To do kotwic, którymi okręty hamują, To do haków, którymi nawy też spajają, To do osęk, którymi ognie rozrywają. Najdziesz drugi z dziurami tak rozdwojonymi, Żeby w kościele świece mógł zagaszać nimi. Inszy, jako u sojki czubek, zakończony; Inszy zasię na bakier jakoś zakrzywiony; Inszy tak cienki, suchy, jak jaka motyka; Inszy jako u małpy plaski, że się tyka, Ba i leży na wargach; inszy zakrzywiony Wzgorę jak u perlisie; inszy zawieszony Właśnie jak ow potrzebny gmach nad Wisłą, ale Najdziesz i taki, co nim najmocniejsze pale Jak babą wbijać możesz, lub rozkołysanym Ściany rozwalać możesz jakoby taranem,
To do kotwic, ktorymi okręty hamują, To do hakow, ktorymi nawy też spajają, To do osęk, ktorymi ognie rozrywają. Najdziesz drugi z dziurami tak rozdwojonymi, Żeby w kościele świece mogł zagaszać nimi. Inszy, jako u sojki czubek, zakończony; Inszy zasię na bakier jakoś zakrzywiony; Inszy tak cienki, suchy, jak jaka motyka; Inszy jako u małpy plaski, że się tyka, Ba i leży na wargach; inszy zakrzywiony Wzgorę jak u perlisie; inszy zawieszony Właśnie jak ow potrzebny gmach nad Wisłą, ale Najdziesz i taki, co nim najmocniejsze pale Jak babą wbijać możesz, lub rozkołysanym Ściany rozwalać możesz jakoby taranem,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 386
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
urazy, Że mi groch skwasił, trzy nalej trzy razy; Za Grotkowskiego, wszak nam stanie wątku, Nie żałuj, chłopcze, kieliszków dziesiątku; Przeczkowski kończy, a że się rad winem Zabawia, niech zań wypiję tuzinem. Czterdzieści i sześć zagrzały nam cery, Ale tak imion wyniosą litery. KWIATEK DAROWNY
Kwiateczku suchy, ale mnie kochany Dla ręki, którąś zerwany i dany, A suchy od mych ogniów i przed srogiem Serca mojego zwiędniały pożogiem!
Tyś niepodobny tej płci krwawej ani Mleku, przy którym nosiła cię pani, Lecz z megoś serca przybrał te kolory, Które tak zwiędło jak kwiat późnej pory; Ani cię mogę oczerstwić
urazy, Że mi groch skwasił, trzy nalej trzy razy; Za Grotkowskiego, wszak nam stanie wątku, Nie żałuj, chłopcze, kieliszków dziesiątku; Przeczkowski kończy, a że się rad winem Zabawia, niech zań wypiję tuzinem. Czterdzieści i sześć zagrzały nam cery, Ale tak imion wyniosą litery. KWIATEK DAROWNY
Kwiateczku suchy, ale mnie kochany Dla ręki, którąś zerwany i dany, A suchy od mych ogniów i przed srogiem Serca mojego zwiędniały pożogiem!
Tyś niepodobny tej płci krwawej ani Mleku, przy którym nosiła cię pani, Lecz z megoś serca przybrał te kolory, Które tak zwiędło jak kwiat późnej pory; Ani cię mogę oczerstwić
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 34
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, wszak nam stanie wątku, Nie żałuj, chłopcze, kieliszków dziesiątku; Przeczkowski kończy, a że się rad winem Zabawia, niech zań wypiję tuzinem. Czterdzieści i sześć zagrzały nam cery, Ale tak imion wyniosą litery. KWIATEK DAROWNY
Kwiateczku suchy, ale mnie kochany Dla ręki, którąś zerwany i dany, A suchy od mych ogniów i przed srogiem Serca mojego zwiędniały pożogiem!
