że cnoty są ozory, Odrzekłbym się ich, choć co je jadają, Że to najlepsze mięso powiedają. A jeśli zato, żem tu ich przymioty Zacne opisał, na swoje obroty Wezmą mię (bo któż przed nimi uciecze?), Doczekam, że je kat tyłem wywlecze. 705. Na suknią niewolniczą JE. Mci pana Franciszka Krzynieckiego, jedenaście razy postrzelonego, anno 1656.
Pytasz, co to za barwa i którego pana Ta z zgrzebnego płótniska uszyta sukmana? Ow to stary wyjadacz, Mars, ow to okrutny Zwajca, bóg krwawych bojów, dzisia tak rozrzutny, Że już miasto pancerzów, miasto świetnych zbroi,
że cnoty są ozory, Odrzekłbym się ich, choć co je jadają, Że to najlepsze mięso powiedają. A jeśli zato, żem tu ich przymioty Zacne opisał, na swoje obroty Wezmą mię (bo ktoż przed nimi uciecze?), Doczekam, że je kat tyłem wywlecze. 705. Na suknią niewolniczą JE. Mci pana Franciszka Krzynieckiego, jedenaście razy postrzelonego, anno 1656.
Pytasz, co to za barwa i ktorego pana Ta z zgrzebnego płotniska uszyta sukmana? Ow to stary wyjadacz, Mars, ow to okrutny Zwajca, bog krwawych bojow, dzisia tak rozrzutny, Że już miasto pancerzow, miasto świetnych zbroi,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 446
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
użyć, Żeby przyszedszy do mnie, niemieckiego Chciał się nauczyć szyć stroju lekkiego. Tam mu pokażę od pluder zawiasy I po kabacie różne wywijasy, I wstęgi, których nie trzeba się tykać, Chyba kto by chciał bez pluder umykać Z izby co prędzej; nauczę i tego, Jak ma zażywać rzemiesła własnego, Jak swoję suknią z cudzą suknią zszywać, Jak wścibiać igłę i jak jej dobywać, I jako świerzbi palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie wezgłówko, żeby mu ochoty
Nie ubywało, gdyby twardo siedział; Wiem, żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał
użyć, Żeby przyszedszy do mnie, niemieckiego Chciał się nauczyć szyć stroju lekkiego. Tam mu pokażę od pluder zawiasy I po kabacie różne wywijasy, I wstęgi, których nie trzeba się tykać, Chyba kto by chciał bez pluder umykać Z izby co prędzej; nauczę i tego, Jak ma zażywać rzemiesła własnego, Jak swoję suknią z cudzą suknią zszywać, Jak wścibiać igłę i jak jej dobywać, I jako świerzbi palec rzemieślnika, Kiedy naparstka nie ma od złotnika. Będzie tu igła do takiej roboty, Będzie wezgłówko, żeby mu ochoty
Nie ubywało, gdyby twardo siedział; Wiem, żeby przyszedł, gdyby o tym wiedział. Jeśliby nie chciał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 28
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mój straszny bohatyr umknie do gospody. I czekał tam tak długo z pachołkiem zawarty, Aże dom wedle tego Mazur minie czwarty. Nie każdyż rogiem bodzie i zębami chwyta, Chociaż tamtym potrząsa, chociaż tym zwierz zgrzyta. 340 (P). DOSYĆ KOZIE OGONA PO RZYĆ MAŁY WZROSTU ANIMUSZEM NADSTAWIA
Kiedym sobie na suknią przybierał koloru, Dwu usarzów do sklepu; poznałem z humoru; Jeden wnidzie wysoki; drugi wzrostem mały, Lecz pyszny i nie wedle statury wspaniały. Więc według teraźniejszej strojący się mody, Pyta kupca ów wyższej towarzysz urody, Ile ma wziąć hatłasów na kontuszów parę. „Pewnie — rzecze — trzydzieści” — wziąwszy
moj straszny bohatyr umknie do gospody. I czekał tam tak długo z pachołkiem zawarty, Aże dom wedle tego Mazur minie czwarty. Nie każdyż rogiem bodzie i zębami chwyta, Chociaż tamtym potrząsa, chociaż tym zwierz zgrzyta. 340 (P). DOSYĆ KOZIE OGONA PO RZYĆ MAŁY WZROSTU ANIMUSZEM NADSTAWIA
