o szyję ściętą Nie da ani jej może lutenna maniera Nakierować do swego chęci Kawalera. Który tym bardziej chciwe ostrzy i hartuje Żądze, nienaruszeniem kiedy się cukruje Swego jeszcze panieństwa, więc go długo zwodzi, Jak myśliwiec krogulca sposobiący głodzi Do przepiorczego pola, bo — choć są igrzyska Skutku bliskie — tylko się naskubie, naściska Subtelniuchnego ciałka przy zgaszonych w mroku Świecach, pość jednak musi bez tego obroku.
Aleć to przyrodzona jest w kotku rozpusta: Z myszką się naigrawszy — w ostatku ją schrusta. Acz tu opak się dzieje, bo mysz igra z kotem! Jednak toż na toż wyjdzie, o czym będzie potem.
Czego tak długo
o szyję ściętą Nie da ani jej może lutenna maniera Nakierować do swego chęci Kawalera. Ktory tym bardziej chciwe ostrzy i hartuje Żądze, nienaruszeniem kiedy sie cukruje Swego jeszcze panieństwa, więc go długo zwodzi, Jak myśliwiec krogulca sposobiący głodzi Do przepiorczego pola, bo — choć są igrzyska Skutku bliskie — tylko sie naskubie, naściska Subtelniuchnego ciałka przy zgaszonych w mroku Świecach, pość jednak musi bez tego obroku.
Aleć to przyrodzona jest w kotku rozpusta: Z myszką sie naigrawszy — w ostatku ją schrusta. Acz tu opak sie dzieje, bo mysz igra z kotem! Jednak toż na toż wyjdzie, o czym będzie potem.
Czego tak długo
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 74
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
się zelżywości szatą tu na ziemi odajewali. Ale/ jak od tej szaty stroni moja dusza Dziecię kochane Jezu, nad wszytki świata tego pieszczoty najkochańszy? nie masz w niej takiej/ jaka jest w tobie do wszelkich nieczci radości: czyli się garnie całym afektem do zelżywości jako ty moja pociecho/ co ledwo z ciałka subtelniuchnego duszyczką pałającą do wszelkich nieczci nie wyskoczysz? kiedy ja patrzę na duszę moję/ widzę że jako skoro despekt się mały pokaże/ ona od strachu abo od gniewu blednieje/ a twoje jak purpurą przyodziane jagody rumieniuchne/ radość serdeczną wydają/ którą masz do wszelkich nieczci i zelżenia. Oczki twe pojźrzeniem swoim niebiosa wszytkie cieszące/
się zelżywośći szátą tu ná źiemi odáiewali. Ale/ iák od tey száty stroni moiá duszá Dźiećię kocháne IEZV, nad wszytki świátá tego pieszczoty naykocháńszy? nie mász w niey tákiey/ iáka iest w tobie do wszelkich nieczći radośći: czyli się gárnie cáłym áffektem do zelżywośći iako ty moiá poćiecho/ co ledwo z ćiałká subtelniuchnego duszyczką pałáiącą do wszelkich nieczći nie wyskoczysz? kiedy ia pátrzę ná duszę moię/ widzę że iáko skoro despekt się máły pokaże/ oná od stráchu ábo od gniewu blednieie/ á twoie iak purpurą przyodźiane iágody rumieniuchne/ rádość serdeczną wydáią/ ktorą masz do wszelkich nieczći y zelżenia. Oczki twe poyźrzeniem swoim niebiosá wszytkie ćieszące/
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 132
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
do Pana dziedzicznego/ do Ojczyzny/ w niewolej się kochające. Musiały ręce święte jego dźwigać ciężary łańcuszne/ aby niewolnik ziemski wolny od żelaz/ wolnymi rękoma zarabiał sobie i mógł zarabiać na wieczną wolność. Musiał być JEZUS rozgami i biczmi usieczony/ aby niewolnik wżdy kiedy sobie wytchnął od bicia czartowskiego. Namilsze Panię tak ciała subtelniuchnego/ jakoż cię nie mam miłować? jakoż przy tobie/ przy boku twoim nie mam ustawnie pilnować? gdyś ty tak mnie nędznego więźnia umiłował/ żeś się umyślnie dla mnie w więzy zaprzedał. Abyć jaka z tąd własna korzyść przypadła/ nie żalby było takiej odwagi; ale gdy wszytek przy tych
do Pána dźiedźicznego/ do Oyczyzny/ w niewoley się kocháiące. Muśiáły ręce święte iego dźwigać ćiężary łáńcuszne/ áby niewolnik źiemski wolny od żelaz/ wolnymi rękomá zárabiał sobie y mogł zárabiáć ná wieczną wolność. Muśiał być IEZVS rozgámi y biczmi vśieczony/ áby niewolnik wżdy kiedy sobie wytchnął od bićia czartowskiego. Namilsze Panię ták ćiáłá subtelniuchnego/ iakoż ćię nie mam miłowáć? iákoż przy tobie/ przy boku twoim nie mam vstáwnie pilnowáć? gdyś ty ták mnie nędznego więźniá vmiłował/ żeś się vmyślnie dla mnie w więzy záprzedał. Abyć iáka z tąd własna korzyść przypadłá/ nie żalby było takiey odwagi; ále gdy wszytek przy tych
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 164
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636