Tyś niepodobny tej płci krwawej ani Mleku, przy którym nosiła cię pani, Lecz z megoś serca przybrał te kolory, Które tak zwiędło jak kwiat późnej pory; Ani cię mogę oczerstwić i łzami, Bo i te płyną zmieszane z ogniami. Pokaż mej pannie
, wszak nam stanie wątku, Nie żałuj, chłopcze, kieliszków dziesiątku; Przeczkowski kończy, a że się rad winem Zabawia, niech zań wypiję tuzinem. Czterdzieści i sześć zagrzały nam cery, Ale tak imion wyniosą litery. KWIATEK DAROWNY
Kwiateczku suchy, ale mnie kochany Dla ręki, którąś zerwany i dany, A suchy od mych ogniów i przed srogiem Serca mojego zwiędniały pożogiem!
Tyś niepodobny tej płci krwawej ani Mleku, przy którym nosiła cię pani, Lecz z megoś serca przybrał te kolory, Które tak zwiędło jak kwiat późnej pory; Ani cię mogę oczerstwić i łzami, Bo i te płyną zmieszane z ogniami. Pokaż mej pannie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 34
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Patrząc na te muchy.
Masz-li nimi tak szkodzić, ja cię o to proszę, Niech je ustami mymi z twarzy twej rozpłoszę I spędzę z twej potuchy Wargą swą te muchy.
Nie żałuj tych bestyjek przynamniej na strawę, Bo-ć taką, a prawdziwą, dam o sobie sprawę, Że od miłości suchy Z głodu zjem te muchy. PIEŚŃ
Gdy-ć swego, Melito, sam serca nie ukażę, Nieznajomej nie dasz rady mej chorobie, A gdy się zaś ognie me powiadać ci ważę, Za urazę każde słowo bierzesz sobie. Ach, cóż mi w tak ciężkiej biedzie mojej wygodzi, Gdy milczeć nie pomoże, a
Patrząc na te muchy.
Masz-li nimi tak szkodzić, ja cię o to proszę, Niech je ustami mymi z twarzy twej rozpłoszę I spędzę z twej potuchy Wargą swą te muchy.
Nie żałuj tych bestyjek przynamniej na strawę, Bo-ć taką, a prawdziwą, dam o sobie sprawę, Że od miłości suchy Z głodu zjem te muchy. PIEŚŃ
Gdy-ć swego, Melito, sam serca nie ukażę, Nieznajomej nie dasz rady mej chorobie, A gdy się zaś ognie me powiadać ci ważę, Za urazę każde słowo bierzesz sobie. Ach, cóż mi w tak ciężkiej biedzie mojej wygodzi, Gdy milczeć nie pomoże, a
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 299
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; nie budząc pana śpią na czczo i drugi. Aż skoro po weselu i ucieszy się tem, Wypuści ich i odda pijakom wet wetem. 85 (P). TRUDNO POD CHUDĄ ŚWINIĄ O TŁUSTE PROSIĘ JAKI PAN, TAKI KRAM
Niedawno, gdy do domu z Krakowa się kwapię, Potykam na wędzonej służałego szkapie. Suchy i sam, a łata po sukni na łacie; Portek nie masz, boty złe: „Komu służysz, bracie?” „Senatorowi” — rzecze. „Czemuż gołe udy?” „Trudno ma być u świni tłuste prosię chudej.” 86. CHŁOP ŁACINĘ
W Ostrogu zwano mieszczanina Choma. Ten,
; nie budząc pana śpią na czczo i drugi. Aż skoro po weselu i ucieszy się tem, Wypuści ich i odda pijakom wet wetem. 85 (P). TRUDNO POD CHUDĄ ŚWINIĄ O TŁUSTE PROSIĘ JAKI PAN, TAKI KRAM
Niedawno, gdy do domu z Krakowa się kwapię, Potykam na wędzonej służałego szkapie. Suchy i sam, a łata po sukni na łacie; Portek nie masz, boty złe: „Komu służysz, bracie?” „Senatorowi” — rzecze. „Czemuż gołe udy?” „Trudno ma być u świni tłuste prosię chudej.” 86. CHŁOP ŁACINĘ
W Ostrogu zwano mieszczanina Choma. Ten,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 239
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
206. ŚMIERĆ