Kiedym sobie na suknią przybierał koloru, Dwu usarzów do sklepu; poznałem z humoru; Jeden wnidzie wysoki; drugi wzrostem mały, Lecz pyszny i nie wedle statury wspaniały. Więc według teraźniejszej strojący się mody, Pyta kupca ów wyższej towarzysz urody, Ile ma wziąć hatłasów na kontuszów parę. „Pewnie — rzecze — trzydzieści” — wziąwszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 336
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, dopiero przyciągając do miary połcia świniego łapek, wylotów i wyłogów tak dalece, że wszytko ogółem ochędostwo nie może mieć nigdy annos discretionis, do kwartału zupełnego w modzie swojej nie statkując, a przecież ten zbytek wiele szkodzi przy uboższej szkatułce, bo kto ustawicznie chodzi za niedostatkiem mody, tak jak na poczty tracić musi na suknią. Dobrze i nad zamiar pożytecznie bywało przed laty, gdzie każda sztuka ochędostwa polskiego miała się wieczystym krojem i potem się pod szlak inszy przydała według owej do wyrozumnienia łaciny: a pamiętasz, kontuszu, quando feresia fuisti, nuncmodo żupan eris, postea curta brevis, z której znowu mogła być portka, ba, i
, dopiero przyciągając do miary połcia świniego łapek, wylotów i wyłogów tak dalece, że wszytko ogółem ochędostwo nie może mieć nigdy annos discretionis, do kwartału zupełnego w modzie swojej nie statkując, a przecież ten zbytek wiele szkodzi przy uboższej szkatułce, bo kto ustawicznie chodzi za niedostatkiem mody, tak jak na poczty tracić musi na suknią. Dobrze i nad zamiar pożytecznie bywało przed laty, gdzie każda sztuka ochędostwa polskiego miała się wieczystym krojem i potem się pod szlak inszy przydała według owej do wyrozumnienia łaciny: a pamiętasz, kontuszu, quando feresia fuisti, nuncmodo żupan eris, postea curta brevis, z której znowu mogła bydź portka, ba, i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 295
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
.
We Francyj Wilk żołnierzowi na szelwachu drzimiącemu szpadę wyciągnoł z pochew, według Rawizjusza.
W Sicylii, dwie Tarcze krwawy pot wydały z siebie. Idem.
Jeden Homera Księgę Iliadem nazwaną, to jest o Wojnie Iliackiej albo Trojańskiej, tak subtelnie napisał, że ją w Orzechu zawarł, Plinius.
DEMETRIUS Król, miał wierzchnią suknią, albo Paludament, na której Niebo, Gwiazdy, i 12. Znaków Zodiacznych wyhaftowanych było. Atheneus lib: 12.
Na Insule Aradum w Fenicji w Kościele Pogańskim były Kolumny ze szkła, niezmiernej wielkości i Fidiasza różne Dzieła, które chcąc widzieć Z. Piotr, umyślnie wyboczył, jako Klemens i Niceforus świadczą.
KAROL
.
We Francyi Wilk żołnierzowi nà szelwachu drźymiącemu szpadę wyciągnoł z pochew, według Rawizyusza.
W Sicylii, dwie Tarcze krwawy pot wydały z siebie. Idem.
Ieden Homera Księgę Iliadem nazwaną, to iest o Woynie Iliáckiey albo Troiáńskiey, ták subtelnie napisał, że ią w Orzechu zawarł, Plinius.
DEMETRIUS Krol, miał wierzchnią suknią, álbo Paludament, ná ktorey Niebo, Gwiazdy, y 12. Znákow Zodiacznych wyhaftowanych było. Atheneus lib: 12.
Ná Insule Aradum w Fenicii w Kościele Pogańskim były Kolumny ze szkła, niezmierney wielkości y Fidiásza rożne Dziełá, ktore chcąc widzieć S. Piotr, umyślnie wyboczył, iáko Klemens y Nicephorus świadczą.
