ofiárą zá niepráwośći nasze. Ale iako Orzeł nie rad ná źiemi báwi/ ále tylko naiadszy się/ abo nápiwszy leći záraz pod niebiosá/ y tám ná wysokich
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 2
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
żeśmy początek nasz od niego wzięli/ i pożywienie nasze wszytko od niego mamy. Przetoż nie tylko błogosławieni w niebie przez oświecenie chwały: nie tylko sprawiedliwi na ziemi przez oświecenie łaski; nie tylko my Chrze- ścianie wszyscy/ przez oświecenie wiary: abo między nami ludzie uczeńszy przez oświecenie nauki nabytej/ znają Pana Boga Stwórcę swojego: ale wszyscy zgoła/ wielcy i mali/ grubi i polerowniejszy/ przez oświecenie samego rozumu przyrodzonego przyznać muszą/ iż jest Bóg na niebie Pan wszytkiego tego świata/ który nas żywi/ i umartwia: i który nas po śmierci sądzić będzie ze wszytkich spraw naszych/ którekolwiek tu na świecie dobre/ abo złe czyniemy
żesmy początek nász od niego wźięli/ y pożywienie násze wszytko od niego mamy. Przetoż nie tylko błogosłáwieni w niebie przez oświecenie chwały: nie tylko spráwiedliwi ná źiemi przez oświecenie łáski; nie tylko my Chrze- śćiánie wszyscy/ przez oświecenie wiáry: ábo między námi ludźie vczeńszy przez oświecenie náuki nábytey/ znáią Páná Bogá Stworcę swoiego: ále wszyscy zgołá/ wielcy y máli/ grubi y polerownieyszy/ przez oświecenie sámego rozumu przyrodzonego przyznáć muszą/ iż iest Bog ná niebie Pán wszytkiego tego świátá/ ktory nas żywi/ y vmartwia: y ktory nas po śmierći sądźić będźie ze wszytkich spraw nászych/ ktorekolwiek tu ná świećie dobre/ ábo złe czyniemy
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 20
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
. Thó: par: 3. quaest. 65. Art: 3. Psal: 140. PIERWSZA CZĘŚĆ. Jako wysokie pochwały, nazacniejszemu Sakramentowi Ołtarza Pańskiego, Święci Ojcowie w piśmiech swoich dają. Na Dzień Bożego Ciała, Kazanie Pierwsze.
JAko niemasz nic zacniejszego/ godniejszego/ i świątobliwszego/ jad Boga samego Stwórcę nieba i ziemie/ którego my grzeszne stworzenie jego/ non sumus digni nominare, nec inuocare, nec corde cogitare. Tak też między wszytkiemi dobrodziejstwy i darami jego świętymi/ nie mamy rzeczy zacniejszej/ godniejszej/ i świątobliwszej/ nad Sakrament Ciała i krwie Pana Chrystusowej/ który z Bóstwem/ i człowieczeństwem swoim prawdziwie/ i
. Thó: par: 3. quaest. 65. Art: 3. Psal: 140. PIERWSZA CZĘŚĆ. Iáko wysokie pochwały, nazacnieyszemu Sákrámentowi Ołtarzá Páńskiego, Swięći Oycowie w pismiech swoich dáią. Ná Dźień Bożego Ciáłá, Kázánie Pierwsze.
IAko niemász nic zacnieyszego/ godnieyszego/ y świątobliwszego/ iád Bogá sámego Stworcę nieba y ziemie/ ktorego my grzeszne stworzenie iego/ non sumus digni nominare, nec inuocare, nec corde cogitare. Ták też między wszytkiemi dobrodźieystwy y dárámi iego świętymi/ nie mamy rzeczy zacnieyszey/ godnieyszey/ y świątobliwszey/ nád Sákráment Ciáłá y krwie Páná Chrystusowey/ ktory z Bostwem/ y człowieczeństwem swoim prawdźiwie/ y
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 28
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
ten czas gdy świat budował/ naprzód o tym myślił/ aby dostojność kreatur/ przez grzech pierwszego człowieka utaconą/ przez Marią Pannę naświętszą/ naprawił i przywrócił. Wspomina i drugi sposób/ jak Bogarodzica wszytek świat naprawiła/ w te słowa: Zaprawdę (mowi) człowiek na to był stworzony/ aby zawsze okiem bogomyślność na stwórcę swego patrzał; ale iż stwórca sam Duchem jest/ i żadne oko do niego/ tak jako jest sam w sobie/ przyść nie może: położone przed nim są jesteśtwa innych rzeczy/ aby na nie patrząc/ rozumem swym ścigał wysokości onego/ który sam przez się widziany być nie może. Ale skoro po grzechu rodziców
ten czás gdy świát budował/ naprzod o tym myślił/ áby dostoyność kreátur/ przez grzech pierwszego człowieká vtáconą/ przez Máryą Pánnę naświętszą/ nápráwił y przywroćił. Wspomina y drugi sposob/ iák Bogárodźicá wszytek świát nápráwiłá/ w te słowá: Záprawdę (mowi) człowiek ná to był stworzony/ áby záwsze okiem bogomyślność ná stworcę swego pátrzał; ále iż stworcá sam Duchem iest/ y żadne oko do niego/ ták iáko iest sam w sobie/ przyść nie może: położone przed nim są iestestwa innych rzeczy/ áby ná nie pátrząc/ rozumem swym śćigał wysokośći onego/ ktory sam przez się widźiány być nie może. Ale skoro po grzechu rodźicow