Nie z łopatą, z zegarkiem śmierć chodzi a z kosą. Jej dosyć ściąć; niech inszy do mogiły niosą. Często ostrzy, jeśli tnie starych kości rdzawki; Kwiatki i młode ziółka tylko dla zabawki. Od samego zamachu dzieci sną jak muchy, A stary dziad jako dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je
206. ŚMIERĆ
Nie z łopatą, z zegarkiem śmierć chodzi a z kosą. Jej dosyć ściąć; niech inszy do mogiły niosą. Często ostrzy, jeśli tnie starych kości rdzawki; Kwiatki i młode ziółka tylko dla zabawki. Od samego zamachu dzieci sną jak muchy, A stary dziad jako dąb, tym twardszy, że suchy. 207. KRAWCY Z KUŚNIERZMI
Nie mogli się tu krawcy i kuśnierze zgodzić, Który by cech w regiestrze miał najpierwej chodzić. Krawcy na się starych praw ukazują wlewki, Że zawsze pierwsze suknie niżeli podszewki.
Lecz gdy przyszło do Pisma, nie bez wielkiej skruchy Przyznają, że niż suknie pierwsze są kożuchy, Bo je
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 287
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie lada czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą. Tak jednym podczas gniewu, drugim podczas strachu, Choć różne afekcyje,
kości okrutnie w nim kruszy. Rzadko się prawnuk cieszy z takiego dostatku. Mnie tak było być u psa, jak u wilka w zadku. 491 (P). BÓL ZĘBÓW
Kiedy zając najbarziej na zęby boleje, Zgadni. Gdy się dostanie psom, wypadszy z knieje. A pies kiedy, zwłaszcza ów głodny, suchy, chudy? Gdy patrzy na skopowe u rzeźnika udy. 492. BONASUS
Nie leda czego się ten pewnie zlęknie golec, Wżdy przed najmniejszą zwadą wprzód idzie na stolec: Tak go czyście natura haruje kolerą, Czego by ledwie doktor dokazał krysterą. Tak jednym podczas gniewu, drugim podczas strachu, Choć różne afekcyje,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 403
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czarności.
Znak obfitującej krwie. Jeżeli w twoim ciele krew zbytkiem zgrzeszyła/ Po wierzchu pławi oko/ twarz zarumieniła. Jagody wzdęte/ ciało ciężkie/ i bijące/ Mocno a prędko pusty/ bólem czoło wrzące. Acz też i insze członki/ pełnia wszędzie ciała/ Bez trudności/ tymże krew wnątrze sztypowała. Język suchy/ pragnienie/ pełno czerwoności/ Ślina im słodka/ w słodkich potrawach gorzkości. Znak obfitującej Kolery. Kogo bolewa często prawa z trudu ręka/ Kogo trapi w języku upragnionym męka. Komu język zostrzały w uszach czuje brzmienie/ I z womitów humorów częste poruszenie/ Komu przerywa czujność spanie pożądane/ Stolec tłusty/ i w
czarnośći.
Znák obfituiącey krwie. Ieżeli w twoim ćiele krew zbytkiem zgrzeszyłá/ Po wierzchu pławi oko/ twarz zárumieniłá. Iágody wzdęte/ ćiáło ciężkie/ y biiące/ Mocno á prędko pusty/ bolem czoło wrzące. Acz też y insze członki/ pełnia wszędźie ćiáłá/ Bez trudnośći/ tymże krew wnątrze sztypowáłá. Ięzyk suchy/ prágnienie/ pełno czerwonośći/ Sliná im słodka/ w słodkich potráwách gorzkośći. Znák obfituiącey Kolery. Kogo bolewa często práwa z trudu ręká/ Kogo trapi w ięzyku vprágnionym męká. Komu iężyk zostrzáły w vszách czuie brzmienie/ Y z womitow humorow częste poruszenie/ Komu przerywa czuyność spánie pożądáne/ Stolec tłusty/ y w
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Ev
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
M. M. PANA oświecona i uweselona była, po Śmiguście z uniżonością moją pokornie ofiaruję, dedykuję.
Wielmożnego swego wielce Miłościwego Pana i Dobrodzieja Najniższy Sługa M. Kasper Ciekanowski, Phil: Doct: Math: w Akad: Krak: Profesor. PUNKT I. O Przyrodzeniu Komety.