KAROL
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 990
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
niedzielę gdy w Smitbergu byli przypadająca, każdemu do wyrozumienia podawała, przypominając słowa pańskie: Gdy obaczycie obrzydliwość spustoszenia i t. d. tedy którzy są w judzkiej ziemi, niech uciekają w góry, a kto na dachu, niech nie złazi unosić co z domu, a kto na roli, niech się nie wraca po suknią swoję i t. d.— I ku końcowi ma taż Ewangelia ś.: I wtenczas będą się wzajem płakać wszystkie pokolenia ziemi. Coś niemal na ten kształt działo się z onym butnym kątem w górach śląskich około Smitbergu, zaczem nie jedno tamteczni opryszkowie wzajem się płakali, ale niemal i wszystek Śląsk tego
niedzielę gdy w Smitbergu byli przypadająca, każdemu do wyrozumienia podawała, przypominając słowa pańskie: Gdy obaczycie obrzydliwość spustoszenia i t. d. tedy którzy są w judzkiej ziemi, niech uciekają w góry, a kto na dachu, niech nie złazi unosić co z domu, a kto na roli, niech się nie wraca po suknią swoję i t. d.— I ku końcowi ma taż Ewangielia ś.: I wtenczas będą się wzajem płakać wszystkie pokolenia ziemi. Coś niemal na ten kształt działo się z onym butnym kątem w górach szląskich około Smitbergu, zaczem nie jedno tamteczni opryszkowie wzajem się płakali, ale niemal i wszystek Szląsk tego
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 120
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
w klajstr i lentrych umieszanej. Przydatek. Robią więc i takim sposobem Posągi/ obrazy całe/ bez wielkiej trudności. Ukleją z papieru sposobem wzwyż powiedzianym głowę z szyją/ potym ręce/ nogi (bez łokciów jednak i goleni) Tułup z drotu albo płótna/ napchnionego czym uczynią. Na nim uformują/ ufałduja płótno na suknią/ na płaszcz/ jako zechce. Płótno naniosą kretą/ lentrychem rozprawioną/ skrzypiem zrownają/ gulfarbą/ gdzie chcą pozłocić albo posrebrzyć/ naniosą/ i pozłocą albo posrebrzą. Na srebro dla lasserowania/ kładą farby przezroczyste jakie są/ na zieloną/ gryszpan dystillowany; na czerwoną lakę/ na żółtą szafran/ etc.
w kláystr i lentrych umieszaney. Przydatek. Robią więc i tákim sposobem Posągi/ obrázy cáłe/ bez wielkiey trudnośći. Vkleią z pápieru sposobem wzwyż powiedźiánym głowę z szyią/ potym ręce/ nogi (bez łokćiow iednák i goleni) Tułup z drotu álbo płotna/ nápchnionego czym uczynią. Ná nim uformuią/ ufałduia płotno ná suknią/ ná płászcz/ iáko zechce. Płotno nániosą kretą/ lentrychem rospráwioną/ skrzypiem zrownáią/ gulfárbą/ gdźie chcą pozłoćić álbo posrebrzyć/ nániosą/ i pozłocą albo posrebrzą. Ná srebro dlá lásserowániá/ kłádą farby przezroczyste iákie są/ ná źieloną/ gryszpán distillowány; na czerwoną lákę/ ná żołtą száfran/ etc.
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 164
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
miał siedmnaście lat/ pasł z bracią swoją trzody (będąc pacholęciem) z Synami Bale/ i z Synami Zelfy żon Ojca swego. I odnosił Józef sławę ich złą do Ojca ich. 3.
A Izrael miłował Józefa/ nad wszystkie Syny swe/ iż mu się był w starości jego urodził: i sprawił mu suknią rozmaitych farb. 4. A widząc Bracia jego/ że go miłował Ociec ich nad wszystkę bracią jego/ nie nawidzieli go/ i nie mogli nie łaskawie znim mówić. 5.