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 8
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
sposoby sensim trucem exercebant tyrannidem, pobudzając pospólstwo, ut contemnat principes et principatum. Horum vita postea erat omnibus exosa et exitus communis omnium aut venenum aut gladius fuit . Cóżeś uczynił na tym rokosie? Pacem et libertatem nobis abstulisti, securitatem tibi. Otóż tobie rokosz, przez który rzuciłeś się na Pana Boga, stwórcę i dobrodzieja nas wszytkich i ciebie samego, który cię de stercore per varios gradus ukazawszy ludziom, mało nie na nawyższym miejscu i stopniu w radzie tej Rzpltej posadził. A ty za to dobrodziejstwo oddałeś Mu vice versa tym zawołaniem, że chwała jego nigdy się nie dzieje spokojnie w domach i kościołach jego ołtarzom; jego
sposoby sensim trucem exercebant tyrannidem, pobudzając pospólstwo, ut contemnat principes et principatum. Horum vita postea erat omnibus exosa et exitus communis omnium aut venenum aut gladius fuit . Cóżeś uczynił na tym rokosie? Pacem et libertatem nobis abstulisti, securitatem tibi. Otóż tobie rokosz, przez który rzuciłeś się na Pana Boga, stwórcę i dobrodzieja nas wszytkich i ciebie samego, który cię de stercore per varios gradus ukazawszy ludziom, mało nie na nawyższym miejscu i stopniu w radzie tej Rzpltej posadził. A ty za to dobrodziejstwo oddałeś Mu vice versa tym zawołaniem, że chwała jego nigdy się nie dzieje spokojnie w domach i kościołach jego ołtarzom; jego
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 37
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Mieście wystawił Bałwchwalnice, ne dicam Kościoły. Te pierwsze Bałwany Asyryiskie, zaraziły potym E gypt, i do adoracyj zmarłych trupów, za Deastrów, przyprowadziły, stamtąd tenże pożar,zapalił Grecją, całą Azję, i Świat prawie cały, oraz wzniecił ognie, i dotych czas gdzie niegdzie żarzącesię, by stworzenie za Stwórcę, kamienie, drzewa nie żywe pro DEO vivo et vero ádorowano.
Jako Egipcjanie z prosta, prostych sobie obrali Bożków, tę rzecz która im miła albo ich gubiła, za Bożka poczytali, jako to Matpy, że dowcipne, Krokodyle, że ich pożerali, i są tameczni obywatele; Zurawia, Barana, którego zwali
Mieście wystawił Bałwchwalnice, ne dicam Kościoły. Te pierwsze Bałwany Asyryiskie, zaraziły potym E gypt, y do adoracyi zmarłych trupow, za Deastrow, przyprowadziły, ztamtąd tenże pożar,zapálił Grecyą, cáłą Azyę, y Swiat práwie cały, oraz wzniecił ognie, y dotych czas gdzie niegdzie żarzącesię, by stworzenie za Stworcę, kamienie, drzewa nie żywe pro DEO vivo et vero ádorowano.
Jako Egypcyanie z prosta, prostych sobie obrali Bożkow, tę rzecz ktora im miłá álbo ich gubiła, za Bożka poczytali, iáko to Matpy, że dowcipne, Krokodyle, że ich pożerali, y są tameczni obywátele; Zuráwia, Barána, ktorego zwali
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 7
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Umbrowie, Włoski Naród, od Południa DZIEŃ NATURALNY zaczynali, a Rzymianie Starzy od Pułnocy jako też Kościelni Suputatores. DZIEŃ na ostatek ARTYFICJALNY zowie się od Wschodu do Zachodu Słońca, alias spatium czasu, przez które na Horyzoncie Słońce bawi się.
GODZINA Hora, niby Ora, że co godzina wszędzie trzebaby chwalić o CHRONOLOGII
Stwórcę. Jest to 24 część dnia politycznego: alias z dnia i nocy złożonego. Pierwszą GODZINĘ różni różnie zaczynali. Teraźniejsi Włosi, Pierwszą GODZINĘ kładą od Zachodu Słońca, i nazajutrz przy Zachodzie Słońca ostatnią; to jest 24 Godzin rachują. Niemcy zaś, Francuży, Hiszpani, Polacy, inne Europejskie Narody Godzin 14. dzielą
Umbrowie, Włoski Narod, od Południa DZIEN NATURALNY zaczynali, a Rzymianie Starzy od Pułnocy iako też Kościelni Supputatores. DZIEN na ostatek ARTYFICIALNY zowie się od Wschodu do Záchodu Słońca, alias spátium czasu, przez ktore na Horyzoncie Słońce bawi się.
GODZINA Hora, niby Ora, że co godzina wszędzie trzebaby chwalić o CHRONOLOGII
Stworcę. Iest to 24 część dnia politycznego: alias z dńia y nocy złożonego. Pierwszą GODZINĘ rożni rożnie zacżynali. Teraznieysi Włosi, Pierwszą GODZINĘ kładą od Zachodu Słońca, y nazaiutrz przy Zachodzie Słońca ostatnią; to iest 24 Godzin rachuią. Niemcy zaś, Francużi, Hiszpani, Polácy, inne Europeyskie Narody Godzin 14. dzielą
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 187
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755