KOmeta: Jest Wapor gorący i suchy/ tłusty i lipki/ mocą Gwiazd z Ziemie wyciągniony/ aż pod Sferę Ognia wyniesiony/ i tamże zapalony/ bieg swój oraz z trzecią powietrza krainą wkoło Ziemie odprawujący. PUNKT II.
WEdług zgodnego zdania Filozofów/ Nieba/ trzema sposobami operacje i efekty sprawują/ na tym podmiesięcznym Świecie/ to jest/ Biegiem/ Światłem
M. M. PANA oświecona y vweselona byłá, po Smiguśćie z vniżonośćią moią pokornie ofiáruię, dedykuię.
Wielmożnego swego wielce Miłośćiwego Páná y Dobrodźieiá Nayniższy Sługá M. Kásper Ciekánowski, Phil: Doct: Math: w Akád: Krák: Professor. PVNKT I. O Przyrodzeniu Komety.
KOmetá: Iest Wapor gorący y suchy/ tłusty y lipki/ mocą Gwiazd z Ziemie wyćiągniony/ áż pod Sphaerę Ogniá wynieśiony/ y támże zápalony/ bieg swoy oraz z trzecią powietrza krainą wkoło Ziemie odpráwuiący. PVNKT II.
WEdług zgodnego zdánia Filozofow/ Niebá/ trzemá sposobámi operácye y effekty spráwuią/ ná tym podmieśięcznym Swiećie/ to iest/ Biegiem/ Swiátłem
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: A
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i tamże zapalony/ bieg swój oraz z trzecią powietrza krainą wkoło Ziemie odprawujący. PUNKT II.
WEdług zgodnego zdania Filozofów/ Nieba/ trzema sposobami operacje i efekty sprawują/ na tym podmiesięcznym Świecie/ to jest/ Biegiem/ Światłem/ i utajoną niejaką siłą. Roku tedy 1680. i 1681. że Mars gorący i suchy/ Saturnus zimny i suchy/ Merkuriusz z silniejszymi trzymający: trzymali Rządy tych dwóch lat. do tegu odprawiło się i złączenie Saturna z Marsem/ i inszych wiele znacznych przeszło konstelacyj: Naturalnym tedy sposobem/ mianowani Planetowei/ z wyciągnionej Ekshalacjej/ z rzeczy Podmiesięcznych/ sprawili Kometę. PUNKT III. O Materii Komety.
MAteria
y támże zápalony/ bieg swoy oraz z trzecią powietrza krainą wkoło Ziemie odpráwuiący. PVNKT II.
WEdług zgodnego zdánia Filozofow/ Niebá/ trzemá sposobámi operácye y effekty spráwuią/ ná tym podmieśięcznym Swiećie/ to iest/ Biegiem/ Swiátłem/ y vtáioną nieiáką śiłą. Roku tedy 1680. y 1681. że Márs gorący y suchy/ Sáturnus źimny y suchy/ Merkuryusz z śilnieyszymi trzymáiący: trzymáli Rządy tych dwuch lat. do tegu odprawiło się y złączenie Sáturná z Marsem/ y inszych wiele znácznych przeszło konstellácyi: Náturálnym tedy sposobem/ miánowani Plánetowei/ z wyćiągnioney Exhálácyey/ z rzeczy Podmieśięcznych/ spráwili Kometę. PVNKT III. O Máteryey Komety.
MAterya
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: A
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681