I Śnił się Józefowi sen/ a gdy go powiedział braci swej/ tym go więcej mieli w nienawiści. 6. Bo rzekł do
miał śiedmnaśćie lat/ pásł z bráćią swoją trzody (będąc pácholęćiem) z Synámi Bále/ y z Synámi Zelfy żon Ojcá swego. Y odnośił Iozef sławę ich złą do Ojcá ich. 3.
A Izráel miłował Iozefá/ nád wszystkie Syny swe/ iż mu śię był w stárośći jego urodźił: y spráwił mu suknią rozmáitych farb. 4. A widząc Bráćia jego/ że go miłował Oćiec ich nád wszystkę bráćią jego/ nie nawidźieli go/ y nie mogli nie łáskáwie znim mowić. 5.
Y Snił śię Iozefowi sen/ á gdy go powiedźiał bráći swey/ tym go więcey mieli w nienawiśći. 6. Bo rzekł do
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 39
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
za dwadzieścia śrebrników/ którzy zaprowadzili Józefa do Egiptu. 29. TEdy się wrócił Ruben do onej studnie/ a oto już nie było Józefa w studni i rozdarł szaty swoje. 30. A wróciwszy się do braci swej/ rzekł/ Pacholęcia nie masz/ a ja dokąd? ja dokąd pójdę? 31. Tedy wzięli suknią Józefowę/ i zabili kozła/ a umaczali suknią we krwie. 32. I posłali onę suknią rozmaitych farb/ aby ją zaniesiono do Ojca jego/ i rzekli: Tęsmy naleźli/ poznajże teraz/ jeśli to suknia syna twego/ czyli nie. 33. A poznawszy ją/ rzekł: Suknia jest Syna mego/
zá dwádźieśćiá śrebrnikow/ ktorzy záprowádźili Iozefá do Egiptu. 29. TEdy śię wroćił Ruben do oney studnie/ á oto już nie było Iozefá w studni y rozdárł száty swoje. 30. A wroćiwszy śię do bráći swey/ rzekł/ Pácholęćiá nie mász/ á ja dokąd? ja dokąd pojdę? 31. Tedy wźięli suknią Iozefowę/ y zábili kozłá/ á umaczáli suknią we krwie. 32. Y posłáli onę suknią rozmájitych farb/ áby ją zánieśiono do Ojcá jego/ y rzekli: Tęsmy náleźli/ poznajże teraz/ jesli to suknia syná twego/ czyli nie. 33. A poznawszy ją/ rzekł: Suknia jest Syná mego/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 40
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
studnie/ a oto już nie było Józefa w studni i rozdarł szaty swoje. 30. A wróciwszy się do braci swej/ rzekł/ Pacholęcia nie masz/ a ja dokąd? ja dokąd pójdę? 31. Tedy wzięli suknią Józefowę/ i zabili kozła/ a umaczali suknią we krwie. 32. I posłali onę suknią rozmaitych farb/ aby ją zaniesiono do Ojca jego/ i rzekli: Tęsmy naleźli/ poznajże teraz/ jeśli to suknia syna twego/ czyli nie. 33. A poznawszy ją/ rzekł: Suknia jest Syna mego/ zwierz zły pożarł go: koniecznie rozszarpany jest Józef. 34. Tedy rozdarszy Jakub szaty swe/
studnie/ á oto już nie było Iozefá w studni y rozdárł száty swoje. 30. A wroćiwszy śię do bráći swey/ rzekł/ Pácholęćiá nie mász/ á ja dokąd? ja dokąd pojdę? 31. Tedy wźięli suknią Iozefowę/ y zábili kozłá/ á umaczáli suknią we krwie. 32. Y posłáli onę suknią rozmájitych farb/ áby ją zánieśiono do Ojcá jego/ y rzekli: Tęsmy náleźli/ poznajże teraz/ jesli to suknia syná twego/ czyli nie. 33. A poznawszy ją/ rzekł: Suknia jest Syná mego/ zwierz zły pożárł go: koniecznie rozszárpány jest Iozef. 34. Tedy rozdárszy Iákob száty swe/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 40
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632